CZĘŚĆ PIERWSZA -> KLIK
Kiedy tylko zamknęłam drzwi za Danielem, natychmiast doskoczyły do mnie Pen i Elena.
- Ty
pojebana idiotko – wrzasnęła mi do ucha Pen. - Uprawiałaś seks
z Ramosem!
Nie
odpowiedziałam. Dopiero teraz, widząc oskarżycielskie miny
dziewczyn, poczułam, że miałam wyrzuty sumienia. Czułam się,
jakbym kogoś zdradziła, jednak moja podświadomość natychmiast
przypomniała mi, że jestem wola i mogę robić co mi się żywnie
podoba.
Z całych sił
starłam się nie patrzeć w oczy żadnej z nich, jednak będąc pod
takim ostrzałem zmieszanym z ogromną dozą niecierpliwości i
oskarżycielstwa, było to szalenie trudne. Bez słowa odwróciłam
się na pięcie i czym prędzej ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Niestety – podirytowana Penelope we właściwym momencie
postanowiła zagrodzić mi wejście na górę.
-
Nie wymigasz się od odpowiedzi! – grzmiała.
-
Jaki jest w łożku? Czy jego mięśnie faktycznie napinają się
tysiąc razy bardziej, kiedy w ciebie wchodził, tak jak sobie to
wyobrażałyśmy kiedy byłyśmy pijane? – piszczała Elena, a ja z
każdym jej słowem czułam się coraz bardziej zażenowana.
Spuściłam
głowę. Naprawdę, nie miałam ochoty wdrażać je w szczegóły. To
był jednorazowy impuls. Całkiem przyjemny. No dobra, było ekstra,
a Ramos nago faktycznie wygląda jak skrzyżowanie topowego modela
Calvina Kleina z mistycznym, idealnym bogiem. Taka chwila
przyjemności była mi potrzebna, ale boję się co teraz? Jak będą
wyglądać nasze stosunki? Jak teraz mamy wybrać się razem w
podróż? Przez ostatnie tygodnie zdążyliśmy się zbliżyć do
siebie, zaczęłam mu ufać, zwierzać się, a nawet przyznawać się
do otwartej niechęci wobec jego siostry… A teraz uprawialiśmy
seks, który naprawdę mi się podobał! Boże, jestem kompletną
wariatką. Ale dlaczego mam wrażenie, że robiąc to z Ramosem, w
pewnym sensie zdradziłam Nialla? Chyba znów się w tym wszystkim
gubię.
-
Jesteś bardziej powalona niż myślałam – powiedziała cicho
Elena, siadając na schodach obok zszokowanej Penelope. Zmarszczyłam
brwi nie bardzo wiedząc o co chodzi. Dopiero po kilku sekundach moja
twarz zmieniła odcień w ognistą czerwień. Nie, nie powiedziałam
tego na głos. Powiedziałam?
Czując,
że gorzej skompromitować się nie mogę, z rezygnacją usiadłam
pomiędzy nimi. Przez dłuższą chwilę żadna z nas nie powiedziała
słowa. Ciszę przerwała Penelope, kręcąc z dezaprobatą głową.
-
Naprawdę jest z tobą źle. Myślałam, że odzyskałaś zdolność
poprawnego myślenia, kiedy przespałaś się z Danem, ale kiedy
usłyszałam , że czujesz jakbyś zdradziła Nialla, ręce mi
opadły. Ty chyba naprawdę jesteś popierdolona, i nie ma dla ciebie
jakiegokolwiek ratunku – powiedziała. – Czy naprawdę chcesz
dalej tkwić w tym Niallowym gównie dopóki na własne oczy nie
przekonasz się, że z wami naprawdę już koniec? Ogarnij się, ty
życiowa pierdoło – dodała po chwili, dając mi kuksańca.
Westchnęłam.
Byłam bezradna, bumerang wciąż wracał, a ja kolejny raz nie byłam
pewna, czy sobie z tym wszystkim poradzę. Moja podświadomość w
końcu dała mi do zrozumienia , że sytuacja z Danem otworzyła
pewnego rodzaju furtkę, która pozwalała mi na nowe życie, w
którym nie było miejsca na Nialla. on już dawno poszedł do
przodu, teraz czas na mnie. Nie byłam co prawda gotowa na nowy
związek, jednak to co zaszło między mną a Ramosem pozwoliło mi
dojść do wniosku, że to koniec mojej przygody z Niallem w stu
procentach. I chociaż nie wiadomo jak chciałabym, aby ten bumerang
znów wrócił, wiedziałam że nadszedł czas połamać go, spalić
i wysłać w kosmos. Inaczej już nigdy nie zaznałabym spokoju. A
tak bardzo chciałam poczuć się szczęśliwa i przestać mazać
się jak ostatnia ciota.
-
Jak dobrze, że dziś ta impreza. Mam ochotę na niewiarygodnie
mocnego drinka - mruknęłam, a w odpowiedzi poczułam dwie pary
rąk obejmujących mnie z obu stron. Siedziałyśmy w milczeniu na
schodach, zastanawiając się, co przyniesie dzisiejszy wieczór.
Wiedziałyśmy, że to nasze ostatnie takie chwile zanim wyjadę.
Oczywiście, mogłam zostać tutaj, jednak wszystkie zdawałyśmy
sobie sprawę, że to nie wyszłoby mi na dobre. Ominięcie ślubu
Nialla i narodzin jego dziecka to było najlepsze, co mogłam dla
siebie zrobić. Naprawdę chciałam w to wierzyć, jednak nie
chciałam myśleć co będzie później. Moim jedynym marzeniem było
dziś nawalić się w towarzystwie moich znajomych, zupełnie jak za
starych dobrych czasów, a potem na ciężkim kacu wsiąść do
samolotu i wylecieć z Ramosem w nieznane. I być całkiem
szczęśliwa.
Z
westchnieniem zanurzyłam się w głąb swojej mini garderoby,
uporczywie próbując znaleźć moją sukienkę na dzisiejszy
wieczór. Byłam nieźle podirytowana, za godzinę mieli schodzić
się goście, ja byłam w proszku, a sytuacji nie poprawiała
zrozpaczona Penelope, użalająca się wszystkim, że dziś tylko ona
została bez pary. Cóż, kiedy razem z Eleną próbowałam ją
pocieszyć mówiąc, że również jestem singielką, to rozjuszyło
ją jeszcze bardziej, kiedy niechcący wspomniałyśmy o Ramosie.
Nie widząc innego sposobu zaprowadziłyśmy ją do łazienki, aby
mogła sobie spokojnie popłakać. Nie dodałyśmy, że specjalnie
pogrzebałyśmy w zamku, aby mógł się otwierać jedynie od
zewnętrznej strony. Pen zajęta swoją rozpaczą, nawet nie
dostrzegła, że jest zamknięta. To było dobrre posunięcie, tym
bardziej, że na imprezie miał pojawić się Mateusz i Tessa oraz
Harry z Margo. To na pewno spowodowałoby niekontrolowany szał
Penelope, a ja miałam ochotę dziś pobawić się na imprezie, a nie
w sędziego na bokserskim ringu.
Kiedy
w końcu znalazłam sukienkę i ze zwycięską miną wracałam do
pokoju, usłyszałam dziwny szelest zza okna. Wystraszona szybko
chwyciłam buta z zamiarem zaatakowania intruza. Mój strach rósł z
każdym następnym szelestem, do momentu, kiedy okno zaczęło się
otwierać. Gwałtownie ruszyłam w stronę okna z moją bronią w
ręku, gdy nagle do mojego pokoju z hukiem wtoczyła się
zakapturzona postać. Moje tętno wzrosło, jednak nie w takim
stopniu, kiedy ujrzałam, kto mnie właśnie odwiedził.
Z
rozdziawioną buzią obserwowałam, jak Niall wstaje z podłogi
masując sobie ramię. Zastanawiałam się czy to jakiś kiepski
żart? Kiedy znów próbuję sobie ułożyć życie, pojawia się
Niall jak gdyby nigdy nic. Cholera jasna. W tym wypadku przysłowie
„jak nie drzwiami to oknami” nabrało nowego znaczenia. Kurwa
mać.
-
Co ty tu robisz? – zapytałam ostrożnie, zauważając że daleko
mu do trzeźwości. – Mogło ci się coś stać, zważając na to,
że jesteś pijany.
-
Daj spokój – Niall uśmiechnął się leniwie. – Jeszcze nie
zapomniałem jak to się robi.
Spojrzałam
na niego, a moje serce znów rozkruszyło się na kawałki.
Momentalnie zapomniałam o imprezie, o tym co robiłam z Ramosem i
podróży. Czułam, jakby te dwanaście metrów kwadratowych, na
których się teraz znaleźliśmy, stały się całym moim światem.
Światem, gdzie mogłam oddychać, normalnie funkcjonować i być
szczęśliwa. Kompletnie nie potrafiłam sobie poradzić z tymi
uczuciami, które pojawiły się we mnie, kiedy tylko przekroczył
parapet mojego pokoju. Jego uśmiech ponownie niczym buldożer
zmiażdżył mój mur przeciwko niemu ale również, kolejny raz,
moje serce. Dlaczego ta pieprzona historia nie może dobiec końca?!
-
Co ty tu robisz? – spytałam ponownie, siląc się na spokój. W
środku jednak cała drżałam. Nie chciałam, żeby tu był,
jednocześnie tak bardzo chcąc aby został.
-
Przyszedłem życzyć ci przyjemnej podróży – wymamrotał, wciąż
stojąc dwa metry ode mnie. Jego zdanie momentalnie sprowadziło mnie
na ziemię. Kraina szczęśliwości, w której znajdowałam się
zaledwie kilka sekund wcześniej, znów stała się moim zwykłym
pokojem.
-
Dzięki – powiedziałam cicho. – Przykro mi, że nie pojawię się
na twoim ślubie, ale dzięki za zaproszenie.
-
Czy ty siebie słyszysz? – Niall zapytał z sarkazmem, dokładnie w
tym samym momencie, kiedy ja sama zadałam sobie to pytanie. Zanim
poczułam się całkowicie zażenowana, Niall postanowił
kontynuować. – Nie powinno być ci przykro. Dasz wiarę, że nawet
moja mama bojkotuje ten ślub? To nie tak miało się potoczyć.
Doskonale wiesz, że jedyna kobieta, z którym chciałbym się
ożenić, stoi naprzeciwko mnie.
-
Już tyle razy to przerabialiśmy, Niall… – szepnęłam, czując,
że znów się łamię. – Chcę w końcu pójść do przodu.
Spuściłam głowę, nie potrafiąc patrzeć mu w oczy. To było
ostatnie czego potrzebowałam – pijany były chłopak w moim
pokoju. A ja chciałam dzisiaj tylko trochę potańczyć i się upić.
Za dużo emocji na jeden dzień.
– Z
resztą, to już nie ważne. Chciałem ci tylko życzyć powodzenia
na tej wycieczce. No i z Ramosem, bo wiem że to z nim wyjeżdżasz.
I naprawdę chcę żebyś była szczęśliwa, znów uśmiechała się
z byle powodu i żeby w twoich oczach znów będą widnieć te urocze
iskierki.
Kurwa.
To już za dużo. Wiedziałam, że ma rację, jednak za nic nie
chciałam powiedzieć, że moje iskierki pojawiają się w moich
oczach tylko kiedy widzę… jego. To było spojrzenie zarezerwowane
jedynie dla mojej jedynej, szalonej miłości na całe życie, która
niestety od kilkunastu tygodni przestała istnieć. Kiedy już
myślałam, że mojego serca nie da się jeszcze bardziej pokruszyć,
on zrobił to już drugi raz w ciągu kilkunastu minut. Czułam, że
znajdowałam się o krok od rozpaczy i za wszelką cenę nie chciałam
znów w nią wpaść.
-
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, Mags. Bo ja sobie nigdy nie
wybaczę, że cię straciłem.
Świetnie.
Czy może być jeszcze gorzej? Spojrzałam na niego i napotkałam
jego wzrok. Serce biło mi jak oszalałe. Chyba nigdy wcześniej nie
czułam takiej bezradności wobec jego słów. W tamtym momencie nie
potrafiłam obarczać go winą za to, że będzie miał dziecko i za
to, że bierze ślub. Jego słowa poraziły mnie swoją prawdziwością
i szczerością. Walczyłam ze sobą, jednak wiedziałam, że nie
mogę się poddać i wpaść mu w ramiona. On też tego nie chciał,
oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to by było zgubne. w gardle
znów zaczęła formować mi się gula, której szczerze
nienawidziłam. Byłam już zmęczona tym wszystkim i z miejsca
zmieniłam swoje marzenie na najbliższy czas: nie chciałam już być
szczęśliwa. Chciałam mieć po prostu spokój.
Nagle
usłyszałam pukanie do drzwi. Gwałtownie odwróciłam się tamtą
stronę, modląc się, aby nie naciśnięto klamki. Znów wracałam
do rzeczywistości.
-
Mags, wyłaź! Przyszli pierwsi goście! Poza tym chyba czas wypuścić
Penelope z kibla! – usłyszałam głos Eleny.
-
Idę – odparłam pospiesznie, mając nadzieję, że nie słyszała
mojego rozedrganego głosu. Przełknęłam głośno ślinę. Starałam
się pozbierać do kupy. Wiedziałam, że czas powiedzieć Niallowi,
aby wyszedł. nie chciałam problemów, tym bardziej, że na imprezie
będzie Dan. Jednak kiedy odwróciłam się w jego stronę, nie
zastałam nikogo. Jedyne co widziałam, to zasłona, którą
przytrzasnął wychodząc przez okno. Znów mnie zostawił, tylko że
tym razem wszystkie kawałeczki mojego serca, które rozłupał z
premedytacją, zabrał ze sobą.
Zayn
Otworzyłem
drzwi mieszkania Cailin. Byłem podirytowany i zmęczony dzisiejszym
dniem. Dostałem niezły ochrzan za te dokumenty, których
zapomniałem z domu i tych, które obiecała podwieźć mi Cai. Kiedy
dzwoniłem do niej pięćset razy, za każdym razem włączała się
poczta głosowa. To zupełnie nie było do niej podobne. Z uczuciem
niepokoju wszedłem w ciemność. To było bardzo dziwne, tym
bardziej, że nikt nie miał z nią kontaktu od południa, a od
godziny powinna być na imprezie u Mags. Coś musiało się stać, a
to, że nie odbierała moich telefonów i nie było jej w domu było
bardzo dziwne. Kiedy zapaliłem światło, Cailin siedziała
nieruchomo przy stole. Jej wzrok był nieobecny, a na blacie
porozrzucane jakieś papiery. Przełknąłem głośno ślinę, nie
bardzo wiedząc o co chodzi, jednak widząc ją w takim stanie, na
pewno nie był to nic dobrego.
-
Cai? – nawet nie podniosła wzroku. Serce zaczęło mi być dwa
razy mocniej. O co tu do cholery chodzi?
Nagle
jej spojrzenie powolnie przeniosło się na mnie. Wpatrywała się we
mnie pustym wzrokiem, a jak byłem całkowicie zdezorientowany. – O
co chodzi?
Cailin
w końcu wstała i wolnym krokiem szła w moją stronę. Widząc ją
w takim stanie, niewiele dzieliło mnie od dostania zawału.
-
Co to jest? – powiedziała twardo, trzymając w dłoni papiery z
mojej teczki. Zamarłem. – Rozpierdoliłeś mi życie.
Rozpierdoliłeś życie nam wszystkim, Zayn.
Nie
wiedziałem co powiedzieć. Stałem naprzeciw Cailin, spoglądając
na przemian na nią i na papiery. Miała rację. Nie tylko rozwaliłem
jej życie i wszystkim. Rozwaliłem przede wszystkim swoje i osoby,
na której zależało mi tak, jak na nikim innym.
Niech zgadnę, podmienił dokumenty i to dziecko jednak nie jest Nialla? xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś! Mam nadzieję, że już nic nie stanie na przeszkodzie, żebyś dokończyła to opowiadanie... I posłała Ramosa w cholerę, bo go nie cierpię :P
Pzdr. <3
Pierwsza mysl to, że dziecko nie jest Nialla, ale czy to nie jest zbyt proste? Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńTe dwie nowe części o wiele bardziej podobają mi się od poprzedniego rozdziału, chociaż Penelope nadal mnie denerwuje! Jezu, Mags i Niall tak idealnie do siebie pasują, przecież się kochają. To takie niesprawiedliwe. Jak to sobie wszystko wyobrażam, to aż płakać się chcę. Lubię Ramosa i super, że między nimi do czegoś doszło, ale nie wyobrażam sobie żeby pod koniec tego opowiadania mieliby być razem! Co do Zayna, to ja mam taką teorie. Zayn kocha Mags, dlatego myślał, że jak podmieni dokumenty, to ona będzie z nim. Ale pojawiła się Cailin i Ramos, więc wszystko szlag trafił. Albo to on zrobił to dziecko, a podmienił dokumenty, bo Niall był bardziej prawdopodobny! Jestem pewna, że to coś związanego z nim, Mags, Niallem, Ramosem i Sophie. Na pewno coś odwalił! Czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że szybko się pojawi. Pozdrawiam, Weronika:*
O matko bosko a jak to Zayn jest ojcem tego dziecka???
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się ciesze ze wróciłaś i z niecierpliwością czekam na następny, bo śmiało mogę stwierdzić że to najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek ktokolwiek wymyślił
O Boże tak się ciesze że w końcu coś napisałaś. Tęskniłam za Tobą. Przez ten czas kiedy cie nie było przeczytałam to wiele razy nawet zliczyć tego nie potrafie.
OdpowiedzUsuńRozdział jal każdy genialny. Ten cały Ramos mnie denerwuje, nie lubie gościa. Mags ma być z Niallem a nie Danem. No i Zayn...co on narobił idiota..
Mags mam do Ciebie jedno pytanie... Czy mogłabym opublikować to opowiadanie na Wattpad? Oczywiście napisałabym tam,że to ty jesteś jego autorem. To logiczne.
Pozdrawiam// Karolina
Ja też za Wami tęskniłam! Rola Ramosa jeszcze się nie skończyła :>
UsuńKochana, od nowego roku zacznę sama wrzucać tą opowieść na Wattpada :)