UWAGA!
Rozdział zawiera sceny, które mogą urazić niektórych czytelników.
Czytasz na własną odpowiedzialność!
Stałam
na lotnisku nerwowo przygryzając wargę, razem z tysiącem innych
dziewczyn, oczekujących na przylot chłopaków z Los Angeles. Stałam
z boku, dziękując niebiosom za to, że nikt mnie nie
rozpoznał. Pobyt chłopaków w LA nieco się wydłużył, z racji
tego, że zdecydowali się nagrać tam teledysk do ich nowego singla
She's so good, który będzie promował ich nową płytę.
Ups, chyba się wygadałam!
Pięć
dni temu wróciłam do Londynu. Niechętnie, ponieważ tak bardzo
chciałam zostać. Dodatkowo Nialla nie było na miejscu, co tylko
potęgowało moją niechęć. Całe pięć dni spędziłam przy nauce
do międzysemestralnych egzaminów, wychodząc gdzieś z Penelope,
albo oglądając głupie programy z Mateuszem i Joshem. Co do
Penelope – cóż, po rozstaniu z Harrym, Panna Stylesowa i jej cała
wiara legła w gruzach. Koszulki z Harrym, w tym moją ulubioną –
z pieskiem, którą nosiła zawsze w środy, wyrzuciła do śmieci, a
jedynym kolorem, który nosiła była czerń. Kiedy po praz pierwszy
ją zobaczyłam w takim wydaniu, oniemiałam. Z kolorowej dziewczyny,
której mottem życiowym było hasło „Harry Styles”, zamieniła
się w księżniczkę ciemności. Boże. Naprawdę nie mam nic do
gotów, heavy metalowców i innch takich, ale Pen swoim ubiorem
definitywnie ośmieszała te subkultury – szczególnie, kiedy na
jej szyi obok sztucznych kości, zawisnął naszyjnik z My Litte
Pony. Poza tym, jej ciągłe rozprawianie nad sensem życia i śmierci
doprowadzało mnie do stanu przeddepresyjnego. Macie szczęście, że
nie słyszeliście jej wywodów. Przy niej nie miałam serca mówić
jaki Niall jest kochany, dobry i tak dalej. Stęskniłam się za nim,
pomimo tego, że był trochę dziwny odkąd wyjechał. Ilekroć
siedziałam z nim na Skypie, miałam wrażenie, że jest spięty i
nieswój, zupełnie jakby ktoś mu narzucał to, co ma do mnie mówić.
Jakby tuż przed nim stał Boris i kazał mu uważać na słowa.
Popierdolone, wiem, jednak tamtej nocy, kiedy Niall obrzygał pół
łazienki, obiecałam sobie, że nie będę do tego wracać. Więc to
był pewnie tylko moje urojenie. To wszystko przez Penelope i jej
nowy styl życia. Dlatego kiedy wczoraj wieczorem dostałam esemesa,
że już wracają, dzisiaj rano szybko wstałam z łóżka, i
pognałam na Heathrow, zrobić niespodziankę mojemu facetowi i
niczym wzorowa dziewczyna, powitać go na lotnisku. Taa, powinnam
wziąć w bonusie chleb, sól i kieliszek wódki, aby było bardziej
swojsko. Tradycyjnie.
Czekając
w hali przylotów, poczułam się niemal identycznie jak wtedy, kiedy
moja noga po raz pierwszy stanęła w tym miejscu. To właśnie
tutaj, technicznie rzecz biorąc, poznałam Nialla.
Moje
przemyślenia przerwał niemiłosierny pisk, przeszywający lotnisko
na wskroś. Chwilę później cała rzesza fanek zaczęła napierać
na piątkę swoich idoli, którzy właśnie weszli do hali.
Przez
kilka minut stałam i przypatrywałam się, jak chłopcy popisują
kartki, koszulki, ręce, majtki i inne dziwne rzeczy.
Westchnęłam zrezygnowana. Cholera, nigdy nie przepcham się przez
ten tłum. Postanowiłam zaryzykować i pewnym krokiem szłam w
stronę tłumu.
- O
Matko, co za tłum. One są nawiedzone! - usłyszałam głos
jakiegoś starszego człowieka, przechodzącego obok mnie.
Przeciskałam
się przez dziewczyny, wrzeszczące coś pomiędzy: Harry, kocham
Cię!, a Louis, weź mnie tu i teraz! Boże,
te dziewczyny są zdecydowanie za młode na takie coś.
Dopchałam
się niemal na początek tłumu, ignorując zawistne głosy innych
typu: ej, ja tu stałam!
Możesz się nie pchać!?
Nagle dostrzegłam Louisa, który był najbliżej mnie. Postanowiłam
pobawić się w szaloną fankę. Rozpięłam swoją kurtkę,
rozwichrzyłam włosy i uszczypałam się w policzki, aby nabrały
trochę koloru. Odetchnęłam i wepchałam się na sam początek,
stając tuż obok bruneta.
- Louis, och, Louis!
Jestem twoją fanką! Kocham cię najbardziej na świecie!
Podpiszesz mi się na cyckach!? - przedrzeźniając inne dziewczyny,
darłam się jak opętana.
Lou spojrzał w moją
stronę i szeroko się uśmiechnął .
- Moment, moje
drogie, muszę podpisać się na cyckach mojej największej fanki –
powiedział z gwiazdorską nonszalancją.
- Hej. - powiedział,
przytulając mnie.
- A gdzie ten blond
gamoń? - zapytałam, wciąż tkwiąc w niedźwiedzim uścisku
Tommo.
- Odpiera atak
napalonych fanek z drugiej strony. Ale nie martw się, mogę zostać
twoim chłopakiem przez ten czas – wyszczerzył się, a ja
przytaknęłam ochoczo, jak na fankę przystało.
Lou nadal się
uśmiechając, wyciągnął telefon i przycisnął sobie go do ucha,
wciąż rozdając autografy. Podziwiałam go, że potrafił doskonale
skupić się na obydwu rzeczach.
- Blondi? Znalazłem
coś, co należy do ciebie – brunet uśmiechnął się tajemniczo.
Moment później
moim oczom ukazał się Niall, który widząc mnie, przyspieszył
kroku.
- Hej. Tęskniłaś?
- zamruczał wtulając się w moją szyję. Boże, jak mi tego
brakowało! Znajomy zapach jego perfum omiótł moje nozdrza.
- Troszkę.
- uśmiechnęłam się i zamykając się oczy, zatraciłam się w
moim prywatnym raju, gdzie nie roiło się od krzyków: O
Boże, przecież to dziewczyna Nialla! To Madeline! Niall i
Madeline! No na co czekasz, rób zdjęcie! Wszystko
czego potrzebowałam, właśnie obejmowało mnie mocno, stojąc
wśród rozwrzeszczanych fanek. Znów byłam w swoim, prywatnym,
irlandzkim raju.
- Nareszcie. –
Niall westchnął, opadając na moje łóżko.
Podobnie jak on,
byłam wykończona tym dniem. Tuż po przyjeździe z lotniska, Niall, Harry i Louis przyjechali do mojego domu, gdzie uraczyłam ich obiadem,
czym zapewniłam sobie dozgonną miłość z ich strony, jak
powiedział to Lou. Dołączył do nas Mateusz, Josh, a także Penelope, której pojawienie się, w swoim nowym, mrocznym outficie sprawiło, chłopakom opadły szczęki. Spojrzałam wymownie na Harry'ego, który skulił się widząc morderczy wzrok dziewczyny z lekką nutką psychopatyzmu. Boże, już wolałam stylesizm. Haz, coś Ty narobił?! Natychmiast do niej wróć!
Zauważyłam, że loczek czuł się strasznie niezręcznie w jej towarzystwie.
Mogłabym przysiąc, że wpatrywał się w moją przyjaciółkę
tęsknym wzrokiem nawet w tym okropnym przebraniu rodem z teledysku Thriller, podczas gdy ona, siedząc pomiędzy mną a
Mateuszem, ignorowała go kompletnie, nie zaszczycając go nawet
wzrokiem, (pomijając ten jeden, który wywołał u mnie dreszcze. Wolę nawet nie wiedzieć, co on wywołał u Harry'ego) Wszyscy śmieli się z opowieści Nialla, który opowiadał o czasie spędzonym w Polsce. Potem oczywiście, na stół
wjechały procenty, które skutecznie pokonały Josha, Louisa i
Harry'ego, który był tak wstawiony, że nie raczył nawet przenieść
się na kanapę, tylko usnął z głową w talerzu. Penelope
spojrzała na niego z odrazą, po czym poszła spać do pokoju
naprzeciwko mojego. W sumie to był tak jakby jej pokój, i tak
więcej czasu spędza u nas niż u siebie. Może z nami zamieszka?
Tak, to fajny pomysł, Mateusz na pewno nie miał by nic przeciwko
częstszemu widokowi Pen owiniętej jedynie w ręcznik, kiedy
wychodzi z łazienki.
Wtuliłam się z
Nialla, uporczywie walcząc z ciężkimi powiekami. Delikatnie
odwróciłam głowę na bok i napotkałam spojrzenie mojego chłopaka.
- Co to za mina? -
zapytała.
- Jaka mina? -
zapytał z delikatnym uśmiechem. - Po prostu jestem szczęśliwy –
odparł.
Przytuliłam się do
niego mocniej.
- Dlaczego
nie powiedziałeś mi, że napisałeś dla mnie piosenki? -
zapytałam, przerywając ciszę.
- Chciałem, żeby
była to niespodzianka, skarbie. - blondyn schylił się, aby
pocałować mnie w czoło. I nie, nie pokaże cię ich teraz, musisz
poczekać, aż jedna z nich wyjdzie jako singiel. - dodał, zanim
zdążyłam cokolwiek się zapytać. Faktycznie chciałam go
zapytać, czy pokaże mi chociaż jedną z nich.
Hipnotyzujący głos
Florence Welch wypełniał ciszę, która zapadła pomiędzy nami.
Niall przekręcił głowę, co spowodowało szelest papieru pod
poduszką. Zaciekawiony odgłosem sięgnął pod nią ręką,
wyciągając pognieciony zwitek kartki. O niee, doskonale wiem co to. Zostaw to, proszę!
- Co to? - spytał,
rozwijając zwitek. Spojrzał na treść i zmarszczył brwi. - Nic
nie rozumiem – wymamrotał, nadal wpatrując się w kartkę.
Poczerwieniałam,
ale w duchu dziękowałam Trójcy Świętej, za to, że Niall nie
rozumie polskiego.
- Um,
przed wyjazdem tutaj, postanowiłam sobie, że do dwudziestki zrobię
te wszystkie rzeczy z listy. - powiedziałam, czerwieniąc się
Niall
popatrzył na mnie z błyskiem w oku.
- Przetłumacz
to, ale już, moja kobieto – dodał, z rozbawieniem na twarzy.
- Daj
spokój, to głupie. - powiedziałam.
- Nic,
co dotyczy ciebie, nie jest głupie – odparł. - No już, tłumacz - dodał.
- Ani mi się śni - powiedziałam, po czym przechyliłam się, aby zabrać mu pomiętą kartkę. Niall był jednak szybszy, wyciągając rękę przed siebie, co sprawiało, że nie byłam w stanie dosięgnąć tej przeklętej kartki. Przez kilka minut szamotaliśmy się, co sprawiło, że byłam coraz bardziej zirytowana, a Niall rozbawiony. Nagle usłyszałam wołanie z dołu. Przerwałam naszą walkę, zastanawiając się, czy zostawić go z moją listą, czy ostatni raz spróbować mu ją wyrwać, zanim zejdę. Po krótkiej analizie, postanowiłam zostawić go z tą kartką. Przecież on i tak nic nie rozumie. Zadowolona, zeszłam z niego, po czym skierowałam się na dół, zostawiając zadowolonego Nialla, rozprostowującego pomięty papier.
Dziesięć minut później zła wchodziłam na piętro, nazywając Mateusza wszelkimi niecenzuralnymi epitetami, które znałam. Zwlókł mnie na dół tylko po to, aby powiedzieć mi, że wychodzi z Joshem na jakiś mecz i, że mam się opiekować ledwie żywą Penelope i jeszcze mniej żywym Harrym, który spał na kanapie na dole. Cholera jasna, czy nie mógł napisać mi esemesa, jak to zawsze ma w zwyczaju!? Przerwał mi moją misję.
Kiedy otworzyłam drzwi mojego pokoju, zastałam Nialla siedzącego z moim laptopem na kolanach, zawzięcie stukającego w moją klawiaturę. Obok niego wciąż leżała moja pomiętolona lista, na której widniały skreślone punkty. Punkty, których nie skreślałam ja. O cholera. On własnie używał translatora. Poczułam jak moje policzki palą mnie od nadmiaru zażenowania. Niall podniósł na mnie wzrok, po czym wyszczerzył się do mnie.
- Jestem sprytniejszy niż myślisz - powiedział, a ja myślałam, że gorszego buraka spalić nie można. Zszokowana i zażenowana patrzyłam na niego, a on niewzruszony moim zaniemówieniem, ciągnął:
- Jesteś strasznie niegrzeczna, Mags. - No nie. Ziemio rozstąp się przede mną, chcę się pod ciebie zapaść.
- A ty... zaczęłam gniewnie, po czym w mojej głowie pojawił się pomysł, który był najbardziej szalonym pomysłem dzisiejszego dnia, jednak nie był tak szalony, biorąc pod uwagę to, że w moim domu znajdowała się para totalnie nawalonych ludzi. Cóż, żyje się raz, mam nadzieję, że to mi się uda. Jestem totalnie i nieodwołalnie popierdolona.
Podeszłam do szafki z
bielizną i wyciągnęłam z niej pakunek.
- Zaraz
wrócę – powiedziałam zadziornie i ignorując pytające
spojrzenie swojego chłopaka, w tempie gazeli pognałam do łazienki.
Zamykając
drzwi na klucz, pospiesznie zrzuciłam z siebie ciuchy i wyjmując z
torby, chyba najseksowniejszą bieliznę jaką kiedykolwiek kupiłam. Ann Summers jest naprawdę genialnym sklepem. Czerwone koronkowe stringi i stanik idealnie podkreślające moje
krągłości, pończochy i pas do nich. Włożyłam to wszystko i
spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak dziwka. Rozpuściłam i
natapirowałam włosy, oblizałam usta pociągnięte intensywnie
czerwoną szminką. Tak, definitywnie wyglądam jak dziwka. Z powrotem nałożyłam swój rozciagnięty top oraz wzorzyste spodnie. Teraz wyglądałam jak dziwka przed pójściem do pracy.
Cicho
wymknęłam się z łazienki pędząc do pokoju. Jeszcze brakowało
tego, żeby Penelope, albo co gorsza Harry widzieli
jak wyglądam. Jednak szanse na to były nikłe, za co kolejny raz dziękowałam Bogu. W stroju dziwki, ale mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy.
- Zamknij
oczy. - powiedziałam cicho wychylając głowę do swojego pokoju.
- Dlaczego?
- zapytał, odwracając głowę.
- Po
prostu je zamknij. - powiedziałam.
Nie
pytał więcej, spełnił moją prośbę. Zamknęłam drzwi na klucz.
Puściłam Corrupt [klik] i zaczęłam się delikatnie poruszać
w takt muzyki. Niall słysząc pierwsze nuty piosenki
otworzył oczy i widząc mnie w moim makijażu i włosach oniemiał.
- Co do... - zaczął, jednak szybko zamilkł. Zszokowany
patrzył jak kontynuuje swoje kocie ruchy. Głośno przełknął
ślinę, kiedy moja koszulka bezceremonialnie zsunęła się z moich
ramion. Pochyliłam się przejechałam swoimi rękami od nóg do
piersi, ściskając je. Czułam się seksownie jak nigdy dotąd. Niall obserwował mnie z otwartą buzią, nieudolnie próbując
zakryć w spodniach jego rosnącego przyjaciela.
Odwróciłam się do niego tyłem, po czym pochylając się wolno zsunęłam swoje spodnie. Usłyszałam
jak wciąga powietrze, kiedy zobaczył mnie w pończochach. Podeszłam do ściany i oparłam się o nią,
rytmicznie kołysząc biodrami. Przynajmniej raz przydały się na
coś moje umiejętności taneczne.
- O
Jezusie Przenajświętszy – jęknął, kiedy podciągnęłam
zalotnie skrawek koszulki, odsłaniając fragment czerwonej koronki.
Uśmiechnęłam się seksownie i przygryzłam wargę, nie przestając
tańczyć.
Wiłam
się, dotykając całego mojego ciała. Wyglądało to trochę jak
samo zaspokajanie się w rytm muzyki. Wplotłam swoje ręce we włosy
i z zalotnie patrzyłam Niallowi w oczy, nadal tańcząc swój
seksowny taniec. Wolno szłam w stronę łóżka, podwijając co chwilę moją koszulkę. Kiedy byłam obok blondyna, usiadłam na niego okrakiem i
patrząc mu w oczy, zdjęłam ją odsłaniając stanik.
- O
kurwa - mruknął, z zachwytem wpatrując się w mój dekolt.
Położyłam
ręce na jego torsie, ocierając biodrami o jego krocze. Usłyszałam
jak głośno wciąga powietrze. Złapałam za koniec jego koszulki, a
on ochoczo podniósł się, ściągając ją i rzucając na podłogę.
Moim oczom ukazał się wyrzeźbiony tors. Niall już nie przypominał
nieśmiałego, chudego chłopaka z początków kariery. Regularna
siłownia i poranne joggingi sprawiły, że jego ciało nabrało
rzeźby. Seksownej rzeźby, powinnam dodać. Wbiłam paznokcie w jego
klatkę piersiową, delikatnie przesuwając je aż do linii spodni,
co spotkało się z jego cichym pomrukiem. Pochyliłam się nad nim i
złożyłam długi, powolny, namiętny pocałunek na jego ustach.
Spojrzałam w jego oczy. Błękit jego tęczówek zamienił się w
granat. Płonęły pożądaniem. Zachwytem. Namiętnością.
Zmysłowością. Seksapilem.
Zręcznym
ruchem zdjęłam z niego spodnie razem z bokserkami, sprawiając, że
został nagi.
- Mags, ty... – wychrypiał, kiedy położyłam mu ręce na moich biodrach.
Czułam
tak wielkie podniecenie, moje ciało drżało z pożądania. Czy to
możliwe pragnąć kogoś tak, jak ja pragnę jego?
Pozwoliłam
aby on przejął inicjatywę. Podniósł się do pozycji siedzącej i
zręcznym ruchem odpiął mi stanik, namiętnie całując moje wargi,
które były spragnione jego dotyku. Powoli zdejmował pończochy,
całując każdy milimetr moich nóg, co doprowadzało mnie do
szaleństwa. Blondyn znalazł się nade mną. Jego zamglony wzrok
sprawiał, że pragnęłam go coraz bardziej i bardziej.
To był Niall, który kręcił mnie najbardziej. Stanowczy. Odrobinę
brutalny. Niesamowicie seksowny. Wiedzący czego chce. Przyciągnął
mnie do siebie i delikatnie pocałował, bo po chwili pogłębić
pocałunek, doprowadzając mnie na skraj rozkoszy. Wplotłam swoje
ręce w jego włosy, lekko za nie pociągając. Blondyn uznał to za
zachętę i nie przerywając pocałunku, zdecydowanym ruchem odsunął
na bok moje stringi, wypełniając mnie sobą, całą swoją
okazałością. Moje biodra ochoczo go powitały, niezmiernie prosząc
o więcej. Jego ruchy były coraz mocniejsze. Szybsze. Mieszanka
potu, jęków, pomruków, urywanych oddechów, seksu, pożądania i
namiętności obezwładniła nas swoją siłą. Drżąc z
podniecenia, każdy jego ruch sprawiał, że pięłam się stopień
po stopniu do nieba rozkoszy. Nigdy wcześniej nie odczuwałam tego
tak intensywnie. Jego ruchy sprawiały, że chciałam
więcej i więcej. Zręcznie zmieniliśmy pozycję, gdzie teraz ja
byłam górą. Postanowiłam zmienić tempo, ruszając biodrami w
rytm Paradise. Co za
zbieg okoliczności, akurat w tamtym momencie znajdowałam się w
raju. Wolniejsze tempo, sprawiło, że mało nie eksplodowałam.
Poczułam, że jestem już naprawdę blisko.
- O
cholera. Jesteś niesamowita. - wychrypiał, oddając się
rozkoszy, którą mu fundowałam. Nagle moje ciało opanowała fala
przyjemnych dreszczy.
- Boże,
Niall! - krzyknęłam, nie zważając na fakt, że jest środek
nocy, a w domu znajdują się inni. Moje ciało rozpadło się na
kawałki, wspięłam się na szczyt Mount Everest. Poszłam do
nieba. Osiągnęłam apogeum.
Moment
później z gardła Nialla wydobył się głośny jęk, przeplatany
moim imieniem. Opadłam na niego. Oboje ciężko oddychaliśmy,
jakbyśmy co najmniej przebiegli maraton. Niall podniósł mój
podbródek, po czym złożył na moich spuchniętych ustach delikatny
pocałunek.
- Kocham cię, maleńka. - wyszeptał.
Leżeliśmy
w ciszy, wyrównując swoje oddechy i wsłuchując się w melodyjny
głos Lany del Rey, której miejsca ustąpiło wcześniej grające
Coldplay.
- Numer
sześć – powiedział nagle.
- Co?
- podniosłam głowę, patrząc na niego pytająco.
- Numer
sześć na liście: zrobić striptiz. Czas go skreślić. - odparł
z zadziornym uśmieszkiem.
Zaśmiałam
się cicho. No tak. Kolejny punkt na liście odhaczony.
***
Kiedy
rano weszliśmy do kuchni, zastaliśmy tam Mateusza, Penelope i Harry'ego, którzy prowadzili ożywioną dyskusję pochylając
się nad jednym z garnków.
- Nie,
to nie tak! Mówiłam ci, że ona tego nie dodawała. - powiedziała
zniecierpliwiona Penelope, wyrywając z rąk Harry'ego łyżkę.
Niall
zręcznie wykorzystał moment, kiedy nikt nie zwracał na nas uwagi i
uszczypnął mnie w tyłek. Pisnęłam, na co cała czwórka
odwróciła się w naszą stronę.
- No
jesteś w końcu! - Harry odetchnął z ulgą. - Babcia do
jajecznicy nie dodawała papryki, tylko pomidory, prawda? - złożył
ręce na piersi i razem zresztą wyczekująco spojrzeli na mnie i
Nialla.
Westchnęłam
zrezygnowana i podeszłam do kuchenki, gdzie w garnku znajdowało się
coś żółto-zielono-czerwone, zupełnie w niczym nie przypominające
jajecznicy.
- Boże,
odsuńcie się - powiedziałam. Na twarzy Harry'ego i Mateusza
pojawił się szeroki uśmiech.
- Wiedziałem,
że zadziała. - powiedział dumnie Mateusz, na co Styles ułożył
dłonie w geście klaskania.
Udałam,
że nie widzę ich radości, zręcznie rozbijając jajka do miski.
Pozostała czwórka usiadła przy laptopie Mateusza, przeglądając
poranne newsy i inne pierdoły.
- Zaraz
– zmarszczyłam brwi - Dlaczego smażymy jajecznicę w garnku? -
spojrzałam ostrożnie na moich towarzyszy.
- Ach,
to. - Mateusz wyszczerzył się. - Cóż, jakby ci to powiedzieć,
Styles jest mistrzem kuchni w smażeniu bez tłuszczu. - dokończył,
a Penelope i Niall zachichotali. Spojrzałam na Harry'ego, który
czerwony, wpatrywał się w blat.
No
tak, powinnam była się spodziewać, że jeżeli zostawisz Harry'ego
Stylesa w kuchni, większość sprzętu na tym ucierpi. Zapomniałam,
że jedyną czynnością w kuchni, którą potrafi pan Haz, jest
wyjęcie z szuflady sztućców i wkładanie naczyń do zlewu.
Kilka
minut później, wszyscy zajadali się posiłkiem, który
przygotowałam.
- Boże,
jakie to pyszne. - powiedział Harry, biorąc do buzi kolejny kęs.
- A
właśnie, co do tematów duchowych – Penelope popatrzyła na mnie
i Nialla. - Od kiedy wy dwoje zrobiliście się tacy religijni, co?
- zapytała, a reszta chłopaków zachichotała.
No
tak, poznajcie Penelope Rodriguez – mistrzyni taktu i
bezpośredniości.
- Nie
wiem o czym mówisz – powiedziałam lekko, jednak doskonale
widziałam, że ona wie, że kłamię.
- Wczorajszej
nocy chyba cała dzielnica słyszała, jak głośnym O Boże!
zwieńczyliście swoją, hm, litanię. - odparła. Cholera, ona miała spać, a nie podsłuchiwać! Przecież była taka pijana!
Z
zażenowaniem wpatrywałam się w swój talerz, starając się
ignorować ryk śmiechu, który opanował wszystkich, oprócz mnie i
Nialla. To chyba nic złego, że uprawialiśmy seks. Głośny seks.
Dziki. Namiętny. Szybki. Lekko brutalny. Przynajmniej się
zabezpieczyliśmy.
Resztę
sobotniego poranka i popołudnie, spędziłam w towarzystwie Penelope
i Mateusza, którzy jak zwykle, nie mogli usiedzieć przez chwilę w
ciszy. Co rusz jedno dogryzało drugiego. Siedziałam pomiędzy nimi,
próbując skupić się na oglądaniu Wielkiego
Gatsby'ego, i tłumiąc w sobie chęć dokonania
zabójstwa z premedytacją na tych dwoje.
- Hej,
mówiłam już, że wy dwoje powinniście się umówić? -
powiedziałam, nadal patrząc w telewizor. Zadziałało. Oboje
natychmiast umilkli, a Pen posłała mi mordercze spojrzenie.
-Tak
myślałam - uśmiechnęłam się triumfalnie i wyszłam z salonu.
- Możecie się całować, nie będę podglądać! - krzyknęłam
jeszcze, gdy tylko znalazłam się za ścianą.
Zostawiając tą dwójkę, skierowałam się na górę. Musiałam się w miarę ogarnąć, Niall chciał koniecznie mnie gdzieś zabrać. I kolejny raz nie wiedziałam, co on do cholery kombinuje.
***
- Jeszcze
nie. - powiedział rozbawiony Niall.
Siedziałam
na przednim siedzeniu jego Range Rovera, z czarną opaską na oczach.
Co minutę pytałam się czy mogę już zdjąć to cholerstwo, ale za
każdym razem odpowiedź była taka sama.
Nie
miałam pojęcia dokąd jechaliśmy. Kiedy przyszłam do domu,
obładowana torbami, on już na mnie czekał. Kazał mi wsiąść do
samochodu i zawiązał mi oczy. Kiedy spytałam dlaczego, po co i
dokąd, Niall powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Nic
więcej. Tak po prostu. A ja byłam zbyt zaskoczona aby drążyć
temat. Siedziałam więc z tą głupią opaską, wsłuchując się w
Disparate Youth, która właśnie leciała w radiu.
- No,
jesteśmy. - powiedział, a w jego głosie wyczułam
podekscytowanie. Pomógł mi wysiąść z samochodu i pochylił się
nade mną aby rozwiązać opaskę. Mrugnęłam parę razy, aby
przyzwyczaić się do światła. Spojrzałam przed siebie i moim
oczom ukazał się stadion Arsenalu.
- Niall?
- spojrzałam na niego pytająco. Kompletnie nie rozumiałam o co
chodzi.
Ten
nadal uśmiechał się jak idiota. Co się dzieje, do cholery?!
Dlaczego przywiózł mnie na stadion?
Nagle
Niall wyciągnął z tylnej kieszeni spodni pomiętą kartkę.
Machając nią mi przed nosem, powiedział jedynie: - Numer dziewięć,
maleńka. - jego oczy błyszczały.
Moje
źrenice rozszerzyły się na dźwięk tego zdania. O cholera. Ten
chłopak jest porąbany. Co ja mówię, on jest niesamowicie
porąbany!
Z
piskiem rzuciłam się mu na szyję.
- Jesteś
nienormalny, ale kocham cię, Nialler! Dziękuję, dziękuję,
DZIĘKUJĘ! - piszczałam jak głupia, nie zważając na pobłażliwe
spojrzenia przechodniów. Ten wariat spełnia moje postanowienia z
listy. To było nie do pomyślenia. Po prostu... wow.
Skakałam
wokół niego, dobitnie demonstrując swoje podekscytowanie i radość.
Niall przyłączył się do mnie, po czym pociągnął mnie w stronę
loży dla VIP-ów.
- No
– powiedział dziarsko, kiedy znajdowaliśmy się już za szklaną
ścianą, obserwując piłkarzy rozgrzewających się przed meczem.
- Arsenal z pewnością skopie tyłek Manchesterowi United.
- Słucham?!
Chyba kpisz! - spojrzałam na niego. Podał mi szalik Czerwonych
Diabłów, który wcześniej mi kupił, a na swoją szyję zarzucił
szalik Kanonierów. - Dwadzieścia razy zdobyli mistrzostwo kraju!
Zmiecie twój Arsenal na pył! - dodałam wyniośle, krzyżując
ręce na piersi. Ludzie, którzy byli z nami w loży, zaczęli cicho
chichotać.
- Jeżeli
Manchester wygra, spełniam twoje życzenie, jeśli Arsenal –
odwrotnie. - Niall spojrzał na mnie poważnie.
Oblizałam
usta i obdarzyłam go równie poważnym spojrzeniem.
- Zgoda.
- powiedziałam twardo, ściskając jego wyciągniętą rękę. -
Jeśli ja wygram, zabierasz mnie na zakupy. - dodałam.
- Jeśli
ja wygram- Niall zawiesił głos, rozglądając się na boki, aby
mieć pewność, że nikt nas nie słyszy. - zrobisz dla mnie to
samo, co wczoraj. - powiedział zadziornie, a ja spaliłam buraka.
Zaraz,od kiedy jesteś taka pruderyjna?!, pisnęła moja
podświadomość.
Niall
widząc mój rumieniec, zaśmiał się głośno. W tym samym
momencie usłyszeliśmy gwizdek sędziego rozpoczynający pierwszą
część spotkania. Zafascynowana patrzyłam to na piłkarzy, to na
kibiców. Boże, jaką oni tworzyli atmosferę! W życiu nie
widziałam czegoś podobnego, nawet na naszych, polskich stadionach.
W tamtym momencie nie było żadnych barier, ci wszyscy ludzie
złączyli się w jedność, mieli jeden wspólny cel – wspierać,
dopingować swoją drużynę ze wszystkich sił.
Moje
rozmyślania przerwał Niall.
- Jeeeest!
- wrzasnął, wylewając przy tym połowę napoju, który trzymał.
- Jeden do zera, maleńka! - uradowany cmoknął mnie w usta.
Kurwa.
To nie miało być tak, Manchester musi wygrać! Usiadłam z posępną
miną, podczas gdy blondyn skakał uradowany, razem z innymi fanami
Arsenalu.
- Chodźmy
na chwilę do łazienki. - mruknął mi do ucha Niall. - Jest tam
przytulnie i bardzo przestronnie. Och, i jest tam jeszcze sofa. -
mrugnął do mnie porozumiewawczo, na co ja szturchnęłam go w
ramię. Odskoczył ode mnie, śmiejąc się i pocierając ramie.
- Głupek.
- powiedziałam, a w odpowiedzi Niall wystawił język.
Trwała
druga połowa, w której nie padł żaden gol, co oznaczało, że
jestem bliska przegrania zakładu. Cholera. Ja naprawdę chciałam
pójść na te zakupy. Nawet upatrzyłam sobie uroczą sukienkę w
butiku Victorii Beckham.
- TAAAAK!
- tym razem to ja poderwałam się z krzesła, tańcząc dziki
taniec masajskich plemion. Rooney wyrównał wynik, co przybliżało
mnie do wygranej.
Niall
patrzył na boisko z morderczym wzrokiem.
- Pieprzony
Sagna. - mruknął, kiedy gracz Kanonierów, zagrał piłkę na aut.
- Kurwa. ROBISZ TO ŹLE! PODAJ NA LEWO! - krzyknął, a ja
zachichotałam.
- Hej,
fanatyku, nie napinaj się tak. - wyszeptałam mu do ucha, obejmując
go od tyłu.
Uśmiechnął
się, nakładając swoje dłonie na moje.
- Kocham
cię, ale ONI MUSZĄ KURWA WYGRAĆ! - znów podniósł głos, z
frustracją patrząc jak kolejny raz Walcott gubi piłkę.
Dwadzieścia
minut później sędzia odgwizdał koniec meczu. Staliśmy z Niallem
naprzeciw siebie. Pozostali już wyszli, zostaliśmy tylko my.
- Remis.
- powiedziałam.
- Remis.
- powtórzył. - Co teraz? - zapytał, a jego dłonie powędrowały
na moją talię
- Albo
dzielimy wygraną, albo jej nie ma. - powiedziałam rzeczowo.
Na
jego twarzy pojawił się łobuzerki uśmieszek. Doskonale wiedziałam
co to znaczy. Przygryzłam wargę i uniosłam znacząco jedną brew.
- Nawet
nie wiesz jak to na mnie działa - wymruczał, przyciągając mnie
bliżej siebie.
- Lubię
tak na ciebie działać. - powiedziałam rzeczowo, a on uśmiechnął
się jeszcze szerzej.
Spojrzałam
w stronę łazienki. Niall doskonale wychwycił mój wzrok. Nagle
przerzucił mnie sobie przez ramię, kierując się w stronę
kremowych drzwi.
- Hej!
- powiedziałam, tłumiąc śmiech. - Puść mnie! Najpierw zakupy,
potem twoje życzenie! - dodałam, a Niall przystanął.
- Są
rzeczy ważne i ważniejsze, kotku. – uśmiechnęłam się słodko,
gdy postawił mnie na ziemię.
- Kobiety.
- westchnął głęboko. - Dobrze, że nie powiedziałaś, że boli
cię głowa.
- Skąd
wiesz? Zanim wrócimy do ciebie, wszystko może się zdarzyć. -
odparłam, a blondyn wywrócił oczami.
Obdarzył
mnie pocałunkiem, po czym wziął za rękę i razem wyszliśmy z
pomieszczenia. Kolejny raz nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
To zbyt niesamowite, aby było prawdziwe. Kiedy Niall otwierał
przede mną drzwi samochodu, w duchu modliłam się, aby ten pakiet
szczęścia trwał jak najdłużej.
_____________________________________________________________________
I'm baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaack :D
Generalnie wróciłam, wypoczęłam, przeżyłam najlepszy weekend w życiu i jestem znów :D
Powoli zbliżamy się do końca tej części opowiadania, spodziewajcie się niezłego rollercoastera w najbliższych rozdziałach! Do następnego xx
Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie ! Czy to możliwe ? Najwidoczniej ! ;p
OdpowiedzUsuńNienawidzę, za te nic niewnoszące fragmenciki i to, że tak długo musiałam czekać !
A kocham za te fragmenciki i za to, że dodałaś ten rozdział !
Boże jestem dziwna ! :D
Striptiz ! Cholera ! Poczułam się jak Niall tylko, nie musiałam ukrywać swojego przyjaciela xD
Kobieto, ty jak nikt inny umiesz opisać scene seksu ! Jesteś moją boginią. hm Boginią seksu ! :D
Spełnia jej życzenia z listy <3
No boże ! Takiego chłopa to ze świeczką szukać !
Nie podoba mi się, że Pen i Hazz już nie są ze Sobą ;c To smutne bo przy nim była szczęśliwa ;c
Mam nadzieję, że rozdział +18 nie był ostatnim bo łohoho przyjadę i Cię zbiję !
Błagam dodaj szybko bo umrę !
Twoja na zawsze wierna fanka Horanowa forever ever i kiedy tylko chcesz ! <3
Lof Ju Bjacz ! <3
Wcale nie czekałaś długo, nie przesadzaj :D haha, żadna tam ze mnie bogini ;d
UsuńLowjutu <3
Myślę, że masz bardzo ciekawe pomysły na fabułę, nie ma scen jałowych.
OdpowiedzUsuńZwiązek Nialla i Mags tryska szczęściem i namiętnością. Nie boisz się pokazania związku z tej bardziej prawdziwej strony co jest naprawdę świetne w Twoim opowiadaniu. Dodatkowo charakteryzuje je pewna dojrzałość, ciężko tak naprawdę znaleźć dojrzałe opowiadanie o 1D.
Totalnie kibicuje Pen i Matiemu, mam nadzieję, że się wszystko uda i będą razem.
Głowie się jaka bomba może rozpieprzyć szczęście N&M a wyczuwam taki wątek, bo tak by było zbyt nudno.
Zabrakło mi naszego kochanego Zayna w chapku no i Liama. Może jakiś wątek dla naszego Daddego?
Scena striptizu mnie totalnie rozpierdoliła, nie mogło się to skończyć inaczej niż gorącym seksem, opisanym w niemniej gorący sposób. Muszę chyba otworzyć okno!
Mecz był zarąbisty, sama nie znam się na p. nożnej, ale najwidoczniej mam do czynienia z ekspertem. Też bym chciała, by Niall mnie wziął na zakupy :<
Podsumowując, czekam z niecieprliwością na nexta! Widzę, że zaczyna się dziać. Czekam na moje wybuchy, szybkie samochody i piękne kobiety.
Lepiej piszesz dialogi ode mnie.
I ogólnie jesteś lepsza.
ale o tym wiesz :D
Twoja na zawsze oddana Elenn.
Dzięki Tobie zaczynam wierzyć w przyjaźnie przez internet :)
Po pierwsze - jeżeli z naszej dwójki ktoś jest lepszy w blogowaniu, to na pewno jest to Elenn Elennowicz :D
UsuńPo drugie - kocham Twoje komentarze i jak zwykle nie wiem co napisać, i tak wszystko przedyskutujemy gdzie indziej.
Po trzecie - ostatnie zdanie: mam tak samo :)
No nieźle, takiej akcji to ja się w życiu nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńNiall mondrasek wszedł se na tłumacza, haha i przechytrzył Mags :)
Fajnie, że chciał spełnić jedno z życzeń z tej listy.
Niall to przebiegły lis chociaż to nie zmienia faktu, że Mags ma z nim za dobrze :)
UsuńOni są tacy słodcy że tylko prosić o więcej :D ale czuję że niedługo coś się wydarzy :)) Zabrał ją na mecz no jak pięknie też chcę :D nie ma co opowiadanie jest naprawdę świetne stwierdzam że najlepsze jakie teraz czytam :) chyba dlatego że fabuła nie jest taka przewidywalna jak w niektórych opowiadaniach o 1D:) to teraz czekam na następny bo jak zawsze wiem że mnie czymś zaskoczysz i znowu będę cieszyć się jak głupia do laptopa :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWydarzy się i to dużo :) Ja mogę udawać Twojego Nialla i zabrać Cię na mecz hahaha :D nawet nie wiesz jak mi miło czytać takie piękne słowa, które napisałaś :) Pozdrawiam i dziękuję :*
Usuńhahahahahahahahhahahahahahahahhaaha xD
OdpowiedzUsuńMiałam dziś zjebany humor ale, jak przeczytałam twój rozdział to mam banana na twarzy :D
Niall spryciarz i zboczuch :3 ( o słodziaku nawet nie wspomnę, bo to oczywista oczywistość) Wie jak poprawić Mags humor.
Ten striptiz mnie rozwalił ale najbardziej reakcja Nialla (pozdrowienia z podłogi) I potem ten mecz i ten zakład, hahahaha nie no gadam bez ładu i składu ale naprawdę potrzebowałam takiego luzu i twój rozdział mi go zapewnił.
Najlepsza jest ta lista! <3
Przepraszam za mój poryty komentarz:*:* + zapraszam do siebie, rozdział 7 już jest ;))
http://not-only-1d.blogspot.com/
Bardzo się cieszę, że poprawiłam Ci humor :)
UsuńI przestań w końcu przepraszać za swoje komentarze, uwielbiam każdy, który do mnie napiszesz! <3
OMG ale zarąbiste *-* Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńjuż jest :D
Usuńgenialne opowiadanie! pisz dalej, dziewczyno, my chcemy więcej! :D
OdpowiedzUsuńdziękuję! <3
Usuń