sobota, 24 sierpnia 2013

15. #brokenhearted cz. I

Czy kiedykolwiek wspominałam, że jestem najokropniejszą przyjaciółką w kosmosie? Poprzez skupianiu całej swojej uwagi na swoim chłopaku, kompletnie zapomniałam o urodzinach Zayna, które wypadały w następny piątek. Zayna, z którym miałam najlepszy kontakt ze wszystkich Directions, zaraz po Niallu. Gdyby nie Liam, który zarządził naradę w swoim domu, w Chelsea, w ogóle nie pomyślałam, że ktokolwiek na tej planecie obchodzi urodziny. Pomiędzy mną a Niallem panowała niewiarygodna sielanka, w którą co wieczór trudno było mi uwierzyć. To przecież było nie możliwe, jak pięknie i idealnie było między nami. To co zrobił tuż przed Sylwestrem oraz kiedy zabrał mnie na mecz dało mi do zrozumienia, że ten szaleniec jest gotowy zrobić dla mnie wszystko, a ja coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że mój blondwłosy Irlandczyk jest właśnie tym, czego szukałam. Był moją ostoją szczęścia, poczucia bezpieczeństwa. Był dla mnie wszystkim

Siedzieliśmy w salonie Liama, czekając na Harry'ego, który jak zwykle jechał skrótem, co zaprowadziło go aż na Bromley, czyli na sam koniuszek Wschodniego Londynu. Brawo Styles, mieszkasz w tym mieście już wystarczająco długo, czas najwyższy ogarnąć miasto, w którym przebywa się na co dzień. Pomimo tego, że w One Direction za powszechnie znaną ciapę uznawano Nialla, zdaniem ludzi ze sztabu chłopaków, tak naprawdę był nią Harry. I ja się w pełni z tym zgadzałam. Czasem nawet odnosiłam wrażenie, że to mój chłopak bardziej ogarnia sprawy zespołu niż Liam, który w ostatnim czasie przechodził ciężkie chwile. On i Danielle byli najbardziej perfekcyjną ze wszystkich perfekcyjnych par. Byli. Naprawdę byłam zszokowana ich rozstaniem, razem z Penelope zastanawiałyśmy się nawet, czy to nie kolejny wymóg ich wytwórni, jednak sam zainteresowany powiedział nam, że to wszystko umarło śmiercią naturalną. Ten chłopak naprawdę starał się udawać, że wszystko w porządku, jednak znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, iż kłamie. Zajmował się wszystkim, byle nie myśleć o swojej byłej, dlatego właśnie uparł się, aby zorganizować przyjęcie-niespodziankę dla Zayna, w najmodniejszym klubie w Londynie, jak nie w całej Wielkiej Brytanii.

Do salonu, jak burza, wpadł Harry. Zziajany usiadł obok Penelope, która na jego widok skrzywiła się jakby ktoś zmusił ją do słuchania The Wanted. Wciąż miała żal do Harry'ego; epoka Stylesa chyba przeszła do historii. Ale przynajmniej przestała nosić te obrzydliwe ciuchy ciemności, chociaż i tak dziwnie było ją zobaczyć w pomarańczowej koszulce nie przedstawiającej wizerunku Harry'ego.
       - No więc - zaczął Payne - wszystko załatwione. Punkt ósma zjawiamy się w klubie, o jedenastej wjedzie tort, a o północy, jeżeli Malik nie najebie się jak morświn, jak to było rok temu, wchodzą striptizerki.- dałabym sobie rękę uciąć, że na dźwięk słowa "striptizerki", Niallowi rozbłysły oczy. - Teraz wystarczy tylko dopilnować, aby Zayn o niczym się nie dowiedział. - dokończył.
       - Bułka z masłem - prychnął Louis, a Payne wzruszył ramionami.
       - Bułka czy chleb, Malik nie może się dowiedzieć przed czasem - odparł Liam. - Zostaje jeszcze kwestia zaciągnięcia go do klubu. I tu zaczyna się  twoja rola, Mags. - wszystkie pary oczu obecnych w salonie, spojrzały na mnie, a ja siedziałam z otwartą  buzią, totalnie zaskoczona wypowiedzią Payne'a.
       - Co miałabym zrobić? - zapytałam, kompletnie nie wiedząc czego się spodziewać.
       - Och, no wiesz, wpadniesz do niego z wizytą, po czym zaciągniesz go do Syndicate. Proste. - Liam wyszczerzył się do mnie.
Spojrzałam na Nialla, który siedział obok mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie miałam pojęcia, co mu chodzi po głowie, miałam nadzieję, że nie planuje jakiegoś morderstwa z premedytacją na Zaynie. Nie wiedzieć czemu Niall uważał, że Malik kręci się koło mnie niebezpiecznie blisko. Ilekroć to mówił, zawsze parskałam śmiechem. To przecież niemożliwe. Odkąd pamiętam, miłością Zayna była piękna królowa londyńskich wybiegów, Pagsley Lawson. I wiem, że wciąż nie wyleczył się z tego uczucia. Więc dlaczego, tak nagle miałby coś do mnie czuć? To głupie. Owszem, kiedy byliśmy gdzieś ze wszystkimi, często się przytulaliśmy i posyłaliśmy sobie uśmiechy oraz spojrzenia, ale z mojej strony były to czysto przyjacielskie gesty. I miałam nadzieję, że z jego też. On doskonale wiedział, że świata nie widzę poza Niallem, więc byłam pewna, że nic głupiego nie przyjdzie mu do głowy, jak na przykład, ugh, podrywanie mnie.
       - Zaraz, dlaczego akurat ja? - zapytałam, a Niall pokiwał głową z uwagą wpatrując się w Liama.
       - Bo ten jełop słucha się tylko ciebie - odparł Payne, a Harry przytaknął.
Przygryzłam dolną wargę. Owszem, namówiłam go do rzadszego palenia papierosów i do tego, aby zaczął chodzić ze mną i Pen na pilates w środowe wieczory, ale to przecież nie są żadne wielkie wyczyny. To jeszcze nic nie znaczy. Absolutnie nic. Prawda?

W drodze powrotnej do domu, cały czas zastanawiałam się jak do cholery uda mi się zaciągnąć Zayna do tego cholernego klubu. Przecież chyba nie jest takim idiotą, żeby nie wiedzieć, że coś się kroi. No wiecie, żaden z twoich najbliższych przyjaciół nie odzywa się do ciebie z dniu twoich urodzin, i tak dalej. To przecież takie normalne...
       - Nie podoba mi się ten pomysł - mruknął Niall, skupiając swój wzrok na drodze. Odkąd wyszliśmy z mieszkania Liama, warunki pogodowe zmieniły się diametralnie. Londyńskie drogi zamieniły się w darmowe lodowisko, a wszystko przez deszcz, który marzł w zastraszającym tempie. Przeniosłam wzrok z podziwiania przechodniów na mojego chłopaka.
       - Co? - spytałam kompletnie nieprzytomna, a blondyn spojrzał na mnie.
       - To całe zaynowe szaleństwo - odparł, a ja uniosłam brwi, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
       - Przepraszam, czy ty jesteś zazdrosny? - spytałam, a Niall zrobił minę trzyletniego dziecka, które zostało zmuszone do popołudniowej drzemki.
       - Po prostu nie lubię się tobą dzielić - wymamrotał, a ja znów się zaśmiałam, po czym przysunęłam się do niego, dając mu całusa w policzek.
       - I tak to mnie nie uspokoiło - odparł, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Śmiejąc się, pokręciłam głową, po czym położyłam swoją rękę na jego udzie. Mój słodki, uroczy Niall. To przecież oczywiste, że nikt ci mnie nie zabierze, nie masz się czym martwić!
Niall z powrotem swoją uwagę skupił na jezdni a ja powróciłam do rozmyślania, jak, do jasnej cholery, mam sprawić, aby Zayn niczego się nie domyślił.

Środa i czwartek minęły błyskawicznie. Wszystko przez piątkowy egzamin z finansów, na który musiałam opanować materiał lepiej niż dobrze. Nie miałam czasu myśleć o imprezie Zayna, o tym co ubiorę czy jak się uczeszę. Penelope zamiast się uczyć, skrupulatnie biegała po sklepach i salonach kosmetycznych, chcąc wyglądać jak gwiazda w piątkowy wieczór. Doskonale wiedziałam, że w ten sposób chce pokazać Harry'emu co stracił. Naprawdę wolałabym, aby powiedziała mi prosto z mostu o co jej chodzi, niż w kółko wysłuchiwać, że wcale nie robię tego dla Harry' ego, po prostu mam ochotę poderwać tego słodkiego przystojniaczka, który ostatnio grał z Zaynem w golfa. Wspomniałam, że słodkim przystojniaczkiem, który ostatnio wybrał się na golfa z Zaynem, był Mateusz? Ale ona niezbyt zdawała sobie z tego sprawę. Cóż, może czas coś zrobić w kierunku połączenia Pen i Mateusza? Cóż, najpierw muszę wykonać tą misję "Zayn".
Tak czy owak Penelope miała gdzieś egzamin międzysemestralny. Przecież jej rodzice i tak zapłacą za jej egzamin warunkowy, który wynosi tyle, ile moje miesięczne stypendium. Tata Penelope posiadał udziały jednego z klubów piłkarskich Primera Division, a kiedy wszedł z nimi na giełdę, zwycięstwa owego zespołu sprawiły, że na koncie taty Rodrigueza urosła niezła sumka, za którą opłacił swojej córce naukę na LSE ( Pen również nie marzyła o tych studiach, po prostu był to warunek ojca, aby mogła studiować tutaj), kupił mieszkanie w Hackney ( zwanej też "dzielnicą latających noży"; dopiero kiedy dwa domki dalej dokonano zabójstwa w biały dzień, jej tata zrozumiał, dlaczego udało mu się kupić mieszkanie na poddaszu w tej dzielnicy za tak śmieszną cenę), oraz niemałą hacjendę kilkanaście mil od Londynu, gdzie Rodriguezowie spędzali każde wakacje. Ja w odróżnieniu do niej musiałam ostro wkuwać, gdybym oblała ten cholerny egzamin to automatycznie arrivederci Londyn i  impreza Zayna, wracam do szarej, ponurej, polskiej rzeczywistości na gdańskim uniwerku.
Po dwóch dniach nauki i sypianiu mniej więcej czterech godzin na dobę, szczebiotanie Penelope na temat odcienia lakieru do paznokci, którym je sobie pomaluje na piątkowe party, doprowadzało mnie do szału. Gdyby do kuchni nie wszedł Mateusz, jestem pewna, że na jej czole powstałby piękny guz po profesjonalnym zamachu na życie, przy użyciu teflonowej patelni, która stała na kuchence, który na pewno nie zakryłby jej puder Maybelline.
       - No, to czas na mnie, trzeba się w końcu pouczyć - Penelope obdarzyła mnie swoim nieskazitelnym uśmiechem, który sprawiał, że zawsze, ale to zawsze, przestawałam się na nią wściekać. Swoją drogą, lepiej później niż wcale, moja droga Penny, bądź co bądź do egzaminu zostało tylko czternaście godzin, podczas, kiedy mi zostały jeszcze do ogarnięcia trzy rozdziały.
       - Świetnie, na razie - Mateusz, rzucił jej spojrzenie idź już,  po czym brunetka pokazując uprzednio język mojemu kuzynowi, odwróciła się na pięcie i wyszła.
       - Oby założyła te świetne stringi, które widziałem ostatnio - mruknął zadowolony Mateusz, a ja wyplułam swoją herbatę wprost na jego kanapkę z jajkiem. O Święty Panie, czy ja dobrze słyszałam? Zszokowana spojrzałam na mojego kuzyna, który dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co powiedział i na jego twarzy pojawił się wielki rumieniec. O mój Boże, naprawdę, nie wiem czy chcę wiedzieć, kiedy i w jakich okolicznościach widział jej bieliznę. Mam nadzieję, suszące się na grzejniku w łazience. Chyba nabrałam całkowitej pewności, że Pen stroi się własnie dla niego. Boże.
Mateusz już chciał coś powiedzieć, jednak widząc moje spojrzenie, umilkł, wciąż się czerwieniąc.
       - Nawet nie chcę wiedzieć - powiedziałam śmiertelnie poważnym tonem, jednak w duchu powstrzymywałam się, aby nie wybuchnąć gromkim śmiechem. Zeszłam ze stołka, po czym skierowałam się na piętro. Czy naprawdę całą swoją uwagę skupiam na Niallu i dlatego nie widzę, co się dzieje w równoległym świecie? Jezu, a co jeśli Pen i Mateusz, znów... Boże, nie chcę się nad tym nawet zastanawiać. Czas, na naukę, o finanse, nadchodzę!

Przetarłam oczy i ze zrezygnowaniem kolejny raz przeczytałam co to warrant, po czym z całych sił próbowałam skoncentrować się na tym, aby zapamiętać tą formułkę. Średnio mi się to udawało. Co ja gadam, ciągle myślałam o Niallu, który był znacznie lepszym tematem do myślenia niż zapamiętywanie jakiegoś gównianego terminu, który w życiu i tak mi się nie przyda. Westchnęłam, po czym w myślach próbowałam wyrecytować regułkę, którą przed chwilą namiętnie wkuwałam przez ostatnie dwanaście minut.
Warrant to bezwarunkowe i nieodwołalne, Niall, zobowiązanie się, Niall, eminenta, Niall, Niall, warrantu do wypłacenia uprawnionym, Niall, właścicielom warrantów, Niall, kwoty rozliczenia, Niall. Jego cena zależy od ceny, Niall, Niall, lub wartości tzw. instrumentu bazowego, Niall, Niall, NIALL. 
Zirytowana rzuciłam podręcznikiem w kąt, po czym opadłam na łóżko. Dzięki, głupi mózgu, próbuję się uczyć, nie mogę myśleć o nim teraz!
Wzięłam telefon do ręki po czym wybrałam numer do człowieka, który nie pozwalał mi się uczyć. Miałam gdzieś, że o tej porze, każdy normalny człowiek śpi.
       - Halo? - po drugiej stronie usłyszałam zaspany głos.
       - Nie dajesz mi się uczyć - mruknęłam oskarżycielsko.
       - Co? O czym ty mówisz? Przecież nic nie robię - odparł, a ja wywróciłam oczami. To oczywiste, że cię tu nie ma, po prostu ciągle myślę o tobie! Jezu, Niall, czasem jesteś tak strasznie nieogarnięty. - Idź już spać, powodzenia jutro, kocham cię, dobranoc - dodał, po czym rozłączył się, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Wiedział ja mnie poskromić. A to przebiegły, irlandzki lis. Rzuciłam telefon w poduszki, po czym powlokłam się na drugi koniec mojego pokoju, gdzie bezceremonialnie leżał mój podręcznik, przez który trafiał mnie już szlag. Spojrzałam z odrazą na książkę. To nie ma sensu, idę spać. Przynajmniej raz w życiu posłucham się Nialla.

Spojrzałam na zegar naprzeciwko mnie, a następnie na mój arkusz egzaminacyjny, który był jednym, wielkim, pokreślonym chaosem. Zostało dziesięć minut to końca, a ja wciąż nie miałam odpowiedzi na najwyżej punktowane pytanie. Nerwowo stukałam końcem ołówka w blat, czując jak panika ogarnie mnie coraz bardziej. Gorączkowo myślałam co napisać, jednak w mojej głowie była pustka. Tak samo jak rubryka, w której miała znaleźć się odpowiedź na to cholerne pytanie.
Spojrzałam w lewo, gdzie dwa rzędy dalej siedziała Penelope, zastanawiając się głęboko na czymś, aby chwilę później pisać coś na swojej kartce w szaleńczym tempie. Westchnęłam, ponownie zerkając na zegar. Sześć minut. Gapiłam się w polecenie, z niecierpliwością oczekując na olśnienie.  Nic z tego, bycie pod presją wcale nie wyzwalała ze mnie jakiś magicznych zdolności natychmiastowego przypomnienia sobie materiału, który wkuwałam przez ostatnie trzy dni. W końcu zdecydowałam się na napisanie czegokolwiek, byle nie zostawiać pustego miejsca na kartce. Ledwie postawiłam kropkę przy ostatnim zdaniu, kiedy usłyszałam głos profesora zarządzającego koniec egzaminu. Odetchnęłam z ulgą oddając ten cholerny test. W końcu oficjalnie nastał weekend, czas na relaks, chlanie i wieczorną imprezę. O tak. Wciąż nie wiedziałam w co się ubiorę, jak umaluję i, co najgorsze, jak zaciągnę Zayna do Syndicate. A co, jeśli zapyta się dlaczego akurat tam? Cholera, nie miałam pojęcia jak to rozegrać. Czas uciekał a ja miałam tylko pięć godzin na zrobienie się na bóstwo, plus ułożenie planu idealnego. Nic nie przychodziło mi do głowy. Cholerny Payne, jeszcze mi za to zapłacisz.
       - Boże, w końcu - jęknęła Penelope, która jakimś cudownym sposobem znalazła się obok mnie. Razem wyszłyśmy z gmachu uczelni, narzekając na pogodę, która w ciągu kilku dni stała się naprawdę paskudna. No, ale dzisiaj przynajmniej nie padał deszcz, ani śnieg. - Teraz możemy w końcu zacząć się przygotowywać do imprezy roku! - pisnęła, a ja wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
       - Taa... Lepiej powiedz, co napisałaś w punkcie osiemnastym - odparłam, a Penelope spojrzała na mnie jak na kosmitę.
       - Osiemnastym? Nic, ale za to narysowałam  tęczę, jednorożca i Jamesa z Geordie Shore - powiedziała a dumą, a ja zachichotałam. Penelope Rodriguez była niezaprzeczalnie jednym z największych debili chodzących po tej planecie, a mimo tego wciąż kochałam ją jak siostrę.
Przez kilka następnych minut rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu, po czym pożegnałam się z brunetką i skierowałam się w stronę stacji metra. Projekt "Zayn" czas zacząć.
Podczas dwudziestominutowej wycieczki w zatłoczonym metrze, zastanawiałam się jak wyciągnąć Zayna do tego cholernego klubu. O dziwo wciąż nie wiedział o naszej niespodziance, a mało brakowało, aby Niall się wygadał. Nie wymyśliłam nic lepszego niż pójście do mieszkania Zayna, złożeniu mu życzeń i tak najzwyczajniej w świecie zaproszę go na drinka w klubie-niespodziance. Przecież proste rozwiązania są najlepsze, prawda?

Cztery i pół godziny później kierowałam się w stronę Mayfair, gdzie mieszkał Zayn, nerwowo poprawiając swój strój. Zastanawiałam się, czy nie przesadziłam, jednak moja podświadomość spojrzała na mnie gniewnie, szepcząc "to urodziny twojego przyjaciela, to twój obowiązek wyglądać lepiej niż dobrze!" Miałam na sobie króciutką, czarną, obcisłą sukienkę i złote szpilki. Włosy spływały kaskadą fal po moich plecach, a mój makijaż był nad wyraz mocniejszy niż na normalne imprezy, co więcej, miałam nawet sztuczne rzęsy! Zwykły gadżet, a jak zmienia spojrzenie, naprawdę. Byłam już skłonna im wybaczyć doprowadzanie mnie do szału, kiedy szósty raz z rzędu odpadły zaraz po przyklejeniu. Za siódmym razem się udało. To co, że zmarnowałam po jednej tubce kleju na każdą z rzęs, wyglądałam ładnie. Naprawdę ładnie.
Stojąc przed jego drzwiami, w głowie pojawiło mi się miliard pytań. "A co jeśli on gdzieś wyszedł, idiotko?!", moja podświadomość skrzyżowała ręce na piersi. Zapukałam, po czym oczekiwałam w napięciu aż Zayn mi je otworzy. Z każdą sekundą moje zdenerwowanie rosło, serce zaczęło bić szybciej, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę że Zayn wciąż nie otwiera drzwi. Cholera jasna. Wpatrywałam się w złote cyfry układające się w numer 294, zastanawiając się co dalej. Nie miałam żadnego planu awaryjnego. Nie pozostało mi nic innego, niż zadzwonić do Liama i reszty, którzy już czekali na nas w Syndicate. Kiedy już wyjmowałam telefon, usłyszałam, jak ktoś naciska klamkę i trzy sekundy później ujrzałam Zayna owiniętego jedynie ręcznikiem. O Jezuniu. Z końcówek jego włosów wciąż skapywała woda. Spojrzałam na jego zarysowane mięśnie, po czym pospiesznie umiejscowiłam wzrok na jego twarzy, na której malowało się zaskoczenie, które natychmiast ustąpiło szerokiemu uśmiechowi. Mając go przed sobą w takim wydaniu, automatycznie zrobiło mi się gorąco, a rumieniec pokrył siedemdziesiąt osiem procent mojej twarzy.
       - Hej - powiedziałam, nazbyt żywo, chcąc ukryć swoje zażenowanie i skrępowanie, widząc go jedynie  w ręczniku. Uśmiech Zayna rozszerzył się.
       - Nie spodziewałem się ciebie, Mags - mruknął, odsuwając się lekko, abym mogła wejść do środka. Zayn nie mieszkał jak typowy facet - jego mieszkanie było schludne i czyste. O Panie, ile bym dała, aby w mieszkaniu Nialla było tak samo. Odwróciłam się i napotkałam przeszywający wzrok Malika.
       - Mags, wyglądasz... wow - powiedział, wypuszczając powietrze z płuc.
       - Dzięki - wymamrotałam, znów się rumieniąc. Poziom skrępowania w jego towarzystwie osiągnął maksimum, już gorzej być nie mogło. Na miłość boską, Malik, idź już się ubrać, czuję się potwornie dziwnie widząc, że masz na sobie t y l k o ręcznik!
Zayn chyba zauważył moje nieme wołanie o pomoc, bo kilka sekund później zamrugał parę razy, zupełnie jakby ocknął się z jakiegoś transu.
       - Daj mi chwilkę, pójdę się tylko ubrać - ponownie obdarzył mnie uśmiechem, po czym zniknął za drzwiami na przeciwko mnie, a ja odetchnęłam w ulgą. W samą porę, Zayn. Jeszcze chwila i miałabym z tobą różne, dziwne myśli... Boże, o czym ja myślę. To Zayn, mój PRZYJACIEL. A ja mam już chłopaka! "Oj daj spokój", moja podświadomość kolejny raz dzisiejszego wieczoru spojrzała na mnie spod swoich okularów. " Dobrze wiesz, że nic was nie łączy, ale przyznaj, ciało ma niezłe", dodała z zadziornym uśmieszkiem. Chcąc nie chcąc przyznałam jej rację, Malik był cholernie atrakcyjnym facetem.
Oprzytomniałam. Podeszłam do stołu po czym z kieszeni płaszcza wyjęłam małą, troszkę zdewastowaną poprzez jazdę z szalonym kierowcą, Mateuszem, babeczkę, uprzednio kupioną w Sainsbury's. Na sam jej czubek włożyłam symboliczną świeczkę, po czym zastanawiałam się, jak, do cholery zdołam ją zapalić. Brawo, Mags, w tym momencie dałaś popisowy pokaz swojej inteligencji. Jednak los mi sprzyjał, ponieważ na krześle, gdzie leżała kurtka Malika, z kieszeni wystawała czerwona zapalniczka. Jak gazela rzuciłam się w jej stronę i po chwili dumnie zapalałam różowo-białą świeczkę na babeczce. W tym samym momencie ujrzałam Zayna wychodzącego ze swojej sypialni. Spojrzałam na niego i kolejny raz tego wieczoru zrobiło mi się gorąco, co więcej, brakowało mi powietrza. Chłopak miał na sobie zwykły, biały t-shirt i ciemne dżinsy, a wyglądał seksowniej niż połowa męskiej populacji. Zaraz. O czym ja myślę, do cholery!? To Zayn, mój przyjaciel, zakazany owoc! Na miłość boską, Milewska, ogarnij się! Nie możesz ulec jego urokowi, już masz chłopaka! W myślach spoliczkowałam się kilka razy, więc ocknęłam się z amoku.
Wzięłam do ręki babeczkę, po czym podeszłam do Zayna, który z zaskoczeniem wpatrywał się w to, co robię.
       - Wszystkiego najlepszego, Zayn - powiedziałam cicho, przysuwając babeczkę w jego kierunku. - Pomyśl życzenie.
Brązowe oczy chłopaka zamknęły się na moment, po czym bez żadnego trudu zdmuchnął świeczkę.  Mimowolnie uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam jak tam mała czynność sprawiła mu tyle radości.
       - Czas na prezent - powiedziałam dziarsko, a Zayn rozpromienił się. Ze swojej torebki wyjęłam własnoręcznie zrobioną kartkę urodzinową.
       - Co prawda odpadło "Y", ale mam nadzieję, że to nie popsuje efektu - powiedziałam, a Zayn zaśmiał się. Wziął ją do ręki i z uśmiechem lustrował jej zawartość.
      - A co to? - zapytał, wyciągając kolorową kopertę, którą wsadziłam za nasze wspólne zdjęcie.
      - Cóż, wiem, ,że kochasz tatuaże, więc... - zaczęłam niewinnie, widząc jak Zayn z każdej strony ogląda tatuaż Barbie, który trafił mi się ostatnio w gumie do żucia. Parsknął śmiechem z niedowierzaniem kręcąc głową.
       - Jesteś porąbana - powiedział, po czym zamknął mnie w uścisku.
       - Właściwie to... chciałam zaprosić cię na urodzinowego drinka - powiedziałam, a Zayn zachichotał.
       - Gdzie tym razem? - zapytał, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. Zaczął się śmiać widząc moje osłupienie.
       - Mags, oni robią to co roku. Są totalnie przewidywalni - uśmiechnął się, a ja westchnęłam zrezygnowana.
       - No to dupa - oparłam ręce na biodrach. - To czas na nas - dodałam, podchodząc po swój płaszcz.
      - Zaraz. - ręka Malika przerwała moją czynność. - Najpierw muszę coś zrobić - uśmiechnął się łobuzersko, a ja zadrżałam. Nie miałam pojęcia, co on wymyśli. Wypchnie mnie przez okno? Udusi? Oświadczy się? Pocałuje? O mój Boże, zaczynam się dusić, chcę stąd uciec. Te wszystkie emocje, które kumulowały się we mnie,  były tak rozpraszające...
Zobaczyłam, jak Zayn wyciąga dłoń w moją stronę.
       - Zatańczysz? - zapytał, a moja szczęka opadła na podłogę.
       - Co? - zapytałam kompletnie zdezorientowana.
       - Chcę z tobą zatańczyć. W klubie na pewno nie będzie na to okazji, no wiesz, goście i te sprawy, a poza tym Niall nie będzie odstępował cię na krok - odparł, a ja kolejny raz zaniemówiłam.  
       - Ale tak... ale tak bez muzyki? - w takich chwilach tylko ja potrafię zadawać tak głupkowate pytania. Zayn wydawał się być przez chwilę zbity z tropu, jednak po chwili w ekspresowym tempie podbiegł do swojej sypialni, wracając z iPodem. [klik] Podał mi jedną słuchawkę, po czym przyciągnął mnie do siebie. Byłam kompletnie zaskoczona jego pomysłowością. Położyłam swoją rękę na jego ramieniu, a później ze słuchawki usłyszałam aksamitny głos Johna Mayera. Totalnie adekwatna piosenka do tego, co teraz się dzieje pomiędzy mną a Malikiem. Jezu. Pozwoliłam mu prowadzić. Jego ruchy wprawiły nas w powolne kołysanie.  Silne ramiona chłopaka mocno mnie trzymały, jakby bał się, że zaraz ucieknę.  Usłyszałam ciche podśpiewywanie Zayna. Uśmiechnęłam się lekko. To sprawiło, że moje onieśmielenie w końcu ustąpiło. Poczułam się zrelaksowana. Oparłam głowę o jego ramię, co sprawiło, że jego ciało zadrżało. Poczułam woń jego perfum, tak inne od tych, które używał Nialla. Jednak moja podświadomość dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie myśli dotyczące mojego chłopaka zamknęła w jakimś wielkim słoju, pozwalając mi się skupić na tym, co działo się w tamtym momencie. Odsunęłam się nieznacznie od Zayna, patrząc na niego. Błyszczące brązowe tęczówki wpatrywały się w moje.
       - To moje najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałem - szepnął, przysuwając mnie do bliżej do siebie, a moje serce przyspieszyło do tysiąca uderzeń na minutę. Spojrzałam mu w oczy. I to był błąd. Zobaczyłam w nich coś, co powinnam zobaczyć w innym miejscu i czasie.


Mags podniosła wzrok. Widziałem w nich... strach? Nie miałem pojęcia. Wciąż tańczyliśmy, kiedy poczułem, jak jej ręka delikatnie zsuwa się z mojego ramienia. Jej drobne palce pozostawiały na mojej skórze palący ślad. Przełknąłem głośno ślinę, nie mając pojęcia do czego ona zmierza. Podążyłem wzrokiem za jej ręką. Zatrzymałem ją na wysokości mojego łokcia. Trzymałem jej dłoń, wzdrygając się pod wpływem tego niesamowitego uczucia. Spojrzałem jej w oczy, które hipnotyzowały swoim pięknym, orzechowym odcieniem. Delikatnie przygryzła wargę. Przeniosłem wzrok na jej idealnie skrojone usta pociągnięte szminką o delikatnym, różowym kolorze. Zapomniałem o całym świecie, cała moja uwaga skupiała się na niej. Bez żadnego zastanowienia i pozwolenia, pochyliłem się nad nad nią i złączyłem nasze usta w pełnym pasji pocałunku. Po chwili odsunąłem się od niej, chcąc zobaczyć jej reakcję. Przygotowywałem się psychicznie na to, że blondynka mnie spoliczkuje, jednak ona wciąż patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczami, kompletnie zaskoczona. Nagle poczułem szarpnięcie i dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie, ponownie złączając nasze usta; języki tańczyły swój erotyczny taniec. iPod bezceremonialnie spadł na podłogę, tak jak moja koszulka. Skupiałem się na tej czynności i nie myślałem o niczym innym, niż o wargach Mags, tak zachłannie wpijających się w moje.
Moje ręce powędrowały na jej biodra. Zachwycałem się jej idealną figurą, wciąż nie odrywając od niej ust. Jej dłonie powędrowały na moją szyję, przyciągając mnie mocniej. Mój Boże, ona była tak idealna!
Nie przerywając pocałunku zacząłem nieśmiało podciągać jej kusą sukienkę. Z każdym nowym nowo odkrytym kawałkiem jej ciała, byłem coraz bardziej zachwycony. Nagle Mags oderwała się ode mnie i zręcznym ruchem ściągnęła z siebie sukienkę. Moja gęba opadła do podłogi, widząc ją w kusej, koronkowej bieliźnie, która doprowadzała mnie do stanu przedzawałowego. Podszedłem do niej, znów wpijając się w jej usta. Jej palce zanurzyły się w moich włosach, raz po raz za nie pociągając co doprowadzało mnie do szaleństwa. Pospiesznie pchnąłem ją na kanapę, przylegając do niej całym swoim ciałem. Nie chciałem jej już puszczać. Ona była moim największym skarbem, prywatnym prezentem urodzinowym - najlepszym z najlepszych. Mając zamknięte oczy, z uśmiechem wodziłem po jej odsłoniętych ramionach, brzuchu, niewiarygodnie zgrabnych nogach, biodrach, twarzy... Blondynka również uśmiechała się zadziornie, czym zachęciła mnie do dalszych działań. Nie myślałem o konsekwencjach. Miałem głęboko w dupie Horana i fakt, że ona była jego dziewczyną. Pieprzyć imprezę. Dzisiaj stąd nie wyjdę.  Nic mi jej dziś nie zabierze.
Leżałem na niej, wciąż ją całując i poznając jej ciało.
       - Zayn? - usłyszałem, jednak jej głos przeszedł w mojej głowie niczym echo. Kontynuowałem swoją erotyczną wędrówkę, kompletnie ignorując wszystko wokół. Liczyło się tylko to, ze jesteśmy tutaj razem, sami. Ona i ja. Nie przerywałem swojego zajęcia, chciałem nacieszyć się nią tyle, na ile pozwalał mi czas, zapamiętać każdy szczegół, chwilę w jak najdrobniejszych szczegółach.
       - Zayn...


____________________________________________________________
Dzień dobry! Pierwsza część rozdziału za Wami, mam nadzieje, że się podobało :)
Następna część niedługo :) Kocham Was x


23 komentarze:

  1. WOW!!!!
    SUPER rozdział.
    Trochę się namieszało, ciekawe co będzie dalej.
    Czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezu zajebisty. biedny Niall, ale fajnie by było gdyby Mags była z Malikiem pasują do siebie, ale biedny Niall ;( Kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia z kim będzie Mags, to już zależy od niej samej :) też Cię kocham! <3

      Usuń
  3. wow co się w tym rozdziale działo. No po prostu nie wierze. "Mój" biedny Niall został zdradzony. Pff, jak mogłaś co?
    Jestem stttraaasznieeee ciekawa jak akcja potoczy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie zrobiłam, to Mags! :)
      Już niedługo wszystko się wyjaśni :)

      Usuń
  4. SŁODKI JEZU! :O
    Tego bym się w życiu nie spodziewała,że między Zaynem i Mags dojdzie do takiej sytuacji! :D Nie ukrywam,miło mnie tym zaskoczyłaś...Lubię połączenie Niall+Mags,ale Zayn+Mags po prostu uwielbiam!O wiele bardziej do siebie pasują i fajnie by było jakby doszło do czegoś więcej. XD

    Pozdrawiam i czekam na nn! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy odkąd zaczęłam pisać wątek Mags i Zayna, shippuje ich całym sercem, hahaha :D to, z kim będzie to już zależy od mojej bohaterki, ale ona zapewne woli Nialla, chociaż po tym wszystkim... ;>
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG, co to było?!
    Fakt, faktem że rozdział był zajebisty ale szokujący.
    Mags, była zdolna do zdradzenia Niall'a?! Nie wierzę w to! Przecież, ale, jak, no nie wierze! Jak się Niall dowie...
    Zabije Cię kiedyś Mags, lubisz tak męczyć tych swoich bohaterów, co?
    Pisz kolejną część, bo chce więcej!
    Tak myślałam, że ta przyjaźń ma drugie dno. Ale nie chce wiedzieć co będzie z Horanem. On się załamie, Mags jesteś bezduszna jak możesz takie historie wymyślać? Za wiele seksu w tej twojej chorej główce:d :*
    Okk nie pieprze więcej. ( Przeklinam, tak wiem- to twoja wina, bo jak się emocjonuje to klnę) Zapraszam do mnie na kolejny rozdział
    http://not-only-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Cię zaskoczyłam, o to mi chodziło! :D
      O tak, jestem literacką sadystką, za dużo słodyczy powoduje mdłości, prawda? Czas na dramy, kłótnie, rozstania, powroty i krew! :D hahaha
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. O my god :D przeżyłam szok :D zaskoczylas mnie jak to ona Nialla zdradziła ?dalej to do mnie nie dotarło :D juz chce następny rozdział :) tak wgl to jak szybko dodałas ten i za to cb uwielbiam :-) nie no dalej mi z tym dziwnie ze ona z Malikiem mam nadzieje ze NIall jej wybaczy to bo oni są dla siebie stworzeni chyba ze ty mnie jeszcze bardziej w następnym rozdziale zaskoczysz :D a to jest możliwe:) czekam niecierpliwie na następny :D uwielbiam ciebie ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się Cię zaskoczyć w następnej części :D Nie miałam pojęcia, że Mags i Zayn to taka szokująca para :D
      Dziękuję za tak piękny komentarz i pozdrawiam! :*

      Usuń
  8. Haaaaaa ! A ja i tak wiem, że go nie zdradziła ! :D
    Boże dziewczyno, wyzwalasz we mnie większe emocje niż renifer na motocyklu !
    Czy już mówiłam, że Cię kocham ? - Pewnie tak i to z milion razy ;D
    I ogólnie czemu ja nie widziałam tego rozdziału już wczoraj ?!
    P.s Powinnam być właśnie na korkach z ttej nieszczęsnej chemii, a co robię? Czytam wspaniałego bloga, wspaniałej Mags i komentuje ostatni rozdział ;D
    Powodzenia w kolejnym rozdziale moja ty bogini seksu ;D

    Horanowa
    xoxox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd możesz to wiedzieć, że go nie zdradziła? :D
      Powodzenia jutro :* i nie jestem żadną boginią hahaha

      Usuń
    2. JESTEŚ ! <3
      Dziękuję kochana ! <3
      Poszło dobrze. Lepiej niż się spodziewałam :)

      Usuń
  9. O kurde *.*
    Nie wierzę, że to się naprawdę stało! Jak mogłaś to zrobić biednemu Horanowi? W sumie dobrze, że są takie akcje, bo nie mogło być tutaj za słodko, ale i tak współczuje Niallowi. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo chcę wiedzieć co dalej będzie. Jezu, nadal w nie wierzę, że to taka się potoczyło. Ściskam, Weronika :) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie zrobiłam, to moja bohaterka jest taka rozwiązła :) Tak jak już wcześniej pisałam - nadmiar słodyczy powoduje mdłości, czas na zmiany :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! x

      Usuń
  10. Myślałaś kiedyś o zwiastunie na swoje opowiadanie?
    Zapraszam http://zwiastunolandia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Więc tak, oto jestem tu, skończyłam czytać rozdział. Zapraszam na wycieczkę po moim umyśle, zaczniemy od łatwych punktach do zwiedzania, ale kończymy na bardziej grząskich atrakcjach.
    Widzę, że powrócił Twój totalny luz w pisaniu, monologi wewnętrzne bohaterki są jak zwykle dobarwione szczyptą humoru tak dobrze nam znanego. Były momenty przy których nie dało się parsknąć śmiechem, zdecydowanie były to sytuacje z Pen, która jest naprawdę zabawna w swoim fabulous life. Totalnie nie przystosowana do życia szaraczka, do obowiązków itp.
    Zastanowił mnie jeden fakt, co się stało z przyjaciółką Mags z Polski, która też jest na innej wymianie? Dawno o niej nie było słychać.
    Romans Mateusza zaczyna nabierać tempa, ciekawe jak potoczy się jego życie miłosne. Wcześniej bardzo kibicowałam Pen i Matiemu. Teraz doszła mnie refleksja, czy na pewno dadzą radę być razem pomimo tylu różnic ich dzielących. Między Pen i Stylesem było ich mniej(ale była jedna przeważająca, którą w skrócie można opisać jako Harry to kretyn). Chodzi mi tez może o intelektualną stronę i przede wszystkim materialną. Jak to mawiają miłość nie zna granic żadnych. Ale czy nie mylimy czasami uczucia z tylko pożądaniem?
    Jeśli już jesteśmy w tym kuliminacyjnym punkcie, wracając do mojego poprzedniego postulatu, między Mags i Zaynem przeważyło pożądanie zdecydowanie. Bo jak tak łatwo jest zapomnieć o kimś kogo się kochało (Niall). Oczywiście, to dodaje głębi bohaterom, ponieważ nie jesteśmy kukłami, które są tylko piękne i kochają pięknie. Nikt nie jest biały, przeważają kolory szarości.
    Jestem ciekawa przemyśleń wewnętrznych Mags po zdradzie, jak podejdzie do tego i jakie podejmie kroki. Taki skok w bok z jej strony jest czymś interesującym w tego typu blogach, ponieważ z reguły zwala się winę na chłopaka i on jest tym złym.
    Pierwszy raz, chyba tak szybko przeczytałam rozdział i tak bardzo chcę ciąg dalszy, mam nadzieję, że już niedługo ujrzę następny rozdział :)
    See ya!
    kocham Cię mocno, wiem, że napisałam koment w bardzo poważnym tonie, ale naprawdę zastanowiła mnie ostatnia scena i wzbudziła we mnie wiele dylematów moralnych.
    Bardzo dobry rozdział, myślę, że dodam go do puli ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  12. Spoko, że ja kilka razy dziennie sprawdzam czy przypadkiem nie dodałaś drugiej części oO

    OdpowiedzUsuń
  13. jedno co mam teraz do powiedzenia to O KURWA O KURWA O KURWA . Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo chcę wiedzieć co dalej będzie. , nadal w nie wierzę, że to taka się potoczyło.

    OdpowiedzUsuń