czwartek, 1 sierpnia 2013

10. I feel so close to you right now.

Szesnasty listopada.
Od „imprezy weselnej” minęło kilka dni, a moje stosunki z Niallem znów były takie jak wcześniej. Również moja ręka zdążyła się zagoić, pozostawiając jedynie małe zaczerwienienie na pamiątkę tamtych wydarzeń.
Cała sytuacja z paparazzi też przycichła. Faceci stojący przy LSE chyba stwierdzili, że nie znajdą tam „przyjaciółki Nialla”, więc kilka dni po ukazaniu się zdjęć, całkowicie zniknęli sprzed dziedzińca budynku. Mimo że cały zespół teoretycznie miał wolne, Niall wraz z pozostałą czwórką od tygodnia całe dnie przesiadywał w studio nagraniowym. Ja z kolei postanowiłam nieco podciągnąć się w nauce. Pierwszy semestr powoli chylił się ku końcowi, a jeżeli chciałam zostać tutaj do końca roku akademickiego, egzaminy semestralne musiałam napisać lepiej niż dobrze. Doskonale wiedziałam, że Uniwersytet Gdański gromadzi moje wszystkie wyniki tutaj i gdybym zawaliła jakikolwiek z egzaminów, automatycznie przyleciałabym do domu wcześniej niż planowałam. Mimo że po angielsku mówiłam bardzo dobrze, niektóre słówka z dziedziny ekonomii i finansów sprawiały mi sporo kłopotów, więc chłopaki, mimo napiętego grafiku, często pomagali mi uporać się z tym cholerstwem. Zresztą, nawet rodowici Brytyjczycy, jak Louis czy Harry nie potrafili uporać się z wytłumaczeniem mi, co znaczy na przykład roszczenie regresowe, co więcej, nie mieli pojęcia, że takie rzeczy istnieją. O Niallu nie wspomnę. Był naprawdę świetnym chłopakiem, ale o prawie ekonomicznym wiedział tyle, co nic. O dziwo chłopaki uczyli się razem ze mną tych przeklętych pojęć, co zaowocowało zaskoczeniem prowadzących program śniadaniowy, kiedy Niall wypalił, że wie co to windykacja outsourcingowa, podczas rozmowy o życiu uczuciowym One Direction. Ja z kolei z odwdzięczałam się gotując im, o ile potrawy nie wychodziły poza próg moich umiejętności kulinarnych. W przerwie pomiędzy nauką a spotkaniami z Niallem ( tak, mimo wielu obowiązków oboje znajdowaliśmy dla siebie czas aby chociaż zobaczyć się na trzy minuty, o milionie telefonów i esemsów nawet nie wspominając. Nigdy jednak do końca nie byliśmy sami – w kulminacyjnym momencie zawsze ktoś wchodził, albo dzwonił. Przy kolejnym razie zaczęłam się zastanawiać nad kupnem jakiegoś pistoletu ze sporym kalibrem) spędzałam czas z Penelope, która w międzyczasie postanowiła zostać dziewczyną Harry'ego, łamiąc tym samym miliony nastoletnich serc. Kiedy któregoś dnia, gdy byłyśmy na uczelni, radośnie oznajmiła mi, że ona i Harry są razem, o mało nie zakrztusiłam się swoją latte. Wtedy poczułam się mega żałośnie. Ona po niespełna trzech randkach, została dziewczyną Harry'ego Stylesa, swojej największej miłości, podczas gdy ja i Niall nawet nie zaliczyliśmy pierwszego normalnego pocałunku. Fantastycznie. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy ja przypadkiem nie jestem aktorką jakiegoś Disneyowskiego filmu, gdzie główna bohaterka całuje się ze swoim świetnym chłopakiem dopiero pod koniec. Czy ja jestem jakaś inna? Naprawdę chciałam go w końcu pocałować, ale jakoś nie było okazji. No dobra, była jedna, którą sama popsułam, ale to się nie liczy. Ale po moich przygodach w poprzednim związku wolałam poczekać na naprawdę fajny i odpowiedni moment, a nie całować się pod mostem kolejowym podczas potajemnego picia Amareny z Biedronki. Romantyczność na sto procent, Disney w polskim wydaniu.
Co prawda spotykamy się na stopie przyjacielskiej, jednak nasze gesty i spojrzenia mówią za siebie, no, przynajmniej według Mateusza. Skąd on może to wiedzieć? Ekspert się znalazł. A właśnie, co do mojego kochanego współlokatora – od kilku dni namiętnie wymienia esemesy z Sophie. Tak, tą Sophie, która doprowadziła mnie do białej gorączki przebywając w tym samym pomieszczeniu, co Niall. Na początku nie miałam pojęcia, że chodzi właśnie o nią. Gdy tylko spytałam, kiedy poznam jego przyszłą dziewczynę, w odpowiedzi uzyskałam jego morderczy wzrok i pozdrowienie środkowym palcem. Okazało się, że mimo usilnych prób zaproszenia Sophie na randkę, Mateusz wciąż dostawał kosza. Śmieszyły mnie jego coraz to nowsze sposoby zdobycia jej, jednak z uwagą obserwowałam jego poczynania. Niestety, po sto piątym koszu, Mateusz poddał się, co zaowocowało lekką depresją. A ja, w roli pogotowia pocieszającego, wypróbowałam na nim wszystkie formułki, które miałam przygotowane dla przyjaciółek - w razie rozstania z facetem, kłótni, przypadkowych ciąż i tym podobnych. O dziwo, zadziałało.

Dzisiejszy piątkowy poranek przywitał mnie śniegiem za oknem. Zdziwiłam się, w końcu w Polsce śnieg o tej porze roku nie był niczym niezwykłym, jednak w Londynie? Usiadłam na łóżku i z niedowierzaniem obserwowałam jak z każdą minutą biały puch otula każdy skrawek ziemi.
Zrezygnowanym krokiem zeszłam na dół, gdzie zastałam ubranego już Mateusza siedzącego przed laptopem z kubkiem kawy.
       - Hej – przywitał mnie uśmiechem. W ogóle, mój kuzyn wyglądał jakoś inaczej.
I nie chodziło tu o wygląd- nadal był wysokim zielonookim, brunetem. Był starszą wersją mnie, no może oprócz koloru oczu i włosów. Mateusz o siódmej rano tryskał energią, nie był tak jak zawsze, markotny, zaspany i zły, że musi tak wcześnie wstawać do tej spierdolonej roboty. Spojrzałam zdziwiona na niego, na co on tylko uśmiechnął się szerzej. Widząc mój pytający wzrok, powiedział:
       - Dziś wrócę późno, hm, może nawet jutro rano. Nie czekaj na mnie.
       - Po co? Z kim? Dokąd? - zaskoczył mnie fakt, że chłopak, który kiedy nie imprezujemy siedzi z tyłkiem przed telewizorem i namiętnie ogląda ze mną beznadziejne programy typu Jackass, nagle wychodzi sam. Przecież gdy była gdzieś impreza, zawsze dowiadywałam się pierwsza.
       - Jezu, czy ty musisz wszystko wiedzieć? Po prostu wychodzę z kimś na kolację – wyszczerzył się.
Wciąż zaspana, z trudem analizowałam jego słowa, jednak moja podświadomość postanowiła wlepić mi porządnego kopa, czym zmusiła mnie do mega wysiłku, jakim jest myślę nie o poranku.
       - Zaraz, czy ten ktoś ma jasnobrązowe włosy, długie nogi, wielkie cycki i nazywa się Sophie? - spojrzałam na niego uważnie. Mimowolnie się uśmiechnął jednak natychmiast jego twarzy pojawiło się zniecierpliwienie przesłuchaniem jakie zafundowałam mu z samego rana.
       - Oj,  młoda skończ, nic ci nie powiem. Jak coś z tego wyjdzie, obiecuję, że będziesz pierwszą osobą która się dowie - powiedział, kończąc tym samym rozmowę.

A więc Sophie. W gruncie rzeczy to bardzo miło z jej strony, że w końcu zdecydowała się dać mu szansę po tym jak robił z siebie idiotę przez ostatnie dni. Ciekawe tylko, czy jest tego warta. Lepiej żeby umawiała się z nim, niż z Niallem. MOIM Niallem.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Spojrzałam na nadawcę i na mojej twarzy natychmiast pojawił się szeroki uśmiech.

Od: Niall
Dzień dobry, słoneczko! Dzisiaj kończymy nagrywać i od południa mam wolne. Chcesz się spotkać? Stęskniłem się xx

Jezu Chryste, czy on musi być taki słodki? Ostatnio widziałam się z nim dwa dni temu, kiedy udało mu się wyrwać w przerwie na lunch. Mimo że kiedy się witaliśmy, widziało nas kilka fanek, to do tej pory nie widziałam o tym żadnej wzmianki w gazetach czy w internecie. Przebywając z nim czułam się jak w innym świecie. Zapominałam o tym, że miałam beznadziejny dzień, że źle się czuję. To było jak przejście z tego zwykłego świata do jakieś magicznej Narnii, z tym wyjątkiem, że moja prywatna Narnia miała na imię Niall. Podświadomie czułam, że moje uczucia do niego z każdą chwilą przybierają na sile. Nie raz, nie dwa, patrząc na niego miałam ochotę rzucić się na niego. Jednak chwilę później uświadamiałam sobie, że zachowuje się jak jakaś wygłodniała bestia. To skutecznie hamowało moje plany, jednak kiedy przychodziło co do czego, i tak zawsze ktoś nam przeszkadzał. Prawdziwy, pierdolony Disney.

Do: Niall
Po zajęciach nie mam nic do roboty, więc myślę, że spotkanie to świetny pomysł! x
Zastawiałam się czy nie dopisać, że wieczorem Mateusz zostawia mi wolną chatę, jednak nie zdążyłam wysłać drugiej wiadomości, bo Niall odpisał w ekspresowym tempie.

Od: Niall
Może wpadniesz do mnie i obejrzymy jakiś film?


Do: Niall
Brzmi świetnie :) mam ochotę na komedię romantyczną!

Od: Niall
O Boże, tylko nie to... Będziesz musiała mnie do tego jakoś przekonać, mała. O ósmej widzę cie u mnie! x

Do: Niall
Uwierz mi, potrafię być bardzo przekonująca. Do zobaczenia później xxx

Odłożyłam telefon i szczerząc się jak idiotka poszłam na górę, aby ogarnąć się przed wyjściem na uczelnię. W końcu zobaczę jego uśmiechniętą buzię, jego niebieskie oczy, w których zawsze się zatracam. W uwagi na mój stan euforii, wkładałam na siebie pierwsze lepsze rzeczy, które znalazłam w szafie, zresztą, w tamtym momencie na uczelnie mogłam iść nawet mojej różowej piżamie Hello Kitty. Kiedy zeszłam na dół, Mateusza już nie było. Spojrzałam na zegar - miałam niespełna kwadrans, aby dojść do najbliższej stacji metra. Cholera, zachciało mi się robić loki. Pospiesznie ubrałam swój szary płaszczyk. Na na głowę włożyłam swój bladoróżowy beret. Szybko spojrzałam w lustro i stwierdzając, że jest w porządku, nacisnęłam klamkę drzwi wyjściowych. Otworzyłam drzwi i moje serce stanęło.
       - Co tu robisz? - zapytałam zaskoczona.
Naprzeciwko mnie stał szczerzący się Niall. W jego włosach wciąż połyskiwały płatki śniegu, a jego buzia była lekko zaróżowiona od chłodu.
       - Mam trochę czasu więc pomyślałem, że odwiozę cię na uczelnie. Nie będziesz szła w taką pogodę, a poza tym, stęskniłem się – blondyn nadal się uśmiechał.
Niewiele myśląc podeszłam do niego i z uśmiechem wtuliłam się w niego, nie zważając, że w jednej ręce trzymał kubek z kawą. Jego szyja przyjemnie pachniała męskim żelem pod prysznic. Całą wieczność później w końcu odsunęłam się od niego i spojrzałam w te niebieskie oczy, które były moją ostoją, i z których można było czytać jak z otwartej księgi. Widziałam w nich troskę, poczucie bezpieczeństwa, radość i chyba coś jeszcze. Coś o czym bałam się otwarcie mówić. Być może się mylę. Moja intuicja wciąż nie pracowała na najwyższych obrotach.
       - Co? Umazałem się gdzieś dżemem? - spytał zaniepokojony, kiedy zauważył, że przyglądam mu się niczym wół w malowane wrota.
       - Nie, głuptasie. Po prostu uwielbiam patrzeć w twoje oczy – powiedziałam lekko.
Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech i rumieniec. Czyżby wciąż nie potrafił przyjmować komplementów? - A teraz chodź, jeżeli oboje mamy zdążyć na czas – dodałam, omijając go i kierując się w stronę jego Range Rovera. Zaskoczony moją bezpośredniością, szybko podążył za mną.

       - Komedie romantyczne? Serio? - Niall spojrzał na mnie ukradkiem, by potem swoją uwagę całkowicie skupić na drodze. Kolejne dziesięć minut debatowaliśmy nad tym jaki film wybrać na dzisiejszy wieczór. Oboje byliśmy uparci, więc spór o film szybko się nie skończy.
       - Jasne, przecież tam zawsze są szczęśliwe zakończenia. Ale oczywiście ty wolisz sikającą krew i odcięte latające głowy – powiedziałam, a Niall uśmiechnął się.
       - O tak, to jest najlepsza cześć horrorów – odpowiedział, a ja wywróciłam oczami.
Kilka minut później dotarliśmy na moją uczelnię. Tym razem dziedziniec był pusty. Nie dziwię się, w końcu w ciągu pięciu minut leniwie padający śnieżek przekształcił się w małą zamieć.
       - To do zobaczenia później – uśmiechnęłam się, po czym na policzku blondyna złożyłam delikatny pocałunek.
       - I tak oglądniemy horror – szepnął mi do ucha, a ja momentalnie oderwałam się od niego.
       - Chciałbyś – powiedziałam zadziornie, po czym wyszłam z samochodu i skierowałam się w stronę głównego wejścia.
Gdy tylko weszłam, ujrzałam wielki tłum zgromadzony w holu. Oszołomiona spoglądałam na innych, kompletnie nie mając pojęcia, jaki cel ma mieć to niecodzienne zjawisko. Chociaż z drugiej strony, pieprzyć cele, w ciągu trzydziestu sekund od wejścia do kotła, jakim niewątpliwie była LSE, wyczaiłam dwóch mega przystojnych kolesi.
       - Hej,  Mags! - za plecami usłyszałam głos Penelope. Odwróciłam się i ujrzałam uradowaną przyjaciółkę. - W tym starożytnym budynku pękły rury i zalało całe drugie piętro. Zajęcia odwołane! - pisnęła radośnie. Poczułam niesamowitą ulgę. Naprawdę nie miałam ochoty siedzieć i słuchać skrzeczącego głosu profesora Deavone'a, ekscytującego się politycznymi stosunkami szkocko-angielskimi w osiemnastym wieku. Poza tym, na dworze było ze cztery stopnie na minusie i już pękają rury? Wow, aż boję się pomyśleć, co byłoby gdyby było z pięć razy zimniej. Stan klęski żywiołowej? Ewakuacja?

Niemalże w podskokach wyszłyśmy w budynku i skierowałyśmy się w stronę Paddington, gdzie w jednej z licznych, indyjskich herbaciarni serwowali chyba najlepszą herbatę w całym Londynie. Usiadłyśmy tuż przy oknie, obserwując ludzi, którzy starali się uciec przed opadami śniegu, który mimo że padał zaledwie parę godzin, zdążył już skomplikować życie niejednemu londyńczykowi.
       - Masz jakieś plany na wieczór? - zapytałam Penelope, trzymając w dłoniach kubek z gorącym płynem.
Przyjaciółka spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
       - Idziemy z Harrym do galerii sztuki – powiedziała. - Wiedziałam już od początku, że jest niesamowitym człowiekiem, ale nie wiedziałam, że aż tak - rozmarzyła się.
Jeżeli myśleliście, że poprzez spełnienie jej marzenia, jakim była randka (i związek) ze Stylesem, jej psycho natura troszkę się uspokoiła, cóż muszę was rozczarować. Było wręcz przeciwnie. O ile w towarzystwie Harry'ego zachowywała fason, w sieci nadal była niekwestionowaną prezeską fanklubu „Głos Harry'ego Stylesa doprowadza mnie co ciąży”, a ja chcąc nie chcąc (bardziej to drugie) musiałam zostać jej pomocniczką. O Panie, nie każ mi tego robić, proszę. Czasem zastanawiałam się, kiedy ta cała stylesomania jej się znudzi, jednak ilekroć byłam w jej mieszkaniu, gdzie z każdej możliwej ściany, szafki, kanapy, lodówki i wanny uśmiechał się do mnie Harry, stwierdzałam, że to nigdy się nie skończy.

Milczałyśmy przez chwilę. Nagle Penelope spojrzała na mnie swoimi wielkimi, brązowymi, błyszczącymi oczami i niemal bezgłośnie szepnęła:
       - Dziękuję.
Posłałam jej zdziwione spojrzenie.
       - Gdyby nie ty, w życiu nie poznałabym chłopaków, a w szczególności jednego z nich – na myśl o Harrym Penelope mimowolnie się uśmiechnęła.
Posłałam jej szeroki uśmiech. Cieszyłam z jej szczęścia, miałam tylko nadzieję, że Harry'emu szybko nie znudzi się bycie w związku i nie rzuci mojej przyjaciółki dla jakieś innej brązowowłosej modelki z długimi nogami. Pff, gdyby tylko Penelope już nie wyglądała jak modelka z katalogu Victoria's Secret.
       - A jak u ciebie i Nialla? - spytała nagle.
Co u mnie i u Nialla? Ach tak, dalej spotykamy się jako przyjaciele, i jeszcze się nie całowaliśmy, świetnie, prawda? Totalny DISNEY. Kurwa mać.
      - Hm, jest okej. Spotykamy się dzisiaj wieczorem – mruknęłam.
      - Jesteście w końcu ze sobą, czy nie? - Penelope odsunęła pusty talerzyk po croissancie i spojrzała mi w oczy.
      - Daj spokój Pen, znamy się dopiero miesiąc, na miłość boską. Poza tym... - zaczęłam, jednak Pen przerwała mi, podsuwając pod nos jej iPhone'a kiwając głową żebym przeczytała stronę, którą przed chwilą otworzyła.
Wzięłam do ręki jej telefon i spojrzałam w ekran.

Przyłapani! Dzisiaj rano słodki Niall z One Direction został zauważony przed gmachem London School of Economics and Political Science, w towarzystwie ślicznej blondynki, z którą widziany był już wcześniej. Mimo że na dworze panuje zamieć i niskie temperatury, między tą dwójką panuje iście gorąca atmosfera! Nasz informator przyłapał parę na czułym pożegnaniu. - Między nimi definitywnie jest coś więcej niż przyjaźń – powiedział. Cały Londyn spekuluje – co tak naprawdę dzieje się między uroczą studentką a Horanem? Wierne fanki blondwłosego przystojniaka – nie łamcie się, jest jeszcze szansa na usidlenie naszego wiecznego singla! Sam zainteresowany, nadal nie powierdził tych doniesień! Czekamy więc na seksownie brzmiące „Wciąż jestem singlem” z ust Nialla albo potwierdzenie najgorętszych plotek ostatnich tygodni!

Odłożyłam telefon Penelope i spojrzałam na nią, po czym obie, jak na komendę zaczęłyśmy się śmiać. Co prawda, dalej dziwnie się czuję czytając o sobie na stronach plotkarskich, jednak z drugiej strony widok paparazzich usiłujących rozwiązać zagadkę, kim jest przyjaciółka Nialla, był bardzo zabawny.
       - Wciąż jestem singlem – Penelope naśladowała głos Nialla. Robiła to tak dobrze, że niemal wyplułam na nią całą moją herbatę. Obie parsknęłyśmy śmiechem.
       - Wiedziałam co ubrać, żeby wyjść dobrze na zdjęciu – powiedziałam dumnie widząc uśmiechniętą siebie wysiadającą z samochodu blondyna, na co brunetka ryknęła jeszcze głośniejszym śmiechem niż poprzednio.
       - Fakt. - Penelope otarła łzy z oczu.
Moja przyjaciółka miała za sobą już pierwsze publiczne spotkanie z paparazzi, kilka dni temu, kiedy razem z Harrym wychodziła z jednego z klubów. Na początku cieszyła się byciem w centrum uwagi, jednak gdy jeden z nich mało jej nie staranował, natychmiast tego wszystkiego pożałowała. Wiedziałam, że wtedy Boris kazał im razem iść na imprezę. Zamieszanie wokół Nialla podgrzało atmosferę w światku showbiznesu, natomiast Harry i Penelope rozgrzali ją do czerwoności. Menadżer cieszył się, że gwiazda One Direction znów świeciła wielkim blaskiem. Fakt, według ich managementu kilka tygodni przed wydaniem płyty należało zrobić zamieszanie wokół zespołu, niezależnie od chłopaków. I tak ostatnio Louis zakończył swój związek z Eleanor i na Twitterze oficjalnie ogłosił, że jest singlem, a Liam nadal pozował na grzecznego chłopczyka z boysbandu ( co było kompletną bzdurą. Niall kiedyś opowiadał mi o upojnej nocy Liama i Danielle, gdzie ich jęki i krzyki słyszał cały hotel. On wcale nie jest taki grzeczny! Ha ha). To takie pojebane.
Pół biedy, że Boris nie czepiał się życia Nialla. Jak na razie nie słyszałam żadnej komendy typu „weź ją za rękę dokładnie obok tego sklepu zielarskiego”, albo „zabierz ją na imprezę, poprzytulajcie się, półminutowy całus przed obiektywami i do domu”. I miałam nadzieję, że nigdy tego nie usłyszę.

Nagle przypomniałam sobie o poranku w domu.
       - Pen! - powiedziałam zbyt głośno, a moja przyjaciółka spojrzała na mnie ze strachem. - Mateusz i Sophie idą dzisiaj na randkę! - powiedziałam z entuzjazmem, na co Pen od razu się ożywiła. Spojrzała na mnie z miną, która wyrażała zaskoczenie, niedowierzanie i... wściekłość? To nie możliwe, pewnie moja intuicja znów szwankuje. Penelope nie może być zazdrosna o mojego współlokatora. Przecież Penelope i Mateusza nic nie łączy, prędzej w kłótni pozabijaliby się nawzajem. To znaczy, lubili się, i to nawet bardzo i często mało nie sikałam w majtki od tych ich przekomarzań, ale nigdy nie flirtowali ze sobą, czy coś. Wydawało mi się, że Mateusz traktuje ją tak samo jak mnie – jak młodszą bratanicę, którą musi chronić przed całym złem tego świata. Poza tym, Penelope jest z Harrym więc to wszystko to tylko moje chore urojenia. Prawda?

Nagle w mojej głowie pojawił się pewien obraz. Noc, kiedy we trójkę z nudów upiliśmy się niemalże do nieprzytomności, a ja myślałam, że to co usłyszałam, tylko mi się śniło.

Leżałam na swoim łóżku, walcząc z zrzyganiem się na wykładzinę w moim pokoju, która robiła do mnie dziwne miny. Nienawidzę jej. Czekałam na Penelope, która uparła się, że odprowadzi Mateusza do pokoju. Byłam wykończona, mój mózg wirował, czułam się jakby... nie, tego nie da się nawet opisać. Skuliłam się na łóżku, z całych sił próbując nie patrzeć na tą przeklętą wykładzinę, której zaczęłam się bać. Chciałam zawołać Pen, jednak w tym samym momencie usłyszałam ciężkie szuranie po podłodze.
       - Zamykam drzwi na klucz, nie myśl, że tu wejdziesz, Don Mateo – wybełkotała.
       - Ale jeszcze minutę, nie pożegnałem się z tobą – odpowiedział Mateusz, równie bełkocząc jak ona. Zaraz, przecież zanim skończyłam zakończyłam swój żywot, wszyscy żegnaliśmy się z piętnaście razy. Znów usłyszałam szuranie, a później szept.
       - Myślisz, że ona już śpi? – spytała Penelope. Otworzyłam jedno oko, widząc jak oboje mi się przyglądają. Nie odezwałam się, zresztą, gdybym tylko otworzyła buzię, obrzygałabym pół pokoju.
       - Ona jest nieprzytomna, Pen – Mateusz również szeptał. Dźwięk szurania znów wypełnił moje uszy. Boże, to takie irytujące.
      - Matty, nie łap mnie za tyłek – szepnęła. Usłyszałam cichy chichot.
      - Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało, poza tym tak bardzo lubię ten twój, jędrny hiszpański tyłeczek – szepnął, a ja myślałam, że zrzygam się w swojej jamie ustnej, a później połknę swoje wymiociny, po czym powtórzę ten proces kilka razy. Za jakie grzechy muszę tego słuchać!? Chciałam ich uciszyć, przerwać ich rozmowę, jednak wciąż nie mogłam mówić. Alkohol zabrał mi tą zdolność. Byłam zablokowana, jakby ktoś zszył moje wargi grubą nicią, a dla zwiększenia efektu zakleił je taśmą izolacyjną.
Otworzyłam oczy i delikatnie przekręciłam głowę w stronę drzwi, błagając Boga, aby tego nie zauważyli.
       - Och, Matty – Penelope przybliżyła twarz do mojego kuzyna. W głowie zapaliła mi się lampka – seks wisi w powietrzu! Ale zaraz, od kiedy oni wymieniają bez krzyku więcej niż trzy zdania?! - przestań to robić, doskonale wiesz do czego to prowadzi – uśmiechnęła się zalotnie, a ja z niedowierzaniem patrzyłam jak na moich oczach rozgrywa się gra wstępna tych dwojga. O ja pierdole.
       - Poprzednim razem nie narzekałaś, moja droga – Mateusz odgarnął jej włosy, po czym zaczął całować jej szyję, a Penelope cicho jęknęła. Boże, proszę, nie chcę tego widzieć. Nie chcę oglądać pornosa na żywo, proszę. Przecież jestem dwa metry od nich i wszystko widzę i słyszę!
       - A masz... - Penelope ze wszystkich sił starała się dokończyć to zdanie, jednak przerwał jej mój kuzyn, mówiąc, że ma. Nie chciałam myśleć co, chyba doskonale wiedziałam o co chodzi.
Penelope zalotnie uśmiechnęła się do niego, po czym wrócili do swojego zajęcia, jakim było obmacywanie się nawzajem. Chciałam zamknąć oczy, jednak tego też nie mogłam zrobić. Gorączkowo zastanawiałam się co robić, jednak w tamtym momencie Bóg i pozostały Duet Święty postanowił mi pomóc. Jednym, szybkim ruchem przechyliłam swoją głowę i zwymiotowałam całą zawartość swojego żołądka na tą cholerną wykładzinę, która w końcu przestała robić do mnie miny.

O kurwa, a więc to nie był sen. Wciąż nie miałam pewności co do prawdziwości tego zdarzenia, byłam wtedy pijana jak stodoła. Usiłowałam sobie przypomnieć kiedy to miało miejsce, ewentualnie, kiedy miałam ten sen. To na pewno nie były ostatnie tygodnie, to musiało być jeszcze przed imprezą Halloweenową. Tak, to chyba było jeszcze w październiku, Penelope już wtedy miała tą czerwoną bluzkę z Harrym. Cholercia, myśl, Milewska, myśl, to bardzo ważne.
       - Żartujesz? W końcu się ugięła? - spytała z niedowierzaniem. Mrugnęłam kilka razy, po czym spojrzałam na nią.

Pokiwałam głową. Penelope prychnęła.

       - Po tych wszystkich razach, kiedy robił z siebie idiotę na jej oczach, oby była tego warta, bo jak nie to obiecuję, że sama sobie z nią... - zaczęła groźnie, jednak gdy zdała sobie sprawę, co mówi, natychmiast umilkła.
Gapiłam się na nią z otwartą buzią. No bez jaj. O co w tym wszystkim chodzi?
       - To znaczy, chciałam powiedzieć, że bardzo się cieszę z jego szczęścia, ale... no wiesz o co mi chodzi... - próbowała jakoś sensownie ubrać w słowa to co zamierzała powiedzieć.

Postanowiłam ukrócić jej tortury i przerwałam jej, mówiąc jedynie, że wiem o co chodzi. Brunetka uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. To nie był sen! O cholera, oni naprawdę coś robili. O Jezu. Już chyba wolałabym, aby to wszystko mi się śniło . Owszem, kocham Pen, jak własną, rodzoną siostrę, może nawet bardziej od własnego, rodzonego brata, jednak wizja tego, że kiedyś mogłaby zostać żoną Mateusza, i co za tym idzie, moją ciotką, wcale nie była kusząca, tym bardziej, że wtedy zmuszałaby mnie do nazywania jej ciocią Penny. Uwierzcie mi, ona była do tego zdolna.

Powróciłyśmy do rozmów o niczym, jednak moja podświadomość pospiesznie zapisała sobie w swoim notesiku, aby następnym razem uważniej obserwować zachowanie Mateusza i Pen.

Kiedy wyszłyśmy z herbaciarni, było już grubo po południu. Powoli zaczęło się ściemniać. Pożegnałam się z Pen i skierowałam się w stronę parkingu, gdzie czekał na mnie Mateusz. Miałam zamiar napisać esemesa do Nialla, gdy nagle przede mną błysnął flesz aparatu. Pstryk. Pstryk. Pstryk. Podniosłam wzrok w górę i ujrzałam pięciu fotografów. Zszokowana przyspieszyłam kroku. Próbowałam się zasłaniać jednak kiepsko mi to wychodziło. Cała piątka podążyła za mną. Co kilka sekund naciskali spust migawki, przekrzykując się wzajemnie:
       - Spójrz tutaj!
       - Jak masz na imię!?
       - Co cię łączy z Niallem!?
Byłam coraz bardziej przerażona.
       - Proszę mnie zostawić w spokoju, on jest tylko moim znajomym - wymamrotałam, jednak paparazzi mieli to gdzieś. Moja panika zaczęła rosnąć, nie miałam dokąd uciec. Czułam się jak jakieś osaczone zwierzę, które nie miało dokąd uciec.
Flesze nadal błyskały w nadziei zrobienia dobrego zdjęcia. Całą szopkę zaczęło obserwować paru przechodniów, którzy z zaciekawieniem wychylali głowy, chcąc zobaczyć, która gwiazdka za kilka godzin pojawi się na portalach plotkarskich. Z tą różnicą, że ja nie byłam żadną gwiazdą.
       - Niall Horan to twój chłopak? - jeden z nich wydarł mi się do ucha.
Stanęłam i nadal zakrywając swoją twarz ręką, krzyknęłam:
      - NIE JESTEM JEGO DZIEWCZYNĄ!

Nagle rozległ się klakson samochodu.
       - Wsiadaj! - ryknął Mateusz, otwierając mi drzwi.
Pospiesznie ominęłam jednego z fotografów i wskoczyłam do auta, po czym odjechaliśmy z piskiem opon.
       - Boże, czy to zawsze ja będę tym, który ratuje ci dupę? - westchnął, nie odrywając wzroku od jezdni.
Nie odpowiedziałam. Nadal byłam zszokowana tym co się stało. Do jasnej cholery, skąd oni wiedzieli gdzie jestem!? W sumie, już po wszystkim, czasu nie cofnę. Zdjęcia jeszcze przeżyję, gorzej gdyby moje dane wyciekły do użytku publicznego. Nadal nie rozumiałam po co to całe zamieszanie. Wypuściłam powietrze z płuc. Już nie mogłam doczekać się, kiedy znajdę się w Fulham i przytulając się do Nialla, zapomnę o Bożym świecie.

Kiedy wróciliśmy do domu, pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było włączenie laptopa i sprawdzenie, czy moja twarz już jest ozdobą internetu. Faktycznie, w sieci już pojawiły się pierwsze zdjęcia. Widać mój bok i kawałek twarzy, gdzie nieskutecznie próbuję zakryć.
Obok mnie usiadł Mateusz i przekrzywiając głowę spojrzał na moje zdjęcie.
       - No, szybcy są – stwierdził, po czym zabrał się za jedzenie bigosu.
Hm. W sumie wyszłam uroczo. Zrobienie loków dzisiejszego poranka, naprawdę sprawiało, że wyglądałam ładnie. I jeszcze ten bladoróżowy berecik, ojejku. Boże, co ze mnie za idiotka. Zamiast martwić się, że moje zdjęcia powoli opanowują wszystkie plotkarskie strony z końcówką co.uk, .ir i .com, ja zachwycałam się tym, że ładnie wyszłam. Jestem totalną idiotką. Odświeżyłam stronę i moim oczom ukazało się jeszcze jedno zdjęcie a pod nim wielki tytuł: NIALL HORAN WCIĄŻ WOLNY! Mateusz zerknął na artykuł. Kiedy skończył czytać, wstał i skierował się w stronę patio.
       - Chyba muszę sobie ustawić Google tak, żeby wszystkie wiadomości dotyczące ciebie przychodziły na mój telefon, może wtedy mój szef da mi awans, skoro mam sławną bratanicę – powiedział z głupim uśmieszkiem, z kieszeni wyciągając zapalniczkę i papierosa. 
Pokazałam mu środkowy palec, po czym poszłam do swojego pokoju. Czas się ogarnąć na... randkę? Tak, chyba w tym miejscu powinien stać znak zapytania. Sama nie wiedziałam czego się spodziewać, w końcu Niall miał tysiąc pomysłów na minutę. W końcu postanowiłam ubrać niebieską bluzę z kapturem i legginsy. To nie tak, że nie chciało mi się ubierać czegoś lepszego, seksowniejszego, po prostu chciałam, aby było mi wygodnie, przecież i tak do niczego nie dojdzie. Jak zawsze. Po prostu moje lenistwo wzięło górę i nie chciało mi się przekopywać swojej szafy w poszukiwaniu czegoś lepszego. Włosy związałam z niedbały kucyk i poprawiłam swój makijaż. Gdy zeszłam na dół, w przedpokoju stał Mateusz, uważnie oglądający się z każdej strony w wielkim lustrze.
       - Wow, odstawiłeś się jak śledź w dni morza – powiedziałam z uśmiechem, na co on posłał mi spojrzenie mówiące za jakie grzechy muszę z tobą mieszkać. - Wyglądasz świetnie – powiedziałam zgodnie w prawdą. Na jego twarzy pojawiła się ulga.
       - A teraz kończ te podziwianie się w lustrze, twoja ulubiona bratanica też ma dzisiaj randkę, więc czas mnie podwieźć, eleganciku – dodałam, po czym wyszłam w domu.

Pół godziny później stałam przed apartamentem blondyna. W jednej ręce trzymałam wino, które przed wyjazdem wzięłam z walizki, a drugą uniosłam w powietrzu aby zadzwonić do jego drzwi. Chwilę później w drzwiach stanął naburmuszony Niall, jednak widząc, kim jest jego gość, jego twarz natychmiast się rozpromieniła.
       - Wejdź – powiedział. Już od początku wiedziałam, że coś jest nie tak, tym bardziej, że z głębi mieszkania dochodziły mnie różne głosy. Niall jakby czytał mi w myślach, bo natychmiast dodał: - Zmiana planów, maleńka. Będzie nas trochę więcej niż się spodziewałem.
Spojrzałam na niego. Nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Pewnie też liczył na to, że będziemy sami. Kurwa.
Westchnęłam.
       - Trudno, nic na to nie poradzimy – powiedziałam i niewiele myśląc delikatnie musnęłam wargi chłopaka. Odsunęłam się od niego i weszłam w głąb mieszkania, zostawiając osłupiałego blondyna. W kuchni znalazłam Zayna i Pagsley, którzy kroili warzywa, Louisa mieszającego coś w garnku i Harry'ego i Penelope, którzy, no cóż, po prostu zajmowali się sobą. Starałam się nie patrzeć na ich prywatny konkurs, kto kogo szybciej połknie w całości.
      - O, jesteś. - na mój widok Zayn uśmiechnął się szeroko. - To moja dziewczyna, Pagsley.
      - Hej, jestem Magdalena. Albo jak wolisz, Mags – uśmiechnęłam się uprzejmie do brunetki, na co ona odpowiedziała mi tym samym. Spojrzałam na Zayna, który wyglądał naprawdę... szczęśliwie. Tym samym odetchnęłam z ulgą. Od „imprezy weselnej” wciąż zastanawiałam się nad momentem, kiedy siedziałam z Zaynem w moim ogródku, okryta jego kurtką. Analizowałam tą sytuację na miliard sposobów. Najgorszym scenariuszem było to, że on.. może coś do mnie czuć, ugh. Tak bardzo się bałam, że to może być prawda, jednak widząc jego rozanielony wzrok wodzący za swoją dziewczyną, wszystkie moje wątpliwości zostały wyrzucone przez okno z piętnastego piętra, na którym mieszkał Niall.
       - Hej,  mała – Louis przerwał mieszanie w garnku. - Pomóż mi! Skąd mam wiedzieć, kiedy woda będzie się gotować? - jęknął.
Zaśmiałam się.
       - Na pewno nie zagotuje się od ciągłego mieszania łyżką – powiedziałam. - A tak w ogóle, co robicie?
Louis nie zdążył odpowiedzieć, bo tuż za mną pojawił się Niall, obejmując mnie delikatnie. Jego dotyk sprawił, że po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Gdyby nie to, że 3/5 zespołu wraz z osobami towarzyszącymi gapiła się na nas, już dawno rzuciłabym się na niego. W czasie gdy Harry, Louis, Niall i Zayn kłócili się, który film wybrać, ja, Pagsley i Penelope zostałyśmy w kuchni, dokańczając spaghetti i sałatkę.
       - Jeżeli się nie mylę, miałaś być teraz gdzie indziej – spojrzałam na Penelope.
       - Daj spokój, uznaliśmy, że to jest lepsze niż galeria – wzruszyła ramionami. - Poza tym, widziałam i słyszałam o twoim popołudniowym starciu z paparazzi i powiedziałam Harry'emu, że za żadne skarby nie chcę być w takiej sytuacji jak ty. - dodała.
       - Nie przejmuj się, Mags. Moje pierwsze spotkanie z paparazzi wyglądalo dokładnie tak samo. Ale da się do tego przyzwyczaić, uwierz – powiedziała Pagsley, uśmiechając się do mnie lekko.
Posłałam w jej stronę uśmiech. Matko kochana, jaka ta dziewczyna była zgrabna! Wyglądała jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Moja podświadomość natychmiast stwierdziła, że obie miałybyśmy sporo wspólnego. Zayn miał wielkie szczęście. Kiedy dokończyłyśmy przygotowywać posiłek, zaniosłyśmy wszystko to salonu, nadal dyskutując o obrzydliwym trendzie, który pojawił się na ostatnim Tygodniu Mody w Londynie. Cała czwórka nadal nie potrafiła zdecydować co oglądamy. Spór przerwała Penelope, podchodząc do szafki, gdzie Niall trzymał swoją kolekcję filmów i biorąc jeden z nich na chybił trafił, wsadziła płytę do odtwarzacza, ignorując całkowicie zaskoczonych chłopaków. Zadowolona wróciła na swoje miejsce, a ja i Pagsley wyszczerzyłyśmy się w jej stronę.
       - Pamiętajcie, moje drogie: z facetami trzeba krótko – szepnęła konspiracyjnie. - A rady babci Josefiny zawsze są skuteczne.
Wszystkie trzy ryknęłyśmy śmiechem. Męska załoga w końcu postanowiła wstać z podłogi i usiąść na kanapie. W jednym kącie siedziała Penelope z Harrym, tuż obok niego Louis, po jego prawej stronie, naprzeciwko telewizora siedziała Pagsley z Zaynem, a ja z Niallem zajęliśmy drugi kąt kanapy.

Okazało się, że Penelope wybrała jakiś film, gdzie w główną rolę wcielała się Selena Gomez. Niall oglądał filmy z Seleną? Nie wnikałam już głębiej, wlepiłam oczy w ekran. Co chwilę było słychać głośne wybuchy śmiechu. Nie z powodu tego, co działo się na ekranie, ale z niezwykle beznadziejnych komentarzy Harry'ego. Louis niejednokrotnie musiał zbierać z podłogi kawałki makaronu, które wypluł z ust, kiedy się śmiał. Ja również próbowałam oglądać film, jednak o wiele bardziej interesował mnie chłopak opierający się o moją klatkę piersiową. Wtopiłam moje palce w jego włosy. Niall zamruczał. On z kolei delikatnie jeździł dłonią po mojej nodze. Ukradkiem spojrzałam na resztę. Każdy z nich z uwagą wpatrywał się w telewizor. Nagle Niall odwrócił swoję głowę i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego a on delikatnie pocałował mnie w szyję. Wziął moją dłoń i splótł ją ze swoją, po czym powrócił do poprzedniej pozycji. Czułam, że reszta teraz skupia uwagę na nas, zamiast na czym innym. Usłyszałam cichy, pełen niedowierzania głos Pagsley: 
       - Oni naprawdę nie są razem?
Godzinę później, kiedy film się skończył, chłopaki postanowili pograć na Xboxie, a Pagsley, Penelope i ja usiadłyśmy przy kuchennym stole z lampką wina.
       - Boże, Mags, to wino jest przepyszne – powiedziała Pen, upijając kolejnego łyka, a dziewczyna Zayna przytaknęła.
       - Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś z Polski. Masz typowo wyspiarski akcent – powiedziała Pagsley. - Byłam kiedyś w Polsce, w Krakowie, na wieczorze panieńskim. Świetne miejsce – na to wspomnienie uśmiechnęła się.
       - Uwierz mi, północ Polski jest o wiele lepsza. Morze, kluby i wiele innych atrakcji. Musicie kiedyś do mnie przyjechać – powiedziałam.
       - Polska Polską, ale co jest między tobą a Niallem? - zapytała Penelope i razem z Pagsley obserwowały mnie w wyczekiwaniem.
       - Nic – upiłam łyk wina. - Nic nas nie łączy, zresztą dzisiaj to potwierdziłam tym cholernym paparazzim.
       - Nothing? Really? - Pagsley spojrzała na mnie pobłażliwie. - To przecież oczywiste, że blondi szaleje na twoim punkcie! Jeszcze nie widziałam go w takim stanie z żadną dziewczyną, a uwierz mi, wiedziałam wiele – uśmiechnęła się spoglądając na Nialla, który wygłupiał się razem z Zaynem i Louisem. Zaczerwieniłam się. - Te wszystkie wasze gesty, spojrzenia... Ślepy by zauważył, że ciągnie was do siebie jak magnes – dodała, a Penelope przytaknęła.
Uśmiechnęłam się wlepiając wzrok w kieliszek z winem. Faktycznie od początku nie zachowywaliśmy się jak przyjaciele. Odkąd się poznaliśmy, każdy mówił, że powinniśmy być razem. Zaprzeczałam. Przecież to nic nie znaczy. Gówno prawda. Znaczyło i to wiele. I sprawiało, że chciałam więcej. Tak, niezaprzeczalnie chciałam czegoś więcej.

       - A teraz czas na nas – Pagsley podniosła się z miejsca, a ja miałam ochotę paść przed nią na kolana i odmawiać modlitwy dziękczynne, za to, że o tym pomyślała. - Damy wam trochę prywatności. Myślisz, że nie widziałam miny Nialla, gdy otworzył drzwi i zobaczył niezapowiedzianych gości? - powiedziała a Penelope zachichotała.
Nie żebym ich wyganiała czy coś, ale w tamtym momencie moja podświadomość zaczęła odmawiać wszystkie znane mi litanie, dziękując Bogu za ten moment.
       - Już? Przecież nawet nie ma dwunastej – jęknął Zayn, jednak widząc karcące spojrzenie swojej dziewczyny natychmiast umilkł i podniósł się z kanapy. Wow, poskromiony Zayn, cóż za nowość.
Dziesięć minut później, po wszystkich pożegnaniach i obietnicach następnego spotkania, ja i Niall zostaliśmy sami. Gdy tylko zamknęły się drzwi, chłopak odetchnął z ulgą.
       - Boże, myślałem, że już nigdy stąd nie wyjdą – powiedział a ja zachichotałam. Blondyn przyciągnął mnie do siebie i zamknął w mocnym uścisku. - Bardzo dobrze poradziłaś sobie dzisiaj z tymi cholernymi paparazzi. - wyszeptał a ja wtuliłam się w niego mocniej. - Tylko dlaczego powiedziałaś, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? - zapytał, a ja przestałam oddychać.
       - Niall, co miałam powiedzieć? - nerwowo przygryzłam wargę.
Chłopak spojrzał mi w oczy, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam pocałunek i gdy moja podświadomość już miała odtańczyć triumfalnego poloneza, wówczas rozległ się głośny dzwonek do drzwi.
       - Kurwa – mruknęłam podirytowana, podczas gdy Niall ze wzrokiem mordercy poszedł otworzyć drzwi. Disney, Disney, DISNEY. Na miłość boską, kiedy to się skończy!?
       - Przepraszam – powiedział zziajany Louis. - Zostawiłem tutaj swój telefon i... już wychodzę – dodał pospiesznie, widząc wzrok przyjaciela i drewnianą łyżkę, która właśnie leciała w stronę Louisa, niczym zatruty sztylet.
Zrezygnowana podeszłam do kanapy i zaczęłam zbierać puste talerze. Chciało mi się płakać. Co ja gadam, chciało mi się wyć. Gdy w końcu udało nam się zaliczyć nasz pierwszy prawdziwy pocałunek, znowu ktoś na przeszkodził. To chyba znak. Chyba nie powinnam angażować się w to wszystko. Za późno panienko, ty już dawno się zaangażowałaś, moja podświadomość skrzyżowała swoje ręce na piersi i spojrzała na mnie z ukosa
       - To się nie uda – mruknęłam, podnosząc kolejne talerze ze stołu.
       - Nie uda się co? - Niall oparł się o lodówkę. W jego oczach zobaczyłam zainteresowanie. O Matulo, jeszcze nigdy nie widziałam chłopaka, który byłby tak seksowny, opierając się o lodówkę marki Samsung. Chyba brakuje mi powietrza. Odgoniłam pospiesznie te myśli, głośno wypuszczając powietrze z płuc.
       - To wszystko, Niall. Ilekroć jesteśmy sami, zawsze ktoś nam przeszkadza. Gdyby to zdarzyło się raz, ale to zdarza się cały czas, na litość boską! - niemal krzyknęłam. Nie potrafiłam już ukryć swojego rozczarowania i rozgoryczenia.
Niall spojrzał na mnie zaskoczony. Odwróciłam się od niego, nadal trzymając talerze. Nagle poczułam szarpnięcie, a później wszystko potoczyło się w ekspresowym tempie. 

Dźwięk tłuczonych talerzy. Usta Nialla z zachłannością wpijające się w moje. Jego ręce przyciągające mnie do siebie. Moje dłonie błądzące po jego plecach. Moje wargi oddające jego pocałunki.
Niall odsunął się na chwilę tylko po to, aby podnieść mnie i usadowić na kuchennej wyspie. Pchnął mnie na plecy i ponownie jego wargi szybko odnalazły moje. Całowaliśmy się zachłannie. Namiętnie. Rozkosznie. Z uczuciem. Nie przerywając pocałunku Niall podniósł mnie i posadził na brzegu blatu. Oplotłam moje nogi wokół jego bioder, nadal łapczywie całując każdy milimetr jego ust. Oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć trochę powietrza. Stykaliśmy się czołami ciężko oddychając. Spojrzałam w jego oczy, które z uroczego, subtelnego błękitu, zmieniły się granatowe tęczówki płonące pożądaniem. Zachwycający widok, który starałam się zarejestrować w najmniejszych szczegółach.
        - Chcę ciebie. Chcę więcej. Chcę nas. - Niall wciąż dyszał. Spojrzałam w jego oczy, które sprawiły, że przestałam oddychać.
W odpowiedzi z wielką siłą ponownie wpiłam się w jego usta. Niall nie pozostał dłużny. Jęknęłam, gdy zaczął całować moją szyję. Złapał za koniec mojej bluzy i jednym ruchem zdjął ją ze mnie. Zsunęłam się z blatu i skierowaliśmy się w stronę jego sypialni, gdzie po drodze, nie mogąc się opanować, nadal się całując, uszkodziliśmy kilka przedmiotów. Mieliśmy to w dupie. Liczyliśmy się tylko my i to co dzieje się między nami.

Zsunęłam jego bluzę. Jego dłonie błądziły po moich pośladkach. Włożyłam swoje ręce pod jego koszulkę, rozkoszując się ciepłem jakie tam zastałam. Z zachwytem dotykałam jego rozgrzanego ciała, badałam każdy jego skrawek, chcąc nauczyć się go na pamięć. Niall jęknął, kiedy wbiłam mu paznokcie i przesunęłam je aż do dołu pleców. Znów przestałam oddychać, zamknęłam oczy pozwalając moim innym zmysłom pracować na najwyższych obrotach. Czułam jego miękkie, silne ręce, obejmujące mnie delikatnie, subtelnie, zupełnie jakbym była najwyższej wartości porcelaną. Czułam zapach jego wody kolońskiej i męskiego żelu pod prysznic, których połączenie wywoływały u mnie ciarki. Słyszałam jego płytki oddech, którego nie miał czasu ustabilizować. Słyszałam jego ciche jęki i pomruki, tak seksowne, które stały się moim ulubionym dźwiękiem. Moje usta miały smak jego. Przejechałam językiem po dolnej wardze, pragnąc znów posmakować jego warg, który przybrały kolor dojrzałych truskawek. Wyłączyłam myślenie, rozkoszowałam się chwilą.
Szybkim ruchem pozbył się mojej koszulki, namiętnie całując każdy nowo odkryty kawałek mojego ciała. Mruczałam z rozkoszy. Pomógł mi zrzucić swoją koszulkę, po czym pchnęłam go na łóżko. Spojrzałam mu zadziornie w oczy, po czym zaczęłam obsypywać pocałunkami jego twarz, a następnie tors, jednocześnie sprawnie odpinając jego guzik od spodni.
       - Słodki Jezu – wychrypiał, kiedy jedną nogą zsunęłam mu jego spodnie, sprawiając, że został w samych bokserkach.
Nie przestawałam. Moje usta znów napotkały jego. Nasze języki tańczyły idealnie zsynchronizowany taniec, zupełnie jakby były dla siebie stworzone. Swoje palce znów wplątałam w jego włosy, raz po raz pociągając za nie, co sprawiało, że z gardła Nialla wydobywał się niesamowicie seksowny jęk, a mi robiło się jeszcze bardziej gorąco. Niall szybkim ruchem znalazł się nade mną i całując każdy kawałek mojego brzucha, powoli zbliżał się leginsów. Sprawnym ruchem ściągnął je ze mnie. Nasze rozpalone i spragnione ciała idealnie ze sobą współgrały.
Pociągnął mnie do pozycji siedzącej i nie pytając od pozwolenie, jedną ręką odpiął mi stanik i pozwolił aby bezwładnie opadł. Przylgnęłam całym ciałem do jego klatki piersiowej skupiając się pocałunkami, które zostawiał na moich obojczykach. Jego ręka zbliżała się do moich majtek.
      - O mój Boże – jęknęłam, gdy jego dłoń znalazła się pomiędzy moimi udami.
Opadłam na poduszki, pozwalając aby blondyn całował zachłannie moje piersi, a jego ręce błądziły po moim ciele. Jego dotyk sprawiał, że wciąż chciałam więcej. To było tak cholernie uzależniające. Wiłam się z rozkoszy, czując jak jego ręka doprowadza mnie do szaleństwa. Czułam że zaraz nie wytrzymam. Wyrwałam się z jego objęć i przewróciłam go na plecy. Szybkim, niezdarnym ruchem ściągnęłam jego bokserki. Zacisnęłam swoją rękę na jego twardej męskości, co spowodowało jego jęk.
Niall ściągnął moje koronkowe majtki. Byliśmy całkowicie nadzy. Nie czułam wstydu ani zażenowania. Ufałam mu. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi.
       - Jesteś taka piękna – wyszeptał, a ja na dźwięk jego głosu poczułam przyjemne dreszcze.
Spojrzał na mnie po czym złączył nasze usta w leniwym, długim pocałunku. To pozwoliło uspokoić nieco nasze oddechy. Moje dłonie badały każdy centymetr jego ciała. Spojrzałam mu w oczy. Jego rozchylone usta, zamglony wzrok i ciężki oddech były niesamowitym widokiem. Nie spuszczając z siebie wzroku, dotykaliśmy się nawzajem; pożądanie, namiętność i intymność, która wytworzyła się między nami w tamtym momencie, były wręcz namacalne. Jego przeszywający mnie na wylot wzrok, sprawiał, że nabrałam pewności, że w końcu znajduję się w odpowiednim miejscu i czasie.

Usłyszałam trzask rozrywanej folii. Spojrzałam na niego. W jego oczach wiedziałam pytanie. Pytanie, na które odpowiedziałam, w momencie gdy wypełniła mnie jego męskość.
       - Boże Przenajświętszy. O kurwa. - jęknął
Zaczął się poruszać, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. Z każdą chwilą jego pchnięcia były coraz mocniejsze. Szybsze. Nasze ciała ruszały się w doskonałym, intymnym rytmie. Nasze oddechy znów stały się szybsze. Oboje czuliśmy nadchodzące spełnienie. Nagle poczułam jak rozkosz zalewa każdą komórkę mojego ciała. Wygięłam się w łuk. Byłam w ekstazie. Znalazłam się w niebie, osiągnęłam szczyt. To było takie intensywne. Mój głos krzyczący jego imię wypełnił ściany sypialni. Chwilę później Niall dołączył do błogiego stanu, w którym się znajdowałam.
Oboje opadliśmy na poduszki, próbując złapać oddech. Przysunęłam się do niego. Uśmiechnął się do mnie delikatnie po czym obdarzył długim pocałunkiem. Uśmiechnęłam się do niego. Nasze klatki piersiowe wciąż ciężko unosiły się i opadały. Czułam się jak po przebiegnięciu maratonu, co więcej, oboje wygraliśmy ten maraton. Nie mieliśmy siły mówić. Nasze ciała mówiły za siebie. Położyłam głowę na jego torsie. Powoli zasypiałam. Jego dłoń gładziła moja włosy.
       - Cześć, moja dziewczyno – wyszeptał.
Uśmiechnęłam się. W życiu nie pomyślałabym, że mój Disneyowski film tak się zakończy. Jeżeli to miało nam wynagrodzić te wszystkie momenty, które ktoś przerywał, to warto było czekać.
Nareszcie.




___________________________________________________________________
No to mamy dzisiątkę :) Powiem Wam szczerze, że myślałam, że umrę, pisząc niektóre sceny :D
Mam nadzieję, że nie Was nie zawiodłam; pisałam taką scenę po raz pierwszy i naprawdę nie wiedziałam, jak się za to zabrać, jeżeli macie jakieś uwagi, piszcie :) Pozdrawiam! x


21 komentarzy:

  1. Świetne jak zawsze. Czekam niecierpliwie na następny. x <3 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko matko! jestem za mloda na takie rzeczy! ;D czytając końcówke miałam wrazenie ze ich doslownie podglądam! dziewczyno! masz wielki talent.
    Pozdrawiam i czekam na jedenasteczkę!
    Heaven.
    Ps: to zdecydowanie moj ulubiony rozdzial... chociaz nie, wszystkie sa GENIALNE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Panie, skoro mówisz, że jesteś za młoda, to znaczy, że albo to była pierwsza i ostatnia taka scena, albo powinnam zacząć dodawać jakieś ostrzeżenia o takiej treści :D
      Dziękuję bardzo za takie miłe słowa, nawet nie wiesz, ile one dla mnie znaczą! <3

      Usuń
  3. Nie wierze Ci! Nie możesz pisać tak idealnie, tak pochłaniającą. To niesprawiedliwe :C Ja nigdy nie osiągnę takiego pięknego pisma, nie rozwinę akcji godnej twojego poziomu! Ale okk nie wnikam. UWIELBIAM 1D ale pokochałam ich głównie przez opowiadania o nich. Zaintrygowali mnie więc wsłuchałam się w ich muzykę głębiej. I znalazłam swoje ocalenie. Odkryłam pasje- pisanie.
    ROZDZIAŁ WBIŁ MNIE W ZIEMIE. Zniewalający to mało powiedziane. Opisałaś tą "SCENE FINAŁOWĄ W FILMIE DISNEYA" ( xD) świetnie. Szczerze nie spodziewałam się, że to będzie tak od razu ale może i to był dobry czas. KURDE ZAZDROSZCZE CI!
    Wpadnij do mnie-nowy rozdział not-only-1d.blogspot.com/ ;)
    Ps: weź lepiej tego nie czytaj. Wypisuje jak zawsze głupoty. PRZEPRASZAM za mój komentarz.

    Much Love xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja wcale nie piszę idealnie, jest wiele autorek, którym tak strasznie zazdroszczę talentu :) nawet nie mów, że nie osiągniesz! Wierzę w Ciebie, to tylko kwestia czasu, naprawdę :)
      W sumie taka scena chodziła mi po głowie od dawna i pomyślałam, a co, niech będzie teraz, w końcu pierwsza część opowiadania chyli się powoli ku końcowi, więc nie może być tak miałko i dennie :D
      Czytam i uwielbiam Twoje komentarze, są jednymi z moich ulubionych! <3

      Usuń
  4. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa czekałam na ten rozdział :3 genialny, świetnie napisałaś scenę erotyczną. Czytając miałam wszystko przed oczami, do tej pory uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Co tu dużo mówić dziękuje <3/Add

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To JA Ci dziękuję i bardzo i cieszę się, że wywołałam na Twojej twarzy uśmiech! <3

      Usuń
  5. boski :) nie ma słów aby opisać jak ty świetnie i piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  6. o maj gasz ! zajebiste czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fkslfhnksajbdujas *.*
    Dziewczyno, ja myślałam, że w tym rozdziale Magda i Niall się tylko pocałują, a oni uprawiali seks. No tego to się nie spodziewałam. Jestem totalnie zaskoczona. Oczywiście, mile zaskoczona. Kocham ten rozdział. Jesteś fenomenalna! I jeszcze Pen i Mateusz. To już wgl mnie rozwaliło. Zaskakujesz kochana, zaskakujesz. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był pocałunek i bonus do pocałunku :) Dziękuje za tak miłe słowa, doskonale wiesz, że takie komentarze jak Twój świetnie motywują :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Zajebisty! Kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno, dałaś do pieca tak, że aż huczy, ja sobie grzeczniutko czekałam na pierwszy pocałunek, a Ty mi tu od razu z seksami wyskakujesz :D Gadałyśmy o ostrych scenach i nie sądziłam, że tak szybko mi to sprawisz, ogólnie to ciężki kawałek chleba, ale myślę, że zdałaś egzamin, ja nie porywam się na to wzburzone morze :) Zrobiłaś wielki krok w fabule tym rozdziałem, z więcej-niż-przyjaciele-ale-nie-para zrobiłaś istne seksualne bestie.
    Podoba mi się niejednoznaczność relacji Pen i Mateusza, jestem ciekawa jak potoczy się ich historia, mimo że teraz dążą w zupełnie innych kierunkach, czują jakiś sentyment do siebie. Może jednak ich losy splotą się po jakimś czasie?
    Sprawa z Zaynem niby też jest zakończona, ale czuję, że Pagsley może coś zrobić okropnego, że odwidzi mu się bycie z nią i namiesza w relacji Niall&Mags.
    Sposób narracji bohaterki jest bardzo przystępny i obfituje w zabawne komentarze. Głupio pisać po raz setny to samo, ale zachwyca mnie to przy każdym rozdziale.
    Na plus wychodzenie poza stereotypy, na przykład Daddego, Liam tutaj jest istną bestią i podoba mi się to! Mrau! Czekam na ujawnienie światu jego prawdziwej natury!
    Psychiczność Penelope jest mi bardzo bliska, może dlatego, że obie jesteśmy popierdolone? Może mam bzika na punkcie innych rzeczy, ale zawsze :D
    Reasumując, gorąco, gorąco, uf, uf, aż musiałam wiatrak sobie włączyć :) Czekam na więcej mojej kochanej parki w opowiadaniu, ale nie pogardzę jakąś intrygą. Zawsze jak coś źle dzieje się w opowiadaniu, bluźnie na głos do komputera, czekam właśnie na takie BUUUUM, niech mnie rozpierdoli, a co! YOLO!
    Czekam na mojego księcia z Amareną z Biedry :(
    Przepraszam, że nie potrafię pisać tak długich i pięknych komentów jak Ty:(
    Czekam na nexta! Przyszła mi pewna myśl, ale to się okaże w następnym czy moje podejrzenia się sprawdzą!
    Weny, weny, weny Ci życzę!
    Buziaki xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że nie wiem jak to robisz, że piszesz takie długie rozdziały, ja to muszę się namęczyć, by coś przyzwoitego dodać, a Ty tak szybko i takie długie! Ja bym to co Ty napisałaś w jednym chapku w trzech pomieściła z moim tempem pisania xD
      Ale najpiękniejsze jest to, że mimo że rozdziały są obszerne to jakościowo trzymają poziom, a po drugie, chce je się czytać do samego końca, a potem chce się tylko więcej ;)

      Usuń
    2. Kocham Twoje komentarze bardziej niż mojego brata, zawsze z niecierpliwością czekam na to co sądzisz o mojej "twórczości" :)zawsze wywołujesz wielki uśmiech na mojej twarzy, ale Ty doskonale wiesz <3 Nie potrafię kompletnie Ci odpowiedzieć na Twoje piękne komentarze, bo za każdym razem, kiedy czytam Twoje piękne wypowiedzi, po prostu siedzę i czytam je, tak po prostu :) Dziękuje Ci za to, że jesteś i za Twoje naprawdę piękne słowa, które sprawiają, że staram się coraz bardziej i bardziej, aby zaskoczyć Cię i innych w tej mojej chaotycznej pisaninie :D xxxx

      Usuń
  10. Jezuu dziewczyno ! ;D Kocham Cię po prostu ! :)
    Potajemne picie amareny z biedronki - padłam :D
    Czekałam na pocałunek a tu takie coś ! ;D Zaskakujesz, ale to dobrze :)
    Ciekawe co z Pen i Mateuszem. Jestem pewna, że wymyśliłaś coś co cholernie zwali wszystkich czytelników z nóg ^^
    Uwielbiam twojego bloga, długość rozdziałów, twój dar pisania i Ciebie.
    Jesteś moim guru ^^
    Buziaki
    Horanowa
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam to Wam i sobie wynagrodzić, ile można bawić się w " Modę na sukces"? :D Nie przesadzaj z tym guru, bo się zarumienię :D
      Pozdrawiam i dziękuję za Twój komentarz <3 xx

      Usuń
  11. Jezu boże przenajświętszy kocham cię. Zgadzam się z Kamilą Horan :D mówi dobrze. długość rozdziałów jest zajebista i masz fajne pomysły. fajne, nie, zajebiste :D i często dodajesz kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku jejku! Ile pięknych słów pojawiło się w Twoim komentarzu, aż nie mogę przestać się uśmiechać <3 Następny już niedługo :) Też Cię kocham, maleńka! xx

      Usuń