poniedziałek, 26 października 2015

19. Graduation cz. II

CZĘŚĆ PIERWSZA -> KLIK


Kiedy tylko zamknęłam drzwi za Danielem, natychmiast doskoczyły do mnie Pen i Elena.
       - Ty pojebana idiotko – wrzasnęła mi do ucha Pen. - Uprawiałaś seks z Ramosem!
Nie odpowiedziałam. Dopiero teraz, widząc oskarżycielskie miny dziewczyn, poczułam, że miałam wyrzuty sumienia. Czułam się, jakbym kogoś zdradziła, jednak moja podświadomość natychmiast przypomniała mi, że jestem wola i mogę robić co mi się żywnie podoba.
Z całych sił starłam się nie patrzeć w oczy żadnej z nich, jednak będąc pod takim ostrzałem zmieszanym z ogromną dozą niecierpliwości i oskarżycielstwa, było to szalenie trudne. Bez słowa odwróciłam się na pięcie i czym prędzej ruszyłam w stronę swojego pokoju. Niestety – podirytowana Penelope we właściwym momencie postanowiła zagrodzić mi wejście na górę.
       - Nie wymigasz się od odpowiedzi! – grzmiała.
      - Jaki jest w łożku? Czy jego mięśnie faktycznie napinają się tysiąc razy bardziej, kiedy w ciebie wchodził, tak jak sobie to wyobrażałyśmy kiedy byłyśmy pijane? – piszczała Elena, a ja z każdym jej słowem czułam się coraz bardziej zażenowana.
       Spuściłam głowę. Naprawdę, nie miałam ochoty wdrażać je w szczegóły. To był jednorazowy impuls. Całkiem przyjemny. No dobra, było ekstra, a Ramos nago faktycznie wygląda jak skrzyżowanie topowego modela Calvina Kleina z mistycznym, idealnym bogiem. Taka chwila przyjemności była mi potrzebna, ale boję się co teraz? Jak będą wyglądać nasze stosunki? Jak teraz mamy wybrać się razem w podróż? Przez ostatnie tygodnie zdążyliśmy się zbliżyć do siebie, zaczęłam mu ufać, zwierzać się, a nawet przyznawać się do otwartej niechęci wobec jego siostry… A teraz uprawialiśmy seks, który naprawdę mi się podobał! Boże, jestem kompletną wariatką. Ale dlaczego mam wrażenie, że robiąc to z Ramosem, w pewnym sensie zdradziłam Nialla? Chyba znów się w tym wszystkim gubię.
       - Jesteś bardziej powalona niż myślałam – powiedziała cicho Elena, siadając na schodach obok zszokowanej Penelope. Zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc o co chodzi. Dopiero po kilku sekundach moja twarz zmieniła odcień w ognistą czerwień. Nie, nie powiedziałam tego na głos. Powiedziałam?
Czując, że gorzej skompromitować się nie mogę, z rezygnacją usiadłam pomiędzy nimi. Przez dłuższą chwilę żadna z nas nie powiedziała słowa. Ciszę przerwała Penelope, kręcąc z dezaprobatą głową.
       - Naprawdę jest z tobą źle. Myślałam, że odzyskałaś zdolność poprawnego myślenia, kiedy przespałaś się z Danem, ale kiedy usłyszałam , że czujesz jakbyś zdradziła Nialla, ręce mi opadły. Ty chyba naprawdę jesteś popierdolona, i nie ma dla ciebie jakiegokolwiek ratunku – powiedziała. – Czy naprawdę chcesz dalej tkwić w tym Niallowym gównie dopóki na własne oczy nie przekonasz się, że z wami naprawdę już koniec? Ogarnij się, ty życiowa pierdoło – dodała po chwili, dając mi kuksańca.
       Westchnęłam. Byłam bezradna, bumerang wciąż wracał, a ja kolejny raz nie byłam pewna, czy sobie z tym wszystkim poradzę. Moja podświadomość w końcu dała mi do zrozumienia , że sytuacja z Danem otworzyła pewnego rodzaju furtkę, która pozwalała mi na nowe życie, w którym nie było miejsca na Nialla. on już dawno poszedł do przodu, teraz czas na mnie. Nie byłam co prawda gotowa na nowy związek, jednak to co zaszło między mną a Ramosem pozwoliło mi dojść do wniosku, że to koniec mojej przygody z Niallem w stu procentach. I chociaż nie wiadomo jak chciałabym, aby ten bumerang znów wrócił, wiedziałam że nadszedł czas połamać go, spalić i wysłać w kosmos. Inaczej już nigdy nie zaznałabym spokoju. A tak bardzo chciałam poczuć się szczęśliwa i przestać mazać się jak ostatnia ciota.
       - Jak dobrze, że dziś ta impreza. Mam ochotę na niewiarygodnie mocnego drinka - mruknęłam, a w odpowiedzi poczułam dwie pary rąk obejmujących mnie z obu stron. Siedziałyśmy w milczeniu na schodach, zastanawiając się, co przyniesie dzisiejszy wieczór. Wiedziałyśmy, że to nasze ostatnie takie chwile zanim wyjadę. Oczywiście, mogłam zostać tutaj, jednak wszystkie zdawałyśmy sobie sprawę, że to nie wyszłoby mi na dobre. Ominięcie ślubu Nialla i narodzin jego dziecka to było najlepsze, co mogłam dla siebie zrobić. Naprawdę chciałam w to wierzyć, jednak nie chciałam myśleć co będzie później. Moim jedynym marzeniem było dziś nawalić się w towarzystwie moich znajomych, zupełnie jak za starych dobrych czasów, a potem na ciężkim kacu wsiąść do samolotu i wylecieć z Ramosem w nieznane. I być całkiem szczęśliwa.
       
       Z westchnieniem zanurzyłam się w głąb swojej mini garderoby, uporczywie próbując znaleźć moją sukienkę na dzisiejszy wieczór. Byłam nieźle podirytowana, za godzinę mieli schodzić się goście, ja byłam w proszku, a sytuacji nie poprawiała zrozpaczona Penelope, użalająca się wszystkim, że dziś tylko ona została bez pary. Cóż, kiedy razem z Eleną próbowałam ją pocieszyć mówiąc, że również jestem singielką, to rozjuszyło ją jeszcze bardziej, kiedy niechcący wspomniałyśmy o Ramosie. Nie widząc innego sposobu zaprowadziłyśmy ją do łazienki, aby mogła sobie spokojnie popłakać. Nie dodałyśmy, że specjalnie pogrzebałyśmy w zamku, aby mógł się otwierać jedynie od zewnętrznej strony. Pen zajęta swoją rozpaczą, nawet nie dostrzegła, że jest zamknięta. To było dobrre posunięcie, tym bardziej, że na imprezie miał pojawić się Mateusz i Tessa oraz Harry z Margo. To na pewno spowodowałoby niekontrolowany szał Penelope, a ja miałam ochotę dziś pobawić się na imprezie, a nie w sędziego na bokserskim ringu.
Kiedy w końcu znalazłam sukienkę i ze zwycięską miną wracałam do pokoju, usłyszałam dziwny szelest zza okna. Wystraszona szybko chwyciłam buta z zamiarem zaatakowania intruza. Mój strach rósł z każdym następnym szelestem, do momentu, kiedy okno zaczęło się otwierać. Gwałtownie ruszyłam w stronę okna z moją bronią w ręku, gdy nagle do mojego pokoju z hukiem wtoczyła się zakapturzona postać. Moje tętno wzrosło, jednak nie w takim stopniu, kiedy ujrzałam, kto mnie właśnie odwiedził.
       Z rozdziawioną buzią obserwowałam, jak Niall wstaje z podłogi masując sobie ramię. Zastanawiałam się czy to jakiś kiepski żart? Kiedy znów próbuję sobie ułożyć życie, pojawia się Niall jak gdyby nigdy nic. Cholera jasna. W tym wypadku przysłowie „jak nie drzwiami to oknami” nabrało nowego znaczenia. Kurwa mać.
       - Co ty tu robisz? – zapytałam ostrożnie, zauważając że daleko mu do trzeźwości. – Mogło ci się coś stać, zważając na to, że jesteś pijany.
       - Daj spokój – Niall uśmiechnął się leniwie. – Jeszcze nie zapomniałem jak to się robi.
Spojrzałam na niego, a moje serce znów rozkruszyło się na kawałki. Momentalnie zapomniałam o imprezie, o tym co robiłam z Ramosem i podróży. Czułam, jakby te dwanaście metrów kwadratowych, na których się teraz znaleźliśmy, stały się całym moim światem. Światem, gdzie mogłam oddychać, normalnie funkcjonować i być szczęśliwa. Kompletnie nie potrafiłam sobie poradzić z tymi uczuciami, które pojawiły się we mnie, kiedy tylko przekroczył parapet mojego pokoju. Jego uśmiech ponownie niczym buldożer zmiażdżył mój mur przeciwko niemu ale również, kolejny raz, moje serce. Dlaczego ta pieprzona historia nie może dobiec końca?!
       - Co ty tu robisz? – spytałam ponownie, siląc się na spokój. W środku jednak cała drżałam. Nie chciałam, żeby tu był, jednocześnie tak bardzo chcąc aby został.
       - Przyszedłem życzyć ci przyjemnej podróży – wymamrotał, wciąż stojąc dwa metry ode mnie. Jego zdanie momentalnie sprowadziło mnie na ziemię. Kraina szczęśliwości, w której znajdowałam się zaledwie kilka sekund wcześniej, znów stała się moim zwykłym pokojem.
       - Dzięki – powiedziałam cicho. – Przykro mi, że nie pojawię się na twoim ślubie, ale dzięki za zaproszenie.
       - Czy ty siebie słyszysz? – Niall zapytał z sarkazmem, dokładnie w tym samym momencie, kiedy ja sama zadałam sobie to pytanie. Zanim poczułam się całkowicie zażenowana, Niall postanowił kontynuować. – Nie powinno być ci przykro. Dasz wiarę, że nawet moja mama bojkotuje ten ślub? To nie tak miało się potoczyć. Doskonale wiesz, że jedyna kobieta, z którym chciałbym się ożenić, stoi naprzeciwko mnie.
       - Już tyle razy to przerabialiśmy, Niall… – szepnęłam, czując, że znów się łamię. – Chcę w końcu pójść do przodu. Spuściłam głowę, nie potrafiąc patrzeć mu w oczy. To było ostatnie czego potrzebowałam – pijany były chłopak w moim pokoju. A ja chciałam dzisiaj tylko trochę potańczyć i się upić. Za dużo emocji na jeden dzień.
       – Z resztą, to już nie ważne. Chciałem ci tylko życzyć powodzenia na tej wycieczce. No i z Ramosem, bo wiem że to z nim wyjeżdżasz. I naprawdę chcę żebyś była szczęśliwa, znów uśmiechała się z byle powodu i żeby w twoich oczach znów będą widnieć te urocze iskierki.
       Kurwa. To już za dużo. Wiedziałam, że ma rację, jednak za nic nie chciałam powiedzieć, że moje iskierki pojawiają się w moich oczach tylko kiedy widzę… jego. To było spojrzenie zarezerwowane jedynie dla mojej jedynej, szalonej miłości na całe życie, która niestety od kilkunastu tygodni przestała istnieć. Kiedy już myślałam, że mojego serca nie da się jeszcze bardziej pokruszyć, on zrobił to już drugi raz w ciągu kilkunastu minut. Czułam, że znajdowałam się o krok od rozpaczy i za wszelką cenę nie chciałam znów w nią wpaść.
       - Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, Mags. Bo ja sobie nigdy nie wybaczę, że cię straciłem.
Świetnie. Czy może być jeszcze gorzej? Spojrzałam na niego i napotkałam jego wzrok. Serce biło mi jak oszalałe. Chyba nigdy wcześniej nie czułam takiej bezradności wobec jego słów. W tamtym momencie nie potrafiłam obarczać go winą za to, że będzie miał dziecko i za to, że bierze ślub. Jego słowa poraziły mnie swoją prawdziwością i szczerością. Walczyłam ze sobą, jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać i wpaść mu w ramiona. On też tego nie chciał, oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to by było zgubne. w gardle znów zaczęła formować mi się gula, której szczerze nienawidziłam. Byłam już zmęczona tym wszystkim i z miejsca zmieniłam swoje marzenie na najbliższy czas: nie chciałam już być szczęśliwa. Chciałam mieć po prostu spokój.
       Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Gwałtownie odwróciłam się tamtą stronę, modląc się, aby nie naciśnięto klamki. Znów wracałam do rzeczywistości.
       - Mags, wyłaź! Przyszli pierwsi goście! Poza tym chyba czas wypuścić Penelope z kibla! – usłyszałam głos Eleny.
       - Idę – odparłam pospiesznie, mając nadzieję, że nie słyszała mojego rozedrganego głosu. Przełknęłam głośno ślinę. Starałam się pozbierać do kupy. Wiedziałam, że czas powiedzieć Niallowi, aby wyszedł. nie chciałam problemów, tym bardziej, że na imprezie będzie Dan. Jednak kiedy odwróciłam się w jego stronę, nie zastałam nikogo. Jedyne co widziałam, to zasłona, którą przytrzasnął wychodząc przez okno. Znów mnie zostawił, tylko że tym razem wszystkie kawałeczki mojego serca, które rozłupał z premedytacją, zabrał ze sobą.


Zayn

       Otworzyłem drzwi mieszkania Cailin. Byłem podirytowany i zmęczony dzisiejszym dniem. Dostałem niezły ochrzan za te dokumenty, których zapomniałem z domu i tych, które obiecała podwieźć mi Cai. Kiedy dzwoniłem do niej pięćset razy, za każdym razem włączała się poczta głosowa. To zupełnie nie było do niej podobne. Z uczuciem niepokoju wszedłem w ciemność. To było bardzo dziwne, tym bardziej, że nikt nie miał z nią kontaktu od południa, a od godziny powinna być na imprezie u Mags. Coś musiało się stać, a to, że nie odbierała moich telefonów i nie było jej w domu było bardzo dziwne. Kiedy zapaliłem światło, Cailin siedziała nieruchomo przy stole. Jej wzrok był nieobecny, a na blacie porozrzucane jakieś papiery. Przełknąłem głośno ślinę, nie bardzo wiedząc o co chodzi, jednak widząc ją w takim stanie, na pewno nie był to nic dobrego.
       - Cai? – nawet nie podniosła wzroku. Serce zaczęło mi być dwa razy mocniej. O co tu do cholery chodzi?
Nagle jej spojrzenie powolnie przeniosło się na mnie. Wpatrywała się we mnie pustym wzrokiem, a jak byłem całkowicie zdezorientowany. – O co chodzi?
        Cailin w końcu wstała i wolnym krokiem szła w moją stronę. Widząc ją w takim stanie, niewiele dzieliło mnie od dostania zawału.
   - Co to jest? – powiedziała twardo, trzymając w dłoni papiery z mojej teczki. Zamarłem.                  – Rozpierdoliłeś mi życie. Rozpierdoliłeś życie nam wszystkim, Zayn.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Stałem naprzeciw Cailin, spoglądając na przemian na nią i na papiery. Miała rację. Nie tylko rozwaliłem jej życie i wszystkim. Rozwaliłem przede wszystkim swoje i osoby, na której zależało mi tak, jak na nikim innym.

6 komentarzy:

  1. Niech zgadnę, podmienił dokumenty i to dziecko jednak nie jest Nialla? xD
    Cieszę się, że wróciłaś! Mam nadzieję, że już nic nie stanie na przeszkodzie, żebyś dokończyła to opowiadanie... I posłała Ramosa w cholerę, bo go nie cierpię :P
    Pzdr. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza mysl to, że dziecko nie jest Nialla, ale czy to nie jest zbyt proste? Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Te dwie nowe części o wiele bardziej podobają mi się od poprzedniego rozdziału, chociaż Penelope nadal mnie denerwuje! Jezu, Mags i Niall tak idealnie do siebie pasują, przecież się kochają. To takie niesprawiedliwe. Jak to sobie wszystko wyobrażam, to aż płakać się chcę. Lubię Ramosa i super, że między nimi do czegoś doszło, ale nie wyobrażam sobie żeby pod koniec tego opowiadania mieliby być razem! Co do Zayna, to ja mam taką teorie. Zayn kocha Mags, dlatego myślał, że jak podmieni dokumenty, to ona będzie z nim. Ale pojawiła się Cailin i Ramos, więc wszystko szlag trafił. Albo to on zrobił to dziecko, a podmienił dokumenty, bo Niall był bardziej prawdopodobny! Jestem pewna, że to coś związanego z nim, Mags, Niallem, Ramosem i Sophie. Na pewno coś odwalił! Czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że szybko się pojawi. Pozdrawiam, Weronika:*

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko bosko a jak to Zayn jest ojcem tego dziecka???
    Nawet nie wiesz jak się ciesze ze wróciłaś i z niecierpliwością czekam na następny, bo śmiało mogę stwierdzić że to najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek ktokolwiek wymyślił

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże tak się ciesze że w końcu coś napisałaś. Tęskniłam za Tobą. Przez ten czas kiedy cie nie było przeczytałam to wiele razy nawet zliczyć tego nie potrafie.
    Rozdział jal każdy genialny. Ten cały Ramos mnie denerwuje, nie lubie gościa. Mags ma być z Niallem a nie Danem. No i Zayn...co on narobił idiota..
    Mags mam do Ciebie jedno pytanie... Czy mogłabym opublikować to opowiadanie na Wattpad? Oczywiście napisałabym tam,że to ty jesteś jego autorem. To logiczne.
    Pozdrawiam// Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za Wami tęskniłam! Rola Ramosa jeszcze się nie skończyła :>
      Kochana, od nowego roku zacznę sama wrzucać tą opowieść na Wattpada :)

      Usuń