W
nocy miałam sen. Bardzo realistyczny sen. Śniło mi się, że byłam
u Nialla. Byli też nasi przyjaciele, którzy znów pokazali, że nie
potrafią zrozumieć aluzji, które ja i Niall uparcie rzucaliśmy im
przez ostatnie tygodnie. Powiedziałam mu, że to wszystko nie ma
sensu, ale wtedy wszystko się zmieniło. Gorące, spragnione moich
ust wargi Nialla, jego dotyk, jego spojrzenia, jego wzrok... To
wszystko sprawiało, że czułam się świetnie, mega świetnie.
Całowaliśmy się, dotykaliśmy, a potem...
- Najlepszy
seks świata - mruknęłam, przeciągając się.
Nie
otwierałam oczu, nie chciałam się budzić z tego snu. Mimowolnie
się uśmiechnęłam i usłyszałam cichy chichot dobiegający z
prawej strony łóżka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechającego
się Nialla leżącego obok i wlepiającego we mnie swoje niebieskie
tęczówki. O żesz w mordę, to się działo naprawdę.
- Cześć
– mruknął, wciąż nie przestając się uśmiechać.
- Cześć
– odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam
się na boku, aby lepiej go widzieć.
Co
z tego, że o poranku wyglądam jak zombie. Co z tego, że leżę
naga, przykryta jedynie cienkim prześcieradłem. W tamtym momencie
miałam to gdzieś. Odsuwałam od siebie natarczywe myśli, starając
się cieszyć chwilą.
- Najlepszy
seks świata? - Niall spojrzał na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
Powoli przysuwał się do mnie.
- Zdecydowanie
– mruknęłam.
Niall
uśmiechnął się szeroko, po czym jego usta złożyły na moich
niewinny pocałunek.
- Może
to powtórzymy? - zapytał zadziornie, a w jego oczach dostrzegłam
wesołe iskierki.
Zachichotałam.
Nie
zdążyłam odpowiedzieć, bo w ciągu nanosekundy Niall znalazł się
nade mną, namiętnie mnie całując. Oddałam się całkowicie temu
zajęciu. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że na pocałunkach się nie
skończy. Zresztą, to co robiliśmy potem było baaaaardzo
przyjemne. Lubię takie poranki. Tak, zdecydowanie lubię takie
poranki.
Późnym
popołudniem Niall podwiózł mnie do mojego mieszkania. Przez całą
drogę rozmawialiśmy. O wszystkim. O naszych zainteresowaniach, o
muzyce, pogodzie. To było zadziwiające jak doskonale się
rozumieliśmy i jak wiele mieliśmy wspólnego. Jak zahipnotyzowana
wsłuchiwałam się w głos Nialla, który entuzjastycznie opowiadał
mi o swojej rodzinnej miejscowości. Sposób w jaki o niej mówił,
ta duma ze swojego pochodzenia, sprawiła, że i ja zaczęłam
patrzeć na swoje miasteczko z zupełnie innej perspektywy.
Mieszkanie na obczyźnie sprawia, że zaczynasz doceniać rodzinne
miejsca, z których tak bardzo chciałeś się wyrwać. Na początku
o tym nie myślałam, łaknęłam wielkiego świata, poznawania
nowych ludzi, jednak teraz, będąc w Londynie przez jakiś czas, co
rusz łapałam się na tym, że chciałabym na chwilę wrócić do
domu, ot, tylko żeby przytulić się do mamy.
Westchnęłam,
gdy zaparkował tuż obok mojego domu.
- Muszę
iść - powiedziałam niechętnie.
Niall
spojrzał na mnie w grymasem. Widocznie tak jak ja, jeszcze nie
chciał się żegnać. Pochylił się i złożył na moich ustach
niewinny pocałunek. Jego wargi były tak doskonale miękkie.
- Wejdziesz?
- zapytałam.
- Pewnie.
- odpowiedział szybko. Uśmiechając się szeroko wyszedł z
samochodu i z prędkością światła obiegł samochód, aby
otworzyć mi drzwi.
Wow.
Kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła. Zresztą, ten chłopak
zadziwiał mnie od samego początku. Im więcej się o nim
dowiadywałam, tym etykietka słodkiego chłopczyka z boysbandu
zupełnie do niego nie pasowała. Uśmiechnęłam się szeroko i
zarzuciłam mu ręce na szyję. Wolno szliśmy w stronę frontowych
drzwi, raz po raz skradając sobie pocałunki. Oparłam się plecami
o drzwi i niezdarnie próbowałam nacisnąć klamkę. Czynność tę
skutecznie utrudniał mi blondwłosy chłopak, który całował moją
szyję. Śnieg padający wczoraj zdążył już się roztopić i
Londyn zamiast w białym, przyjemnym dla oka, puchu, tonął w
brzydkich, brudnych kałużach.
- Przestań
– zaśmiałam się, gdy jego język zaczął łaskotać moją
szyję. - Ktoś nas zobaczy.
- I co z tego? - mruknął, nie przerywając swojego zajęcia. - Niech
wszyscy zobaczą, jak jestem szczęśliwy.
Zarumieniłam
się. Boże, dlaczego on musi być taki słodki?
W
końcu nacisnęłam klamkę, jednak ta nie ustąpiła. Gwałtownie
obróciłam się i zmarszczyłam brwi. Zamknięte? Przecież Mateusz
miał być rano. A było grubo po dwunastej. Zaczęłam szukać
swoich kluczy w torebce. Niall przyglądał się temu z rozbawieniem.
- Co?
- zapytałam, gdy w końcu udało mi się znaleźć tą małą
pierdółkę, pozwalającą na wejście do domu.
- Śmiesznie
wyglądasz jak robisz takie miny. - Niall zaczął naśladować moją
mimikę.
Zaśmiałam
się, uderzając go lekko w ramię. Weszliśmy do środka nadal się
śmiejąc, gdy nagle usłyszeliśmy szelest pościeli. Zamarłam.
Spojrzałam spanikowana na Nialla. Ten nerwowo rozglądał się na
boki.
- Poczekaj,
sprawdzę kto tam jest. - szepnął.
Ostrożnie
wszedł w głąb salonu, starając się aby iść jak najciszej.
Ignorując jego wcześniejsze polecenie, podążyłam za nim, na
wszelki wypadek biorąc w dłonie miniaturkę rzeźby Wenus z Milo,
która stała na komodzie obok wejścia do domu. Poczułam się
jakbym grała w jakimś filmie klasy D; w jakimś tanim horrorze, w
którym akcja toczy się, o dziwo, w dzień. Ta myśl spowodowała,
że zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę upadłam tak nisko,
więc myślom o horrorze, ustąpiły wyobrażenia, że ja i Niall
jesteśmy jakimiś superbohaterami, od których zależą dalsze losy
świata, no ewentualnie mój dach nad głową. Przerażało mnie to,
że być może ktoś naprawdę włamał się do naszego domu. Nasze
ciche skradanie się mogłoby wydawać się zabawne, jednak, kiedy z
któregoś pomieszczenia wyłoniłby się jakiś uzbrojony mężczyzna,
oboje nie narobiliśmy w gacie. To znaczy ja bym zrobiła. I wtedy
nie bylibyśmy już jak Wonder Woman i Superman. Myślę, że
bardziej przypominalibyśmy Kudłatego i Scooby Doo.
Nagle
zza ściany wyskoczył Mateusz w samych bokserkach, a tuż za nim,
brunetka owinięta jedynie prześcieradłem. Kuzyn spojrzał na mnie
z przerażaniem. Ja nadal stałam jak słup, gapiąc się na niego i
na Sophie, która rozpaczliwie próbowała zakryć jak najwięcej
nagiego ciała. Usłyszałam jak Niall próbuje zdusić w sobie
chichot. Otrząsnęłam się i razem z nim zachichotałam.
- Um,
przepraszamy. Nie wiedzieliśmy, że będziesz miał gościa –
dodałam, nadal chichocząc.
Mateusz
spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Pewnie przerwałam im
dokończenie, hm, wczorajszej randki. Spojrzałam na brunetkę.
Dziewczyna widocznie zapomniała, że jest półnaga, bo zszokowana
wlepiała swoje duże oczy w Nialla. Nie podobało mi się to. Czy
nawet prawie naga musi lustrować wzrokiem blondyna, który chcąc
nie chcąc należy do mnie? Och, Boże, proszę. Ona ma Matusza,
niech nie wchodzi mi w paradę!
- Cześć,
Sophie – uśmiechnęłam się głupkowato, coraz bardziej
zażenowana tą sytuacją.
Dziewczyna
niepewnie pokiwała głową nadal nic nie mówiąc. Usłyszałam, jak
Mateusz cicho wypuszcza powietrze z płuc, po czym patrząc na mnie
ze sztucznym uśmiechem, powiedział przesadnie słodkim głosem:
- Wynoś
się stąd – jego oczy wyrażały chęć mordu. Spojrzałam na
niego zdziwiona, jednak widząc dezorientację na twarzach Sophie i
Nialla, załapałam, że Mateusz powiedział do mnie po polsku. Ups,
chyba się na mnie gniewa. A nie powinien – bądź co bądź ja mu
przeszkodziłam tylko raz, podczas kiedy on robił to z pięćset
razy, kiedy chcieliśmy z Niallem zrobić coś więcej, niż tylko
się przytulać.
- Cóż,
nie będziemy wam przeszkadzać. - powiedziałam, ciągnąc Nialla
na piętro.
- Bawcie
się dobrze – dodał Niall, a ja starałam się nie wybuchnąć
śmiechem. Jeżeli myślałam, że nakrycie rodziców w sypialni,
mając pięć lat, jest rzeczą zabawną, to nakrycie Mateusza z
moim nowym wrogiem numer 1 było o niebo lepsze. I z dumą muszę
przyznać sama przed sobą – moja fryzura po seksie jest o niebo
lepsza. O włosach Nialla nie wspominając. Czy ktoś mi w końcu
wytłumaczy dlaczego on jest tak strasznie seksowny?! Ja nadal nie
potrafię tego pojąć, a przecież minęło już tyle czasu.
Pchnęłam
białe drzwi, zapraszając chłopaka do środka. Pierwszy raz był w
moim pokoju. Blondyn rozejrzał się wokół. Ściany były pokryte bladoróżową tapetą, na której widniały małe różyczki. Tuż obok drzwi, po lewej stronie stało metalowe,
podwójne łóżko, z mnóstwem kolorowych poduszeczek. Obok łóżka,
znajdowała się wnęka z oknem, gdzie stał mój ulubiony wiklinowy
fotel oraz mały stolik, pokryty stertą gazet, papierów i innych
śmieci. Naprzeciwko łóżka znajdowała się komoda, a obok niej
wielka szafa. Ściana naprzeciw okna była pokryta zdjęciami z moimi
przyjaciółmi.
- Typowo
babski pokój. - powiedział z uśmiechem, rozglądając się na
boki. Wzruszyłam ramionami, widząc jak obchodzi każdy kąt
pokoju, zapewne w nadziei znalezienia jakiś pikantnych drobiazgów.
Przykro mi, Horan, pod łóżkiem nie znajdziesz moich brudnych
majtek.
Podszedł
do ściany ze zdjęciami, uważnie się nim przyglądając. Stanęłam
za nim, obejmując go w pasie. Co chwilę pokazywał zdjęcie, chcąc
dowiedzieć się jaką ma historię, a ja cierpliwie mu o tym
mówiłam.
- O,
masz nawet zdjęcie z koncertu – powiedział, zdejmując papierową
fotografię. Przedstawiała ona mnie i chłopaków dziko
szczerzących się do obiektywu. Naprawdę wyglądaliśmy, jakbyśmy
pozowali pierwszy raz do zdjęć. Zayn i Niall trzymali wódkę.
Pamiętam, że było zrobione kilka chwil przed przyjściem Borisa
do garderoby.
Uśmiechnęłam
się na to wspomnienie. Od tego wszystko się zaczęło. Niall raz po
raz wybuchał śmiechem pokazując zdjęcia, na których wyszłam jak
kosmiczny niedojeb. Poziom mojego zażenowania ponownie wzrósł.
Dzięki, Niall.
- O
Boże. - jęknął Niall rzucając się na łóżko. - Rozbolał
mnie brzuch od tego śmiechu. - dodał.
Zaśmiałam
się, zajmując miejsce obok chłopaka. Blondyn natychmiast podniósł
się do pozycji siedzącej. Wplótł ręce w moje włosy i
przyciągnął do siebie.
- Wiesz,
że jesteś śliczna? - zamruczał.
Spojrzałam
w jego oczy. Jego głęboki odcień niebieskiego sprawiał, że
odpływałam za każdym razem, gdy w nie patrzyłam. To było
niesamowite, jak ten chłopak na mnie działał. Przy nim moje
problemy zamieniały się w pył. Byliśmy tylko ja i on, a
otaczający nas świat został gdzieś, tam za murem, który nas
otaczał. Uśmiechnęłam się nieśmiało i przygryzłam dolną
wargę.
Położyłam
swoje dłonie na jego policzkach i przyciągnęłam jego usta do
swoich. Jego pocałunki przyprawiały mnie o zawrót głowy. Całował
z taką namiętnością, pasją, jakby zaraz miał skończyć się
świat. To takie... niewytłumaczalne.
Nasze
niewinne buziaki, przerodziły się w namiętne pocałunki.
Oderwaliśmy się od siebie, łapczywie nabierając powietrze w
płuca. Niall uśmiechając się, założył mi pasmo włosów za
ucho. Położył się na łóżko, pociągając mnie za sobą.
- To
łóżko jest bardzo wygodne. I szerokie. - powiedział zadziornie.
- Myślę, że moglibyśmy zrobić na nim wiele fajnych rzeczy. –
dodał.
- Zboczeniec.
- szturchnęłam go, rumieniąc się. Kłamałam, moje policzki
przybrały kolor dojrzałych pomidorów.
Blondyn
zaśmiał się, całując mnie w czoło. Przerzuciłam moje ręce na
jego bok i położyłam głowę na jego torsie. Wsłuchiwałam się w
rytm jego serca, podczas gdy on gładził moje włosy.
Zamknęłam
oczy. W tamtym momencie miałam wszystko – spokój, ciszę i
chłopaka, który sprawiał, że na każdą myśl o nim, moje serce
fika koziołki. Jego silne ramiona, które mnie obejmowały, były
moją ostoją, rajem. Przy tym chłopaku zapominałam o wszystkim.
Chciałam tylko jego. Natłok różnych uczuć i emocji zbombardował
mnie znienacka kolejny raz. Definitywnie czułam coś do Nialla
Horana, członka najpopularniejszego boysbandu na świecie. Pytanie
tylko... co czułam? Wczorajsza noc sprawiła, że przeskoczyliśmy
kilka stopni w naszej znajomości i chyba już dawno przekroczyliśmy
furtkę z napisem „zauroczenie”. I co mnie najbardziej dziwiło –
na drodze w naszej znajomości, kilka minęłam moją zadowoloną
podświadomość, która trzymała drogowskaz z napisem „Miłość
– coraz bliżej”. Miłość? Nie miałam pojęcia. Naprawdę nie
potrafiłam tego określić. Bałam się przyznać się sama przed
sobą, że to może być coś więcej, jednak natychmiast pomyślałam
o tym, z jak różnych światów pochodzimy. Dla mnie, dla swoich
znajomych, rodziny był zwykłym chłopakiem, jednak w mediach...
Matko Boska, on był jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi
chodzących po tym globie! Stresowałam się obecnością pięciu
paparazzich wokół mnie, nawet wolę nie myśleć jakbym się czuła
gdyby było ich dziesięć razy tyle. A fanki? Założę się, że
gdyby dowiedziały się, że ich potencjalnie nieosiągalny przyszły
mąż, Niall, już się z kimś umawia, moja klepsydra wisiałaby na
każdym możliwym drzewie i w każdym języku. To nie tak, że nie
potrafiłam znieść krytyki. Po prostu myśl o tym, że dostawałoby
mi się za nic, była dość przerażająca. Zupełnie jak
prześladowanie w liceum. Tam też dostajesz za to, że, no cóż, po
prostu żyjesz. Kompletnie nie byłam przygotowana na życie
publiczne. Chyba nawet nie chciałam żyć tak, jak on. Wolałam żyć
w jego cieniu, przecież byłam zwykłą, przeciętną dziewczyną,
której największym osiągnięciem było przyjechanie na studia do
Londynu. Jednak kiedy moja podświadomość zapytała mnie, czy
zdałam sobie sprawę z tego, że wczoraj Niall nazwał mnie swoją
dziewczyną, zaczęłam myśleć, że może jednak z czasem
przyzwyczaję się do obecności tych żądnych sensacji hien. Z
drugiej strony skąd miałam wiedzieć, czy powiedział to naprawdę?
Ludzie w przypływie hormonów szczęścia mówią różne rzeczy.
Dlatego swoje szampany i fajerwerki wciąż trzymałam głęboko w
ukryciu, do czasu, kiedy Niall ponownie i świadomie użyje głowa na
D. To była teraz najważniejsza sprawa, miłością zajmę się
później.
- Chodź
tu – mruknął Niall, przysuwając mnie do siebie. Zdezorientowana
podniosłam na niego wzrok, a on uśmiechnął się trzymając w
ręku swojego iPhone'a.
- Musimy
zrobić sobie jakieś zdjęcie. No wiesz, żebyś miała co powiesić
na ścianie – dodał, spoglądając na mnie.
Uśmiechnęłam
się leniwie, spoglądając na niego. Przysunęłam swoje usta do
jego szyi w momencie gdy nacisnał spust migawki.
Niall
spojrzał na ekran i uśmiechnął się dumnie.
- Mam
nowe zdjęcie na tapetę – powiedział dziarsko, a ja spojrzałam
na zdjęcie. Mimo że nie wyszliśmy jakoś rewelacyjnie, biła z
niego jakaś magia. - Mam taką uroczą dziewczynę.
Zamrugałam
kilka razy, po czym wielki uśmiech wpełzł na moją twarz. W moim
wnętrzu otworzyło się tysiące szampanów, a pokaz fajerwerków
spokojnie mógł dorównywać temu noworocznemu z Times Square.
Powiedział to, powiedział to znowu!
Zaśmiałam
się, a ten pocałował mnie. Oddałam się bez reszty temu zajęciu.
Gdy ręce Nialla zjechały na moje pośladki, usłyszeliśmy pukanie
do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie i po chwili do pokoju zajrzał
Mateusz z pytaniem, czy nie chcemy zamówić pizzy. Niall
entuzjastycznie pokiwał głową i wyszedł z Mateuszem. Wywróciłam
oczami i powlokłam się za nimi na dół. Wciąż nie byłam
najważniejsza, wciąż przegrywałam z jedzeniem.
W
salonie siedziała Sophie, tym razem w pełnym ubiorze. Spojrzała na
mnie i uśmiechnęła się uprzejmie. Odwzajemniłam jej uśmiech,
myśląc o tym, że gdybym tak strasznie jej nienawidziła, może
nawet bym ją polubiła. Podczas gdy Niall i Mateusz kłócili się w
kuchni, jaką pizzę zamówić, ja i Sophie siedziałyśmy w salonie
w niezręcznej ciszy. W końcu postanowiłam przerwać ten moment,
przecież poniekąd jestem gospodynią tego domu, a to nieładnie z
mojej strony, kiedy nie dba się o gości. Złota zasada mojej mamy.
Odetchnęłam głęboko, po czym zwróciłam się do brunetki.
- Ładna
pogoda, co nie? - uśmiechnęłam się, a Sophie spojrzała na mnie
zdezorientowana. Spojrzałam na okno, za którym panowała istna
szarówka, której towarzyszyły krople deszczu odbijające się o
parapet. Świetnie, Mags, jesteś najlepszą mistrzynią w
rozpoczynaniu konwersacji!
- Typowo
londyńska – odpowiedziała rzeczowo, a ja spojrzałam na nią
zaskoczona. Wow, jednak nie traktuje mnie jak jakieś wariatki.
Postanowiłam pójść za ciosem i zaczęłam luźną pogawędkę
o... właściwie o niczym. Wymieniałyśmy się plotkami z życia
celebrytów, odważyłam się nawet zahaczyć o imprezę, przez
którą tak strasznie ją znienawidziłam. Musiałam przyznać w
duchu, że kiedy znajduje się z bezpiecznej odległości od Nialla,
jest całkiem miłą dziewczyną. O Boże, bratam się z wrogiem. Do
czego tutaj dochodzi...
- Gdybym
wiedziała, że twój kuzyn jest taki świetny, w życiu nie
zwlekałabym na tą randkę – rozmarzyła się, kiedy
rozmawiałyśmy o moim współlokatorze i ich wczorajszym wyjściu
do jednej z najlepszych restauracji w centrum
- Tak,
Mateusz to dobry chłopak. - odpowiedziałam.
Naszą
rozmowę przerwali chłopaki, którzy dumnie ogłosili, że spór nad
wyborem pizzy został zakończony. Zaśmiałyśmy się z Sophie
Dwadzieścia
minut później cała nasza czwórka zajadała się pizzą, oglądając
jeden z odcinków X factora.
Oglądając
program, mimo że siedziałam pomiędzy nogami Nialla i nie widziałam
jego twarzy, wiedziałam, ze się uśmiecha. W końcu to ten program
otworzył mu drogę do sławy.
Gdyby
nie to, Niall nigdy nie byłby w zespole, nie graliby koncertu, na
którym się poznaliśmy. Na myśl o tym, że mogłabym nie poznać
tak wspaniałego chłopaka, przeszły mnie ciarki. Z letargu wyrwał
mnie blondyn, którego dłoń natrafiła na moją i splotła ją ze
sobą. Uśmiechnęłam się, a w moim brzuchu pojawiło się miliard
motyli. To co do niego czułam, strasznie mi się podobało i
chciałam więcej. Zresztą, po wczorajszej nocy wiedziałam, że on
chce to samego. Po raz kolejny dzisiejszego dnia uświadomiłam
sobie, że to co dzieje się między nami to coś więcej niż
zauroczenie.
- Do
jutra, maleńka. - Niall wtulił twarz w moje włosy.
- Do
jutra. - powtórzyłam bezgłośnie.
Chłopak
wychylił głowę, patrząc, czy jesteśmy sami i gwałtownie
przycisnął mnie do drzwi, namiętnie wpijając się w moje usta.
Zaskoczyło mnie to i jednocześnie niesamowicie podnieciło.
Oplotłam swoje nogi wokół jego talii a ręce włożyłam w jego
włosy. Zamruczał. Wiedziałam jak to lubi.
- Nie
idź – zamruczałam, przytulając się do jego szyi.
- Muszę,
mała.
Postawił
mnie na ziemi i obdarzywszy mnie ostatnim, pożegnalnym pocałunkiem,
wyszedł na zewnątrz. Oparłam się o framugę i patrzyłam jak
wsiada do swojego Range Rovera i odjeżdża w stronę centrum.
Powlokłam
się na górę. Weszłam do pokoju i uruchomiłam laptopa.
Przeglądnęłam Facebooka i Twittera. Na tym drugim portalu znów
dostrzegłam trzy tysiące więcej followersów i dwa razy więcej wiadomości. Lekko zszokowana postanowiłam przeczytać niektóre z nich, wciąż zastanawiając się, jak, do jasnej Anieli, znalazły mnie tak szybko. Cóż, widocznie internetowa poczta pantoflowa działała niezwykle prężnie, a chyba każdy wiedział, do czego zdolne były niektóre, dość zdesperowane Directionerki. 99 % wiadomoąci była obraźliwa. Boże, skąd one znają takie słowa!? Pozostały jeden procent stanowiły zaciekawione dziewczyny pytające, co tak
naprawdę łączy mnie z Niallem. Zamyśliłam się. Chyba tak zaczyna się moje życie publiczne. A chciałam uniknąć tego jak najdłużej.
Nagle
z dołu usłyszałam wrzask Sophie i trzask drzwi wejściowych. Ojej,
coś się stało.
Już
miałam zejść na dół, gdy usłyszałam dźwięk, który oznaczał,
że ktoś dzwoni do mnie na Skypie. Zdziwiłam się. Rodzice w reguły
nie dzwonią tak późno. Zaakceptowałam połączenie i na moim
ekranie pojawiło się nowe okno.
- Aśka!
- powiedziałam uradowana. Moja przyjaciółka odezwała się do
mnie po raz pierwszy odkąd wyjechałam. Byłyśmy nierozłączne od
gimnazjum. Nasza przyjaźń przetrwała nawet kiedy poszłyśmy do
różnych liceów. To właśnie z nią spróbowałam pierwszych
papierosów, po raz pierwszy się upiłam. Była moim totalnym
przeciwieństwem. Ona – wygadana, rozśmiana, czasem też
powściągliwa, ciągle miała filozoficzne podejście do wszelkich
spraw, i ja – wszędzie było mnie pełno, klnęłam jak szewc i
byłam niezwykle porywcza i głośna. Ale może właśnie dlatego
tak świetnie uzupełniałyśmy się nawzajem i nasza przyjaźń
była tak niezwykle trwała.
- Wiesz,
że jesteś najokropniejszą przyjaciółką pod słońcem? -
zapytała.
Wiedziałam,
że robię źle, nie pisząc do moich przyjaciół z kraju, ale to,
co działo się w ostatnich dniach wokół mnie, skutecznie
sprawiało, że wszystko inne miałam gdzieś. Naprawdę byłam
gównianą przyjaciółką. Czas to naprawić. Spojrzałam na krótko
ostrzyżoną brunetkę, której oczy, pomimo naburmuszonego wyrazu
twarzy, były wesołe. Spojrzałam na sterylne, białe ściany tuż
za nią, które zdecydowanie były tak inne od ścian w jej pokoju,
gdzie na każdym możliwym skrawku niebieskiej tapety były
powypisywane cytaty różnych wykonawców – od pisarzy, poprzez
wokalistów i filozofów, a kończąc na złotych myślach naszych
znajomych i moje. Chociaż napis „ Jedz gówno”, nabazgrolony
przez jej chłopaków wyglądał nieco dziwacznie obok cytatów
Sokratesa czy Paula Cohello. A więc tak wygląda wnętrze
szwedzkiego akademika . Aśka była w podobnej sytuacji, co ja –
ona również przebywała za granicą na wymianie, tyle, że w
Sztokholmie. Jako najlepsza studentka kardiochirurgii, dostała
szansę kształcenia się na tamtejszym Uniwersytecie Medycznym,
który miał rewelacyjny program nauczania. Pamiętam jak wtedy
upiłyśmy się, kiedy dostała tą wiadomość. Cieszyłam się
cholernie z jej szczęścia, a kiedy dzień później okazało się,
że i ja wyjeżdżam – upiłyśmy się podwójnie.
- Wiem,
przepraszam. - powiedziałam szczerze, patrząc uśmiechniętą
przyjaciółkę. - Co tam u Ciebie? Jak tam Sztokholm? - zapytałam.
- Jest
zajebiście! - pisnęła. - Ten szpital, no wiesz, tam gdzie mam
praktyki, jest niesamowicie wyposażony! Poza tym, zapierdziel jak
zawsze, a w ogóle, padniesz jak ci coś powiem... - szczebiotała.
Znałam
ją już parę lat i wiedziałam, że najbliższą godzinę będę
wysłuchiwać jej historii życiowych, mniej lub bardziej
interesujących. Uśmiechnęłam
się. Tęskniłam za jej gadaniem. Starałam się słuchać, co ma do
powiedzenia, jednak moje myśli wciąż krążyły wokół
blondwłosego chłopaka i jego cudownych, niebieskich oczu. Nagle mój
telefon zawibrował. Podniosłam telefon i uśmiechnęłam się
szerzej. To chyba telepatia.
Od:
Niall
Tęsknię.
x
- A
właśnie – Aśka przerwała swój monolog. - Wiesz co ostatnio
widziałam? - zapytała.
Pokręciłam
głową i pytającym wzrokiem spojrzałam na przyjaciółkę.
- Moja
współlokatorka, Emma, jest wielką fanką tego całego One
Direction, wiesz kto to, na pewno, no i słuchaj, w ogóle ona ich
uwielbia, po prostu taka fanka na maksa... - Fanka na maksa?
Przebywam na co dzień z Penelope, fanką nad fankami, naprawdę
wątpię, aby ktokolwiek ją przebił. - ...no i ostatnio korzystała
z mojego laptopa i nie zamknęła jednej strony, no i spojrzałam co
ona tam oglądała i czytała takie ploteczki o tych chłopakach,
wiesz o co mi chodzi, no i na jednym zdjęciu była dziewczyna
strasznie podobna od ciebie no i nawet miała takie same buty jak
ty, no i jeszcze podobny beret do tego, który kiedyś od
ciebie pożyczałam, no nieważne, i ona miała zdjęcia z takim
blondynem z tego zespołu i no wiesz co najśmieszniejsze? Naprawdę
myślałam, że to ty – zachichotała.
Spojrzałam
na nią, uśmiechając się sztucznie. Aśka momentalnie zamilkła i
popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Nie.
- Twarz Aśki znacznie przysunęła się do kamerki. - To byłaś
ty? O mój Boże, umawiasz się z gwiazdą?! Boże, jesteś taką
straszną przyjaciółką! Kidy zamierzałaś mi o tym powiedzieć,
jak zajdziesz z nim w ciąże, albo przy okazji zaproszenia na
ślub?! - Aśka nadal bombardowała mnie tyloma słowami. - Jesteś
taką straszną pałą, Mags – westchnęła, patrząc na mnie
oskarżycielsko.
- Um,
to świeża sprawa, w sumie to trochę się z nim widuję. - i
uprawiam z nim seks. Nie, tego ostatniego zdania nie wypowiedziałam
na głos. Gdyby ona dowiedziała się o tym w tym momencie, na pewno
przeszłaby przez kamerkę od laptopa do mnie i skopała mi tyłek
za to, że okłamuję ją, że to jest świeża sprawa.Trochę
się z nim umawiasz? - moja podświadomość złapała się za
brzuch podczas śmiechu, po czym ze swojej komody wyciągnęła
tabliczkę z napisem Jesteś idiotką. To było oczywiste, że
się z nim umawiałam. I to nie raz.
- Nie...
Nie wierzę, że jesteś sławna – pisnęła z podekscytowaniem. -
Jaki on jest? Mam nadzieję, że nie jest takim chujem jak twój
były – Aśka zmarszczyła swój nos.
- Nie.
Niall jest cudowny. Nigdy wcześniej tak się nie czułam. Tego po
prostu nie da się opisać. - uśmiechnęłam się. - Przy nim
czuję się tak, jakby ktoś odsunął szpadlem wszystkie moje
problem. On jest lekiem na wszystko, przy nim czuję się tak
swobodnie... Zawsze mnie rozśmiesza, pociesza i czasem też
denerwuje, ale i tak nie potrafię się na niego złościć. A kiedy
z nim jestem... po prostu nie mogę przestać zatracać się w jego
oczach. - westchnęłam. - No co? - zapytałam, widząc jak moja
przyjaciółka milczy, patrząc na mnie.
- Boże...
Nigdy nie widziałam cię takiej. Nawet o Pawle tak nie mówiłaś.
Boże, Magda, ty chyba się zakochałaś. - Aśka uśmiechnęła
się.
- Sama
nie wiem - powiedziałam. - Znamy się tylko dwa miesiące. Takie
zakochanie tak szybko zdarza się tylko w filmach – dodałam.
- Oj,
przestań pieprzyć. - prychnęła. - Dobrze wiesz, że każdemu
zdarza się takie coś, że spotykasz kogoś i bum, już wiesz, że
to właściwa osoba. I jestem pewna, że między tobą a nim stało
się właśnie takie bum - powiedziała. - I nawet nie próbuj
zaprzeczyć, mała szujo – dodała, widząc jak otwieram buzię z
zamiarem powiedzenia czegoś. Cholera, jak ona dobrze mnie znała.
Kilka
minut później skończyłyśmy rozmowę. Rzuciłam się na łóżko.
Sama nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Doskonale wiedziałam,
że coś czuję do Nialla, jednak bałam się przyjąć to do
wiadomości. Już raz uwierzyłam w miłość, która potem okazała
się niewypałem. Bałam się kolejny raz otworzyć na to uczucie.
Nie chciałam czuć się tak jak wtedy. Dopiero co doprowadziłam
moją psychikę do porządku. Jednak to wszystkie chwile spędzone z
Niallem, ta wczorajsza noc... Moja podświadomość popatrzyła na
mnie pobłażliwie. Kochasz go. Och proszę, kocham? To
zdecydowanie za wcześnie na to. To przecież niemożliwe. Miałam
miętlik w głowie. W moim umyśle przesuwały się, niczym kadry z
filmu, wspomnienia związane z Niallem i Pawłem. Chcąc nie chcąc
zaczęłam porównywać tą dwójkę do siebie, jednak moja
podświadomość znów wkroczyła do akcji, strzelając mi wielkiego
liścia, który spowodował, że natychmiast przestałam myśleć o tym wszystkim. Jak możesz w ogóle ich do siebie porównywać?! -
spojrzała na mnie złowrogo. Spojrzałam w sufit, nie mając
pojęcia jak sobie odpowiedzieć na to pytanie. Dlaczego miałabym
ich porównywać? Żebym w końcu mogła uporządkować te cholerne
uczucia, które doprowadzają mnie do szału? Jezu, analizowanie
swojego życia jest naprawdę ciężkim zajęciem. Aż zgłodniałam
od tego wszystkiego.
Wstałam
i skierowałam się do kuchni. Zastałam tam Mateusza, który
zamyślony przesuwał swoją sałatkę z jednego boku talerza na
drugi.
- Co
jest? - zapytałam, wspinając się na taboret obok niego.
- Chyba
nic z tego nie będzie - powiedział cicho.
Spojrzałam
na niego pytającym wzrokiem. Spojrzał na mnie smutno.
- No
wiesz, Sophie. - westchnął.
- Co
znów zrobiłeś?- zapytałam, widząc jego grymas na twarzy. Robił
go tylko wtedy, kiedy coś przeskrobał. Na
twarzy mojego kuzyna natychmiast pojawił się rumieniec.
- Mateusz?
- spojrzałam na niego wyczekująco.
Nerwowo
wiercił się na krześle. Widziałam, że bije się z myślami, czy
powiedzieć mi, co takiego zrobił czy nie. Wypuścił powietrze z
płuc.
- Bo...
-zaczął. - Teraz, kiedy my wiesz... tak po prostu... nie wiem... - plątał się w słowach.
Nadal
nie rozumiałam o co mu chodzi.
- KiedydzisiajuprawialiśmyseksnazwałemjąPenelope.
- Mateusz wypowiedział to zdanie z prędkością światła.
Spojrzałam
na niego starając się z jak największą precyzją oddzielić od
siebie słowa, które do mnie wymówił. Kiedy w końcu doszłam, co
do mnie powiedział, zamarłam.
Gapiłam
się na niego w otwartą buzią. O cholera. Nie, to za słabe
określenie. O kurwa. A jednak. Coś się działo pomiędzy nimi.
Czyżbym coś przeoczyła?
Brunet,
niewzruszony moją reakcją, wstał i założył swoje ręce na
kark.
- Wiesz
co jest najgorsze? Że ta mała zołza czasem doprowadza mnie do
szału. Wkurza mnie jej zachowanie, to jak odstawia pusty karton po
mleku do lodówki. To, że kibicuje tej cholernej Barcelonie. To, że
zawsze wyjada z paczki zielone Skittelsy. To, że używa mojej
pianki do golenia sobie nóg. To, że cały czas gada, gdy ja
potrzebuje spokoju. W ogóle nie powinienem jej lubić, ale odkąd
się przyjaźnicie, nie mogę przestać o niej myśleć. To jest
takie pojebane. Siedzimy obok siebie i jedna część mnie chce
wyrzucić ją przez okno, a druga, chce mieć ją jak najbliżej
siebie. Jestem totalnie popieprzony. Wiesz dlaczego? Bo denerwuję
ją tylko dlatego, żeby zobaczyć jak się złości, bo wtedy jest
jeszcze śliczniejsza niż zazwyczaj! Ta dziewczyna steruje moim
umysłem i choćbym nie wiem jak bardzo chciałbym ją wyrzucić
stamtąd, ona zawsze wraca! - Mateusz już nie mówił. On krzyczał,
mocno przy tym gestykulując.
O
ja pierdole. O ja pierdole. O ja pierdole. Mamo, przepraszam,
obiecałam ci, że nie będę przeklinać, jednak to, co teraz
usłyszałam było takie... o ja pierdole.
Zszokowana
popatrzyłam się na niego. Odjęło mi mowę. O ile złość Pen,
kiedy dowiedziała się o randce jego i Sophie, był małym
wstrząsem, to, co przed chwilą powiedział Mateusz wywołało w
moim mózgu trzęsienie ziemi o stu stopniach w skali Richtera. Boże,
co robić, co robić w takiej sytuacji?!
Szybko
zeszłam ze stołka i z hukiem wpadłam na patio. Wróciłam do
kuchni i na blacie postawiłam litrową Finlandię. Spojrzałam
niepewnie na Mateusza. Ten wyciągnął dwa kieliszki.
- Musimy
się napić - powiedziałam.
Pospiesznie
nalałam trunku do kieliszków i obydwoje wypiliśmy jego zawartość.
Nawet nie zawracaliśmy sobie głowy popitką. Czułam jak wódka
pali moje gardło. Mateusz postawił kieliszek na stole i głośno
wypuścił powietrze w płuc.
Nagle
usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i chwilę później do kuchni wpadł
Zayn. Spojrzał na dwa kieliszki i wódkę na blacie. Bez słowa
podszedł do butelki i biorąc wcześniej napełniony kieliszek,
opróżnił go.
Razem
z Mateuszem spojrzeliśmy na niego.
- Co
robicie? - powiedział odstawiając kieliszek.
- Rozwiązujemy
problemy. Po polsku. - odpowiedziałam. Zayn
popatrzył na nas. Wziął głęboki oddech.
- Pagsley
jest w ciąży - powiedział cicho. O MÓJ BOŻE. No dajcie spokój.
- Och
– Mateusz spojrzał zdezorientowany na Zayna, który ni stąd, ni
zowąd zaczął się śmiać.
Siedziałam
na taborecie, nie mając pojęcia co się dzieje. Czułam się tak,
jakby moje ciało siedziało w tej kuchni, a dusza przyglądała się
temu wszystkiemu z boku.
- Zayn, dlaczego się śmiejesz? Bycie ojcem w tym wieku jakoś nie wydaje
mi się zabawne, szczególnie jeśli jesteś w zespole – Mateusz
zwrócił się do niego tonem rozsądnego człowieka. Od kiedy on
jest takim znawcą w tych sprawach? Och tak, od momentu, kiedy
podczas gorących igraszek ze swoją byłą, zapomnieli o
zabezpieczeniu. Pamiętam jak robił w gacie, kiedy okres spóźniał
jej się tydzień. Na szczęście rola tatusia musi na niego jeszcze
poczekać, jednak dostał solidną nauczkę.
Zayn
spojrzał na nas, po czym zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
- To
nie moje dziecko – powiedział.
Boże
kochany, mój mózg zaraz eksploduje od nadmiaru rewelacji. Przecież
on i Pagsley byli taką dobraną parą! No wiecie – top modelka i
członek najpopularniejszego boysbandu w całym wszechświecie.
Przecież oni tak się kochali, to nawet nie było udawane... no
kurwa mać. Przecież... przecież wczoraj wszystko było dobrze.
Widziałam jak na siebie patrzą, jak Zayn na nią patrzy. W życiu
nie spodziewałabym się, że Pagsley jest zdolna do zdrady. O Boże,
to nie może być prawda. Czy znajduję się w ukrytej kamerze? Na
miłość Boską, czy ja jestem bohaterką jakiegoś typowego fan
fiction?! Przecież to nie możliwe, aby tyle szokujących rzeczy
działo się jednego dnia.
Wstałam
i bez słowa podeszłam do wciąż śmiejącego się Zayna. Wtulił
się we mnie, a z jego piersi wyrwał się rozpaczliwy szloch.
Spojrzałam spanikowana na Mateusza. Ten wyjął z szafki trzeci
kieliszek i postawił go na blacie.
Tuląc
Zayna, którego pojedyncze krople łez moczyły moją koszulkę,
uświadomiłam sobie jakim jestem debilem, wymyślając coraz nowsze
wymówki na wyparcie tego, że czuję coś więcej do Nialla.
Przecież byłam szczęśliwa, czego chcieć więcej? Chłopaki mają
o wiele gorsze problemy.
Naprawdę,
nie wiedziałam co powiedzieć. Może właśnie cisza była tutaj
najlepszym rozwiązaniem.
Mulat
odsunął się ode mnie, wycierając przy tym oczy. Spojrzałam w
jego brązowe tęczówki, zw których widziałam bezradność i
wielki żal. Naprawdę było mi go szkoda. Zayn był ostatnią osobą,
która by na to zasługiwała. Bez słowa wzięłam do ręki jego
dłoń. Nie będę już gównianą przyjaciółką, czas zrobić coś,
co sprawi, że Zayn chociaż na chwilę zapomni o tym, co się stało.
Mateusz podał nam kieliszki.
- Dziewczyny
to suki – mruknęłam, opróżniając kieliszek. Wcale tak nie
myślę, wtedy starałam się myśleć jak chłopak. Kątem oka
dostrzegłam, jak Malik lekko unosi swoje kąciki ust.
- Pieprzona,
damska populacja. To wszystko wasza wina – powiedział Mateusz
wskazując pacem na mnie, po czym wyciągnął papierosa.
- Same
problemy - dodał Zayn, odpalając fajkę, którą podał mu
Mateusz.
Wyszłam
z kuchni, zostawiając chłopaków narzekających na zło tego
świata, jakim są kobiety. Chwyciłam telefon i wybrałam numer,
naciskając zieloną słuchawkę.
- Cześć
– usłyszałam ciepły głos Nialla. Na mojej twarzy automatycznie
pojawił się uśmiech.
- Chciałam
ci tylko powiedzieć, że jestem strasznie szczęśliwa i to
wszystko zawdzięczam tobie. I totalnie nie mam pojęcia, co się ze
mną dzieje, bo kiedy jesteśmy razem, wszystko inne znika; jesteś
moją własną, prywatną krainą szczęśliwości, moim Edenem,
moją Narnią. You light up my world. - powiedziałam
cicho.
W
odpowiedzi usłyszałam ciszę.
- Jesteś
tam? - zapytałam. Cholera, chyba nie powinnam była tego mówić.
- Odezwę
się potem - powiedział szybko, po czym usłyszałam jedynie sygnał
kończący rozmowę.
Skołowana
odłożyłam telefon. Zachciało mi się wyznań. Niby to nic
takiego, przecież nie powiedziałam mu, że go kocham. Chyba trochę
go przestraszyłam. Co mnie do tego podkusiło? Cholerni Mateusz i
Zayn.
Powlokłam
się do kuchni, gdzie przywitały mnie kłęby dymu, polski rap
dudniący z głośników i opróżnioną kolejną butelkę wódki, tym razem
Bolsa. Poczułam także charakterystyczną woń marihuany.
Utkwiłam wzrok w chłopakach, zastanawiając się, co oni do cholery
robią. Zayn z nałożonym kapturem leżał skulony na kafelkach,
podczas gdy Mateusz zbliżał się do niego z czajnikiem.
- Co
robicie? - podeszłam do nich bliżej, kompletnie nie rozumiejąc o
co chodzi.
- Ćśśś.
- Mateusz spojrzał na mnie podekscytowany. - Już czas. Patrz.
Nim
zdążyłam zaprotestować, Mateusz wylał zawartość czajnika
prosto na Zayna. Ten wolnymi ruchami podnosił się z posadzki,
rozkładając przy tym ręce niczym baletnica.
- Rozkwita.
- powiedział dumnie Mateusz, wpatrując się z Zayna niczym ojciec,
który nauczył dziecko jazdy na rowerze.
Z
uniesionymi brwiami obserwowałam jak Zayn robi do mnie dziwne miny,
a Mateusz skacze koło niego z widelcem w ręku. O co tu do cholery
chodzi? To jakaś zabawa w ogrodnika? Mój śmiech wypełnił
zadymione pomieszczenie. Zaczęłam się zastanawiać czy aby tych
dwoje nie brało czegoś mocniejszego niż zioło. Ocierając łzy ze
śmiechu, wyszłam z kuchni. Zastanawiałam się nad wydaniem
biografii Zayna, no wiecie – Zayn Malik – historia prawdziwa.
Byłam pewna, że wątek Malika myślącego, że jest kwiatkiem,
pobiłby rekordy sprzedaży. Zdecydowanie powinien odstawić zioło.
Pomimo
śmiechu, który zafundowali mi dwaj nienormalni faceci, robiący w
kuchni coraz dziwniejsze rzeczy, nie miałam ochoty na zabawę. Cały
czas myślałam o Niallu. Poszłam na górę wziąć prysznic. Gorąca
woda spływająca po moim ciele, podziałała na mnie kojąco. Pół
godziny później wyszłam z łazienki czysta, wysuszona i pachnąca.
Spojrzałam na zegar. Dochodziła pierwsza, a Zayn i Mateusz nadal
siedzieli w kuchni na dwuosobowej imprezie. Sądząc po tupaniu
dochodzącym z dołu, skakali w rytm jakiegoś D&B, którego basy
słyszałam u siebie. Położyłam się do łóżka, nakrywając się
kołdrą pod samą szyję. Nagle usłyszałam ciche puknięcie w
szybę. I dwa następne. Serce mi stanęło. Niepewnie podeszłam do
okna. Wychyliłam głowę i ujrzałam zakapturzonego Nialla
szczerzącego się w moją stronę z gitarą w ręku. Natychmiast
otworzyłam okno.
- Co
tu robisz? - zapytałam. Temperatura na zewnątrz na pewno była
niższa od zera.
Niall
nie odpowiedział. Zamiast tego uśmiechnął się i zaczął grać.
Stałam jak wryta, wsłuchując się w melodię, którą grał. On jest nienormalny.
- Your
hand fits in mine like it's made just for me, but bear this in mind
it was meant to be.
O
Jezusie. On zaczął śpiewać. Little things.
Dla mnie. W środku nocy.
- If I let you know, I'm
here for you, maybe you'll love yourself, like I love you. -
jego oczy wciąż wpatrywały się we mnie.
Stałam
dalej, wsłuchując się w melodyjny głos chłopaka. Nie zważałam
na łzy, które zaczęły lecieć po moich policzkach. Jeszcze nikt,
nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. W lamparcim tempie
zbiegłam na dół, otwierając wejściowe drzwi. Niall stał
naprzeciwko mnie, nadal śpiewając.
- I
won't let these little things slip out of my mouth. But if it's
true. it's you.. it's you they add up to. I'm in love with you. And
all your little things.
Niall
skończył grać i spojrzał na mnie niepewnie. Niewiele myśląc,
podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Miałam w dupie, że
jestem boso, w obszernej piżamie, a podczas tego zdarzenia
prawdopodobnie ucierpiała jego gitara. Nie mogłam uwierzyć, że on
zrobił to dla mnie, przyszedł pod moje okno i zaśpiewał. Może to
lamerskie, głupie i przereklamowane, ale w tamtym momencie czułam
się jak Julia na balkonie, dla której Romeo mówił jakieś
badziewne rzeczy; jak księżniczka, która w końcu doczekała się
rycerza na białym koniu, chociaż w tym wypadku ja miałam na sobie
swoją ulubioną piżamę Hello Kitty, a Niall zamiast lśniącej
zbroi i konia – kurtkę z Topmana i swoją gitarę. Wtulałam się
w niego, zastanawiając się, czym zasłużyłam na to wszystko.
Dlaczego on to zrobił? Myślałam, że okres Disneya mamy za sobą,
ale cóż, widocznie on dopiero się zaczyna. Tylko, że tym razem
taka wersja Disneya totalnie mi się podobała. I chciałam, aby to
nigdy się nie skończyło. W końcu udało mi się uporządkować
wszystkie moje uczucia. Oderwałam się od jego ramion i spojrzałam
na niego.
- Jesteś
szalony. - powiedziałam, patrząc w jego oczy.
- Czasem.
Dla ciebie – odpowiedział.
Uśmiechnęłam
się szeroko, przytulając go i wdychając zapach jego perfum. Tak,
jego zapach był jedną z jego little things, które w nim
kochałam.
____________________________________________________________________
Dobry wieczór, robaczki! Rozdział miał być jutro wieczorem, ale skoro go skończyłam wcześniej, to po co czekać? :D Jedenastka troszkę cukierkowa i słodka, ale mam nadzieję, że mimo tego, przyjemnie czytało się Wam ten rozdział. Właśnie zaczynam pisać kolejny, więc postaram się go skończyć i wstawić jak najszybciej, gdyż jestem nieosiągalna cały następny weekend :) Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! xxx
awwwwwww przez cały rozdział szczerzyłam się do monitora :D świetnyyy <3 jedyne co mnie niepokoi to Penelop i Matii... wole żeby byli przyjaciółmi no ale cóż Ty podejmujesz decyzje. Cokolwiek postanowisz będę fanką tego opowiadania. Jeśli chodzi o Nialla i naszą główną bohaterkę po prostu : ŁAAAAAAŁ WOOW <3 gratuluje talentu pisarskiego i wyobraźni, ich sceny kocham najbardziej. Dziękuje i czekam na następny rozdzialik/Add
OdpowiedzUsuńBoże, dziękuję, nadal nie mogę uwierzyć, że tak lubisz moje opowiadanie! Jesteś niesamowita! :*
Usuńchwila wstępu, jest prawie czwarta nad ranem, dlaczego nie śpię, ktoś by mógł spytać. odpowiedź jest banalna wróciłam po 5 piwach najebana do domu dpiero po kilkugodzinnycm karaoke. Właczyłam sobie jescze Fall Out Boy i spiewam sobie. Weszlam by wylaczyc komputer, ale zobaczylam ze dodalas rozdzial. Przepraszam, za bledy, ale naprawde stan jest wskazujacy.
OdpowiedzUsuńZadcznijmy od konca, dzisiaj jechalam sobie Twoim ulubionym miedzymiastowym tramwajkiem, przerzucalam piosenki na komorce i postanowilam, ze poslucham pierwszy raz od 3 miesiecy little things, w mojej glowie pojawila sie mysl,zeby splesc ta piosenke z fabula w moim fanfiction, ale upredzilas mnie. Kto pierwszy ten lepszy, jak to mawiają ;)
Bardzo słodki ozdzial, przezylam pare zaskoczen, na przyklad myslalam, ze zostawisz watek Pen i Matiego, ale on pojawil sie znowu z czego sie ciesze, bo cos zakłoci sielankę Hazzy(Co do kurwy nędzy to zdanie miało oznaczać, nevermind, nawet ja nie wiem) Będzie się działo! jaka musi byc tajemna sila by przekonac Penelope do zerwania z Stylesem?
Wyczuwam, że nasz kochana Mags zacznie coś czuć do Zayna prędzej czy później, a to oznacza, że wcześniej jakieś wielkie pierdolniecie zniszczy relacje N&M.
Wyobraź sobie teraz syyuacje, że ja najebana Elenn sobie czytam rozdział i Ty nagle mi wykskakujesz z kwitnacym Zaynem, zastanaiwam się czy to mi wyżarło mózg cvzy coś gorszego się ze mną dzieję, ogólnie mam zrytą banie.
Później trochę się przestraszyłam, że Niall tak zlał naszą bohaterkę przy tym wyznaniu przez telefon, ale okazało się, że szykował coś więcej ufuf.
chociaż... w sumie... Jeśli mam być szczera, a pod wpływem z reguły jestem( i klne jak szewc, ale nieważne). Zawsze od dzieciaka, jak czytałam książki, oglądalam głupie programy na MTV i VIVIE, oglądałam filmy o wyborze np dziewczyny między dwoma chłopakamim to zawsze , 4ever, immer(sprawdziłam na google translate jak jest po niemiecku zawsze:P) kibicowałam temu którego w ostatecznosci nie wybierała. A wiesz komu teraz dopinguje? Nikomu innemu jak Zaynowi. Mimo że kocham z całego cerca Niallerka to jakoś bardziej mi do gustu przyadl Malik. Ale znając moje szczescie i tak skonczy sie opko na Horanie, w koncu taki jest link do bloga i Ci sie nie dziwie. kuźwwa, co ja ywgaduje, przepraszam, pewnie pomyslisz, ze Cie nie szanuje czy cos bo pisze pijana, ale kocham Twwoje opowiadanie, jedyne jakie czytam, na reszte nie mam ochoty/sił. Po prostu wyrazam jakies tam swoje urojenia. Przeczytam pewne rano ten komentarz i go skasuje bo jest ttaki glupi, ale jak narzie ludzie moga podziwiać mój maly mozdzek.
przperaszam,ze streszczam tutaj pol mojego zyciorysu i ogolnie pisze jak piecioletniedziecko.
Och Panie, jak ja uwielbiam Twoje komentarze! Nigdy nie mam pojecia, co Ci odpisać, więc napiszę jedynie - dziękuję <3
UsuńZajebiste!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!KURWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO !
OdpowiedzUsuńAwwww to jest takie słodkie, naprawdę. Mi też podoba się taka wersja Disney'a.
OdpowiedzUsuńO kurde, kurde, kurde, dziewczyno skąd ty bierzesz na to wszystko pomysły? To jest fenomenalne! Sceny Nialla i Mags są świetne, jeszcze jak na koniec jej zaśpiewał Little Things to byłam wniebowzięta. W końcu są parą! Są nie? No bo Niall mówi do niej jak o swojej dziewczynie, więc są razem, tak? Hahaahhaha, nie wierzę, że Mateusz powiedział do Sofie "Penelope", haha. Rozwaliłaś mnie z tym. I jeszcze jak on mówił, że nie lubi jak Pen np. wybiera zielone Skittelsy, to było świetne. Jeszcze na koniec Zayn! Boże, w życiu się nie spodziewałam, że to nie będzie jego dziecko. Jakbyś jeszcze napisała, że to dziecko będzie np. Harry'ego albo Louisa to bym padła i nie wstała. No nic, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZayn jest bestią, będzie go więcej w późniejszych rozdziałach :D Wątek Pagsley narazie zakończony, ale możliwe, że pojawi się później :) Mateusz to ciamajda trochę :D
UsuńDziękuję bardzo za tak piękny komentarz! :*
Super, taki przesłodzony :) Bardzo mi się podoba i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawszę boski nie mogę się doczekać kolejnego nie mogę z tego że Mateusz do Sofi powiedział Penelop :D kocham i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńOh my God ;D nawet nie wiesz jak mi się ten rozdział podoba :) niesamowicie wciąga to twoje opowiadanie czytam i che więcej :D czekam na następny :D dziękuję tobie za to opowiadanie i ten piękny rozdział :*
OdpowiedzUsuńTo ja Ci dziękuję za to, że tu weszłaś i poświęciłaś czas na czytanie! <3
UsuńWchodzę tu czytam jaram się i się pytam dlaczego jest tak mało komentarzy?! przecież to opowiadanie jest niesamowite dziewczyna ma talent pisze świetnie:) opisuje sceny bardzo fajnie wgl wszystko jest tak jak powinno:) jeden z najlepszych blogów jakie czytam a tu tak mało komentarzy no nie pojmuję tego ;d zapewne nie wszystkim chce się komentować ale przecież o to chodzi aby pod rozdziałem wyrazić swoją opinie no ale może tylko ja tak sądzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tak miły komentarz :) Nie zmuszam ludzi do komentowania ani nie szantażuję ich tekstami typu "x komentarzy - nowy rozdział" zawsze bardzo miło jest przeczytać, że coś co robisz w dużej mierze dla innych, komuś się podoba, na pewno te dziewczyny, które prowadzą blogi wiedzą, jak to jest, kiedy czyta się kilka słów i uśmiech sam wchodzi na twarz :)
UsuńDziękuję jeszcze raz! <3
ojojojojojojojojjo Niall i Mags <3 to taka słodka para.hahaha i ona,Zayn i Mateusz :D ciekawe co będzie dalej
OdpowiedzUsuńczekam na nowy z niecierpliwością.
ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
"Czy ja jestem bohaterką jakiegoś typowego fan fiction?!"
OdpowiedzUsuńHahahahahahahahahahahahahahahahahaha.... x123424535356785543245
Genialne.!!!
Nie mogę się opanować. :D
Wspaniałe opowiadanie.!!
Jestem ciekawa czy Mateusz będzie z Pen, bardzo im kibicuję <3
Niall & Mags <3
Jak zazdroszczę... To było takie wspaniałe. ^^ Ta piosenka *.*
Jesteś cudowna *.*
Pozdrawiam :)
Nie, to TY jesteś cudowna! <3
UsuńDziękuję za komentarz :*
super :)
OdpowiedzUsuń