czwartek, 17 października 2013

6. Project Runway

 Wraz z Mags pospiesznie wsiadłyśmy do taksówki, która miała zwieść nas do Chelsea, gdzie odbywała się większość moich pokazów. Zapowiadał się pracowity dzień – najpierw Balmain, później Chanel, DKNY a na samym końcu charytatywny pokaz Mags u Victoria's Secret. Pół godziny później wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się w stronę Niny, która czekała na nas przed jedną z licznych hali znajdujących się w tej części miasta.
       - Cześć, N. – razem z Mags przywitałyśmy się z blondynką.
Nina odwzajemniła gest, po czym wszystkie trzy weszłyśmy do jednej z hali.
W środku panował istny rozgardiasz, tysiące ludzi krzątało się w każdym koncie tego blaszanego pomieszczenia, nie mając czasu na cokolwiek. Zafascynowana przyglądałam się temu zjawisku. W końcu to będą moje pierwsze pokazy, dotąd jedynie brałam udział w kampaniach reklamowych i sesjach zdjęciowych.
       - Mags, ile mamy czasu na przemieszczenie się między pokazami? - Nina spojrzala na moją przyjaciółkę, która pospiesznie zaczęła szukać czegoś w swoim telefonie.
       - Um, niewiele. Między Balmain i Karlem to tylko czterdzieści minut, a przecież musimy dostać się na drugi koniec miasta. Ale za to do DKNY mamy...
Nie słuchałam już ich, powróciłam do obserwowania otoczenia. Szłyśmy pomiędzy tymi wszystkimi ludźmi do stanowiska, gdzie czekała już na mnie Louise – spec od wizażu. To naprawdę niesamowite, ile ludzi pracuje przy jednym głupim pokazie, który trwa raptem pół godziny. Setki makijażystek, które próbują zakryć oznaki wczorajszej imprezy czy niewyspania. Tysiące modelek wyglądających, jakby swój ostatni posiłek jadły miesiąc temu. Boże, przy nich wyglądam jak tłusta świnia, która lada dzień trafi do rzeźnika, który koleją rzeczy zrobi z niej pyszne serdelki, które codziennie na kolację jada statystyczny Hiszpan. No tak, plotę głupoty. Czułam się skrępowana wokół tylu chudych dziewczyn, które nawet nie były ładne. To nie tak, że zachowuje się jak diva, też jestem przeciętnej urody, no ale przynajmniej mam jakieś tam kształty. W sumie zawsze byłam zadowolona ze swojego ciała. Och, okej, jestem naprawdę dobrą laską, co będę kłamać. Matty też lubi moje ciało... Zaczęłam się zastanawiać, co robi. Pewnie teraz siedzi sobie wygodnie w swoim prezesowskim fotelu i popija arbuzowy koktajl, która zawsze co rano przynosi mu ta okropna ruda sekretarka, podczas gdy ja spanikowana myślę jedynie o tym aby nie narobić sobie wstydu i nie wywalić się w obcasach, które na moje oko miały jakieś dwadzieścia pięć centymetrów. W końcu razem z Niną i Mags doszłyśmy do Louise, która z uśmiechem odsunęła dla mnie krzesło, abym mogła usiąść przed jedną z toaletek. Kiedy Lou nakładała na mnie tony pudru, cieni do powiek, szminek i kilometrowe sztuczne rzęsy, widziałam, jak ruda modelka siedząca obok mnie pod toaletką ukradkiem namacza sobie wacik w occie balsamicznym, po czym bierze go do buzi i POŁYKA. O matko. Te dziewczyny są popierdolone. Ja dzisiaj na śniadanie zjadłam kanapkę z Burger Kinga Chyba coś ze mną nie tak, chyba powinnam też wpieprzać waciki z octem. O Boże, chcę stąd uciec. Dajcie mi Big Maca, muszę się uspokoić. 
Pół godziny później kiedy Louise skończyła swoją rolę, wyglądałam jak inne dziewczyny idące w pokazie – wielkie gniazdo na łbie, trzy kilo fioletowej pomadki na ustach i czarny makijaż, przez które w ogóle nie było widac moich oczów. O tak, witajcie w świecie mody. Reżyserka pokazu, niejaka Anna, była mega nerwową kobietą. Co chwila krzyczała na dziewczyny i popychała je jak bydło. To nie moda, to patologia. W końcu ubrana w coś, co kosztowało więcej niż wynajem mojego domu w Hackney, (a czego nigdy nie założyłabym na siebie), stałam pomiędzy wszystkimi dziewczynami czekającymi na swoją kolej. Kiedy stałam tuż przed wybiegiem i dostrzegając morderczy wzrok Anny, zaczęłam się naprawdę stresować. Nagle kobieta zdecydowanym ruchem popchnęła mnie na wybieg, wyszłam i z beznamiętnym wyrazem twarzy szłam za inną dziewczyną. Ukradkiem spoglądałam na publiczność. Widziałam Emmę Watson, Ellie Goulding, nawet Pagsley Lawson – byłą dziewczynę Zayna. O! Czy obok Ellie siedzi Gerard Pique!?
Co chwilę błyskały flesze, a ja czułam na sobie spojrzenia wszystkich ludzi będących w tym momencie na sali. Im bardziej się na mnie patrzyli, tym coraz mocniej się rozluźniałam. Przybrałam swoją pozę, a do choreografii Anny wplotłam super chód Penelope Rodriguez. W końcu sali dostrzegłam Mags, która widząc mnie położyła sobie rękę na czole, a drugą wykonywała nasze tajemnicze znaki, które układały się w zapierdole cię. Postanowiłam ją wkurzyć jeszcze bardziej. Zaczęłam się okręcać i machać swoją suknią na boki. W końcu kiedy w końcu weszłam za kulisy, odetchnęłam w ulgą. Chodzenie po wybiegach wcale nie jest takie łatwe i fajne, jak może się wydawać. Och dobra, nie będę jak Mags - jestem stworzona do tej roboty! Kilka minut później, ponownie wyszłam na catwalk, wraz ze wszystkimi modelkami. Widzowie bili brawo, projektanci pomachali, podziękowali za uczestnictwo i tyle. Ja zaś z tą mega finezyjną fryzurą pakowałam się do taksówki, aby dojechać na Southwark, na pokaz Chanel.



Pięć godzin później,razem z Pen znalazłam się w Fulham, aby wziąć udział w pokazie Victoria's Secret. Byłam wykończona ciągłym upominaniem i darciem się na Pen, w dodatku, kiedy pomyślałam sobie o tym, że za kilkanaście minut będę musiała się wcisnąć w różowe coś przypominające bieliznę, przechodziły mnie dreszcze. Moja fundacja była dla mnie najważniejsza i dla niej byłam gotowa paradować w stringach przed publicznością. Gdyby nie Penelope wlewająca we mnie hektolitry energetyków, już dawno leżałabym plackiem na chodniku i wszystko miałabym gdzieś. W takiej chwili potrzebowałam przytulić się do mojego chłopaka, jednak niestety – musiał lecieć do cholernego Meksyku. Nienawidzę Meksyku. Chcę mojego chłopaka tutaj, nie w samolocie. Weszłyśmy do hali, która wyglądała jak wielki penthouse. Było tu naprawdę fajnie, tak przytulnie. Pen doprowadziła mnie do porządku – wyszczotkowała mi włosy i nałożyła trochę brzoskwiniowego błyszczyku  na usta. Znów wyglądałam jak w miarę nadająca się do funkcjonowania w społeczeństwie.
Nagle do garderoby wpadła Martha Lawrence, kierowniczka tego całego przedsięwzięcia. Znałam ją ,miałam okazję ją poznać, kiedy przygotowywała moja sesję do Elle. Tuż obok mnie pojawiło się kilka modelek, które do tej pory widywałam jedynie w Vogue'u i innych modowych pismach. Jezu, Penelope naprawdę się postarała.
       - Dziewczyny, mała zmiana planów. Rihanna niestety nie zaśpiewa. Ma um... kłopoty zdrowotne. Ale nie martwcie się, Elena załatwiła  jakiegoś innego wykonawcę – powiedziała, po czym w błyskawicznym tempie wyszła za drzwi.
Ta, Rihanna i kłopoty zdrowotne. Przecież mogła po prostu powiedzieć, że zjarała się jak dziki wieprz. Wszyscy wiedzą już o tym od dawna. Penelope spojrzała na odchodzącą Marthę, a następnie na mnie. 
       - Powodzenia, chomiczku. Idę na widownię poszukać Matta i Josha. Połam obcasy! W razie co, spróbuj chodzić jak ja! - Penelope pocałowała mnie w policzek, po czym wyszła na korytarz.
Spojrzałam nerwowo na Emily i Candice, które uśmiechnęły się do mnie pocieszająco.
       - Daj spokój, nie denerwuj się, taki pokaz to sama zabawa – powiedziała Emily, a Candice pokiwała entuzjastycznie głową. Taa, łatwo powiedzieć, to mój pierwszy pokaz w ogóle, nie mam pojęcia czego się spodziewać. Boże, w co ja się wpakowałam?! Spojrzałam na Candice, której pomagano ubierać wielkie skrzydła i na Barbarę, która niespiesznie poprawiała różowy gorset. Spojrzałam na siebie. Wciąż miałam na sobie trampki i czarny kombinezon. Hm, w porządku, taki ubiór bardzo mi pasuje. Jak na złość w tym samym momencie podeszła do mnie jedna ze stylistek, z uśmiechem wciskając mi czerwony komplecik. Z miną zbitego psa, powlokłam się za różowe kotary, gdzie w trakcie zakładania stanika, do środka wpadła fryzjerka z elektryczną lokówką, która w pośpiechu próbowała zrobić z moich włosów seksowne fale. 
Boże, za jakie grzechy...
Dwadzieścia minut później stałam wraz z innymi dziewczynami obok telewizora który umiejscowiony był w garderobie. Zobaczyłyśmy jak na scenę wchodzi Elena, która dziękuje ludziom za przybycie i zapewnia, że goście będą się dobrze bawić. Usłyszeliśmy brawa, po czym światła na podeście, po którym miałyśmy paradować i świecić gołymi tyłkami, zgasły. Spojrzałam na dziewczyny obok mnie, które niemal podskakiwały  podekscytowania.
Cholera, one były takie seksowne! Najseksowniejsza bielizna, wymyślne dodatki i tabuny pięknych modelek pokroju Alessandry czy Mirandy. Jezu, chyba zostanę lesbijką.
Moje rozmyślania nad zmianą orientacji przerwała muzyka wypełniająca pomieszczenie, gdzie miałyśmy paradować w swoich skąpych strojach. Usłyszałam głośne wiwaty, a następnie głos Bruno Marsa, który śpiewał pierwsze wersy Treasure. [klik] Pokaz się rozpoczął. Publika zawrzała, kiedy na wybieg weszła Alessandra w stroju pastereczki. Dziewczyny stojące za kulisami bujały się w rytm piosenki. Dołączyłam do nich, po czym wszystkie śpiewałyśmy tekst razem z Brunem. Zaczęłam się nawet dobrze bawić. Nim się obejrzałam weszłam na scenę, gdzie znów obserwowały mnie setki par oczu. Tym razem nie czułam się dziwnie. Emily miała rację - taki pokaz to czysta zabawa. Z uśmiechem szłam przed siebie, kołysząc biodrami i niewerbalnie flirtując z Hawajczykiem, który co chwilę podchodził do mnie, śpiewając swój hit. W trzecim rzędzie dojrzałam uśmiechniętych Penelope i Mateusza oraz Josha, który patrzył się na mnie z rozdziawioną buzią. Zupełnie go nie rozumiałam, przecież tyle razy zastał mnie w samym ręczniku kiedy zostawał u nas na noc. Ale z drugiej strony jeszcze nigdy nie widział mnie w bieliźnie, co więcej w bieliźnie Victoria's Secret, która powoduje, że każda kobieta wygląda sześćset razy bardziej seksownie niż zazwyczaj.
Szłam z szerokim uśmiechem, po drodze mijając Candice, która była w swoim żywiole. Gdybym mogła stanąć, z radością obserwowałabym ją jak seksownie kręci tyłkiem. Od dziś panna Swepnoel zostanie moją drugą girl crush, zaraz po Penelope.
Kiedy weszłam na backstage, szalona fryzjerka i reszta sztabu zajęli się mną – no wiecie, poprawki makijażu, zmiana stroju i tym podobne. W tym samym czasie na głównej sali zmieniano dekoracje, a widzom puszczano filmiki z poprzedniego fashion show. Cholera, Elena naprawdę była aniołem. Razem z innymi dziewczynami zastanawiałyśmy się, kto zastąpi Rihannę. Nawet moja wspólniczka nie chciała mi tego zdradzić, ujawniła jedynie, że nie będzie to żadna mała gwiazdka, tylko gwiazda, a nawet galaktyka światowego formatu. Nikt mało znany tutaj nie zaśpiewa. Przecież agenci gwiazd biją się o występ swoich podopiecznych w tym show. To pojebane. Cóż, show biznes nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
        - Może Justin Timberlake? - Barbara głośno się zastanawiała. - Jeszcze nie śpiewał na charytatywnym pokazie, prawda?
       - Nie, przecież był tutaj w tamtym roku. Stawiam na Miley. - Emily spojrzała na brunetkę.
Nagle usyszeliśmy Marthę.
       - No to jak, moje aniołki? Gotowe? Zaraz zaczynamy, pamiętacie kolejność? Adriana, Doutzen, Emily, Barbara, Madeline, Alessandra, Candice... - zaczęła wyliczać.
Na telewizorze, gdzie mogłyśmy obserwować cały pokaz, zapadła ciemność, a następnie usłyszałam pierwsze takty piosenki, którą znałam niemal na pamięć. O kurwa. Jak to w ogóle możliwe!?



Razem z chłopakami jechaliśmy do Fulham. Już miałem nadzieję na jeszcze jeden dzień wolnego. Miałem ochotę pojechać do Bradford, odwiedzić mamę, ale nasz wspaniały Paul musiał nam wcisnąć jeszcze jeden cholerny występ. Okej, troszkę mi przykro, że meksykańskie fanki nie zobaczą dzisiaj naszego koncertu, ale to nie moja wina, że meksykanie potrafią budować sceny, które po pięciu minutach zawalają się niczym domek z kart? Dzięki Bogu, że nas tam nie było. Tak więc Paul zarządził, że zostajemy w Londynie, ale mamy dać występ w jakieś hali w Fulham. Z wściekłości odpalałem fajkę za fajką. Byłem cholernie zły. Zupełnie nie rozumiałem ekscytacji chłopaków To kolejny występ, nawet nie wiadomo gdzie. Spojrzałem na każdego z nich. Liam uprzejmie rozmawiał z kimś przez telefon, Louis spał, Harry, jak zwykle nie ogarniał tego, co się wokół niego dzieje, a Niall z zadowoleniem pochłaniał czwartego z rzędu Double Deckera. Odkąd wczoraj z dumą powiedział, że on i Mags znów są razem, mój humor diametralnie znikł. Jak to możliwe, że on, największa fajtłapa tysiąclecia, zdobył tak seksowną dziewczynę jak ona? Przez półtora roku chciałem coś zmienić między mną a nią, ale zawsze coś przeszkadzało. Kiedy chciałem zrobić jej niespodziankę z okazji jej urodzin i specjalnie przyleciałem na tą okazje, okazało się, że w tym samym czasie, kiedy ja zmierzałem w stronę jej hotelu w Paryżu, ona akurat wychodziła na kolację z tym frajerem Spencerem. Znów skończyło się jak zwykle, a bukiet dwudziestu jeden bladoróżowych róż, które dla niej kupiłem, wylądowały w koszu. Wtedy postanowiłem poczekać. Na kolacji kilka dni temu znów zobaczyłem swoją szansę. Kiedy zobaczyłem ją wchodzącą do sali w tej różowej sukience, osiągnąłem stan przedzawałowy i przestałem funkcjonować. I znów było to samo, moja idealna dziewczyna wróciła do byłego i znów byli idealną parą. Ekstra. Mags była niezaprzeczalnie najpiękniejszą istotą na ziemi. I jedyna, której ofiarowałbym całego siebie, gdyby tylko skinęła palcem. Miłość jest w porządku, ale kiedy kochasz dziewczynę kumpla z zespołu – do dupy. Wybrałem najgorszy wariant z możliwych. Ja pierdole.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Wysiadłem i na widok hali, przed którą się zatrzymaliśmy, poczułem, że moje spodnie zrobiły się ciaśniejsze niż przed momentem. Doskonale wiedziałem gdzie jesteśmy. Pagsley też kiedyś była aniołkiem Victoria's Secret. Byłem na jej pokazie trzy lata temu. A teraz my mieliśmy tutaj zaśpiewać. O kurwa. Mój humor momentalnie się poprawił. Zaśpiewać dwie piosenki plus pooglądać najgorętsze laski w najseksowniejszej bieliźnie świata? Boże, kocham moją pracę.
       - Gdzie jesteśmy? Ta okolica strasznie śmierdzi gównem - Harry rozglądnął się dookoła.
       - Witaj w raju, Styles – poklepałem go po ramieniu, po czym podążyłem za niską brunetką, która pospiesznie kazała nam wchodzić do środka.
       - No chłopcy, nie mamy czasu. Bierzcie mikrofony, lekko przypudrujcie noski i marsz na scenę – powiedziała, po czym zniknęła za kulisami.
Z grymasem przyjmowałem na swoją twarz kolejną warstwę pudru matującego, obserwując jak Liam i Harry ślinią się na widok modelek, które właśnie pokazano na telewizorze w garderobie.
Wyjąłem telefon i pospiesznie napisałem wiadomość do Cailin. Miałem nadzieję, że na dzisiejszy wieczór nie miała żadnych planów. Miałem ochotę na konkretne bzykanie. Wiem, zachowywałem się jak dupek wykorzystując dziewczynę tylko dla swoich potrzeb, ale wciąż łudziłem się, ze może w końcu poczuje coś do niej. Cailin była śliczną dziewczyną – wysoka, szczupła blondynka. Cholernie podobna do Mags. Za każdym razem po udanym seksie albo do zajebistym lodzie zrobionym przez Cai, miałem wyrzuty sumienia, że ją wykorzystuje, jednak kiedy tylko uświadamiałem sobie, że ta, o której ciągle myślę, nigdy nie będzie moja, sumienie przestało mnie gryźć. Pocieszałem się, że w końcu poczuję coś do Cai i zapomnę o Mags, która była wszystkim czego pragnąłem.

Na podeście w centralnej części sali zrobiło się ciemno, co pozwoliło nam wejść na nią. Chwilę później rozbrzmiały się takty What makes you beautiful i kiedy Liam zaczął śpiewać, zza kulis zaczęły wychodzić pierwsze modelki. Nie mam pojęcia jak mogłem śpiewać, przechodząc obok tych zajebistych gąsek. Mój Boże, to był raj. W trakcie śpiewania swojej zwrotki ze szczerym uśmiechem obserwowałem tyłek Barbary Palvin, kiedy nagle zobaczyłem ją. Szła uśmiechnięta w skąpej, kolorowej bieliźnie, z wielką kokardą na plecach. Przystanąłem z rozdziawioną gębą przyglądając się jak idealnie rusza biodrami w rytm naszej piosenki. Przechodząc obok mnie spojrzała na mnie, posyłając swój nieziemski uśmiech. Zapomniałem o całym świecie. Zapomniałem, że mam śpiewać. Zapomniałem co tutaj robię. Zapomniałem jak się nazywam. Z maślanym wzrokiem patrzyłem jak mój idealny cukiereczek pozuje na końcu podestu.
Z letargu wyrwał mnie Louis, który popchnął mnie w jej stronę, rzucając przy tym ostrzegawcze spojrzenie. Mało nie wylądowałem na kolanach przed Mags. Z całej siły starałem się skupić na śpiewaniu, starałem się być profesjonalny. Ale jej tyłek, piersi i coraz ciaśniejsze spodnie w kroku skutecznie mi to utrudniały. Chcąc skończyć moje katorgi, odwróciłem się i zacząłem śpiewać w stronę innej modelki, która również wyglądała smakowicie w stroju seksownej plażowiczki. Kątem oka dostrzegłem, jak Niall śpiewa tylko dla Madeline. Dostrzegłem także jej uśmiech zarezerwowany jedynie dla niego. Idealna, pieprzona parka. Tak bardzo chciałem być na jego miejscu. Widząc szczęście, które emanowało od nich, miałem ochotę wyrzygać swój średni zestaw z McChickenem, którego jadłem dziś popołudniu. Serce rozdzierało mi się na pół, kiedy widziałem jak ona na niego patrzyła. Oby Cailin nie była zajęta dzisiejszego wieczoru. Potrzebuję ostrego seksu. Potrzebuję zapomnieć o dziewczynie, która nigdy nie będzie moja.

***

      - Co tu robicie? - powiedziałam patrząc w stronę chłopaków. Razem z nimi, Mateuszem, Joshem i Penelope staliśmy przed halą, gdzie właśnie skończył się pokaz. Byłam padnięta i jednocześnie cholernie szczęśliwa. Wszystko się udało, moja fundacja zebrała spore dotacje, czego chcieć więcej? Zresztą, jak to możliwe, że oni znaleźli się tutaj? Powinni być w Meksyku!
       - Musieliśmy zobaczyć w akcji naszego aniołka.- Harry spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. - A tak na poważnie, meksykańscy budowniczy chyba za bardzo nas nie lubią, skoro zbudowali scenę, która przy pierwszym lepszym podmuchu wiatru, złożyła się jak harmonijka – dodał.
O kurde, gdyby coś im się stało podczas koncertu... Boże, nawet nie chcę o tym myśleć.
Poczułam jak Niall obejmuje mnie od tyłu. Na moją twarz wpełzł leniwy uśmiech. Tak bardzo się cieszyłam, że jest tutaj ze mną. Czułam się tak jakby ktoś znów włączył mi respirator, dzięki któremu mogłam normalnie funkcjonować.
       - Czas oblać sukces Mags i Pen! Zapraszam do Ealing, zamrażarka pęka w szwach od nadmiaru wódki – wyszczerzył się Mateusz, po czym wszyscy z dzikimi uśmiechami skierowaliśmy się w stronę Wschodniego Londynu.


Było już grubo po drugiej, a ja zapomniałam o zmęczeniu, które niemal mnie zabijało od środka. Jakie to fajne, kilka shotów i człowiek staje się jak nowo narodzony. Razem z Penelope i Joshem szaleliśmy na skromnym parkiecie, za który posłużył nam dywan z pchlego targu, na który wybrałam się kiedyś z Mateuszem, śpiewając przeboje Spice Girls. Bawiłam się świetnie. Mateusz i Louis robili coś przy konsolecie, Harry robił wszystko aby się nie przewrócić, a Liam i Niall próbowali zrobić drinki nadające się do spożycia. Skierowałam swoje spojrzenie na blondyna i moje oczy spotkały się z jego, a ja poczułam, że się rozpływam. Niall odszedł od Liama, po czym przyciągnął mnie do siebie. Drąc się wniebogłosy, co miało oznaczać moją kwestię w piosence Wannabe, razem z Niallem wirowaliśmy na skraju naszego "parkietu". Jeśli kiedykolwiek w życiu czułam się szczęśliwa, tamta chwila musi ustąpić tej. Przez ostatnie dni moje życie przypominało karuzelę – Nowy Jork, Londyn, zerwanie z Jordanem, kolacja charytatywna, Niall... Boże, a myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Zayn kiedyś mi powiedział, że życie jest nieprzewidywalne zupełnie jak rollercoaster. Właśnie, Zayn Malik... Odkąd przyjechaliśmy do Ealing był strasznie dziwny. Małomówny, cichy. Unikał mnie jak ognia, ciągle palił papierosa za papierosem. Cały czas zerkał w telefon i po dostaniu esemesa pożegnał się z nami i wyszedł z naszej prywatnej imprezy. Nie miałam pojęcia, co go gryzie. Moja podświadomość bez słowa podsunęła mi kartkę z powodami dla których Zayn dziwnie się dzisiaj zachowywał. Wszystkie sto powodów było takich samych: Ty. Skrzywiłam się na myśl o tym. Przecież to niemożliwe. Minęło półtora roku, powinien już zapomnieć... Tak jak ty zapomniałaś o Niallu?, moja podświadomość spojrzała na mnie gniewnie. Dalej, wmawiaj sobie, że nie widziałaś jego spojrzenia na pokazie. Zaraz, po której jesteś stronie, mała szujo?!
       - Coś się stało? - głos Nialla wyrwał mnie z letargu. Spojrzałam na niego nieprzytomnie, pospiesznie wyrzucając z głowy moje myśli dotyczące Zayna.
       - Nie, po prostu jestem zmęczona – uśmiechnęłam się, po czym położyłam swoją głowę na jego ramieniu.
       - No to czas spać, maleńka. - Niall czule mnie pocałował. - Chociaż z drugiej strony, po tym w czym dzisiaj cię zobaczyłem, nie jestem pewny, czy dam ci zasnąć – powiedział zadziornie ściskając mnie za tyłek.
Gwałtownie odsunęłam go od siebie ignorując jego złośliwy uśmieszek. Blondyn objął mnie w pasie i kiedy kolejny raz chcieliśmy złączyć nasze usta, usłyszeliśmy głośny wrzask Penelope.
       - Harry! Wracaj tutaj ty mały, pieprzony, najebany bachorze!
Nim się obejrzeliśmy, minął nas ledwie trzymający się na nogach Styles, który wybiegł z mieszkania trzymając w ręku kluczyki od Niallowego samochodu drąc się „ YOLO! Fuckin' YOLO!
Wszyscy pobiegliśmy za nim, jednak na próżno – Harry odpalił samochód i z dzikim wrzaskiem na ustach odjechał z piskiem opon. Z coraz większym przerażeniem patrzeliśmy jaką prędkość rozwija i jak znika za zakrętem.
       - O kurwa. - Penelope zakryła sobie usta dłonią. - Co teraz?
Popatrzyłam się na nią zszokowana. Nie miałam pojęcia. Co będzie jeśli coś mu się stanie? Przecież on miał we krwi ze trzy promile! Był najbardziej pijany z nas wszystkich!
       - Poczekajcie – Josh niezdarnie wyjął swój telefon – zadzwonię do brata, powozi nas po Londynie, może znajdziemy tego głupka.
       - KURWA! - wrzasnął Niall zakładając sobie ręce na kark. - To moja wina, nie powinienem zostawiać tych pierdolonych kluczyków na widoku.
W tamtym momencie atmosfera była gęsta, że można by ciąć ją nożem. Nie interesowało nas, że stoimy bez butów na chodniku. Mieliśmy gdzieś, że w naszym salonie wciąż dudniła muzyka. Chciało mi się płakać. Nagle obok nas stanął jakiś samochód, a z niego wychylił się chłopak podobny do Josha. Wayne machnął nam ręką abyśmy się pakowali do jego samochodu. Razem z Liamem pospiesznie wyłączyliśmy muzykę i zamknęliśmy dom, po czym cała siódemka wpakowała się do czarnego seata altea należącego do brata Josha.
       - Wiecie może gdzie mógł pojechać? - Wayne obrócił się w stronę Liama, który był blady jak ściana.
       - Jedź w stronę centrum, potem pomyślimy co dalej – odparł Louis, który był najbardziej opanowany z nas wszystkich. Spojrzałam na niego. Jego trzęsące się ręce były dostatecznym dowodem, że też się boi. Wszyscy się baliśmy...

Już kilka minut mknęliśmy wzdłuż Maddison Road, z każdą sekundą coraz bardziej niespokojni. Razem z innymi rozglądając się na boki, nerwowo ściskałam rękę Nialla i byłam pewna, że odcięłam mu dopływ krwi do niej. Nagle usłyszeliśmy syrenę straży pożarnej i policji, która nas minęła, jadąc na sygnale w stronę Kensington. Zmroziło mnie. Styles, ty pieprzony głupku. Oby nic ci się nie stało.

***

Stałem na balkonie podziwiając różnokolorowe migoczące światła, którymi Londyn kipiał o tej porze, rozkoszując się dymem wypełniającym moje płuca. Dochodziła trzecia nad ranem. Spojrzałem za siebie, gdzie na łóżku leżała Cailin owinięta jedynie prześcieradłem. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że dzisiaj przeżyłem najlepszy seks na świecie. Ta dziewczyna była niesamowita. Taka delikatna, piękna, dzika, namiętna... Ale nie była nią. W duchu skarciłem siebie za te myśli, po czym znów wróciłem do obserwowania Londynu nocą. Kolejny raz dopadły mnie wyrzuty sumienia. Nie miałem serca krzywdzić tej dziewczyny mówiąc jej, że łączy nas jedynie łóżko. Mój wewnętrzny głosik natychmiast stwierdził z wyrzutem, że krzywdzę ją już od kilku miesięcy. Zachowywałem się jak pieprzony szczeniak, jak jakiś kujon, który wzdycha do największej laski w szkole, jaką była Mags.
Ponownie zaciągnąłem się fajką. Nagle usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Z papierosem w ustach wszedłem do sypialni Cailin i sięgnąłem po dzwoniący aparat. Spojrzałem w ekran, na którym widniał uśmiechnięty Niall. Prychnąłem, odrzucając połączenie. Ze wszystkich ludzi których znałem, on był ostatnią osobą od której chciałem odebrać telefon. Zachowywałem się jak popierdolony. Przecież on nic mi nie zrobił. Tylko jest z dziewczyną, którą kochasz.
Mój telefon rozdzwonił się ponownie. Niall nie przestawał. Z niechęcią odebrałem telefon. Nie zdążyłem nic powiedzieć, kiedy moje ucho zaatakował jego słowotok o szybkości stu mil na sekundę.
       - Niall, zwolnij, nic nie rozumiem – przewałem mu tą histeryczną paplaninę, przez którą stawałem się coraz bardziej zirytowany.
To co usłyszałem, doszczętnie mnie przeraziło. Papieros wypadł mi z buzi, wypalając dziurkę w koszulce Cailin.
       - O kurwa... Zaraz tam będę. - pospiesznie rozłączyłem się, po czym w ekspresowym tempie nałożyłem na siebie swoje ciuchy i nie zważając na śpiącą dziewczynę, wybiegłem z jej mieszkania.
Biegłem wzdłuż Downtown, przecież to tylko kilka przecznic od miejsca gdzie znajdował się Niall i reszta. Starałem się zachować spokój, jednak to co powiedział mi blondyn, nie pozwalało mi się uspokoić, to wciąż dudniło w mojej głowie niczym echo. Zmuszając się do niewyobrażalnego wysiłku, biegłem ile sił w nogach. Mogłem spokojnie konkurować z Usainem Boltem na Olimpiadzie. Jednak w tamtym momencie miałem gdzieś pieprzonego Bolta. Musiałem jak najszybciej dostać się do Kensington. A słowa Horana motywowały mnie do nieludzkiego wysiłku.
Harry miał wypadek.

_______________________________________________________
Dobry wieczór! Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział :) Czekam na Wasze 
komentarze :) Przepraszam za błędy, ale ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie :<  
Później je poprawię. Do zobaczenia w następnym x


22 komentarze:

  1. Woow! Ale napięcie... Jestem strasznie ciekawa co ze Stylesem. Pod koniec takie napięcie a tu nagle bum! Koniec...
    Co do Malika, to domyślałam się że on coś czuje do Mags... Mam nadzieję że wszystko dobrze się ułoży, że zakocha się w jakiejś dziewczynie z wzajemnością :) Panie Malik, nieładnie tak wykorzystywać ludzi... Ehh Bad Zayn :D
    Świetny rozdział, takie napięcie *.* Adrenalinka podskoczyła xD
    Pokaz- genialny :)) Występ Bruno Marsa *.* Cudne połączenie :D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Mam nadzieję że to nic poważnego z Harrym :((
    Pozdrawiam, rozdział wyśmienity <3
    PS Te drogi u nas w Polsce jakieś bardzo kiepskie, bo Liam jeszcze nie dotarł xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malik to w ogóle tragiczny bohater :< Co ze Stylesem - wyjaśni się w następnym rozdziale...
      Dziękuję za komentarz, ściaskam i pozdrawiam! <3
      PS Liam płynie na desce przez ocean, trochę mu to zajmie :D

      Usuń
  2. HARRY, NIE UMIERAJ.

    po pierwsze: masz dożywotni zakaz wstępu na mojego bloga. absolutny szlaban. Twój jeden komentarz jest lepszy niż te moje cholerne wypociny, nad którymi głowię się dniami i nocami. czytałam go właściwie wszędzie: tramwaj, uczelnia, kilometrowe korytarze akademika. nadal to robię, chyba wygraweruję sobie tę mini rozprawkę złotymi literkami na miniaturowej tabliczce i włożę do kieszonki. <3 tak nawiasem mówiąc, Twoje słowa zasługują na oddzielny komentarz. xD
    wracamy do opowiadania, ponieważ dzieje się tyle, że nie mogę złapać tchu. pod koniec to już nawet respirator niewiele pomaga.
    matko boska, zostaw Stylesa całego, zdrowego i w jednym kawałku. :c obawiam się, że w następnym odcinku mogę nie wytrzymać psychicznie, jak wpakujesz tę chudzinkę do jakiegoś szpitalnego łoża, z którego wyłazi milion kabelków. nie chcę, naprawdę. aura za oknem nie sprzyja smuteczkom. :c
    pokaz mody jest dosłownie na wyciągnięcie dłoni. przepycham się między gwiazdami na widowni i chcę być jak najbliżej sceny. eksplozja kobiecości i niezłej stylówy. patyczkiem nie jestem, jednak nie zamienię ukochanych batoników na waciki z octem. w życiu. ludzie serdelki, łączmy się.
    gdzie rozdają darmowe, dietetyczne koreczki?
    błysk fleszy, głośna muzyka, fikuśne stroje - lans, lans, pierwsze strony gazet należą do dziewczyn. na dodatek w tej zalewie elegancji mamy bonusik - Bardzo Znany Zespół zamiast Mało Znanej Piosenkarki. wow, wow, wow. spodziewałam się, że tak będzie gdy okazało się, że zabraknie Rihanny. xD to jest ten moment, gdy wczytuje się tak mocno, że sama przewiduję dalszą akcję. o dziwo, sprawdza się.
    skoro na horyzoncie pojawiają się chłopcy, tylko patrzeć, jak poleci pierwsza butelka wódki. a potem kilka następnych.
    trochę martwi mnie to, co dzieje się z Malikiem. wyczuwam kłopoty. wyczuwam jego ingerencję w związek Niall i Mags. nastawienie i podejście tego pana świadczy o tym, że się nie podda i jeszcze może mieć znaczący udział w następnych odcinkach. czuję, że coś się spieprzy.
    Harry jako mały, pieprzony, najebany bachor też mi się nie podoba. to jest chyba ten moment, kiedy w opowiadaniu czas na mały przewrót, nieprawdaż? mam nadzieję, że nie zalejesz nas falą krwi, łez i chryzantem. jakby co, moje organy oddam poszkodowanemu Stylesowi.
    okej, jest późno, jest zimno, deszczowo i w pełni jesiennie. chcę wskoczyć pod koc i w tym ciepełku czekać na dalszy odcinek. matko, Mags, dodaj co już rano, okej? <3
    pozdróweczki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mags, jakim cudem do jasnej cholery zgadłaś co będzie w następnym odcinku? jesteś hakerem i włamałaś mi się na kompa?! ^^ ^^ ^^

      Usuń
    2. Droga M.,
      Nie pitol, pisanie komentarzy w moim wykonaniu to totalne dno, dlatego też kompletnie nie mam pojęcia dlaczego chciałabyś to oprawić w ramkę, bądź wyryć na kamieniu :D
      Pokaz pokazem, koreczki już dawno zjedzone, bądź spokojnie wegetują sobie w torebce Penelope xD Gdzie Malik - tam kłopoty, cóż taki już los tego Drama Direction :) Harry ma słabą głowę, zapomniałam dodać, że również mózg, ach bezmyślny chłopiec!
      Specjalnie dla Ciebie, rozdział już dziś! :*

      Usuń
  3. łoł to się porobiło ;) rozdział ciekawy jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz ,że nie skomentowałam ostatniego rozdziału ,ale miałam szlaban Jednak teraz powracam!
    ----------------------
    Błagam Mags niech Malik odpuści i nie rozwala związku swojego przyjaciela! To już było, myśle ,że nie warto wprowadzać tego wątku po raz kolejny. Znajdź mu jakąś ładną dziewczyne ;) Harry!!!!!!!! Nie!!!! ciekawe co na to Pen może to moment gdzie wróci ich związek? Matti i zdrada np z sekretarką hmm? jestem za tym żeby nie mieszać w związku Mags i Nialla a w Pen i Mattego! fajnie ,że napisałaś fragmenty z perspektywy Pen i Zayna czekam jeszcze na rozdział oczami Hazzy :p. Kocham i byle tak dalej/Add

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malik Malikiem, ale kto powiedział, że to akurat on coś popsuje? :> :D
      Myślę, że za kilka rozdziałów Hazza też będzie miał coś nam do powiedzenia :D Pozdrawiam <3

      Usuń
  5. Grrrrr jestem na siebie cholernie zła! Odkryć takiego genialnego bloga dopiero teraz to się nazywa mieć pecha w życiu xd
    Rozdział booooski *o*
    Strasznie zazdroszczę talentu!
    Hazza ma żyć inaczej Cię znajde i uduszę gołymi rękami xd
    Malik.. -,- niech on się usunie w cień i nie rozwala związku Mags! Xd
    Kochana od dzisiaj masz nowego fana czyli mnie! :D
    Czekam na nexta ;**

    only-to-die.blogspot.com
    wpadniesz? Dopiero zaczynam.. (przepraszam za spam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie dziękuję za komentarz u mnie :3
      Dodałam właśnie prolog dlatego zapraszam ponownie xd

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za komentarz! :) Wszystko się wyjaśni w najbliższych rozdziałach :D Pozdrawiam <3

      Usuń
  6. uwielbiam to opowiadanie ♥
    rozdział boski
    czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż ja nie napisze mądrego komentarza ale kocham cie dziewczyno :3

    OdpowiedzUsuń
  8. No więc, muszę przyznać, że jestem ciekawa co z naszym Harrym! Mam nadzieję, że nie połamał swoich chudych nóżek :< Oj Hazzuś, trzymaj się <3
    Co dziwne,(a ja jestem mega dziwna, ale to wiesz) bardziej mnie zabolał fakt o miłości Zayna, która tak niefortunnie się potoczyła, wizja Zayna czekającego na Mags z kwiatami totalnie mnie rozwalił :( To mnie chyba najbardziej rusza, czyjeś starania, których nikt nie widzi... Pomyśleć, że chłopak musi się zadowalać dziewczynami podobnymi do bohaterki, serce się kraja! Jestem ciekawa w jaką stronę pociągniesz to, czy przycichnie wszystko i nagle będzie jakiś booom, czy raczej będzie to ciągłe dążenie Malika do bycia z Mags. On to jest postacią z lekka tragiczną, szkoda mi go bardzo, bo być może to on bardziej kocha nasza bohaterkę niż Niall. Chyba sztuką jest kochać kogoś po dwóch latach, nigdy z nim nie będąc... Z jednej strony tak kocham Niallera, ale z drugiej czuję, że Zaynowi powinno przestać dostawać się po dupie i też powinien zaznać szczęścia! Może wyczarujesz jakąś siostrę bliźniaczkę Mags dla tego bidulka?
    Pokazu Victoria's Secret nigdy bym nie wymyśliła! Nie wiedziałam, że z Mags taka dobra dupera! Sądziłam, że jest raczej taką przeciętniaczką, a tutaj połowa Londynu dostaje wzwodu na myśl o niej w stroju bikini. Ale polskie dziewczyny są najlepsze, więc co się dziwić. Obstawiałam jeszcze jakąś siarę na pokazie, efektowne wyrzniecie orła na wybiegu czy coś, a tutaj wszystko perfekcyjnie wyszło :D No i oczywiście pojawili się nasi chłopcy :) Myślę, że sama bym się zakochała w tych modelkach *o* Mrauuu... Wielki świat jest świetny, lubię jak mogę sobie trochę doświadczyć high life w opowiadaniach.
    Na początku mi nie pasowało, by Pen przejmowała się, że inne modelki są szczuplejsze, jest zbyt prostolinijna i świadoma swoich walorów. Ona ma w dupie konkurencje i wie że ona rządzi!
    Fajny rozdział,(miałam napisać przyjemny, ale zabrzmiałoby to dziwnie, tutaj Harry pewnie w drodze na OIOM, a ja mówię że przyjemny chap xD)
    #MagsCatsforeva

    OdpowiedzUsuń
  9. O nie, nie, nie. Boję się, że ten wypadek Harry'ego może się źle skończyć, a tego bardzo bym nie chciała, ehs.. Ojej, wiedziałam, że Zayn jeszcze szaleje za Mags, ale nie przypuszczałam, że mógłby być na tyle podły aby wykorzystywać Cailin. Dziewczyna na to nie zasługuje. Rozdział boski jak zawsze :) Pozdrawiam, Weronika :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zayn to taki biedaczek :< Zobaczymy co da się zrobić :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń