sobota, 2 listopada 2013

9. Who's your daddy?


 Kolejne trzy dni spędzone w Mullingar były najbardziej szalonymi, dziwnymi i relaksującymi dniami w moim całym życiu. Rodzina Nialla była kompletnie zaskakująca na każdym kroku, o czym przekonałam się nie raz podczas mojego całego pobytu w Irlandii. Wychodząc z samolotu na lotnisko w Heathrow byłam pełna energii, zupełnie jakbym wróciła z kilkutygodniowych wakacji na Barbadosie. Czułam się wspaniale; nie byłam pewna jednak, czy powodem mojej wewnętrznej harmonii były niezwykle zielone i spokojne pastwiska Irlandii czy... Niall. Może to zabrzmi dziwnie, jednak przebywając trochę czasu z jego rodziną, tak strasznie chciałam do niej dołączyć i razem z nimi przeżywać sytuacje na granicy absurdu. Małżeństwo Bobby'ego i Maury było najbardziej chaotycznym związkiem, jaki kiedykolwiek miałam okazję spotkać, jednak pomimo ich ciągłych sprzeczek, droczenia się i zabawnych kłótni, gołym okiem było widać, że łączy ich uczucie wyjątkowe i piękne.

       - I znów wracamy na stare śmieci – westchnął Niall, ściskając mocniej moją rękę.
Wracaliśmy do centrum taksówką, ignorując natarczywe spojrzenia kierowcy. Ścisnęłam usta w wąską kreskę, obserwując budynki Hounslow, do którego właśnie wjeżdżaliśmy. Im bliżej było do Ealing, tym bardziej czułam zdenerwowanie. Mój żołądek fikał koziołki, a w gardle miałam wielką gulę. Podświadomie czułam, że coś niedobrego wisi w powietrzu - to tak jakby bańka, wolna od wszelkich problemów i trosk, którą dzieliłam ostatnimi czasy z Niallem, prysła. Musiałam dopuścić do siebie myśl, że znów jesteśmy w Londynie, czeka na mnie masa papierów do wypełnienia w fundacji, a Niall też będzie zajęty swoimi sprawami. Czas wrócić do rzeczywistości.
Wracając do centrum postanowiliśmy wrócić osobno do siebie, aby uniknąć wścibskich dziennikarzy. Na rogu Picadilly i Emmersons Green, Niall przesiadł się w inną taksówkę, kierując się w stronę Chelsea. Żegnając się z nim, chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, wziąć prysznic i natychmiast pojechać do Harry'ego razem z blondynem, który miał po mnie przyjechać. Pomimo tego, że próbowaliśmy wciągnąć go w rozmowę na Skypie dwa dni wcześniej, widać było, że mimo że jest już z nim nieco lepiej, niezbyt był skory do zwierzeń. Nasza rozmowa ograniczyła się do paru zdań, po czym Styles szybko zakończył połączenie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak wiedziałam z jakiego powodu starał się nas zbyć. Oczywiście Niall niczego nie dostrzegł, o wiele bardziej skupiał się na odpięciu mojego stanika pod bluzką, niż rozmową ze Stylesem, jednak ja doskonale słyszałam w tle stłumiony głos Penelope. Działo się coś złego, a ja koniecznie chciałam wiedzieć co. Pomimo ostrzeżenia w mojej głowie, że takie coś zrzuci na mnie lawinę nowych problemów, moja ciekawość zwyciężyła.
Kiedy po dwudziestu minutach jazdy znalazłam się przed furtką mojego aktualnego domu, nawet nie wchodząc, wiedziałam, że coś tu nie gra. Moje przypuszczenia sprawdzały się coraz bardziej, kiedy z każdym krokiem donośne krzyki, wywodzące się zza frontowych drzwi, przybierały na sile.
Niepewnie nacisnęłam klamkę i moje uszy przeszyły niemiłosierne wrzaski. Kolejna awantura Pen i Mateusza. W sumie, jak zwykle to robiłam, powinnam przejść obok tego obojętnie i nawet nie zwracać na to uwagi, jednak ta kłótnia była o wiele większa i poważniejsza, i nic nie zapowiadało, że skończy się happy endem.
Zaniepokojona skierowałam się do kuchni, gdzie ujrzałam wściekłego Mateusza opierającego się o zlew, i Penelope, której loki drgały o wiele bardziej niż zwykle. Postanowiłam wejść do salonu i zza ściany obserwować rozwój wydarzeń.
       - Przepraszam bardzo, ale czy przypadkiem nie zapomniałaś, ze już masz jednego chłopaka? - wrzask Mateusza kolejny raz drażnił moje uszy.
       - On jest moim przyjacielem! To chyba normalne, że pomaga się takim ludziom!
       - Pomagaj sobie komu chcesz, bądź nawet drugą Mags, ale to nie znaczy, że musisz z nim przesiadywać całe dnie! - głos mojego kuzyna stawał się coraz donośniejszy. Tym razem Penelope podniosła głos.
       - Po prostu się nim opiekuje! Nikt go nie odwiedza, wszyscy mają go gdzieś! Odkąd znalazł się w szpitalu, byłeś u niego tylko raz!
       - Ale to nie znaczy, że masz tam nocować!
Przez moment zapanowała grobowa cisza. Oboje stali ze spuszczonymi głowami. Pierwsza odezwała się Pen.
       - Odkąd masz swoją firmę, masz dla mnie coraz mniej czasu – powiedziała drżącym głosem. Mateusz spojrzał na nią i pokręcił głową.
       - Nie zapominaj, że to nie ja co drugi dzień latam na drugi koniec świata. A poza tym, teraz, kiedy mam trochę wolnego, ty ciągle przesiadujesz ze Stylesem! To nie jest normalne, Pen! - Mateusz znów podniósł głos.
       - Nie będziesz mi mówić co mam robić, a co nie! To jest moje życie i mogę siedzieć i opiekować się Harrym ile chcę i kiedy! Nic ci do tego!
       - Pen, do kurwy nędzy, otrząśnij się! Co się z tobą dzieje!? Przez cały czas traktowałaś go jak trędowatego i ubliżałaś mu, kiedy tylko nadarzyła się okazja, a teraz co? Te wszystkie śmieszne uczucia, które niby – Mateusz zaakcentował to słowo – do niego żywiłaś, tak nagle wróciły? - zapytał drwiąco.
Jedyną odpowiedzią Pen była przerażająca cisza, która w tamtym momencie wyrażała aż nadto.
Moja przyjaciółka stała ze spuszczoną głową, a Mateusz wciąż patrzył na nią z wyczekiwaniem. Nie tylko on. Ja również, stojąc z otwartą buzią, z niecierpliwością czekałam ja jej odpowiedź. Uświadomiłam sobie, że zaraz może paść zdanie, które przesądzi o całym związku moich przyjaciół, nad którym pracowali już kawał czasu. Po chwili nostalgii, Pen w końcu podniosła głowę i spojrzała na bruneta.
       - To koniec, Matty.
Twarz Mateusza wyrażała niedowierzanie. Stał jak słup soli wpatrując się w Pen, która, spokojnym i zdecydowanym krokiem zgarnęła swoją torebkę z blatu, po czym wyszła z naszego domu. Kiedy tylko usłyszałam trzask drzwi, natychmiast wyskoczyłam zza ściany i weszłam do kuchni. Mateusz wciąż stał na swoim miejscu. Jego trzęsące się ręce ledwie zdołały zapalić papierosa, którego pospiesznie wziął do ust. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.
Stanęłam naprzeciwko niego opierając dłonie o oparcie krzesła. Mateusz leniwie podniósł na mnie swój wzrok.
       - Słyszałaś? - Skinęłam głową. Mateusz ponownie spuścił wzrok. - Nie mam pojęcia, co się z nią ostatnio dzieje – westchnął, wypuszczając dym z płuc.
Przygryzłam wargę. Kiedy będąc w Mullingar odniosłam wrażenie, że znajduję się w zupełnie innym wymiarze, teraz uświadomiłam sobie, że faktycznie tak było. Kiedy ja spędzałam beztroski czas w towarzystwie rodziny mojego chłopaka i bawiłam się z nim "w dom", tutaj, w Londynie działy się rzeczy o których nawet nie wiedziałam. Przecież kiedy rozmawiałam z nimi przez telefon, wydawało mi się, że wszystko było w porządku. Nic nie sugerowało, że między nimi panuje tak napięta atmosfera. Spojrzałam na chłopaka, który zapalał właśnie drugiego papierosa.
       - Pogadam z nią – powiedziałam. Jednak wątpię, aby to coś zmieniło, dodałam w duchu.
Znałam Penelope już kawałek czasu i wiedziałam, że jest uparta jak osioł i łatwo nie odpuszcza. Samo przekonanie jej do tej rozmowy będzie graniczyło z cudem, nie mówiąc już o powrocie tych dwojga do siebie. Zdałam sobie sprawę, że znalazłam się w gównianym położeniu – moi najlepsi przyjaciele właśnie się rozstali, a ja nie miałam pojęcia, po której stronie stanąć. Najzwyczajniej w świecie nie byłam przygotowana na takie coś. Zawsze myślałam, że pomimo ich szalonych kłótni wytrwają ze sobą do późnej starości, przecież oni byli dla siebie stworzeni!
Nagle usłyszeliśmy głośny trzask i po chwili w kuchni pojawił się zziajany Josh. Jego blond włosy sterczały na wszystkie strony, a na jego szyi znajdował się rozluźniony krawat.
       - Przed chwila widziałem huragan Penelope, opuszczający wasz dom. Była nieźle wkurzona. Co znów jej zrobiłeś? Zresztą, nie ważne, i tak się pogodzicie. Stary, spójrz na to! Jesteśmy na okładce Forbes! - powiedział uradowany, pokazując palcem na gazetę, którą trzymał w drugiej ręce. Spojrzałam na Mateusza, który wpatrywał się w bladożółte kafelki ułożone między kuchenką a szafkami, w międzyczasie zaciągając się dymem papierosowym. Josh spojrzał zdezorientowany na Mateusza.
       - Pen ze mną zerwała – powiedział spokojnie, nie przerywając swojego zajęcia.
       - O kurwa – Josh spojrzał zszokowany na bruneta, a gazeta, którą przyniósł wypadła mu z rąk. - Co? - zapytał, kompletnie zszokowany. Mateusz wzruszył ramionami. Blondyn, wciąż zszokowany słowami Mateusza, otworzył swój czarny neseser, po czym wyjął z niej dwie ćwiartki wódki. Zdziwiona spojrzałam na Josha, który pospiesznie podszedł do Mateusza, podając mu buteleczkę. Oboje wzięli łyka ze swoich ćwiartek.
       - Pojebana sprawa, stary – powiedział blondyn, krzywiąc się.
Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu.

Od: Niall
Paul chce się koniecznie ze mną spotkać.
 Jedź sama, spotkamy się na miejscu x

No tak, kompletnie zapomniałam o odwiedzinach u Hazzy; wrażenia, które doznałam przez zaledwie piętnaście minut od powrotu do domu, sprawiły, że wszystkie inne myśli zostały wyparte z mojego umysłu. Spojrzałam pytająco na Josha, który posłał mi spojrzenie zajmę się nim, po czym, spokojniejsza, wyszłam z kuchni. Kierując się na górę, z kieszeni wyjęłam telefon, po czym wybrałam numer mojej przyjaciółki. Niestety, zamiast sygnału usłyszałam jedynie informacje o tym, że abonent ma wyłączony telefon. Taka była Pen – kiedy na horyzoncie pojawiał się problem, znikała i wyciszała się. Doskonale znałam swoją przyjaciółkę i wiedziałam, że potrzebuje samotności.
Pospiesznie przywołałam się do porządku i biorąc klucze i torebkę, wsiadłam do samochodu Mateusza i pojechałam w stronę centrum. Po półgodzinnym staniu w korku, w końcu udało mi się dostać do szpitala, gdzie leżał mój przyjaciel. Budynek wciąż oblegali ciekawscy paparazzi. Jak najszybciej potrafiłam czmychnęłam niezauważona, po czym znalazłam się w wielkim holu szpitala. Po kilku minutach wymieniania uprzejmości z ochroniarzami, którzy siedzieli na plastikowych krzesłach tuż obok sali, weszłam do pomieszczenia, gdzie leżał Harry. Chłopak wyglądał nieco lepiej, odkąd ostatni raz go widziałam, mimo że wciąż okalał go gips i wszelkiego rodzaju bandaże i rurki. Haz spuścił wzrok z telewizora i widząc mnie w drzwiach, uśmiechnął się szeroko. Podeszłam do niego wtulając się w jego zdrowy bark.
       - Wróciłaś. Zaczynałem tęsknić za twoim matkowaniem – powiedział zadziornie. Zaśmiałam się, kręcąc głową.
      - Nie żartuj, Haz. Przez cały czas miałeś doskonałą opiekę – odparłam, a chłopak uśmiechnął się zmieszany. Jego mina mówiła więcej, niż zamierzał mi zdradzić. Doskonale wiedziałam, że podczas ostatnich dni pomiędzy nim a moją przyjaciółką zaszło coś, co popchnęło ją do decyzji, którą dzisiaj podjęła. Nim zdążyłam zapytać o to Stylesa, chłopak odezwał się.
       - Jak było w Mullingar? - zapytał.
Przez następne kilka minut zdawałam mu relacje z moich mini wakacji, które były przerywane wybuchami śmiechu Hazzy. W duchu musiałam sobie przyznać, że wspomnienia z Irlandii poprawiły mi nieco humor, jednak wiedziałam, że to tylko chwilowe. Musiałam się dowiedzieć co tak naprawdę działo się pomiędzy nim a Penelope.
       - Harry – zaczęłam, napotykając uważne spojrzenie bruneta - Była dziś u ciebie Pen? - zaczęłam ostrożnie. Zauważyłam, że jego zielone oczy posmutniały, kiedy wspomniałam o brunetce.
       - Wczoraj, um... trochę się posprzeczaliśmy, po tym, co jej powiedziałem – powiedział cicho.
       - Więc nic nie wiesz... - powiedziałam cicho, jednak nie na tyle, aby nie usłyszał tego Harry.
       - Nie wiem czego? - zapytał, marszcząc brwi. Westchnęłam.
       - Penelope i Mateusz... nie są już razem – odpowiedziałam. Harry spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Cóż, nie takiej reakcji się po nim spodziewałam.
Przez kilka minut siedzieliśmy w cichy. W końcu usłyszałam głos Hazzy.
       - To moja wina – wymamrotał. Spojrzałam na niego zaskoczona. - Powiedziałem jej, że ciągle o niej myślę, i że żałuję.
Ukryłam twarz w dłoniach. A więc to prawda. Penelope wciąż coś czuła do Harry'ego, pomimo jej ciągłego zaprzeczania i przekomarzania się z najmłodszym z Directions. Nagle ogarnęła mnie fala złości. Pieprzony Styles, co on sobie myślał? Włazić z butami w czyiś związek i ot tak go rozwalać? Zniszczył to, co było pomiędzy moją najlepszą przyjaciółką, a chłopakiem, który był dla mnie jak brat! Co on sobie do cholery myślał?! W tym całym galimatiasie uczuć, które zaatakowały moje wnętrze, usłyszałam cichy głos mojej podświadomości, która dała mi do zrozumienia, że moja sytuacja wyglądała identycznie. Ze mną było tak samo, więc dlaczego oskarżam Pen? Jestem egoistką. To takie głupie uczucie.
        - O matko – wymamrotałam. Wiedziałam, że powinnam posłuchać rozsądku i skupić się na własnych sprawach i problemach niż zgrywać Matkę Teresę i nieść radę oraz pociechę każdemu, kto ma kłopot. Jak zwykle muszę zdawać sobie sprawę o tym dopiero po fakcie. - Co teraz? - zapytałam, spoglądając na niego wyczekująco. Harry wzruszył ramieniem. Wiedziałam, że sam nie wie, co robić. Widocznie kompletnie się nie spodziewał takiego obrotów spraw. W sumie, nikt się nie spodziewał.
        - Po prostu... po prostu chciałem być z nią szczery. Nie wiedziałem, że tak zareaguje. Ona jest kompletnie nieprzewidywalna. Równie dobrze wczoraj mogła wypchnąć mnie przez okno, a nie spokojnie wyjść z sali. Ilekroć z nią przebywam i już mam wrażenie, że ją rozgryzam, wtedy zdarza się coś, co burzy moją piramidę. Jest pełna sprzeczności i to właśnie sprawia, ze choćbym nie wiem jak bardzo nie chciałbym o niej myśleć, ona wciąż wraca do mojego umysłu. Czasem mam wrażenie, że w niej jest jakaś część mnie samego, która nie pozwala na zerwanie tej więzi. Dlatego czy tego chcę, czy nie, muszę, po prostu muszę być blisko niej. To, co do niej czuję przytłacza mnie samego i zastanawiam się, czy to możliwe, aby tak przywiązać się do kogoś, z kim nie było się nawet trzech miesięcy i w dodatku to było prawie dwa lata temu. Nie wiem co się ze mną dzieje. Pomóż mi, Mags – szepnął.

Spojrzałam na niego, przykrywając jego dłoń moją. Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, że on i Penelope znów będą ze sobą i wszystko skończy się happy endem. Chciałam mu to wszystko powiedzieć, jednak wiedziałam, że nie mogę, bo tak nie będzie. Gdyby jedną trzecią tego pogiętego trójkąta stanowił inny chłopak, ale, na litość boską, to był Mateusz! Zarówno jego, jak i Penelope i Harry'ego kochałam jak własne rodzeństwo, więc ten cały popieprzony układ geometryczny, którego nieświadomie stali się częścią, był dla mnie jeszcze cięższy do ogarnięcia. Doskonale wiedziałam, że niezależnie jaki wariant wybiorę, wszystko i tak skończy się źle. Czułam się, jakbym grała w jakiejś tragedii greckiej. Byłam Antygoną dwudziestego pierwszego wieku, co prawda z pewnymi odchyleniami od oryginału, ale jednak.
       - Musicie sami to rozwiązać, Haz – powiedziałam cicho. - Ona potrzebuje czasu, dopiero co rozstała się z facetem. Czy ty naprawdę myślisz, że życie to film, gdzie główna bohaterka po zerwaniu jednym chłopakiem, cała w skowronkach biegnie do drugiego? Żyjemy w zwykłym świecie, gdzie nawet kolorowa Pen ma swoje chwile słabości. Dlatego ochłońcie, może za bardzo pospieszyłeś się z tym, co powiedziałeś. - plotłam trzy po trzy, sama nie bardzo wiedząc o co mi chodzi. Powoli przytłaczało mnie to wszystko. Jedyne czego teraz potrzebowałam były ramiona Nialla. Chciałam, aby znów otoczyła nas bańka, która będzie na tyle elastyczna i wytrzymała, aby nie dopuścić do nas tych cholernych dylematów, które miały teraz miejsce. Tak bardzo tego potrzebowałam, tak bardzo chciałam wierzyć, że znów uda nam się ją wytworzyć.




Obracałam telefon na biurku, wpatrując się w niego. Korciło mnie niemiłosiernie aby go włączyć, jednak baczny wzrok Eleny odwodził mnie od tego pomysłu. Nie mam pojęcia dlaczego akurat przyszłam tutaj. Nie mogłam wrócić do domu Mags, a w moim mieszkaniu w Hackney, wciąż urzędowała moja rodzina, której nie spieszyło się do pojechania do hacjendy, gdzie miało odbyć się to całe barbecue. Moja mama doprowadzała mnie do szału na każdym kroku, zalewając mnie pytaniami o Matta, Mags i innych moich znajomych, dlaczego nie sprzątam w domu i dlaczego w telewizji pokazują mnie półnagą w reklamie kostiumów kąpielowych. Jej gadatliwość i ciągłe zrzędzenie, jak źle jest teraz żyć w Barcelonie oraz hałas i rodzinny, chaotyczny gwar, sprawiały, że jedynym wyjściem było przyjście do Trekstock z wielką butelką taniego wina z Asdy i upicie się. Mama mnie zabije, przecież jutro miałam jej pomóc w przygotowaniu imprezy, a ja zamiast odpoczywać, upijam się. Westchnęłam. To wina Mags, to ona nauczyła mnie pić. Cholerni Polacy, nawet ze świętego zrobią alkoholika. Mój plan spalił się na panewce, kiedy w jednym pomieszczeń ujrzałam Elenę, która zawzięcie przeglądała papiery, sortowała je i naklejała znaczki na koperty. Najchętniej sama przykleiłabym jej znaczek na czoło i wysłała na Neptun czy skądkolwiek pochodzi. Tolerowałam ją tylko ze względu na Mags. Ta nędzna kreatura zabierała mi przyjaciółkę, która poświęcała jej większość swojej uwagi. Nie pasowało mi to, to ja zawsze byłam numerem jeden! Zawsze i wszędzie! Elena Davis swoją żywiołowością wkurwiała mnie niemiłosiernie i nie raz miałam ochotę trzepnąć ją w ten głupi łeb. Kiedy jednak uświadomiłam sobie, że ja czasem zachowuję się podobnie, w pierwszej chwili miałam ochotę spoliczkować siebie, zamiast tego pogładziłam siebie po licu. Moja twarz jest zbyt dużo warta, nie ma sensu robić sobie niepotrzebnych ran, a jak wiemy ideały rodzą się bardzo rzadko. Widząc mnie, dziewczyna przerwała pracę i troskliwym głosem zapytała, czy czegoś nie potrzebuje. Podczas kiedy ja w myślach torturuje ją czym tylko się da, ona jest dla mnie miła!
Zrobiło mi się głupio, kiedy zobaczyłam jej minę. Z braku laku walnęłam się na kanapę, która stała obok jej biurka i z papierowej torby wyjęłam wino. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam jej wszystko opowiadać, w międzyczasie biorąc łyki wina. Zaskoczona Elena odłożyła wszystkie papiery i usiadła na podłodze, słuchając mojej gadaniny. Czułam się dziwnie w jej towarzystwie; zawsze moim psychoterapeutą była Mags, jednak zważywszy na ekstremalną sytuację, powiedziałam jej o moim zerwaniu z Mattem. Do tej pory nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłam. Przecież ja i Harry to jednorazowa przygoda! Nie miałam zamiaru być jak Mags. Ale zaraz- przecież Niall i moja przyjaciółka to zupełnie inny gatunek, oni mogą próbować ze sobą ile chcą. To Matty był moją miłością, kochałam go równie mocno jak Sergia z Prawa pożądania. Mój mętlik w głowie przybrał na sile. Czułam, jakby w mojej głowie powstał jakiś kort tenisowy, gdzie Matty rywalizuje z Harrym, a piłka, którą non stop odbijają, to moje uczucia do nich. Byłam cholernie zagubiona. Siedząc tu z Eleną, poczułam straszne wyrzuty sumienia; chciałam włączyć ten telefon i zadzwonić do Matty'ego, może udałoby mi się jeszcze to wszystko odkręcić. Zamknęłam oczy i oparłam głowę krzesło. Jestem tak strasznie głupią Penelope. Ale nadal idealną
       - Uważam, że powinnaś z nim porozmawiać – powiedziała Elena, głośno czkając. - Chociaż, nie, nie wiem. Ta historia jest mocno porąbana. - dodała.
Spojrzałam na nią bez wyrazu.
        - No dobra – Elena przewróciła się na brzuch. - Zróbmy małą debatę – powiedziała, a ja zmarszczyłam brwi. - Co takiego sprawia, że chcesz być nadal z Mattym? - zapytała, patrząc na mnie jak prezenterka jakiegoś talk show.
       - Matty... wkurwia mnie – powiedziałam , po czym wzięłam łyka z butelki. - Ale go kocham. Jest mi z nim dobrze, lubimy te same rzeczy, mamy swoje prywatne rytuały, które zbliżają nas do siebie jeszcze bardziej... Lubię, kiedy mówi do mnie, że mnie kocha... po polsku. Lubię spędzać z nim czas... - zamyśliłam się. Nie spodziewałam się, że tak trudno przyjdzie mi mówić to, dlaczego kocham Matty'ego. Przecież jest tyle rzeczy, które nas różnią i o które się kłócimy, ale to sprawia, że jesteśmy silniejsi  i kochamy się bardziej. Chyba nie było na świecie innej takiej pary, która byłaby tak porąbana jak my i jednocześnie tak mocno się kochała.
       - Hm... usłyszałam mruknięcie Eleny. - A co z Harrym?
       - Harry? On zawsze był moją miłością, kochałam go tak, jak fanki kochają swojego idola. Moja miłość do niego przybrała na sile, kiedy po imprezie halloweenowej poszliśmy na randkę. Wtedy już nie widziałam poza nim świata i każdą chwilę chciałam spędzać akurat w jego towarzystwie. Mags śmiała się ze mnie, że mam manię, ale czy to coś złego nosić koszulki z wizerunkiem Hazzy i mieć poobklejany pokój jego plakatami? Było między nami świetnie, on był taki romantyczny, zabawny, szarmancki, skromny... A potem wszytko się skończyło. Okazało się, że nie nie wyglądałam wystarczająco dobrze u jego boku. Rzucił mnie bez żadnego ostrzeżenia, rozumiesz? - mój głos załamał mnie. Wspomnienia z tamtego okresu zawsze wywoływały u mnie łzy. Tym razem musiałam się powstrzymać, na moich rzęsach nałożony był tusz, który miał większą wartość niż wszystko co miała na sobie Elena razem wzięte.  - Postanowiłam sobie, że już nigdy mu nie wybaczę i będę robić wszystko, aby uprzykrzyć mu życie. Jednak wtedy, kiedy był ten wypadek, kiedy uświadomiłam sobie, że może go zabraknąć... Moje życie nie miałoby sensu.  Po prostu straciłoby sens i nie mam żadnego wytłumaczenia, dlaczego tak czułam.
         - Wiesz - Elena usadowiła się wygodniej - mam wrażenie, że byłaś z Mattym tylko dlatego, że chciałaś pokazać Harry'emu, że stać cię na kogoś lepszego, niż on. Szkoda tylko, że robiłaś to kosztem innego fajnego faceta, skoro wiedziałaś od początku, że nigdy nie wyleczysz się od uczucia do Stylesa. Wiesz, że kiedy Mags się o tym dowie, znienawidzi cię do końca życia? Przez prawie dwa lata oszukiwać chłopaka i samą siebie, Jezu - Elena pociągnęła łyk wina - Jesteś popierdoloną masochistką.
       - Przestań tak gadać - warknęłam. - Nikogo nie okłamywałam. Nadal kocham Matty'ego, to zerwanie było zwykłym impulsem, który zamierzam naprawić...
       - To w takim razie, dlaczego wciąż myślisz i mówisz o Harrym? - Elena przerwała mi i spojrzała na mnie ze zmarszczonym czołem.
      - Przesadzasz. - Ponownie wzięłam telefon do ręki, kładąc kciuka na przycisku, którym uruchamiałam go. Wciąż nie byłam pewna, czy zadzwonić, więc znów odłożyłam go obok mnie.
       - Wiesz, Pen, kiedy byłam w Kenii widziałam słonie, które miały podobny kłopot... - zaczęła, jednak natychmiastowo jej przerwałam.
       - Czy ja wyglądam jak słoń? Mam gdzieś zwierzęta i Kenię. Po prostu chcę wiedzieć czy powinnam zadzwonić – warknęłam. Elena spojrzała na mnie beznamiętnie, po czym, mrużąc oczy, niespiesznie pokazała mi środkowy palec.
       - Pieprz się, Rodriguez – powiedziała. - Włącz ten cholerny telefon i zadzwoń. I podaj mi tą butelkę - dodała.
Zadziorna. Chyba zaczęłam ją lubić. Zdecydowanym ruchem wzięłam telefon i włączyłam go. W jednej sekundzie uderzyło we mnie miliard wiadomości. Nina, Mags, Harry, mama... Żadnej od Matty'ego. Coś ukuło mnie w sercu, jednak nie dałam po sobie tego poznać. Nagle mój telefon zadźwięczał. Spojrzałam w wyświetlacz i zmarszczyłam brwi. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
       - Cześć Pen – po drugiej stronie usłyszałam głos Zayna. - Masz ochotę na drinka? Musimy pogadać.
Pogadać? Doskonale wiedziałam o czym chce pogadać. A raczej o kim. Biedny Zayn, tyle czasu minęło, a on wciąż nie wyleczył się z Mags. Nie miałam ochoty rozmawiać na miłosne tematy, jednak po chwilowym zastanowieniu się nad sprawą, doszłam do wniosku, że chłopak jest w podobnej sytuacji jak ja, więc możemy dołować się razem.
       - Jestem w Trekstock. Wiesz, gdzie to jest, prawda? Dobrze, widzimy się za chwilę. Och, tylko weź ze sobą jakieś wino, czy coś – dodałam, po czym rozłączyłam się. Rzuciłam telefon w kąt i pochylając się w stronę Eleny, wzięłam od niej butelkę.
       - Będziemy miały gościa – zakomunikowałam dziewczynie. - W sumie to dobrze. Już zaczynałam się nudzić pijąc tylko z tobą, Eleno – dodałam, po czym w moją stronę poleciał jej ośmiocentymetrowy pantofel. Jezu, kto w dzisiejszym świecie ubiera tak niskie obcasy? Równie dobrze mogłaby chodzić w balerinach. Czekałam z niecierpliwością na przyjście Malika. Przeczuwałam, że będzie zabawnie, ale z drugiej strony, gdzie pojawia się Zayn, pojawiają się kłopoty. A ja swoich kłopotów miałam już serdecznie dość. Jedynym sensownym rozwiązaniem było porządne skonsumowanie procentów. Opróżniając butelkę wina, odsunęłam wszystkie swoje problemy na bok - pomyślę o tym wszystkim jutro.



Kolejny raz wybrałam numer Nialla, wpatrując się w krople deszczu spływające po zewnętrznej stronie okna. Po godzinie spędzonej u Harry'ego postanowiłam się zbierać. Chłopak nadal się nie pojawiał, a moja rozmowa z Hazzą nieco popsuła mój humor. Kiedy trzeci raz z rzędu w mojej komórce odezwała się poczta Nialla, postanowiłam wrócić do domu. Penelope nadal nie dała znaku życia, co zaczynało mnie martwić. Wysłałam jej krótką wiadomość, po czym wyszłam z budynku, w którym mieścił się szpital i skierowałam się do samochodu.
Dwadzieścia minut później znalazłam się przed swoim domem. Tuż przed naciśnięciem klamki zastanowiłam się nad stanem upojenia alkoholowego Mateusza i Josha. Przygotowując się psychicznie na najgorsze, weszłam do środka, gdzie zastała mnie podejrzana cisza. Jedynie z kuchni wydobywały się jakieś stęki i westchnięcia. Serce zabiło mi mocniej. No nie. Josh i mój kuzyn? Przez chwilę zszokowana stałam w przedpokoju, zastanawiając się, czy w ogóle mam ochotę wchodzić do kuchni. Otrząsnęłam się i niepewnie stawiałam kolejne kroki ku kuchni. Nagle w salonie usłyszałam głośne chrapanie, którego dźwięki wydawał z siebie Josh. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że w kuchni nie zastanę homoseksualnej orgii. O wiele pewniejszym krokiem weszłam do kuchni, gdzie na widok Mateusza, który klęczał na kolanach z głową w piekarniku, serce kolejny raz dzisiejszego dnia, podeszło mi do gardła. W ekspresowym tempie, rzucając torebkę i kluczyki na podłogę, podbiegłam do chłopaka i zdecydowanym ruchem odciągnęłam go do tyłu, pozwalając, aby zahaczył głową o górę piekarnika.
       - Czy ty jesteś normalny!? Zostawiam cię na chwilę, a ty już chcesz się zabić? Daj spokój, Mateusz! Może potem będę żałować, że to powiedziałam, ale Pen nie jest tego warta, na miłość boską! - grzmiałam. Brunet patrzył na mnie gniewnie, jednak po moich słowach, na jego twarzy malowało się zdziwienie.
       - Zabić? Chciałem wyciągnąć kotleta, który utknął pomiędzy blachą a ścianą piekarnika – odparł, masując sobie tył głowy. - Daj spokój Mags, gdybym miał się zabić, zrobiłbym to w zupełnie inny sposób. A co do Penelope – nie martw się, zaraz ją odzyskam. - Mateusz znów wsadził głowę w głąb piekarnika. - Poza tym, nasza kuchenka jest elektryczna – dodał, wysuwając głowę i z triumfalnym uśmiechem wsadził sobie do buzi kotleta.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową, po czym wyszłam z kuchni i kiedy wchodziłam po stopniach na piętro, mój telefon zaczął wibrować.
       - Przepraszam, spotkanie z Paulem przedłużyło się – w słuchawce usłyszałam głos Nialla. - Gdzie jesteś? - zapytał.
       - W domu - powiedziałam, wpatrując się w śpiącego Josha. - właśnie wróciłam.
       - Och – wyrwało mu się. - To może wpadłabyś do mnie? Bo wiesz, tak się składa, że mam wolną chatę – powiedział głupkowato, a ja mimowolnie zachichotałam. Po popołudniu pełnym wrażeń przyda mi się chwila relaksu ze swoim chłopakiem.
       - Będę za godzinę – odparłam, po czym rozłączyłam się. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Za godzinę znów znajdę się w bezproblemowej bańce.

W przypływie pozytywnych emocji, postanowiłam zadzwonić do Pen. Miałam nadzieję, że odbierze chociaż teraz. Kiedy po piątym sygnale miałam zamiar się rozłączyć, usłyszałam szmer, a następnie roześmiany głos Penelope.
       - Pen? Gdzie jesteś? - spytałam.
       - W Trekstock. Od dziś razem z Zaynem jesteśmy podopiecznymi twojej fundacji! - krzyknęła, a tle usłyszałam głośny wiwat. - Wpadnij do nas, świetnie się bawimy! - dodała, po czym rozłączyła się.
Popatrzyłam na swój telefon, kręcąc głową. Ta dziewczyna zdecydowanie ma nierówno pod sufitem. Zaraz. Ona i Zayn? O co tu chodzi? Co Malik robi w mojej fundacji?! I gdzie jest Elena?
Miliard myśli znów pojawiło się w mojej głowie. Zanim znów zdążyłam się zdołować, pomyślałam sobie o Niallu. W moim sercu natychmiast rozlało się ciepło. Penelope nie była sama i co ważniejsze - była pijana, co oznaczało, że sobie poradzi. Wizja spędzenia relaksującego wieczoru z moim chłopakiem przyprawiała mnie o cudowne uczucie, od którego nie sposób było się uwolnić.



       - Kiepsko. - Niall pogładził mnie po głowie. Leżeliśmy na jego kanapie w salonie, co chwila sięgając po chipsy i żelki Haribo leżące na szklanym stoliku.
Właśnie skończyłam opowiadać mu o Penelope, Mateuszu i Harrym, nie zapominając wspomnieć o tym, jak w tym wszystkim cholernie się czuję. Zapadła cisza; każde z nas zatopiło się we własnych myślach. Wiedziałam, że ani ja ani tym bardziej Niall nie umiemy pomóc tej trójce, nieważne jak bardzo byśmy chcieli to zrobić. Zganiłam siebie w myślach. Cholerne przeczucia znów się sprawdziły. A najgorsze było to, że czułam, że to jeszcze nie koniec tego wszystkiego.
       - Będzie dobrze, wszystko się ułoży i wszyscy będą szczęśliwi – Niall musnął ustami czubek mojej głowy. - Fakt, Harry jest narwany, ale mówiąc takie coś, pokazał, że naprawdę coś do niej czuje. I wiem też, że tak łatwo nie odpuści. Znam go o wiele dłużej niż ty i wiem do czego ta lokata łachudra jest zdolna – powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
       - Głupek – szturchnęłam go w ramię.
       - Wiesz co? - spytał. Podniosłam wzrok do góry, gdzie napotkałam błyszczące oczy Nialla.
       - Od początku byłem Perry Shipper – powiedział, a ja gwałtownie zeskoczyłam z kanapy, zadając mu cios poduszką. Blondyn bronił się przed moimi ciosami, głośno się przy tym śmiejąc.
       - Jak śmiesz!? Mateusz jest dla mnie jak brat! - okładałam go poduszką, jednak widząc jego głupią minę, nie mogłam więcej udawać swojego wielkiego oburzenia i śmiałam się razem z nim.
Niall, niczym pantera, rzucił się na mnie i przez następne kilka minut tarzaliśmy się po wykładzinie jak dzieci.
       - Dobrze, że chociaż nam się układa – Niall ciężko dysząc przyciągnął mnie do siebie.
       - Taa – mruknęłam. - Choć wciąż mam głupie przeczucie, że coś się jeszcze wydarzy.
       - Przesadzasz – prychnął. - Jest siódma wieczór, co mogłoby się zdarzyć o tej porze? - zapytał, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Blondyn zdziwiony spojrzał na mnie, wstając w podłogi, po czym skierował się w stronę wejścia. Usłyszałam szczęk zamków i szuranie. Niezapowiedziany gość wszedł do środka.
       - Cześć – usłyszałam stłumiony głos. Nie. To niemożliwe. Gdyby nie to, że ten cholerny głos poznam zawsze i wszędzie, pomyślałabym, że to okropny koszmar, który przeżywam na jawie.
       - Co tu robisz? - usłyszałam lodowaty ton chłopaka. - I co... - głos Nialla ugrzązł mu w gardle. Zaniepokojona udałam się w kierunku drzwi. To, kogo zobaczyłam w przedpokoju, potwierdziło moje najgorsze przeczucia. Na widok Sophie poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca; jakby ktoś wrzucił mnie do wanny pełnej gorącej, wulkanicznej lawy. Miałam wrażenie, że w całego, wielkiego apartamentu Nialla zabrano powietrze. Doświadczyłam tego uczucia, kiedy spojrzałam na jej smutną i przestraszoną twarz. Niedowierzanie malowało się na mojej twarzy, które szybko zostało zmienione przez szok, kiedy mój wzrok zlustrował całą sylwetkę Sophie Ward.




Siedzieliśmy na podłodze, pijąc ósmą z rzędu butelkę. Zayn naprawdę się postarał; wino, które nam przyniósł było wprost przepyszne. Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na Elenę, która z kolei wyglądała jakby głęboko się nad czymś zastanawiała. Nie mam pojęcia czy cokolwiek zrozumiała z paplaniny Zayna, który po drugiej opróżnionej butelce postanowił opowiedzieć nam historię swojego życia.
       - Dobra – Elena podniosła palec wskazujący do góry. Jej oczy błyszczały bardziej niż droga mleczna. Zaraz. Czy droga mleczna jest świecąca? - Najpierw byłeś z Pagsley, potem pojawiła się Mags i zacząłeś ją lubić, ale ona wolała Nialla, więc dałeś sobie spokój i chciałeś dalej być z Pagsley, ale ona miała dziecko z innym, potem wytwórnia kazała ci chodzić za rączkę z Perrie, a kiedy wybuchła afera z Niallem i Mags, chciałeś się do niej zbliżyć, ale dałeś jej czas i kiedy chciałeś znów to zrobić, to ona była już z Jordanem, a wtedy ty dałeś sobie spokój i zacząłeś sypiać z Cailin?- Elena spojrzała na Malika, który leżał na podłodze z rękami za głową i tępo wpatrywał się w żarówkę, która robiła za niezwykle gustowny żyrandol. Hm, wciąż wiszę Mags żyrandol. Postaram się to zapamiętać, w razie co powiem jej, aby zapisała to w swoim notesie.
       - Taaa – powiedział przeciągle, wciąż patrząc w górę. Spojrzałam na niego i w moim ciele rozlało się wielkie tsunami współczucia. Owszem, od zawsze byłam za Nialine, jednak kiedy usłyszałam, o jego przylocie do Paryża z tym wielkim bukietem specjalnie dla mojej przyjaciółki, zrobiło mi się go żal, tym bardziej, kiedy zobaczył ją z Jordanem. Uważałam, że jest głupi, jednak podziwiałam go za jego niezwykłą wytrwałość.
       - Boże – jęknęła Elena, łapiąc się za głowę. - Gorzej niż w Modzie na Sukces. Czekajcie, muszę sobie to rozrysować. - Brunetka wstała z podłogi, po czym chwiejąc się, niezręcznie wzięła do ręki kartkę oraz długopis i ponownie siadając na podłodze, z wysuniętym końcem języka, zaczęła kreślić na kartce jakieś dziwne bohomazy. Spojrzałam na nią dziwnie, po czym przesunęłam się do Zayna, biorąc ze sobą butelkę.
       - Jesteś głupi – powiedziałam, klepiąc go po klatce piersiowej. Zayn spojrzał na mnie.
       - Dzięki, Penelope – prychnął – zawsze umiałaś pomagać ludziom.
Wyszczerzyłam się. Wiedziałam, że umiem to robić, a nikt wcześniej tego nie doceniał. Przynajmniej Zayn jest taki dobry.
       - Masz rację, jestem głupi. Robić sobie nadzieję przez tyle czasu – prychnął. Położyłam rękę na jego ramieniu.
       - Daj spokój, Zayn. Przecież wszystko się ułoży... Jakoś – znów beknęłam. - Może niekoniecznie będzie to Mags, ale... co z Cailin? Może powinieneś zabrać ją na randkę?
       - Może – Zayn wstał z podłogi do pozycji siedzącej. - Hej, Elena, pokaż to patologiczne drzewo genealogiczne!
Elena, wyraźnie uradowana, że ktoś w końcu zwrócił na nią uwagę, chwiejnym krokiem, podeszła do nas. Spojrzałam na Zayna, wyraźnie zaskoczona tym, jak zręcznie potrafił zmieniać temat. Chciałam o tym jeszcze porozmyślać, jednak w mojej głowie szumiało od wina. Razem z chłopakiem pochyliłam się nad kartką, zastanawiając się jak, do cholery mam odczytać to, co znajdowało się na niej. Czy do tego jest jakiś słownik? I co oznacza ta falowana linia obok mojego imienia?
Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych i po chwili ujrzeliśmy Mags. Zauważyłam, że na jej widok Zayn odrobinę się spiął. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Jej wzrok był pusty, a twarz bez żadnego wyrazu. Oparła się o ścianę obok wejścia, głęboko oddychając.
       - Mags? - zapytałam niepewnie. - Coś się stało?
Blondynka spojrzała na mnie beznamiętnie, po czym przeniosła wzrok na Zayna. Po chwili ciszy usłyszeliśmy jej głos.
       - Gratulacje, Zayn – jej bezbarwny ton głosu zaskoczył mnie, dając jednocześnie do zrozumienia, że stało się coś o wiele gorszego niż moje rozstanie z Mattym.
       - Gratulacje z jakiej okazji? - spytał zdezorientowany Malik, patrząc wyczekująco na moją przyjaciółkę, której wzrok wciąż utkwiony był w Mulacie.
       - W waszym zespole pojawił się nowy Daddy Direction.

___________________________________________________
Dobry wieczór, mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem :) Mam trochę kontuzję
i zapewne w tekście roi się od błędów, ale przysięgam, że jak tylko odzyskam pełną sprawność,
to je poprawię :) Jak zawsze dziękuję za komentarze i zachęcam Was do tej czynności - to naprawdę dużo dla mnie znaczy :)
+ moja kochana Elenn bierze udział w konkursie na blog miesiąca! Pomóżcie jej wygrać! Wystarczy, że wejdziecie na TU albo TU i zagłosujecie :)
Dobranoc xx

35 komentarzy:

  1. Wat ? Niall ojcem ? Ja pier...Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, dobra, czyli tak tylko zgaduje, że NIall przyjął pod swój dach Sophie, a Mags się wkurwił delikatnie mówiąc, czyż nie? Za każdym raze jak piszesz o tym że Malik pojechał do Paryża dla niej i zobaczył ją z innym mam ochotę rzuciż komputerem o ściane. On ją tak kocha a ona jest ślepa. Niech NIall sb wróci do tej Sophie a Mags niech bd z Zaynem i każdy bd Happy. Zwłaszcza ja. No co? Zmiany u każdego wyjdą kiedyś tam na dobre nie? No właśnie. A właśnie, przepraszam ze nie komentowałam ostatnio ale to by było bez sensu zważywszy na to że za każdym razem bym pisała to samo czyli o tw talencie do pisania i o tym że masz połączyć Zayna i Mags w pare. Tak, muszę gdzieś utkwić moje wywody. No okej nie będę się tak rozpisywać. Czeeeeeekam na następny. Miley xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, uwierz mi kochana, sama jak to czytam, to mam ochotę wyrzucić laptopa przez okno :< Zmiany się już zaczynają, to już mogę Ci zagwarantować :) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx

      Usuń
  3. Hej Mags <3
    Dawno do Ciebie nie zaglądałam ale musiałam skomentować ten rozdział.
    Jest przefantastyczny. Zerwania, wino, śmiech, wino, poczucie winy, wino, ból, wino, DADDY? i Wino. Moment w którym w drzwiach Niall'a Mags ujrzała Sophie był chyba najgorszym momentem od ostatnich tygodni.
    Co mam rozumieć przez Daddy, czy Sophie i Niall będą mieli dziecko? Ale to by wszystko utrudniło! ... ( chwile później) aaaaaaaaaaaaa... oj ty kochana, zawsze lubisz komplikacje! :D Psychika bohaterów znów ulegnie zniszczeniu.
    Zaraz 10 rozdział i zjawienie się mojego uroczego blondyna :D <3 Nie mogę się doczekać kolejnego przystojniaka w tym opowiadaniu!
    Już czuje, że tan okres będzie trudny dla wszystkich, nawet dla wiecznie szczęśliwej Pen.
    Zapraszam do mnie, bo w końcu udało mi się napisać rozdział :D
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeeeeeeeeeeeeejku, kocham Twój komentarz, kurde :D tak, tak, blondyn już czeka, aby się ujawnić :D O tak, problemy nie ominą nawet jej...
      dziękuję za komentarz! Też kocham xx

      Usuń
  4. trochę nie kapuję, dlaczego to przez Zayn'a?
    Ale nic, rozdział świetny! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro Zayn jest w zespole, to wypadałoby mu pogratulować, że jego kumpel z zespołu zostanię tatą ;o
      Więcej wyjaśni się w nexcie :)

      Usuń
  5. O fuck ten rozdział jest niesamowity chyba jeden z najlepszych :) się porobiło i to nieźle a ci NIallem masakra :D teraz to mi dałaś do myślenia wiec czekam na następny :D wgl taki długi ten rozdział a takie najlepiej się czyta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurde, dzięki! :D a już myślałam, że nie lubicie czytać takich długich :< W nexcie dużo się wyjaśni, wiec mam nadzieję, że się w nim "zobaczymy" :D pozdrawiam i dziękuję xx

      Usuń
  6. OMG, znalazłam tego bloga przez przypadek kilka dni temu i przez ten czas przeczytałam wszystko od pierwszego rozdziału aż do rozdziału dzisiejszego. omg, to jest świetne. uwielbiam Nialla i Mags, szczególnie w pierwszej części, poryczałam się jak ze sobą zerwali, ale w końcu znowu są razem <333 co do Zayna, ten człowiek lubi mieszać ludziom w życiu, ale chciałabym, żeby znalazł sobie w końcu kogoś, kogos pokocha i zapomni o Mags. Sophie!? wredna paskudna dziewczyna! nienawidzę jej, jeśli teraz zepsuje sielankę Mags i Nialla, nie wiem co zrobię. a Pen i Matt są fajni, ale stara miłość nie rdzewieje (tak jak u Nialline) więc Pen chyba dalej czuje coś do Hazzy.
    jeeej, jesteś niesamowita i oficjalnie stwierdzam, że to jest mój ulubiony blog.
    + twoje opisy są tak baaardzo realistyczne. wiesz,ze w Anglii płatki to Kellogs, znasz topografię Londynu, wiesz, że najpopularniejsze linie lotnicze to easyjet i wiele wiele innych rzeczy. nasuwa się więc pytanie: mieszkasz albo mieszkałaś w UK. strasznie zwracam na to uwagę, bo sama też wiem te wszystkie szczegóły. :))
    i uwielbiam też to, że odpisujesz na każdy komentarz.
    pozdrowionka, Nikaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku kochana, ZABRANIAM Ci płakać tak po prostu, na tym blogu można płakać jedynie ze śmiechu :) Pen i Hazza to temat na osobne opowiadanie :D kurde, jestem po prostu oczarowana Twoim komentarzem i straaaaaaasznie Ci dziękuję, że chciało Ci się napisać tych parę słów :)
      + mam styczność z UK, dość znam tamtejsze produkty i tak dalej, więc staram się ze wszystkich sił, aby wszystko było jak najbardziej "angielskie" :D bardzo dziękuję za te słowa, bo ktoś pierwszy raz mi takie coś napisał :)) Dziękuję jeszcze raz i bardzo mocno ściskam i pozdrawiam! xxx

      Usuń
  7. OKOK to może zacznę od początku. W końcu doczekałam się zerwania Pen i Matta i jestem strasznie szczęśliwa z tego powodu czekam na wielkie comeback modelki i piosenkarza ;) Tak samo jak Niall ,jestem Perry Shipper hahah <3 Oczywiście są problemy jest alkohol padłam jak przeczytałam wątek z Polakami hahaha, skąd ty bierzesz te świetne pomysły? :D Poza tym jak miło ,że Mags poczuła chęć stania się jedną z Horanów :3
    ***********************************************************************************
    Na tym kończą się radosne momenty.
    SOPHIE WTF?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JAKIM CUDEM?! KURWA, KURWA ,KURWA ( przepraszam za bluźnierstwo, ale nie mogę tego przeboleć). Ogromny plus dla ciebie ,że spokoju w najlepszym związku świata nie zakłócił Zayn swoją miłością do Polki. To co wybrałaś jest o wiele ciekawsze i trzyma w napięciu bo nie za bardzo rozumiem końcówkę... Czemu ona gratuluje Zaynowi? Czyżby to on maczał w tym palce? Może to dziecko jest mulata? Może to dziecko kogoś innego? Coś mi tu śmięrdzi... i coś czuje ,że to ma coś wspólnego z Mulatem... Błagam niech ojcem nie będzie Irlandczyk bo chyba się zapłaczę na śmierć! W tym rozdziale zbudowałaś niesamowite napięcie, które trzyma mnie do tej pory! Tak bardzo chce wiedzieć co będzie dalej. Ach, Mags namieszałaś, namieszałaś w życiu bahaterów... ale właśnie te komplikacje i ciągłe zaskoczneia powodują ,że Twój blog jest naprawdę jedynym blogiem, który nie
    nudzi mnie w żadnym stopniu, kochaam go nad życie i oddałam właśnie tobie serducho <3 Kocham i pozdrawiam :*/Add

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, jejku! Pen i Hazza to jeszcze nic nie wiadomo, może ona wybierze zupełnie kogoś innego? ;> Szczerze powiedziawszy ja też jestem Perry Shipper hahahahah xD Pomysły biorą się z mojej mega zrytej bani, nic na to nie poradzę :< Sophie to jędza aibfvayubvoayuvh, tak o se weszła z buciorami w życie Niallowi ;o Szczerze myślałam, że wątek o ciąży jest dosyć oklepany i łatwy do przewidzenia, jednak teraz widzę, że jednak Cię i innych zaskoczył :) Mags gratuluję Zaynowi dlatego, że skoro w zespole pojawił się nowy Daddy, to Zayn koleją rzeczy zostanie wujkiem :) O jezu, ślę dla Ciebie pokłony Add, jesteś kurde niesamowita i normalnie Cię kocham, aaaaaaaaach <333333

      Usuń
  8. Ja pieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee***
    To było całkiem oczywiste, że będzie jakaś rozpierducha, ale że dziecko!
    Tego się za Chiny Ludowe nie spodziewałam! No żesz! Tak, teraz nie wiem co napisać, wszystko poszło się jebać, cała sielanka życiowa, Pamiętam jak kiedyś mówiłaś mi o problemie z którym będą się borykać wszyscy bohaterowie, no i mam! Ale choroby weneryczne byłyby zabawniejsze xD
    w każdym razie wszyscy chyba teraz mają przejebane krótko mówiąc, Pen w rozterce życiowej pomiędzy Harrym i Matim, Mags nie wie co zrobić z bękartem, Niall zostaje ojcem(ciekawe co zrobi?), Zayn ogólnie to ma pod górkę, Elena musi wysłuchiwać wszystkich.
    Ogólnie tak, sądzę, że jest parę dalszych ścieżek fabularnych, jedna z nich to no że to na serio dziecko Nialla, drugie że ona to sobie ubzdurała. Teraz pytanie czy Mags zaakceptuje fakt, że on będzie mieć dziecko z inną kobietą. Trudne dosyć to wyobrażenia sobie, przynajmniej w moim odczuciu. Ja bym chyba odpuściła, tak po prostu. Zbyt dużo nerwów kosztuje ten związek tę dziewczynę, tak pewnie teraz można by było powiedzieć, że prawdziwa miłość i tak dalej... Ale chyba czasami żyjemy tylko w iluzji że to ta jedyna miłość, skoro Mags nie spróbowała nigdy być z Malikiem to nie wie jak to jest, a on nigdy jej nie zawiódł. Stara się o nią bardzo, to dobra firma(jakby to powiedziała moja babcia).
    Tak najzwyczajniej w świecie odpuścić sobie Horana, bo ten związek przysparza jej więcej bólu niż radości.
    Scena w biurze fundacji, zwierzenia na podłodze, scena miodzio, bardzo filmowa, chciałabym zobaczyć ekranizacje tej właśnie sceny!
    Sądzę, że łan di chciałoby zagrać w serialu na podstawie Twojego ff, z pewnością :) A Ty byś zagrała główna rolę!
    Super rozdział, ale brakuje mi trochę słów by wyrazić całe moje zaskoczenie!
    czekam na nexta jeszcze bardziej niż zwykle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BRZYDCY LUDZIE W SERIALACH NIE GRAJĄ, NO WEŹ
      i tak w ogóle to lovka :*

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja nie wiem co Ci odpisać... może jedynie: Dziękuję :) x

      Usuń
  10. Pen zerwała z Mateuszem, ale jak ?!
    I co teraz wróci do Harryego, bo on powiedział ze o niej myśli.
    A skąd wie ze przypadkiem nie zmieni zdania?
    Cholera nie wiem co o tym myśleć i Sophie/
    Uh.
    Dzisiaj nie jaram się tęczowymi płomieniami o nie,nie,nie.
    Niall ojcem?!
    Buziak. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pen i Hazza to temat rzeka, zobaczymy jak będzie ;)
      Dzisiaj trzaskasz piorunami, tak myślę ;o
      Buziaczki :*:*

      Usuń
  11. Mówię do wszystkich którzy to czytają i kochają 1D!!! Jutro pobijamy rekord na Youtube jeśli to czytasz przekaż dalej. Nowa piosenka to Story of my life, niestety nw o której będzie teledysk. Ale directioners spinamy się i robimy to dla naszych chłopaków!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Było tak pięknie, tak pięknie i wszystko musiało sie zepsuć :(((
    Pen, Mateusz i Harry.. Ehh Ja tak bardzo kibicowałam tej parze a tu nagle zerwali :( Fajnie by było gdyby była z Harrym, ale strasznie szkoda mi Mateusza :(
    Ehh Sophie wredna zołza. Musiała namieszać :(
    Haha Treckstock zamieni się wkrótce w stowarzyszenie zdołowanych ludzi pocieszających się alkoholem xD Jeej było tak super :( Ale rozumiem, że to jak w życiu, nic nie jest non stop kolorowe... Przychodzą słabsze chwile a nam pozostaje mieć nadzieję że wszystko dobrze się skończy :)
    Ahh Ty to masz talent :) Jestem zachwycona tym rozdziałem, mimo że wprowadził on tyle nieprzyjemnych zmian :) Jak Ty to robisz? :)
    Mam nadzieję że nic poważnego Ci się nie stało :) Wracaj szybko do pełnej sprawności :)
    Dziękuję bardzo za dedykację :'''''''''')
    Cudowne dzieło *.*
    Mam nadzieję że następny rozdział wniesie wiele pozytywnych sytuacji, albo chociaż wszystko się wyjaśni :)
    Pozdrawiam życzę wszystkiego najlepszego w Twoim prywatnym życiu i jeszcze raz powrotu do zdrowia <3
    PS ale mnie rozbawiłaś :))) Haha :) (Dobre, dobre z tą Sophią hihihi) U mnie w południowej Polsce jeszcze zniewalającego pana z kwiatami nie było :( Tak więc czekam na przystojnego brązowookiego szatyna i nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pen, Mateusz i Harry to taki pokręcony trójkąt, że nie wiem, czy ktokolwiek go ogarnia ;< Taaaaak, coś mi się wydaję, że faktycznie Trekstock przemienia się w stowarzyszenie wzajemnej pociechy xD cóż, czasem nawet w kolorowych fanfickach panuje szarość ;< Ja jestem zachwycona Twoimi komentarzami i również zastanawiam się, jak Ty to robisz? :) poczekaj, w piątek czeka mnie fantastyczne 6,5 h w pociągu, zapewne wena mnie natchnie i wtedy namaluję dla Ciebie jakieś dzieło :D ach, to jedynie była moja cudowna koordynacja na wfie, ale już jest w porządku, dziękuję :)
      Ja również Cię serdecznie pozdrawiam, ściskam i też życzę miłego życia i ogólnie wszystkiego <3
      btw dopiero ogarnęłam, że masz takie samo imię i początek nazwiska, jak moja kuzynka, która też mieszka w południowej Polsce :D
      PS zniewalający pan z lekko zwiędniętym już bukietem własnie przekroczył granicę województwa świętokrzyskiego, mam nadzieję, że to blisko Ciebie :D
      :*

      Usuń
  13. już przy czytaniu tytułu marszczę czoło, wytężam wzrok i zastanawiam się czy dobrze kliknęłam link z blogiem, bo słówko daddy nie wróży nic innego i od razu kojarzy mi się z jakimś zaślinionym bachorkiem, próbującym wydukać to jakże urocze słówko. cholera. wyczuwam dziecko. jak Boga kocham, ktoś tu będzie w ciąży, a do całodobowej apteki daleko.
    tak oto wracamy z Mullingar do szarej rzeczywistości, która tak naprawdę zaskakuje nas już na wejściu. chociaż nie powiem, może dostanę za to w łeb, ale po cichu liczyłam na koniec związku Pen i Mateusza tylko po bo, by ta wspaniała kobieta tworzyła duet idealny z moim osobistym bogiem. <3 wypadek Harry'ego wyraźnie ją poruszył, jej serce także, oby po zdjęciu gipsu z jego marnego ciałka uczucie nie wygasło! w kwesti ich związku jestem jak najbardziej na tak!
    Styles powraca do sił, choć nadal widzimy go na jednej ze szpitalnych sal. doktor Margo nie jest już uwzględniona, jednak miejcie świadomość, moje drogie, że wykonała swoją robotę i jest w trakcie wypisaywania pacjenta ze szpitala. ^^
    doczekałam się dłuższego fragmenciku z Pen na czele. <3 elokwentne teksty. błyskotliwość. wino pod ręką. w ogóle się nie dziwie, że 99% jej mózgu to Harry Styles. bardzo dobrze rozumiem tę kobietę. mój mózg czasem nakazuje mi podpisywanie się jego nazwiskiem na bardzo ważnych dokumentach, co skutkuje natychmiastowym wywaleniem mnie z urzędu albo innej instytucji. takie zauroczenie ma naprawdę ciemne, bolesne strony. Pen, złotko, biorę jakąkolwiek butelkę z barku i bardzo chętnie podzielę się z Tobą moimi przeżyciami. zrobimy sobie takie małe rozmowy w toku (albo w potoku - łez lub alkoholu).
    ponownie wyczuwam w Zaynie ciemny charakterek. czai się i czai, wisi na telefonie, wprasza się. aż zacznę mu się uważniej przyglądać podczas najnowszego teledysku, może wyczytam z jego twarzy te zamiary!
    scena z piekarnikiem i kotletem mogła się zrodzić tylko w Twojej głowie, zlać się można. ^^ Mags
    z tego całego zakochania zapomniała, że gazowe piekarniki to już przeżytek!
    wyłazimy z piekarnika i płynnie przepływamy na horanową chmurkę. razem z nimi przeżuwam kolorowe żelki, liczę na godziny przytulania się, wymiany śliny, i już chcę się w tym rozpłynąć, kiedy coś dzwoni. żegnaj, sielanko. pod drzwiami skradają się prawdziwe problemy!
    powiem szczerze, że jestem lekko zawiedziona. myślałam, że uchwycisz bazgroły Eleny w paincie, tworząc jakąs niewzykle kreatywną replikę. to byłoby arcydzieło na miarę fresków w Kaplicy Sykstyńskiej, tak czuję. ^^ picie w gronie tej trójcy wydaje się być niezwykle kuszące, chyba się tam gdzieś wcisnę.
    na potwierdzenie moich początkowych podejrzeń, ostatnie zdanie odcinka również zawiera słodko brzmiące słówko daddy, na którego widok trafia mnie szlag. i są kłopoty. DZIECKO. z tej całej zabawy, picia, rozwodów krótkich i tych dłuższych, wyjazdów, kłótni, wypadków, imprez będzie DZIECKO. mam wrażenie, że jego rodzicami będą wszyscy bohaterowie, którzy w mniejszym lub większym stopniu mają wpływ na to opowiadanie. jedno wielkie skupisko genów w nadciągającym DZIECKU.
    nie zostaje mi nic innego jak wypić moje zdrowie, bo to nie ja będę matkę, uf. Harry też odetchnął z ulgą. :D
    końcówka i emocje jej towarzyszące na miarę eliminacji z jakiegoś mam talent. naprawdę gratuluje Mags, podnioslaś mi ciśnienie, coś czuję, że do porannej kawy nie zmrużę oka.
    pozdrowionka na cały tydzień, który będzie mnie trzymał w napięciu do następnego odcinka, ugh. przeżyć!
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Margo, na temat Twoich komentarzy mogłabym napisać stustronnicową rozprawkę, one są po prostu piękne i tak świetne, że aż Ci zazdroszczę; rozpływam się niczym masło na rozgrzanej patelni :D Mogę Ci zagwarantować, że odcinek numer 11 będzie praktycznie cały "penelopowy", więc mam nadzieję, że dotrwasz ze mną do tego rozdziału :D och, wybacz za tą niedogodność, postaram się następnym razem zobrazować chore myśli Pen/Mags/Eleny/kogokolwiek z tego opowiadania :D no tak dziecko krzyżuje plany, ale mam nadzieję, że to Cię nie odstraszy! Będzie jeszcze ciekawiej :D + mam nadzieję, że zmrużyłaś oko do porannej kawy, nie chcę być głównym winowajcą Twojej bezsenności :< mam nadzieję, że widzimy się w następnym, do zobaczonka i miłej posiadówy na wykładach -> fuck this shit :D
      :*

      Usuń
  14. Ten rozdział jest genialny ! Już nie mogę się doczekać kolejnego bo niezbyt rozumiem ten ostatni zwrot w rozdziale. / Lulu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Zwrot z ostatniego zdania wytłumaczyłam już w poprzednich komentarzach, jeszcze dużo się wyjaśni w nexcie :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  15. Hmmm.. Jak zawsze po przeczytaniu Twojego rozdziału mam kompletny rozpierdziel w głowie i nie wiem co napisać. Kurde tak cholernie mi przykro, że Pen zerwała z Mateuszem. Styles nie zawsze powinien dostawać tego co chce xd Inna sprawa, która wbiła mnie w ziemię do ostatnia scena. Błagam niech ta Sophie udaje, że jest w ciąży o ile to jest to :p
    Jejciu masz taki talent, że normalnie pozostaje mi tylko bić pokłony xd Jutro po szkole chyba zrobię gigantyczny transparent z napisem 'Mags jest najlepsza!' albo 'Mags moją idolką!'. Dosłownie laska! Jestem w tak wielkim szoku, że nie wiem czy dam radę teraz zasnąć xd No i jeszcze jedna sprawa.. Kocham Cię!! *o* jak kolwiek to zabrzmi xd

    only-to-die.blogspot.com
    wpadniesz? Nowy rozdział już jest :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochana, skąd wiesz, że Styles akurat dostanie to, czego chce? :> Ciąża czy nie, dowiemy się w nexcie! hahaha kochana, to raczej ja powinnam zrobić transparent "Afra Bailey jest zajebistą komentatorką!" :D No i oczywiście, że Cię kocham i zaraz lecę obczajać Twoje opowiadanie :) :*

      Usuń
  16. A ja tam się ciesze ,że Pen nie jest już Mateuszem. Trochę mi go żal ale wole połączenie P&H <3 SOPHIE... CIĄŻA.... NIALL...ZAYN? o co tutaj chodzi? myśle ,że wszystkich zaskoczyłaś tym rozdziałem.Byle by tylko Niall nie był ojcem tego dziecka... Czekam na następny ;) Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeej, myślałam, że ciąża to tak przewidywalny wątek ;o ale bardzo się cieszę, że udało mi się Was zaskoczyć :) dużo się wyjaśni w nexcie :)
      Dziękuję bardzo :* Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. TYLKO NIE TO !!!!! NIALL OJCEM????? Ja si pytam jak mogęłaś przerwac w takim momencie !!! normalnie pocwiartuje i zakopie!!!! Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń