czwartek, 8 sierpnia 2013

11. Little things.

       W nocy miałam sen. Bardzo realistyczny sen. Śniło mi się, że byłam u Nialla. Byli też nasi przyjaciele, którzy znów pokazali, że nie potrafią zrozumieć aluzji, które ja i Niall uparcie rzucaliśmy im przez ostatnie tygodnie. Powiedziałam mu, że to wszystko nie ma sensu, ale wtedy wszystko się zmieniło. Gorące, spragnione moich ust wargi Nialla, jego dotyk, jego spojrzenia, jego wzrok... To wszystko sprawiało, że czułam się świetnie, mega świetnie. Całowaliśmy się, dotykaliśmy, a potem...
       - Najlepszy seks świata - mruknęłam, przeciągając się.
Nie otwierałam oczu, nie chciałam się budzić z tego snu. Mimowolnie się uśmiechnęłam i usłyszałam cichy chichot dobiegający z prawej strony łóżka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechającego się Nialla leżącego obok i wlepiającego we mnie swoje niebieskie tęczówki. O żesz w mordę, to się działo naprawdę.
       - Cześć – mruknął, wciąż nie przestając się uśmiechać.
       - Cześć – odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam się na boku, aby lepiej go widzieć.
Co z tego, że o poranku wyglądam jak zombie. Co z tego, że leżę naga, przykryta jedynie cienkim prześcieradłem. W tamtym momencie miałam to gdzieś. Odsuwałam od siebie natarczywe myśli, starając się cieszyć chwilą.
       - Najlepszy seks świata? - Niall spojrzał na mnie z zadziornym uśmieszkiem. Powoli przysuwał się do mnie.
       - Zdecydowanie – mruknęłam.
Niall uśmiechnął się szeroko, po czym jego usta złożyły na moich niewinny pocałunek.
       - Może to powtórzymy? - zapytał zadziornie, a w jego oczach dostrzegłam wesołe iskierki.
Zachichotałam.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo w ciągu nanosekundy Niall znalazł się nade mną, namiętnie mnie całując. Oddałam się całkowicie temu zajęciu. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że na pocałunkach się nie skończy. Zresztą, to co robiliśmy potem było baaaaardzo przyjemne. Lubię takie poranki. Tak, zdecydowanie lubię takie poranki.

Późnym popołudniem Niall podwiózł mnie do mojego mieszkania. Przez całą drogę rozmawialiśmy. O wszystkim. O naszych zainteresowaniach, o muzyce, pogodzie. To było zadziwiające jak doskonale się rozumieliśmy i jak wiele mieliśmy wspólnego. Jak zahipnotyzowana wsłuchiwałam się w głos Nialla, który entuzjastycznie opowiadał mi o swojej rodzinnej miejscowości. Sposób w jaki o niej mówił, ta duma ze swojego pochodzenia, sprawiła, że i ja zaczęłam patrzeć na swoje miasteczko z zupełnie innej perspektywy. Mieszkanie na obczyźnie sprawia, że zaczynasz doceniać rodzinne miejsca, z których tak bardzo chciałeś się wyrwać. Na początku o tym nie myślałam, łaknęłam wielkiego świata, poznawania nowych ludzi, jednak teraz, będąc w Londynie przez jakiś czas, co rusz łapałam się na tym, że chciałabym na chwilę wrócić do domu, ot, tylko żeby przytulić się do mamy.
Westchnęłam, gdy zaparkował tuż obok mojego domu.
       - Muszę iść - powiedziałam niechętnie.
Niall spojrzał na mnie w grymasem. Widocznie tak jak ja, jeszcze nie chciał się żegnać. Pochylił się i złożył na moich ustach niewinny pocałunek. Jego wargi były tak doskonale miękkie. 
       - Wejdziesz? - zapytałam.
       - Pewnie. - odpowiedział szybko. Uśmiechając się szeroko wyszedł z samochodu i z prędkością światła obiegł samochód, aby otworzyć mi drzwi.
Wow. Kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła. Zresztą, ten chłopak zadziwiał mnie od samego początku. Im więcej się o nim dowiadywałam, tym etykietka słodkiego chłopczyka z boysbandu zupełnie do niego nie pasowała. Uśmiechnęłam się szeroko i zarzuciłam mu ręce na szyję. Wolno szliśmy w stronę frontowych drzwi, raz po raz skradając sobie pocałunki. Oparłam się plecami o drzwi i niezdarnie próbowałam nacisnąć klamkę. Czynność tę skutecznie utrudniał mi blondwłosy chłopak, który całował moją szyję. Śnieg padający wczoraj zdążył już się roztopić i Londyn zamiast w białym, przyjemnym dla oka, puchu, tonął w brzydkich, brudnych kałużach.
       - Przestań – zaśmiałam się, gdy jego język zaczął łaskotać moją szyję. - Ktoś nas zobaczy.
       - I co z tego? - mruknął, nie przerywając swojego zajęcia. - Niech wszyscy zobaczą, jak jestem szczęśliwy.
Zarumieniłam się. Boże, dlaczego on musi być taki słodki?
W końcu nacisnęłam klamkę, jednak ta nie ustąpiła. Gwałtownie obróciłam się i zmarszczyłam brwi. Zamknięte? Przecież Mateusz miał być rano. A było grubo po dwunastej. Zaczęłam szukać swoich kluczy w torebce. Niall przyglądał się temu z rozbawieniem.
       - Co? - zapytałam, gdy w końcu udało mi się znaleźć tą małą pierdółkę, pozwalającą na wejście do domu.
       - Śmiesznie wyglądasz jak robisz takie miny. - Niall zaczął naśladować moją mimikę.
Zaśmiałam się, uderzając go lekko w ramię. Weszliśmy do środka nadal się śmiejąc, gdy nagle usłyszeliśmy szelest pościeli. Zamarłam. Spojrzałam spanikowana na Nialla. Ten nerwowo rozglądał się na boki.
       - Poczekaj, sprawdzę kto tam jest. - szepnął.
Ostrożnie wszedł w głąb salonu, starając się aby iść jak najciszej. Ignorując jego wcześniejsze polecenie, podążyłam za nim, na wszelki wypadek biorąc w dłonie miniaturkę rzeźby Wenus z Milo, która stała na komodzie obok wejścia do domu. Poczułam się jakbym grała w jakimś filmie klasy D; w jakimś tanim horrorze, w którym akcja toczy się, o dziwo, w dzień. Ta myśl spowodowała, że zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę upadłam tak nisko, więc myślom o horrorze, ustąpiły wyobrażenia, że ja i Niall jesteśmy jakimiś superbohaterami, od których zależą dalsze losy świata, no ewentualnie mój dach nad głową. Przerażało mnie to, że być może ktoś naprawdę włamał się do naszego domu. Nasze ciche skradanie się mogłoby wydawać się zabawne, jednak, kiedy z któregoś pomieszczenia wyłoniłby się jakiś uzbrojony mężczyzna, oboje nie narobiliśmy w gacie. To znaczy ja bym zrobiła. I wtedy nie bylibyśmy już jak Wonder Woman i Superman. Myślę, że bardziej przypominalibyśmy Kudłatego i Scooby Doo.

Nagle zza ściany wyskoczył Mateusz w samych bokserkach, a tuż za nim, brunetka owinięta jedynie prześcieradłem. Kuzyn spojrzał na mnie z przerażaniem. Ja nadal stałam jak słup, gapiąc się na niego i na Sophie, która rozpaczliwie próbowała zakryć jak najwięcej nagiego ciała. Usłyszałam jak Niall próbuje zdusić w sobie chichot. Otrząsnęłam się i razem z nim zachichotałam.
       - Um, przepraszamy. Nie wiedzieliśmy, że będziesz miał gościa – dodałam, nadal chichocząc.
Mateusz spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Pewnie przerwałam im dokończenie, hm, wczorajszej randki. Spojrzałam na brunetkę. Dziewczyna widocznie zapomniała, że jest półnaga, bo zszokowana wlepiała swoje duże oczy w Nialla. Nie podobało mi się to. Czy nawet prawie naga musi lustrować wzrokiem blondyna, który chcąc nie chcąc należy do mnie? Och, Boże, proszę. Ona ma Matusza, niech nie wchodzi mi w paradę!
       - Cześć, Sophie – uśmiechnęłam się głupkowato, coraz bardziej zażenowana tą sytuacją.
Dziewczyna niepewnie pokiwała głową nadal nic nie mówiąc. Usłyszałam, jak Mateusz cicho wypuszcza powietrze z płuc, po czym patrząc na mnie ze sztucznym uśmiechem, powiedział przesadnie słodkim głosem:
       - Wynoś się stąd – jego oczy wyrażały chęć mordu. Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak widząc dezorientację na twarzach Sophie i Nialla, załapałam, że Mateusz powiedział do mnie po polsku. Ups, chyba się na mnie gniewa. A nie powinien – bądź co bądź ja mu przeszkodziłam tylko raz, podczas kiedy on robił to z pięćset razy, kiedy chcieliśmy z Niallem zrobić coś więcej, niż tylko się przytulać.
       - Cóż, nie będziemy wam przeszkadzać. - powiedziałam, ciągnąc Nialla na piętro.
       - Bawcie się dobrze – dodał Niall, a ja starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Jeżeli myślałam, że nakrycie rodziców w sypialni, mając pięć lat, jest rzeczą zabawną, to nakrycie Mateusza z moim nowym wrogiem numer 1 było o niebo lepsze. I z dumą muszę przyznać sama przed sobą – moja fryzura po seksie jest o niebo lepsza. O włosach Nialla nie wspominając. Czy ktoś mi w końcu wytłumaczy dlaczego on jest tak strasznie seksowny?! Ja nadal nie potrafię tego pojąć, a przecież minęło już tyle czasu.

Pchnęłam białe drzwi, zapraszając chłopaka do środka. Pierwszy raz był w moim pokoju. Blondyn rozejrzał się wokół. Ściany były pokryte bladoróżową tapetą, na której widniały małe różyczki. Tuż obok drzwi, po lewej stronie stało metalowe, podwójne łóżko, z mnóstwem kolorowych poduszeczek. Obok łóżka, znajdowała się wnęka z oknem, gdzie stał mój ulubiony wiklinowy fotel oraz mały stolik, pokryty stertą gazet, papierów i innych śmieci. Naprzeciwko łóżka znajdowała się komoda, a obok niej wielka szafa. Ściana naprzeciw okna była pokryta zdjęciami z moimi przyjaciółmi.
       - Typowo babski pokój. - powiedział z uśmiechem, rozglądając się na boki. Wzruszyłam ramionami, widząc jak obchodzi każdy kąt pokoju, zapewne w nadziei znalezienia jakiś pikantnych drobiazgów. Przykro mi, Horan, pod łóżkiem nie znajdziesz moich brudnych majtek.
Podszedł do ściany ze zdjęciami, uważnie się nim przyglądając. Stanęłam za nim, obejmując go w pasie. Co chwilę pokazywał zdjęcie, chcąc dowiedzieć się jaką ma historię, a ja cierpliwie mu o tym mówiłam.
       - O, masz nawet zdjęcie z koncertu – powiedział, zdejmując papierową fotografię. Przedstawiała ona mnie i chłopaków dziko szczerzących się do obiektywu. Naprawdę wyglądaliśmy, jakbyśmy pozowali pierwszy raz do zdjęć. Zayn i Niall trzymali wódkę. Pamiętam, że było zrobione kilka chwil przed przyjściem Borisa do garderoby.
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Od tego wszystko się zaczęło. Niall raz po raz wybuchał śmiechem pokazując zdjęcia, na których wyszłam jak kosmiczny niedojeb. Poziom mojego zażenowania ponownie wzrósł. Dzięki, Niall.

       - O Boże. - jęknął Niall rzucając się na łóżko. - Rozbolał mnie brzuch od tego śmiechu. - dodał.
Zaśmiałam się, zajmując miejsce obok chłopaka. Blondyn natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej. Wplótł ręce w moje włosy i przyciągnął do siebie.
       - Wiesz, że jesteś śliczna? - zamruczał.
Spojrzałam w jego oczy. Jego głęboki odcień niebieskiego sprawiał, że odpływałam za każdym razem, gdy w nie patrzyłam. To było niesamowite, jak ten chłopak na mnie działał. Przy nim moje problemy zamieniały się w pył. Byliśmy tylko ja i on, a otaczający nas świat został gdzieś, tam za murem, który nas otaczał. Uśmiechnęłam się nieśmiało i przygryzłam dolną wargę.
Położyłam swoje dłonie na jego policzkach i przyciągnęłam jego usta do swoich. Jego pocałunki przyprawiały mnie o zawrót głowy. Całował z taką namiętnością, pasją, jakby zaraz miał skończyć się świat. To takie... niewytłumaczalne.
Nasze niewinne buziaki, przerodziły się w namiętne pocałunki. Oderwaliśmy się od siebie, łapczywie nabierając powietrze w płuca. Niall uśmiechając się, założył mi pasmo włosów za ucho. Położył się na łóżko, pociągając mnie za sobą.
       - To łóżko jest bardzo wygodne. I szerokie. - powiedział zadziornie. - Myślę, że moglibyśmy zrobić na nim wiele fajnych rzeczy. – dodał.
       - Zboczeniec. - szturchnęłam go, rumieniąc się. Kłamałam, moje policzki przybrały kolor dojrzałych pomidorów.

Blondyn zaśmiał się, całując mnie w czoło. Przerzuciłam moje ręce na jego bok i położyłam głowę na jego torsie. Wsłuchiwałam się w rytm jego serca, podczas gdy on gładził moje włosy.
Zamknęłam oczy. W tamtym momencie miałam wszystko – spokój, ciszę i chłopaka, który sprawiał, że na każdą myśl o nim, moje serce fika koziołki. Jego silne ramiona, które mnie obejmowały, były moją ostoją, rajem. Przy tym chłopaku zapominałam o wszystkim. Chciałam tylko jego. Natłok różnych uczuć i emocji zbombardował mnie znienacka kolejny raz. Definitywnie czułam coś do Nialla Horana, członka najpopularniejszego boysbandu na świecie. Pytanie tylko... co czułam? Wczorajsza noc sprawiła, że przeskoczyliśmy kilka stopni w naszej znajomości i chyba już dawno przekroczyliśmy furtkę z napisem „zauroczenie”. I co mnie najbardziej dziwiło – na drodze w naszej znajomości, kilka minęłam moją zadowoloną podświadomość, która trzymała drogowskaz z napisem „Miłość – coraz bliżej”. Miłość? Nie miałam pojęcia. Naprawdę nie potrafiłam tego określić. Bałam się przyznać się sama przed sobą, że to może być coś więcej, jednak natychmiast pomyślałam o tym, z jak różnych światów pochodzimy. Dla mnie, dla swoich znajomych, rodziny był zwykłym chłopakiem, jednak w mediach... Matko Boska, on był jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi chodzących po tym globie! Stresowałam się obecnością pięciu paparazzich wokół mnie, nawet wolę nie myśleć jakbym się czuła gdyby było ich dziesięć razy tyle. A fanki? Założę się, że gdyby dowiedziały się, że ich potencjalnie nieosiągalny przyszły mąż, Niall, już się z kimś umawia, moja klepsydra wisiałaby na każdym możliwym drzewie i w każdym języku. To nie tak, że nie potrafiłam znieść krytyki. Po prostu myśl o tym, że dostawałoby mi się za nic, była dość przerażająca. Zupełnie jak prześladowanie w liceum. Tam też dostajesz za to, że, no cóż, po prostu żyjesz. Kompletnie nie byłam przygotowana na życie publiczne. Chyba nawet nie chciałam żyć tak, jak on. Wolałam żyć w jego cieniu, przecież byłam zwykłą, przeciętną dziewczyną, której największym osiągnięciem było przyjechanie na studia do Londynu. Jednak kiedy moja podświadomość zapytała mnie, czy zdałam sobie sprawę z tego, że wczoraj Niall nazwał mnie swoją dziewczyną, zaczęłam myśleć, że może jednak z czasem przyzwyczaję się do obecności tych żądnych sensacji hien. Z drugiej strony skąd miałam wiedzieć, czy powiedział to naprawdę? Ludzie w przypływie hormonów szczęścia mówią różne rzeczy. Dlatego swoje szampany i fajerwerki wciąż trzymałam głęboko w ukryciu, do czasu, kiedy Niall ponownie i świadomie użyje głowa na D. To była teraz najważniejsza sprawa, miłością zajmę się później.

       - Chodź tu – mruknął Niall, przysuwając mnie do siebie. Zdezorientowana podniosłam na niego wzrok, a on uśmiechnął się trzymając w ręku swojego iPhone'a.
       - Musimy zrobić sobie jakieś zdjęcie. No wiesz, żebyś miała co powiesić na ścianie – dodał, spoglądając na mnie.
Uśmiechnęłam się leniwie, spoglądając na niego. Przysunęłam swoje usta do jego szyi w momencie gdy nacisnał spust migawki.
Niall spojrzał na ekran i uśmiechnął się dumnie.
       - Mam nowe zdjęcie na tapetę – powiedział dziarsko, a ja spojrzałam na zdjęcie. Mimo że nie wyszliśmy jakoś rewelacyjnie, biła z niego jakaś magia. - Mam taką uroczą dziewczynę.
Zamrugałam kilka razy, po czym wielki uśmiech wpełzł na moją twarz. W moim wnętrzu otworzyło się tysiące szampanów, a pokaz fajerwerków spokojnie mógł dorównywać temu noworocznemu z Times Square. Powiedział to, powiedział to znowu!
Zaśmiałam się, a ten pocałował mnie. Oddałam się bez reszty temu zajęciu. Gdy ręce Nialla zjechały na moje pośladki, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie i po chwili do pokoju zajrzał Mateusz z pytaniem, czy nie chcemy zamówić pizzy. Niall entuzjastycznie pokiwał głową i wyszedł z Mateuszem. Wywróciłam oczami i powlokłam się za nimi na dół. Wciąż nie byłam najważniejsza, wciąż przegrywałam z jedzeniem.

W salonie siedziała Sophie, tym razem w pełnym ubiorze. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się uprzejmie. Odwzajemniłam jej uśmiech, myśląc o tym, że gdybym tak strasznie jej nienawidziła, może nawet bym ją polubiła. Podczas gdy Niall i Mateusz kłócili się w kuchni, jaką pizzę zamówić, ja i Sophie siedziałyśmy w salonie w niezręcznej ciszy. W końcu postanowiłam przerwać ten moment, przecież poniekąd jestem gospodynią tego domu, a to nieładnie z mojej strony, kiedy nie dba się o gości. Złota zasada mojej mamy. Odetchnęłam głęboko, po czym zwróciłam się do brunetki.
       - Ładna pogoda, co nie? - uśmiechnęłam się, a Sophie spojrzała na mnie zdezorientowana. Spojrzałam na okno, za którym panowała istna szarówka, której towarzyszyły krople deszczu odbijające się o parapet. Świetnie, Mags, jesteś najlepszą mistrzynią w rozpoczynaniu konwersacji!
       - Typowo londyńska – odpowiedziała rzeczowo, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. Wow, jednak nie traktuje mnie jak jakieś wariatki. Postanowiłam pójść za ciosem i zaczęłam luźną pogawędkę o... właściwie o niczym. Wymieniałyśmy się plotkami z życia celebrytów, odważyłam się nawet zahaczyć o imprezę, przez którą tak strasznie ją znienawidziłam. Musiałam przyznać w duchu, że kiedy znajduje się z bezpiecznej odległości od Nialla, jest całkiem miłą dziewczyną. O Boże, bratam się z wrogiem. Do czego tutaj dochodzi...
       - Gdybym wiedziała, że twój kuzyn jest taki świetny, w życiu nie zwlekałabym na tą randkę – rozmarzyła się, kiedy rozmawiałyśmy o moim współlokatorze i ich wczorajszym wyjściu do jednej z najlepszych restauracji w centrum
       - Tak, Mateusz to dobry chłopak. - odpowiedziałam.
Naszą rozmowę przerwali chłopaki, którzy dumnie ogłosili, że spór nad wyborem pizzy został zakończony. Zaśmiałyśmy się z Sophie
Dwadzieścia minut później cała nasza czwórka zajadała się pizzą, oglądając jeden z odcinków X factora.
Oglądając program, mimo że siedziałam pomiędzy nogami Nialla i nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, ze się uśmiecha. W końcu to ten program otworzył mu drogę do sławy.
Gdyby nie to, Niall nigdy nie byłby w zespole, nie graliby koncertu, na którym się poznaliśmy. Na myśl o tym, że mogłabym nie poznać tak wspaniałego chłopaka, przeszły mnie ciarki. Z letargu wyrwał mnie blondyn, którego dłoń natrafiła na moją i splotła ją ze sobą. Uśmiechnęłam się, a w moim brzuchu pojawiło się miliard motyli. To co do niego czułam, strasznie mi się podobało i chciałam więcej. Zresztą, po wczorajszej nocy wiedziałam, że on chce to samego. Po raz kolejny dzisiejszego dnia uświadomiłam sobie, że to co dzieje się między nami to coś więcej niż zauroczenie.


       - Do jutra, maleńka. - Niall wtulił twarz w moje włosy.
       - Do jutra. - powtórzyłam bezgłośnie.
Chłopak wychylił głowę, patrząc, czy jesteśmy sami i gwałtownie przycisnął mnie do drzwi, namiętnie wpijając się w moje usta. Zaskoczyło mnie to i jednocześnie niesamowicie podnieciło. Oplotłam swoje nogi wokół jego talii a ręce włożyłam w jego włosy. Zamruczał. Wiedziałam jak to lubi.
       - Nie idź – zamruczałam, przytulając się do jego szyi.
       - Muszę, mała. 
Postawił mnie na ziemi i obdarzywszy mnie ostatnim, pożegnalnym pocałunkiem, wyszedł na zewnątrz. Oparłam się o framugę i patrzyłam jak wsiada do swojego Range Rovera i odjeżdża w stronę centrum.

Powlokłam się na górę. Weszłam do pokoju i uruchomiłam laptopa. Przeglądnęłam Facebooka i Twittera. Na tym drugim portalu znów dostrzegłam trzy tysiące więcej followersów i dwa razy więcej wiadomości. Lekko zszokowana postanowiłam przeczytać niektóre z nich, wciąż zastanawiając się, jak, do jasnej Anieli, znalazły mnie tak szybko. Cóż, widocznie internetowa poczta pantoflowa działała niezwykle prężnie, a chyba każdy wiedział, do czego zdolne były niektóre, dość zdesperowane Directionerki. 99 % wiadomoąci była obraźliwa. Boże, skąd one znają takie słowa!? Pozostały jeden procent stanowiły zaciekawione dziewczyny pytające, co tak naprawdę łączy mnie z Niallem. Zamyśliłam się. Chyba tak zaczyna się moje życie publiczne. A chciałam uniknąć tego jak najdłużej.

Nagle z dołu usłyszałam wrzask Sophie i trzask drzwi wejściowych. Ojej, coś się stało.
Już miałam zejść na dół, gdy usłyszałam dźwięk, który oznaczał, że ktoś dzwoni do mnie na Skypie. Zdziwiłam się. Rodzice w reguły nie dzwonią tak późno. Zaakceptowałam połączenie i na moim ekranie pojawiło się nowe okno.
       - Aśka! - powiedziałam uradowana. Moja przyjaciółka odezwała się do mnie po raz pierwszy odkąd wyjechałam. Byłyśmy nierozłączne od gimnazjum. Nasza przyjaźń przetrwała nawet kiedy poszłyśmy do różnych liceów. To właśnie z nią spróbowałam pierwszych papierosów, po raz pierwszy się upiłam. Była moim totalnym przeciwieństwem. Ona – wygadana, rozśmiana, czasem też powściągliwa, ciągle miała filozoficzne podejście do wszelkich spraw, i ja – wszędzie było mnie pełno, klnęłam jak szewc i byłam niezwykle porywcza i głośna. Ale może właśnie dlatego tak świetnie uzupełniałyśmy się nawzajem i nasza przyjaźń była tak niezwykle trwała.
       - Wiesz, że jesteś najokropniejszą przyjaciółką pod słońcem? - zapytała.
Wiedziałam, że robię źle, nie pisząc do moich przyjaciół z kraju, ale to, co działo się w ostatnich dniach wokół mnie, skutecznie sprawiało, że wszystko inne miałam gdzieś. Naprawdę byłam gównianą przyjaciółką. Czas to naprawić. Spojrzałam na krótko ostrzyżoną brunetkę, której oczy, pomimo naburmuszonego wyrazu twarzy, były wesołe. Spojrzałam na sterylne, białe ściany tuż za nią, które zdecydowanie były tak inne od ścian w jej pokoju, gdzie na każdym możliwym skrawku niebieskiej tapety były powypisywane cytaty różnych wykonawców – od pisarzy, poprzez wokalistów i filozofów, a kończąc na złotych myślach naszych znajomych i moje. Chociaż napis „ Jedz gówno”, nabazgrolony przez jej chłopaków wyglądał nieco dziwacznie obok cytatów Sokratesa czy Paula Cohello. A więc tak wygląda wnętrze szwedzkiego akademika . Aśka była w podobnej sytuacji, co ja – ona również przebywała za granicą na wymianie, tyle, że w Sztokholmie. Jako najlepsza studentka kardiochirurgii, dostała szansę kształcenia się na tamtejszym Uniwersytecie Medycznym, który miał rewelacyjny program nauczania. Pamiętam jak wtedy upiłyśmy się, kiedy dostała tą wiadomość. Cieszyłam się cholernie z jej szczęścia, a kiedy dzień później okazało się, że i ja wyjeżdżam – upiłyśmy się podwójnie.
       - Wiem, przepraszam. - powiedziałam szczerze, patrząc uśmiechniętą przyjaciółkę. - Co tam u Ciebie? Jak tam Sztokholm? - zapytałam.
       - Jest zajebiście! - pisnęła. - Ten szpital, no wiesz, tam gdzie mam praktyki, jest niesamowicie wyposażony! Poza tym, zapierdziel jak zawsze, a w ogóle, padniesz jak ci coś powiem... - szczebiotała.
Znałam ją już parę lat i wiedziałam, że najbliższą godzinę będę wysłuchiwać jej historii życiowych, mniej lub bardziej interesujących. Uśmiechnęłam się. Tęskniłam za jej gadaniem. Starałam się słuchać, co ma do powiedzenia, jednak moje myśli wciąż krążyły wokół blondwłosego chłopaka i jego cudownych, niebieskich oczu. Nagle mój telefon zawibrował. Podniosłam telefon i uśmiechnęłam się szerzej. To chyba telepatia.

Od: Niall
Tęsknię. x

       - A właśnie – Aśka przerwała swój monolog. - Wiesz co ostatnio widziałam? - zapytała.
Pokręciłam głową i pytającym wzrokiem spojrzałam na przyjaciółkę.
       - Moja współlokatorka, Emma, jest wielką fanką tego całego One Direction, wiesz kto to, na pewno, no i słuchaj, w ogóle ona ich uwielbia, po prostu taka fanka na maksa... - Fanka na maksa? Przebywam na co dzień z Penelope, fanką nad fankami, naprawdę wątpię, aby ktokolwiek ją przebił. - ...no i ostatnio korzystała z mojego laptopa i nie zamknęła jednej strony, no i spojrzałam co ona tam oglądała i czytała takie ploteczki o tych chłopakach, wiesz o co mi chodzi, no i na jednym zdjęciu była dziewczyna strasznie podobna od ciebie no i nawet miała takie same buty jak ty, no i jeszcze podobny beret do tego, który kiedyś od ciebie pożyczałam, no nieważne, i ona miała zdjęcia z takim blondynem z tego zespołu i no wiesz co najśmieszniejsze? Naprawdę myślałam, że to ty – zachichotała.

Spojrzałam na nią, uśmiechając się sztucznie. Aśka momentalnie zamilkła i popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
       - Nie. - Twarz Aśki znacznie przysunęła się do kamerki. - To byłaś ty? O mój Boże, umawiasz się z gwiazdą?! Boże, jesteś taką straszną przyjaciółką! Kidy zamierzałaś mi o tym powiedzieć, jak zajdziesz z nim w ciąże, albo przy okazji zaproszenia na ślub?! - Aśka nadal bombardowała mnie tyloma słowami. - Jesteś taką straszną pałą, Mags – westchnęła, patrząc na mnie oskarżycielsko.
       - Um, to świeża sprawa, w sumie to trochę się z nim widuję. - i uprawiam z nim seks. Nie, tego ostatniego zdania nie wypowiedziałam na głos. Gdyby ona dowiedziała się o tym w tym momencie, na pewno przeszłaby przez kamerkę od laptopa do mnie i skopała mi tyłek za to, że okłamuję ją, że to jest świeża sprawa.Trochę się z nim umawiasz? - moja podświadomość złapała się za brzuch podczas śmiechu, po czym ze swojej komody wyciągnęła tabliczkę z napisem Jesteś idiotką. To było oczywiste, że się z nim umawiałam. I to nie raz.
       - Nie... Nie wierzę, że jesteś sławna – pisnęła z podekscytowaniem. - Jaki on jest? Mam nadzieję, że nie jest takim chujem jak twój były – Aśka zmarszczyła swój nos.
       - Nie. Niall jest cudowny. Nigdy wcześniej tak się nie czułam. Tego po prostu nie da się opisać. - uśmiechnęłam się. - Przy nim czuję się tak, jakby ktoś odsunął szpadlem wszystkie moje problem. On jest lekiem na wszystko, przy nim czuję się tak swobodnie... Zawsze mnie rozśmiesza, pociesza i czasem też denerwuje, ale i tak nie potrafię się na niego złościć. A kiedy z nim jestem... po prostu nie mogę przestać zatracać się w jego oczach. - westchnęłam. - No co? - zapytałam, widząc jak moja przyjaciółka milczy, patrząc na mnie.
       - Boże... Nigdy nie widziałam cię takiej. Nawet o Pawle tak nie mówiłaś. Boże, Magda, ty chyba się zakochałaś. - Aśka uśmiechnęła się.
       - Sama nie wiem - powiedziałam. - Znamy się tylko dwa miesiące. Takie zakochanie tak szybko zdarza się tylko w filmach – dodałam.
       - Oj, przestań pieprzyć. - prychnęła. - Dobrze wiesz, że każdemu zdarza się takie coś, że spotykasz kogoś i bum, już wiesz, że to właściwa osoba. I jestem pewna, że między tobą a nim stało się właśnie takie bum - powiedziała. - I nawet nie próbuj zaprzeczyć, mała szujo – dodała, widząc jak otwieram buzię z zamiarem powiedzenia czegoś. Cholera, jak ona dobrze mnie znała.

Kilka minut później skończyłyśmy rozmowę. Rzuciłam się na łóżko. Sama nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Doskonale wiedziałam, że coś czuję do Nialla, jednak bałam się przyjąć to do wiadomości. Już raz uwierzyłam w miłość, która potem okazała się niewypałem. Bałam się kolejny raz otworzyć na to uczucie. Nie chciałam czuć się tak jak wtedy. Dopiero co doprowadziłam moją psychikę do porządku. Jednak to wszystkie chwile spędzone z Niallem, ta wczorajsza noc... Moja podświadomość popatrzyła na mnie pobłażliwie. Kochasz go. Och proszę, kocham? To zdecydowanie za wcześnie na to. To przecież niemożliwe. Miałam miętlik w głowie. W moim umyśle przesuwały się, niczym kadry z filmu, wspomnienia związane z Niallem i Pawłem. Chcąc nie chcąc zaczęłam porównywać tą dwójkę do siebie, jednak moja podświadomość znów wkroczyła do akcji, strzelając mi wielkiego liścia, który spowodował, że natychmiast przestałam myśleć o tym wszystkim. Jak możesz w ogóle ich do siebie porównywać?! - spojrzała na mnie złowrogo. Spojrzałam w sufit, nie mając pojęcia jak sobie odpowiedzieć na to pytanie. Dlaczego miałabym ich porównywać? Żebym w końcu mogła uporządkować te cholerne uczucia, które doprowadzają mnie do szału? Jezu, analizowanie swojego życia jest naprawdę ciężkim zajęciem. Aż zgłodniałam od tego wszystkiego.
Wstałam i skierowałam się do kuchni. Zastałam tam Mateusza, który zamyślony przesuwał swoją sałatkę z jednego boku talerza na drugi.
       - Co jest? - zapytałam, wspinając się na taboret obok niego.
       - Chyba nic z tego nie będzie - powiedział cicho.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Spojrzał na mnie smutno.
       - No wiesz, Sophie. - westchnął.
       - Co znów zrobiłeś?- zapytałam, widząc jego grymas na twarzy. Robił go tylko wtedy, kiedy coś przeskrobał. Na twarzy mojego kuzyna natychmiast pojawił się rumieniec.
       - Mateusz? - spojrzałam na niego wyczekująco.
Nerwowo wiercił się na krześle. Widziałam, że bije się z myślami, czy powiedzieć mi, co takiego zrobił czy nie. Wypuścił powietrze z płuc.
       - Bo... -zaczął. - Teraz, kiedy my wiesz... tak po prostu... nie wiem... - plątał się w słowach.
Nadal nie rozumiałam o co mu chodzi.
       - KiedydzisiajuprawialiśmyseksnazwałemjąPenelope. - Mateusz wypowiedział to zdanie z prędkością światła.
Spojrzałam na niego starając się z jak największą precyzją oddzielić od siebie słowa, które do mnie wymówił. Kiedy w końcu doszłam, co do mnie powiedział, zamarłam.
Gapiłam się na niego w otwartą buzią. O cholera. Nie, to za słabe określenie. O kurwa. A jednak. Coś się działo pomiędzy nimi. Czyżbym coś przeoczyła?
Brunet, niewzruszony moją reakcją, wstał i założył swoje ręce na kark.
       - Wiesz co jest najgorsze? Że ta mała zołza czasem doprowadza mnie do szału. Wkurza mnie jej zachowanie, to jak odstawia pusty karton po mleku do lodówki. To, że kibicuje tej cholernej Barcelonie. To, że zawsze wyjada z paczki zielone Skittelsy. To, że używa mojej pianki do golenia sobie nóg. To, że cały czas gada, gdy ja potrzebuje spokoju. W ogóle nie powinienem jej lubić, ale odkąd się przyjaźnicie, nie mogę przestać o niej myśleć. To jest takie pojebane. Siedzimy obok siebie i jedna część mnie chce wyrzucić ją przez okno, a druga, chce mieć ją jak najbliżej siebie. Jestem totalnie popieprzony. Wiesz dlaczego? Bo denerwuję ją tylko dlatego, żeby zobaczyć jak się złości, bo wtedy jest jeszcze śliczniejsza niż zazwyczaj! Ta dziewczyna steruje moim umysłem i choćbym nie wiem jak bardzo chciałbym ją wyrzucić stamtąd, ona zawsze wraca! - Mateusz już nie mówił. On krzyczał, mocno przy tym gestykulując.

O ja pierdole. O ja pierdole. O ja pierdole. Mamo, przepraszam, obiecałam ci, że nie będę przeklinać, jednak to, co teraz usłyszałam było takie... o ja pierdole.
Zszokowana popatrzyłam się na niego. Odjęło mi mowę. O ile złość Pen, kiedy dowiedziała się o randce jego i Sophie, był małym wstrząsem, to, co przed chwilą powiedział Mateusz wywołało w moim mózgu trzęsienie ziemi o stu stopniach w skali Richtera. Boże, co robić, co robić w takiej sytuacji?!
Szybko zeszłam ze stołka i z hukiem wpadłam na patio. Wróciłam do kuchni i na blacie postawiłam litrową Finlandię. Spojrzałam niepewnie na Mateusza. Ten wyciągnął dwa kieliszki.
       - Musimy się napić - powiedziałam.
Pospiesznie nalałam trunku do kieliszków i obydwoje wypiliśmy jego zawartość. Nawet nie zawracaliśmy sobie głowy popitką. Czułam jak wódka pali moje gardło. Mateusz postawił kieliszek na stole i głośno wypuścił powietrze w płuc.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i chwilę później do kuchni wpadł Zayn. Spojrzał na dwa kieliszki i wódkę na blacie. Bez słowa podszedł do butelki i biorąc wcześniej napełniony kieliszek, opróżnił go.
Razem z Mateuszem spojrzeliśmy na niego.
       - Co robicie? - powiedział odstawiając kieliszek.
       - Rozwiązujemy problemy. Po polsku. - odpowiedziałam. Zayn popatrzył na nas. Wziął głęboki oddech.
       - Pagsley jest w ciąży - powiedział cicho. O MÓJ BOŻE. No dajcie spokój.
       - Och – Mateusz spojrzał zdezorientowany na Zayna, który ni stąd, ni zowąd zaczął się śmiać.
Siedziałam na taborecie, nie mając pojęcia co się dzieje. Czułam się tak, jakby moje ciało siedziało w tej kuchni, a dusza przyglądała się temu wszystkiemu z boku.
       - Zayn,  dlaczego się śmiejesz? Bycie ojcem w tym wieku jakoś nie wydaje mi się zabawne, szczególnie jeśli jesteś w zespole – Mateusz zwrócił się do niego tonem rozsądnego człowieka. Od kiedy on jest takim znawcą w tych sprawach? Och tak, od momentu, kiedy podczas gorących igraszek ze swoją byłą, zapomnieli o zabezpieczeniu. Pamiętam jak robił w gacie, kiedy okres spóźniał jej się tydzień. Na szczęście rola tatusia musi na niego jeszcze poczekać, jednak dostał solidną nauczkę.
Zayn spojrzał na nas, po czym zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
       - To nie moje dziecko – powiedział.
Boże kochany, mój mózg zaraz eksploduje od nadmiaru rewelacji. Przecież on i Pagsley byli taką dobraną parą! No wiecie – top modelka i członek najpopularniejszego boysbandu w całym wszechświecie. Przecież oni tak się kochali, to nawet nie było udawane... no kurwa mać. Przecież... przecież wczoraj wszystko było dobrze. Widziałam jak na siebie patrzą, jak Zayn na nią patrzy. W życiu nie spodziewałabym się, że Pagsley jest zdolna do zdrady. O Boże, to nie może być prawda. Czy znajduję się w ukrytej kamerze? Na miłość Boską, czy ja jestem bohaterką jakiegoś typowego fan fiction?! Przecież to nie możliwe, aby tyle szokujących rzeczy działo się jednego dnia.
Wstałam i bez słowa podeszłam do wciąż śmiejącego się Zayna. Wtulił się we mnie, a z jego piersi wyrwał się rozpaczliwy szloch. Spojrzałam spanikowana na Mateusza. Ten wyjął z szafki trzeci kieliszek i postawił go na blacie.
Tuląc Zayna, którego pojedyncze krople łez moczyły moją koszulkę, uświadomiłam sobie jakim jestem debilem, wymyślając coraz nowsze wymówki na wyparcie tego, że czuję coś więcej do Nialla. Przecież byłam szczęśliwa, czego chcieć więcej? Chłopaki mają o wiele gorsze problemy.
Naprawdę, nie wiedziałam co powiedzieć. Może właśnie cisza była tutaj najlepszym rozwiązaniem.

Mulat odsunął się ode mnie, wycierając przy tym oczy. Spojrzałam w jego brązowe tęczówki, zw których widziałam bezradność i wielki żal. Naprawdę było mi go szkoda. Zayn był ostatnią osobą, która by na to zasługiwała. Bez słowa wzięłam do ręki jego dłoń. Nie będę już gównianą przyjaciółką, czas zrobić coś, co sprawi, że Zayn chociaż na chwilę zapomni o tym, co się stało. Mateusz podał nam kieliszki.
       - Dziewczyny to suki – mruknęłam, opróżniając kieliszek. Wcale tak nie myślę, wtedy starałam się myśleć jak chłopak. Kątem oka dostrzegłam, jak Malik lekko unosi swoje kąciki ust.
       - Pieprzona, damska populacja. To wszystko wasza wina – powiedział Mateusz wskazując pacem na mnie, po czym wyciągnął papierosa.
       - Same problemy - dodał Zayn, odpalając fajkę, którą podał mu Mateusz.
Wyszłam z kuchni, zostawiając chłopaków narzekających na zło tego świata, jakim są kobiety. Chwyciłam telefon i wybrałam numer, naciskając zieloną słuchawkę.
       - Cześć – usłyszałam ciepły głos Nialla. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
       - Chciałam ci tylko powiedzieć, że jestem strasznie szczęśliwa i to wszystko zawdzięczam tobie. I totalnie nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje, bo kiedy jesteśmy razem, wszystko inne znika; jesteś moją własną, prywatną krainą szczęśliwości, moim Edenem, moją Narnią. You light up my world. - powiedziałam cicho.
W odpowiedzi usłyszałam ciszę.
       - Jesteś tam? - zapytałam. Cholera, chyba nie powinnam była tego mówić.
       - Odezwę się potem - powiedział szybko, po czym usłyszałam jedynie sygnał kończący rozmowę.
Skołowana odłożyłam telefon. Zachciało mi się wyznań. Niby to nic takiego, przecież nie powiedziałam mu, że go kocham. Chyba trochę go przestraszyłam. Co mnie do tego podkusiło? Cholerni Mateusz i Zayn.

Powlokłam się do kuchni, gdzie przywitały mnie kłęby dymu, polski rap dudniący z głośników i opróżnioną kolejną butelkę wódki, tym razem Bolsa. Poczułam także charakterystyczną woń marihuany. Utkwiłam wzrok w chłopakach, zastanawiając się, co oni do cholery robią. Zayn z nałożonym kapturem leżał skulony na kafelkach, podczas gdy Mateusz zbliżał się do niego z czajnikiem.
       - Co robicie? - podeszłam do nich bliżej, kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi.
       - Ćśśś. - Mateusz spojrzał na mnie podekscytowany. - Już czas. Patrz.
Nim zdążyłam zaprotestować, Mateusz wylał zawartość czajnika prosto na Zayna. Ten wolnymi ruchami podnosił się z posadzki, rozkładając przy tym ręce niczym baletnica.
       - Rozkwita. - powiedział dumnie Mateusz, wpatrując się z Zayna niczym ojciec, który nauczył dziecko jazdy na rowerze.
Z uniesionymi brwiami obserwowałam jak Zayn robi do mnie dziwne miny, a Mateusz skacze koło niego z widelcem w ręku. O co tu do cholery chodzi? To jakaś zabawa w ogrodnika? Mój śmiech wypełnił zadymione pomieszczenie. Zaczęłam się zastanawiać czy aby tych dwoje nie brało czegoś mocniejszego niż zioło. Ocierając łzy ze śmiechu, wyszłam z kuchni. Zastanawiałam się nad wydaniem biografii Zayna, no wiecie – Zayn Malik – historia prawdziwa. Byłam pewna, że wątek Malika myślącego, że jest kwiatkiem, pobiłby rekordy sprzedaży. Zdecydowanie powinien odstawić zioło.
Pomimo śmiechu, który zafundowali mi dwaj nienormalni faceci, robiący w kuchni coraz dziwniejsze rzeczy, nie miałam ochoty na zabawę. Cały czas myślałam o Niallu. Poszłam na górę wziąć prysznic. Gorąca woda spływająca po moim ciele, podziałała na mnie kojąco. Pół godziny później wyszłam z łazienki czysta, wysuszona i pachnąca. Spojrzałam na zegar. Dochodziła pierwsza, a Zayn i Mateusz nadal siedzieli w kuchni na dwuosobowej imprezie. Sądząc po tupaniu dochodzącym z dołu, skakali w rytm jakiegoś D&B, którego basy słyszałam u siebie. Położyłam się do łóżka, nakrywając się kołdrą pod samą szyję. Nagle usłyszałam ciche puknięcie w szybę. I dwa następne. Serce mi stanęło. Niepewnie podeszłam do okna. Wychyliłam głowę i ujrzałam zakapturzonego Nialla szczerzącego się w moją stronę z gitarą w ręku. Natychmiast otworzyłam okno.
       - Co tu robisz? - zapytałam. Temperatura na zewnątrz na pewno była niższa od zera.
Niall nie odpowiedział. Zamiast tego uśmiechnął się i zaczął grać. Stałam jak wryta, wsłuchując się w melodię, którą grał. On jest nienormalny.
       - Your hand fits in mine like it's made just for me, but bear this in mind it was meant to be.
O Jezusie. On zaczął śpiewać. Little things. Dla mnie. W środku nocy.
       -  If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself, like I love you. - jego oczy wciąż wpatrywały się we mnie.
Stałam dalej, wsłuchując się w melodyjny głos chłopaka. Nie zważałam na łzy, które zaczęły lecieć po moich policzkach. Jeszcze nikt, nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. W lamparcim tempie zbiegłam na dół, otwierając wejściowe drzwi. Niall stał naprzeciwko mnie, nadal śpiewając.
       - I won't let these little things slip out of my mouth. But if it's true. it's you.. it's you they add up to. I'm in love with you. And all your little things.
Niall skończył grać i spojrzał na mnie niepewnie. Niewiele myśląc, podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Miałam w dupie, że jestem boso, w obszernej piżamie, a podczas tego zdarzenia prawdopodobnie ucierpiała jego gitara. Nie mogłam uwierzyć, że on zrobił to dla mnie, przyszedł pod moje okno i zaśpiewał. Może to lamerskie, głupie i przereklamowane, ale w tamtym momencie czułam się jak Julia na balkonie, dla której Romeo mówił jakieś badziewne rzeczy; jak księżniczka, która w końcu doczekała się rycerza na białym koniu, chociaż w tym wypadku ja miałam na sobie swoją ulubioną piżamę Hello Kitty, a Niall zamiast lśniącej zbroi i konia – kurtkę z Topmana i swoją gitarę. Wtulałam się w niego, zastanawiając się, czym zasłużyłam na to wszystko. Dlaczego on to zrobił? Myślałam, że okres Disneya mamy za sobą, ale cóż, widocznie on dopiero się zaczyna. Tylko, że tym razem taka wersja Disneya totalnie mi się podobała. I chciałam, aby to nigdy się nie skończyło. W końcu udało mi się uporządkować wszystkie moje uczucia. Oderwałam się od jego ramion i spojrzałam na niego.
       - Jesteś szalony. - powiedziałam, patrząc w jego oczy.
       - Czasem. Dla ciebie – odpowiedział.
Uśmiechnęłam się szeroko, przytulając go i wdychając zapach jego perfum. Tak, jego zapach był jedną z jego little things, które w nim kochałam.



____________________________________________________________________

Dobry wieczór, robaczki! Rozdział miał być jutro wieczorem, ale skoro go skończyłam wcześniej, to po co czekać? :D Jedenastka troszkę cukierkowa i słodka, ale mam nadzieję, że mimo tego, przyjemnie czytało się Wam ten rozdział. Właśnie zaczynam pisać kolejny, więc postaram się go skończyć i wstawić jak najszybciej, gdyż jestem nieosiągalna cały następny weekend :) Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! xxx

18 komentarzy:

  1. awwwwwww przez cały rozdział szczerzyłam się do monitora :D świetnyyy <3 jedyne co mnie niepokoi to Penelop i Matii... wole żeby byli przyjaciółmi no ale cóż Ty podejmujesz decyzje. Cokolwiek postanowisz będę fanką tego opowiadania. Jeśli chodzi o Nialla i naszą główną bohaterkę po prostu : ŁAAAAAAŁ WOOW <3 gratuluje talentu pisarskiego i wyobraźni, ich sceny kocham najbardziej. Dziękuje i czekam na następny rozdzialik/Add

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, dziękuję, nadal nie mogę uwierzyć, że tak lubisz moje opowiadanie! Jesteś niesamowita! :*

      Usuń
  2. chwila wstępu, jest prawie czwarta nad ranem, dlaczego nie śpię, ktoś by mógł spytać. odpowiedź jest banalna wróciłam po 5 piwach najebana do domu dpiero po kilkugodzinnycm karaoke. Właczyłam sobie jescze Fall Out Boy i spiewam sobie. Weszlam by wylaczyc komputer, ale zobaczylam ze dodalas rozdzial. Przepraszam, za bledy, ale naprawde stan jest wskazujacy.
    Zadcznijmy od konca, dzisiaj jechalam sobie Twoim ulubionym miedzymiastowym tramwajkiem, przerzucalam piosenki na komorce i postanowilam, ze poslucham pierwszy raz od 3 miesiecy little things, w mojej glowie pojawila sie mysl,zeby splesc ta piosenke z fabula w moim fanfiction, ale upredzilas mnie. Kto pierwszy ten lepszy, jak to mawiają ;)
    Bardzo słodki ozdzial, przezylam pare zaskoczen, na przyklad myslalam, ze zostawisz watek Pen i Matiego, ale on pojawil sie znowu z czego sie ciesze, bo cos zakłoci sielankę Hazzy(Co do kurwy nędzy to zdanie miało oznaczać, nevermind, nawet ja nie wiem) Będzie się działo! jaka musi byc tajemna sila by przekonac Penelope do zerwania z Stylesem?
    Wyczuwam, że nasz kochana Mags zacznie coś czuć do Zayna prędzej czy później, a to oznacza, że wcześniej jakieś wielkie pierdolniecie zniszczy relacje N&M.
    Wyobraź sobie teraz syyuacje, że ja najebana Elenn sobie czytam rozdział i Ty nagle mi wykskakujesz z kwitnacym Zaynem, zastanaiwam się czy to mi wyżarło mózg cvzy coś gorszego się ze mną dzieję, ogólnie mam zrytą banie.
    Później trochę się przestraszyłam, że Niall tak zlał naszą bohaterkę przy tym wyznaniu przez telefon, ale okazało się, że szykował coś więcej ufuf.
    chociaż... w sumie... Jeśli mam być szczera, a pod wpływem z reguły jestem( i klne jak szewc, ale nieważne). Zawsze od dzieciaka, jak czytałam książki, oglądalam głupie programy na MTV i VIVIE, oglądałam filmy o wyborze np dziewczyny między dwoma chłopakamim to zawsze , 4ever, immer(sprawdziłam na google translate jak jest po niemiecku zawsze:P) kibicowałam temu którego w ostatecznosci nie wybierała. A wiesz komu teraz dopinguje? Nikomu innemu jak Zaynowi. Mimo że kocham z całego cerca Niallerka to jakoś bardziej mi do gustu przyadl Malik. Ale znając moje szczescie i tak skonczy sie opko na Horanie, w koncu taki jest link do bloga i Ci sie nie dziwie. kuźwwa, co ja ywgaduje, przepraszam, pewnie pomyslisz, ze Cie nie szanuje czy cos bo pisze pijana, ale kocham Twwoje opowiadanie, jedyne jakie czytam, na reszte nie mam ochoty/sił. Po prostu wyrazam jakies tam swoje urojenia. Przeczytam pewne rano ten komentarz i go skasuje bo jest ttaki glupi, ale jak narzie ludzie moga podziwiać mój maly mozdzek.
    przperaszam,ze streszczam tutaj pol mojego zyciorysu i ogolnie pisze jak piecioletniedziecko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Panie, jak ja uwielbiam Twoje komentarze! Nigdy nie mam pojecia, co Ci odpisać, więc napiszę jedynie - dziękuję <3

      Usuń
  3. Zajebiste!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!KURWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO !

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww to jest takie słodkie, naprawdę. Mi też podoba się taka wersja Disney'a.

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde, kurde, kurde, dziewczyno skąd ty bierzesz na to wszystko pomysły? To jest fenomenalne! Sceny Nialla i Mags są świetne, jeszcze jak na koniec jej zaśpiewał Little Things to byłam wniebowzięta. W końcu są parą! Są nie? No bo Niall mówi do niej jak o swojej dziewczynie, więc są razem, tak? Hahaahhaha, nie wierzę, że Mateusz powiedział do Sofie "Penelope", haha. Rozwaliłaś mnie z tym. I jeszcze jak on mówił, że nie lubi jak Pen np. wybiera zielone Skittelsy, to było świetne. Jeszcze na koniec Zayn! Boże, w życiu się nie spodziewałam, że to nie będzie jego dziecko. Jakbyś jeszcze napisała, że to dziecko będzie np. Harry'ego albo Louisa to bym padła i nie wstała. No nic, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zayn jest bestią, będzie go więcej w późniejszych rozdziałach :D Wątek Pagsley narazie zakończony, ale możliwe, że pojawi się później :) Mateusz to ciamajda trochę :D
      Dziękuję bardzo za tak piękny komentarz! :*

      Usuń
  6. Super, taki przesłodzony :) Bardzo mi się podoba i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział jak zawszę boski nie mogę się doczekać kolejnego nie mogę z tego że Mateusz do Sofi powiedział Penelop :D kocham i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh my God ;D nawet nie wiesz jak mi się ten rozdział podoba :) niesamowicie wciąga to twoje opowiadanie czytam i che więcej :D czekam na następny :D dziękuję tobie za to opowiadanie i ten piękny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci dziękuję za to, że tu weszłaś i poświęciłaś czas na czytanie! <3

      Usuń
  9. Wchodzę tu czytam jaram się i się pytam dlaczego jest tak mało komentarzy?! przecież to opowiadanie jest niesamowite dziewczyna ma talent pisze świetnie:) opisuje sceny bardzo fajnie wgl wszystko jest tak jak powinno:) jeden z najlepszych blogów jakie czytam a tu tak mało komentarzy no nie pojmuję tego ;d zapewne nie wszystkim chce się komentować ale przecież o to chodzi aby pod rozdziałem wyrazić swoją opinie no ale może tylko ja tak sądzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miły komentarz :) Nie zmuszam ludzi do komentowania ani nie szantażuję ich tekstami typu "x komentarzy - nowy rozdział" zawsze bardzo miło jest przeczytać, że coś co robisz w dużej mierze dla innych, komuś się podoba, na pewno te dziewczyny, które prowadzą blogi wiedzą, jak to jest, kiedy czyta się kilka słów i uśmiech sam wchodzi na twarz :)
      Dziękuję jeszcze raz! <3

      Usuń
  10. ojojojojojojojojjo Niall i Mags <3 to taka słodka para.hahaha i ona,Zayn i Mateusz :D ciekawe co będzie dalej
    czekam na nowy z niecierpliwością.
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. "Czy ja jestem bohaterką jakiegoś typowego fan fiction?!"
    Hahahahahahahahahahahahahahahahahaha.... x123424535356785543245
    Genialne.!!!
    Nie mogę się opanować. :D
    Wspaniałe opowiadanie.!!
    Jestem ciekawa czy Mateusz będzie z Pen, bardzo im kibicuję <3
    Niall & Mags <3
    Jak zazdroszczę... To było takie wspaniałe. ^^ Ta piosenka *.*
    Jesteś cudowna *.*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to TY jesteś cudowna! <3
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń