UWAGA!
Rozdział strasznie ryje beret, czytasz na własną odpowiedzialność!
- O kurwa - szepnęła Penelope.
Spojrzeliśmy
na nią pytającym wzrokiem.
- Mags,
kiedy mówiłaś o tej imprezie, nie mówiłaś, że jedziemy do
domu Harry'ego Stylesa – powiedziała cicho, zapewne wciąż w
szoku.
Otworzyłam
buzię ze zdziwienia. Kurwa, wiszę Pen, co najmniej dwadzieścia
funtów.
- No
tak, zaprosił mnie, przecież jestem ich ochroniarzem. – Barney
wzruszył ramionami, a Penelope spojrzała na niego z jeszcze
większym szokiem wymalowanym na twarzy.
Wow.
Szkoda, że nie powiedział nam wcześniej, wtedy chociaż
poprawiłabym mój spływający make up. Jednak patrząc w lusterko
stwierdziłam, że nie wyglądam źle. W sumie, dlaczego sama się
nie domyśliłam? To było takie oczywiste.
Podeszliśmy
do wielkich, brązowych drzwi. Barney zapukał, a ja usłyszałam jak
Penelope głośno wciąga powietrze, mocno trzymając mnie za rękę.
No tak, zaraz pozna swojego idola. Dziwię się, że jeszcze nie
wyciągnęła swojego kieszonkowego ołtarzyka Harry'ego Stylesa.
Wiem, że taki ma, któregoś dnia przyłapałam ją na modlitwie
podczas przerwy na lunch w babskim kiblu na drugim piętrze naszej
uczelni. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Harry
przebrany za Ala Capone. Jego loki były gładko zaczesane do tyłu.
Jak dla mnie wyglądał bardziej jak alfons prowadzący tani burdel,
ale okej, umówmy się, że naprawdę wyglądał jak Al.
- Barney!
- uśmiechnął się - widzę, że przyprowadziłeś ze sobą
znajomych. Niezłe ubranie, koleś! - Harry wyszczerzył się w
stronę Mateusza, na co ten uniósł do góry dwa kciuki.
- Młody,
Pedobear to Mateusz, Jasmine to Penelope, a ta śliczna Alicja to
Magdalena. - Barney przedstawił nas wszystkich po kolei.
Harry
spojrzał na Mateusza, zapewne zastanawiając się jak poprawnie
wymówić jego imię. Mateusz chyba zrozumiał o co chodzi, bo chwilę
potem zwrócił się do Stylesa.
- Just
Matt – powiedział, na co Harry uśmiechnął się do niego z
wdzięcznością.
- Hej
– powiedziała słabym głosem Penelope, potrząsając ręką
Stylesa. Bałam się, że brunetka zaraz zemdleje.
- Cześć–
uśmiechnęłam się.
Harry
spojrzał na mnie, po czym krzyknął:
- O
mój Boże, to Ty! - wziął mnie w ramiona.
- Zaraz
mnie udusisz, Harry – powiedziałam ledwie łapiąc powietrze.
- Och,
przepraszam, po prostu cieszę się, że znów się widzimy. –
loczek uśmiechnął się od ucha do ucha. - Poczekaj, aż zobaczy
cię Niall! Cały czas o tobie gada – dodał.
Zamarłam.
O mój Boże. Nie wierzę. Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, nie
wierzę, nie wierzę.
Uśmiechnęłam
się do niego, nie dając po sobie poznać, że w środku cała drżę.
- Cóż,
Alicjo, rozgość się, a tymczasem ja porywam twoją piękną
Jasmine na jeden taniec. – Styles ukłonił się szarmancko, po
czym zniknął z Penelope w tłumie, która, nawiasem mówiąc,
miała minę jakby właśnie spotkała Harry'ego Stylesa. Zaraz,
przecież ona właśnie go poznała.
Uśmiechnęłam
się odprowadzając ich wzrokiem. Rozejrzałam się dookoła. Tutaj
było o wiele więcej ludzi. Zupełnie jak w Projekcie X. Głośno grająca muzyka zachęcała do
tańca na parkiecie, który usytuowany był na tarasie za domem.
Większość imprezy toczyła się na dworze, pomimo niskiej
temperatury, jednak nikomu to nie przeszkadzało. W tłumie
tańczących ludzi zauważyłam Liama i jego dziewczynę przebranych
za postaci z Toy Story, na leżakach obok basenu siedział Louis w
stroju selera, pijąc piwo i obserwując wszystko z uśmiechem.
Kawałek dalej przy konsolecie dostrzegłam żołnierza, który
wyglądał jak Zayn. To był Zayn. Chłopak jakby widział, że
patrzę się na niego, bo chwilę później nasze spojrzenia się
spotkały. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, które po
sekundzie zastąpił szeroki uśmiech. Pomachałam, po czym wtopiłam
się w tłum szukając wzrokiem Nialla. Nagle poczułam, że ktoś
łapie mnie za rękę. Spojrzałam i ujrzałam rozradowanego
Barney'a, który ciągnął mnie w stronę kącika z alkoholem.
- Na
co masz ochotę? - zapytał.
- Tequila – odpowiedziałam, po czym chwilę potem trzymałam w ręce
kieliszek.
- Cheers!
– krzyknął Hulk, po czym oboje sprawnym ruchem opróżniliśmy
kieliszki.
Nagle
w tłumie dostrzegłam znajomego blondyna. Stał w kącie z jakąś
brunetka, która wypinając piersi w jego stronę uśmiechała się
do niego, zawzięcie coś gestykulując. Niall chwiał się na
nogach, podejrzewam, że przed naszym przyjazdem musiał sporo wypić, a przecież jeszcze nie było jedenastej. Spojrzałam na niego w tym samym momencie, gdy on podniósł wzrok.
Zobaczył mnie a na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
Chwiejnym krokiem ruszył w moją stronę, jednak przeszkodziła mu w
tym cycata brunetka, z impetem wpijając się w jego usta.
Stałam
tam wpatrując się w całującą się parę i zastanawiałam się co
teraz. Moje nadzieje prysły. Gdyby nie to, że w tamtym momencie w
mojej krwi znajdowały się jakieś dwa promile, już dawno leżałabym
rozpłaszczona na posadzce niczym robaczek w zderzeniu z szybą
pędzącego samochodu i rzewnie zalewała się łzami. Jednak
wzruszyłam tylko ramionami. W tym momencie chyba pierwszy raz w
życiu byłam wdzięczna, za bycie pijaną.
Sięgnęłam
po kolejny kieliszek tequili. Zaczynałam lekko kołysać biodrami w
rytm muzyki, gdy nagle usłyszałam głos.
- Czy
Alicji z Krainy Czarów, wypada poruszać się tak seksownie? -
zapytał.
Odwróciłam
się i ujrzałam Zayna. W stroju żołnierza wyglądał naprawdę
smakowicie.
- Reprezentuje
jej drugie wcielenie, żołnierzyku – uśmiechnęłam się
zalotnie.
- Barney
ostatnio wspominał o jakieś Magdalenie, ale nigdy nie skojarzyłbym
jej z tobą. – Zayn uśmiechnął się.
- Poznaliśmy
się, gdy czekałam na spotkanie z wami – powiedziałam.
- To
było najlepsze spotkanie z fanką. Serio. – chłopak wyszczerzył
się, podając mi kieliszek, tym razem wódki.
- Może,
nie jest tak dobra jak twoja, ale mam nadzieje, że będzie smakować
– dodał, po czym szybko opróżniliśmy zawartość kieliszków.
Kilka
shotów później Zayn pociągnął mnie na parkiet. Na parkiecie
zauważyłam Harry'ego czule obejmującego Penelope. Wow. Nagle z
głośników zaczęło lecieć I could be the one. [klik]
Spojrzałam
na Zayna.
- To
moja ulubiona piosenka – powiedzieliśmy jednocześnie.
Śmiejąc się,
brunet podszedł do mnie dostatecznie blisko, abym mogła poczuć
jego oddech. Stykając się czołami zaczęliśmy się ruszać, by
po chwili zawładnąć całym parkietem. Nasze ciała idealnie ze
sobą współgrały. To było tak... gorące. Chłopak co chwilę
dotykał moje ramię, biodra. Odwrócił mnie, po czym pochyliliśmy się w dół. Podnosząc się, nie omieszkał przejechać palcami po
mojej łydce, kolanie i udzie, które było zakończone pończochą.
Podobało mi się to. Jestem singlem, mogę robić co chcę. A w tym
momencie uwaga facetów skierowana na mnie, bardzo podbudowywała
moje ego.
- Jesteś
taka śliczna – szepnął mi do ucha.
Zadrżałam.
Wow, niby zwykły gest, a sprawia, że mam gęsią skórkę. Nie
zdążyłam odpowiedzieć, bo brunet postanowił kontynuować swoją
wypowiedź.
- Gdyby
nie to, że cholernie podobasz się Niallowi, już dawno zaprosiłbym
cię na randkę – dodał.
Przepraszam,
że CO? Kolejny raz tego wieczoru słyszę, że Niall o mnie mówi,
co więcej, mówi, że mu się podobam. W takim razie dlaczego
całuje się z inną? Nie rozumiem. Nic z tego nie rozumiem.
Potrzebuję więcej alkoholu.
- Nie
mów tak. Widziałam go niedawno całującego się z jakąś laską
– powiedziałam siląc się na obojętność.
- Cycata brunetka?
Jedna z jego groupie. Ciągle za nim łazi, myśląc, że w końcu
się przełamie i pójdzie z nim do łóżka. Odkąd spotkaliśmy
się po koncercie Niall ciągle o tobie gada. Łaził bez celu i ciągle myślał jak cię znaleźć, nawet nie chodził do Nando's, a u niego to znak, że naprawdę coś się
dzieje. Opowiadał nam o waszym spotkaniu w Berrie's. Chciał cię
zaprosić na dzisiejszą imprezę, ale przerwały wam fanki.
Godzinami siedział na Twitterze, sprawdzając każdą nową osobę,
która go zaobserwowała. Ciągle miał nadzieje, że może jednak
to będziesz ty – mówił.
Moje
serce znów stanęło. Jezu Przenajświętszy. O cholera. O
KURWA.
- Zayn, przestań.
Jesteśmy zbyt pijani by rozmawiać na takie tematy –
powiedziałam.
Brunet
spojrzał na mnie. Nagle poczułam, że zaczyna mi się kręcić w
głowie.
- Przepraszam,
muszę się przewietrzyć – uśmiechnęłam się blado, po czym
zeszłam z parkietu.
[wyłącz muzykę]
Wyszłam
z domu, po drodze zabierając ze stołu butelkę Capitana
Morgana. Przeszłam parę metrów i ujrzałam ślepą uliczkę.
Skręciłam w nią, po czym usiadłam na chodniku. Pokręciłam
głową, wyobrażając sobie jak żałośnie teraz wyglądam. Nie
zważając na zawroty głowy, upiłam łyk z butelki, po czym
położyłam się na chodniku. Nagle usłyszałam jak ktoś jęknął,
a potem cichy zachrypiały głos niezdarnie śpiewający Ain't no sunshine. Niepewnie wstałam i pomimo
wzmagającego się helikoptera w mojej głowie, poszłam w stronę,
z której dochodził dźwięk. Alkohol we krwi tylko potęgował
moją ciekawość. Gdybym była trzeźwa już dawno spieprzyłabym
na drugi koniec Londynu. Podeszłam bliżej i nagle ujrzałam Nialla
leżącego w takiej samej pozycji jak ja przed chwilą. Miał na
sobie czarną koszulkę i różową rozkloszowaną spódniczkę,
taką, którą noszą baletnicę. Niewiele myśląc, położyłam
się obok niego, pociągając przy tym spory łyk Capitana.
- Co tu robisz? -
jego bełkot sprawił, że moment zajęło mi rozszyfrowanie jego
słów. Zresztą, sama byłam w nie lepszym stanie co on.
- Przewietrzam
się - odpowiedziałam. Obróciłam głowę w jego stronę. - Dlaczego
nie masz buta? - zapytałam.
Niall
spojrzał na mnie.
- Jestem Kopciuszkiem - odparł.
Mimo
że w głowie miałam helikopter i żołądek pochodził mi do
gardła, śmiałam się jak nigdy wcześniej. Blondyn nie zważając
na mój śmiech, dalej mówił.
- Czekam na swoją
księżniczkę. Chyba najwyższy czas ją znaleźć. Nie chcę...
nie chcę już być sam. Sam, jak ten śmietnik obok.
- Hej
– spojrzałam na niego - jestem pewna, że znajdziesz ją
szybciej niż myślisz – uśmiechnęłam się.
Niall
spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Wcale
nie. Nawet nie wiesz jak zjebane jest życie u boku takiego kogoś
jak ja. Paparazzi śledzą każdy mój krok, do tego fanki, które
czasem są tak szalone, że aż niebezpieczne. Raz nawet jedna przykleiła do okna domu Harry'ego podpaskę. To wszystko przeraża
mnie samego, a przecież siedzę w tym gównie zwanym show biznesem
trochę czasu. Tym bardziej nie wyobrażam sobie, aby moja
dziewczyna była na tyle silna aby to wszystko udźwignąć.
Słyszałem i widziałem jak psychofanki atakują Danielle, Eleanor, nawet Pagsley, która powinna być na to uodporniona. To
chore. To wszystko jest do dupy - bełkotał.
Usiadłam
i ponownie wypiłam łyka. Blondyn również usiadł i wyrwał mi
butelkę. Nie miałam pojęcia do powiedzieć. Jedyne zdanie które cisnęło mi się do ust to to, że wiem, kto był sprawcą przyklejonej podpaski do okna. Nie chciałam jednak kompromitować Penelope w jego oczach. Naprawdę nie chciałam aby pomyślał sobie, że jest jakaś dziwna. Chociaż ona, ja i Mateusz i tak jesteśmy dziesięć razy bardziej porąbani, niż normalna ludzka rasa. Gdzie rodzą się tacy ludzie jak my?!
- Chyba
nie myślisz, że pozwolę ci to sam wypić – mruknął i upił
łyka.
- Jestem
pewna, że znajdziesz kogoś, kto nie będzie bał się tego
wszystkiego. Życie jest do dupy, ale czasem są też fajne
momenty - powiedziałam.
- Serio? Skoro tak
twierdzisz, to dlaczego nie dostałem wczoraj szansy, żeby z tobą dłużej pogadać? Dlaczego nie miałem szansy zaprosić cię na tą
imprezę? Gdyby nie Barney, nie byłoby cię tutaj ze mną i teraz
nie robiłbym z siebie takiego idioty. Kocham naszych fanów, ale
ich obsesja na punkcie tego, co Niall zjadł, albo ile godzin
dziennie śpi albo tego, że chodzi z prędkością trzech
kilometrów na godzinę to już przesada. To takie pojebane -
powiedział.
- Dawaj
to – zabrałam mu butelkę. - Co się stało ze słodkim wiecznie
głodnym, uśmiechniętym Niallem? - zapytałam.
- Czasem
ma doła, tak jak teraz. Wtedy jest smutny i pijany. I jest
Kopciuszkiem.Też
masz tak, że mimo że wszystko się układa, ciągle ci czegoś
brakuje? - zapytał i nie czekając ja odpowiedź, powiedział:
- Właśnie
teraz tak się czuje. Mam sławę, pieniądze, przyjaciół, na
których mogę liczyć a jednak czegoś mi brakuje. Czuję, że w
tym wszystkim nie jestem sobą. To takie głupie, że mimo tego, że
masz prawo decydować o swoim życiu, ciągle masz jakieś wytyczne
dotyczące swojego wyglądu, sposobu mówienia, tego jak masz się
zachowywać. To właśnie jest do dupy – westchnął.
- Nie
daj się, Niall. Bądź sobą. Nie pozwól nikomu decydować o swoim
życiu, bo wtedy zostaniesz kimś, kim nie powinieneś być.
Będziesz nikim. Człowiekiem na zawsze skłóconym z życiem. -
powiedziałam filozoficznie. O cholercia, ale ze mnie Sokrates czy inny Paulo
Cohello. Nie wiem jakim cudem powiedziałam takie długie zdanie.
Może mi się to śniło, nie mam pojęcia.
- Mówisz
jak Zayn – uśmiechnął się - wiem, że chcesz mnie pocieszyć,
ale w tym wypadku to raczej nie pomoże, chyba już do końca naszej
kariery będę musiał tańczyć jak mi zagrają.
Zamilkłam.
Cholera. W głowie miałam wszystkie formułki na takie
wypadki jak doły, rozstania czy nieszczęśliwa miłość, jednak
wątpię, żeby Nialla podniosły na duchu rzeczy, które zawsze
mówię przyjaciółkom. Nie jestem zbyt dobra w pocieszaniu.
Zastanawiałam się co zrobić aby poprawić jego humor.
Chwyciłam
jego dłoń.
- Niall,
wszystko się ułoży, obiecuje. Masz miliony fanów, którzy cię
uwielbiają, robisz w życiu coś co kochasz. A oni kochają cię
takiego jakiego jesteś – wiecznie uśmiechniętego, zabawnego i
głodnego Nialla. Oni będą z tobą niezależnie od wszystkiego. I
założę się że wśród miliona tych fanek jest gdzieś twoja
przyszła żona – uśmiechnęłam się ściskając jego dłoń.
- Tak
myślisz?- jego niebieskie tęczówki przeszyły mnie spojrzeniem.
- Zdecydowanie - szepnęłam.
Poczułam,
że blondyn ściska moją rękę. Leżeliśmy razem na chodniku,
patrząc w niebo pokryte ciężkimi, ciemnymi chmurami, nic nie
mówiąc.
- Here we go back, this is the moment... - zaczęłam, a Niall spojrzał
na mnie jak na niebezpiecznego psychola, który uciekł z zakładu z
zamiarem zabicia króla Maroka.
- No
śśśśśpppppiewewaaaj, przecież umiesz to robić - szturchnęłam go.
Aby
rozładować napięcie zaczęłam nucić melodię, która przyszła
mi do głowy. Niall ją podłapał i chwilę później oboje na cały
głos próbowaliśmy rapować zwrotki Can't hold us.
Brzmiało to jak wycie syreny przeciwpożarowej w moim liceum
podczas próby ewakuacji, taki z nas utalentowany duet. Przerwałam
swoje nieszczęsne próby rapu i pociągnęłam łyka. Wyciągnęłam
butelkę w stronę Nialla. Ten wziął ją bez słowa.
- Jesteśmy
dziwni - stwierdziłam - leżymy na chodniku, kompletnie pijani,
narzekając na życie. I jeszcze próbujemy rapować. O Boże.
- Taa
– mruknął, przykładając sobie butelkę do ust. - Jeszcze
chwila i będziemy wyć do księżyca. Jak wilki – powiedział.
- Jak
wilki - powtórzyłam. - Dwuosobowa wataha, podoba mi się to –
powiedziałam, na co Niall podniósł się z chodnika i przyłożył
rękę do czoła, rozglądając się na boki.
- Co
robisz? - spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem.
- Szukam
księżyca, przecież nie będziemy wyć do tamtego okna, w którym
właśnie zapaliło się światło – odpowiedział, patrząc na
mnie w stylu Boże, przecież to takie oczywiste.
Wybuchnęłam
śmiechem i po chwili Niall przyłączył się do mnie. Humor
wyraźnie mu się poprawił, sądząc po jego żartach, po których
nie mogłam normalnie się napić – każdy łyk lądował na
chodniku albo na mojej sukience. Dawno tak się nie śmiałam.
- O nie –
powiedziałam, nadal się śmiejąc – Morgan się skończył.
- Więc czas wracać na imprezę. – Niall podał mi rękę abym mogła wstać, jednak ze
względu na nasz stan, podniosłam się tak niefortunnie, że w
efekcie tego chłopak wylądował na mnie.
- Widzę, że Alicja
ma naprawdę nieźle w tej swojej Krainie – ryknął śmiechem.
Ze śmiechu, który
zaatakował mnie kolejny raz tego wieczoru, nawet nie zauważyłam,
że chłopak przestaje się śmiać i wpatruje się we mnie swoimi
tęczówkami.
- No co? - spojrzałam
na niego nie przestając rechotać.
W miarę
intensywności jego wzroku, przestawałam się śmiać. Jego twarz
była zdecydowanie zbyt bliska mojej.
- Lubię jak się
śmiejesz – powiedział, nadal patrząc mi w oczy.
Przestałam
oddychać. To straszne, że on tak na mnie działał. Powinni tego
zakazać, jeżeli ja i inne fanki mamy normalnie funkcjonować w
życiu.
Niall chyba zauważył
mój stan, bo nagle gwałtownie podniósł się i wstał.
- O mój Boże,
przepraszam! Mogłem od razu wstać a nie przygniatać cię moim
wielkim cielskiem – powiedział.
- Nic się nie stało
– zapewniłam.
- Ale nie oddychałaś
– spojrzał na mnie niepewnie.
Z
twojego powodu, idioto!
- Naprawdę, to nic
takiego,czasem tak mam. To co wracamy? - zapytałam.
Blondyn pokiwał
głową. Wyszliśmy ze ślepej uliczki i stanęliśmy na rozdrożu.
- To w którą
stronę? - zapytałam. Jeżeli chodzi o orientację w terenie byłam
w tym beznadziejna. Często myliłam prawą z lewą stroną, w
efekcie czego wychodziły przeróżne dziwne sytuacje.
- Podążajmy za
księżycem! - Niall uroczyście wyciągnął ręce w stronę nieba.
Spojrzałam w górę.
Czarne chmury dobitnie informowały nas, że księżyca dziś nie
zobaczymy. To chyba się nie uda. Niall chyba
pomyślał o tym samym, bo stwierdził tylko:
- W prawo.
Szłam obok
chłopaka wciąż śmiejąc się z głupot, które mówił. Mało
nie posikałam się w majtki, gdy zaczepił jakiegoś kolesia w
stroju Belli Swan, czy przypadkiem nie wie, gdzie znajdziemy
księżyc. Kilka minut później
dotarliśmy na miejsce. Impreza trwała w najlepsze. Spojrzałam na
Nialla. W niczym nie przypominał tamtego chłopaka, który leżał
na chodniku i narzekał na brak miłości. Nagle ktoś
pociągnął go w tłum ludzi, zostawiając mnie samą. Postanowiłam
poszukać Mateusza i Penelope. Tego pierwszego, nie musiałam długo
szukać. Razem z Louisem udawali, że potrafią tańczyć
breakdance, a rozwrzeszczany i pijany tłum klaskał ilekroć któryś
z nich wykonał coś innego niż tarzanie się na podłodze. Mateusz
spojrzał na mnie i uśmiechnął się głupkowato.
Chwilę potem z
parkietu podszedł do mnie Louis z wielkim uśmiechem na twarzy.
Objął mnie ramieniem, prawie przyciągając mnie do parteru. Ten
chłopak zdecydowanie przesadził z piciem. Jego oczy były bardziej
przekrwione niż u niejednego człowieka zajmującego się
profesjonalną konsumpcją napojów wysokoprocentowych.
- Hej, Maaaaaagssssss. - Pan Seler spojrzał na mnie głupkowato. Skąd on znał
zdrobnienie mojego imienia? Nie zdążyłam się nad tym zastanowić,
ponieważ Louis zrobił coś nieoczekiwanego. Zaczął płakać.
- Lou? Co się stało?
- z całych sił, które mi jeszcze zostały, próbowałam brzmieć
przynajmniej w jednej trzysetnej jak osoba trzeźwa. Louis wciąż
płakał, a jego szloch był coraz głośniejszy.
- M-muszę ci coś
p-powiedzieć, M-Mags - wciąż łkał. - K-kiedy przyjeżdżam do
Doncaster, m-mieszkam z mamą, wiesz?
- Wiem, Lou, to
bardzo dobrze, że mieszkasz z mamą - pogłaskałam go po jego
kostiumie a jego szloch, zamienił się w spazmatyczny płacz. Co
zrobiłam źle?!
- A kiedy mojej
m-mamy nie ma, t-to idę do ogródka, p-przykrywam się z-ziemią i
udaję, że jestem maaaaaaarchewwwwkąąąą. - Louis wył jak
samotny słoń próbujący odnaleźć swoje stado.
- Bardzo ciekawe
zajęcie, Lou. Ale dlaczego płaczesz? - zapytałam.
- Bo mama mnie na
t-tym nakryłaaaaaaaaa. - jego wycie z pewnością było głośniejsze
niż muzyka.
Z miną strapionej
Matki Teresy, pogłaskałam go po czubku jego selerowej głowy,
podczas gdy moja narąbana podświadomość posikała się w majtki
widząc tą przekomiczną scenę, w której się znajdowałam.
- Och, Lou, jestem
pewna, że twoja mama ci wybaczy.
- Tak myślisz? -
Seler ożywił się. W ciągu sekundy przestał wyć. - Dzięki,
Mags, jesteś świetna! -uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek i z prędkością
światła wrócił na parkiet. Brawo Louisie Tomlinson, powiedz mi,
gdzie rozdają taki dobry towar? Ponownie spojrzałam na parkiet
gdzie Mateusz naśladował ruchy czirliderek. Boże, nigdy więcej
nie obejrzę z nim Dziewczyn z drużyny. Nagle przede mną
pojawiła się Penelope.
- Mags, gdzieś ty
była!? - próbowała przekrzyczeć ludzi i muzykę.
- Szukałam księżyca
z Niallem – uśmiechnęłam się głupkowato, a Penelope zgięła
się wpół ze śmiechu. - Tak poza tym, wiesz, czy gdzie rozdają
tutaj coś mocniejszego? Louis zdążył uciec zanim go zapytałam -
spojrzałam w stronę Pana Selera, który tańczył zgięty w pół,
obok Mateusza.
- Powiem ci jedno:
Luis Suarez i wszystko jasne! - krzyknęła uradowana. Cholera, ona
też!? Kurde, jestem w tyle. Zaraz, czy Luis Suarez to ten piłkarz?!
Moje rozmyślania przerwał krzyk mojej przyjaciółki.
- Ta impreza jest
epicka! W życiu nie byłam na lepszej! Gdzie indziej mogłam
spotkać samego Harry'ego Stylesa i na dodatek z nim się całować?
Mags, on zaprosił mnie na randkę! - krzyknęła.
- O mój Boże, to
cudownie! - pisnęłam i zaczęłyśmy skakać w kółko, tańcząc
nasz taniec szczęścia.
Nagle koło nas
stanął Malik z Harrym.
- Tu jesteście!
Chodźcie, zaraz będzie karaoke! - wrzasnął uradowany Harry a
Zayn zaczął krzyczeć na cały głos. Co jak co, ale jego falset
zdecydowanie przewyższa mój.
Obaj byli już
nieźle wstawieni, chyba nawet bardziej niż ja. Zresztą, czy w tym
domu ktokolwiek ma mniej niż cztery promile we krwi?
Chwilę później
znowu znaleźliśmy się w salonie, gdzie za scenę służył stół. Nagle przede mną
pojawił się Niall.
- Znalazłem cię -
uśmiechnął się, obejmując mnie w talii.
Penelope posłała
mi zdziwione spojrzenie, jednak chwile później uśmiechnęła się
szeroko.
- Już nie jesteś
Kopciuszkiem? - zapytałam, widząc na jego stopie brakującego
buta.
- Nie, teraz jestem
kotkiem – wyszczerzył się, zakładając sobie na głowę opaskę
z uszami.
Zaśmiałam
się. Cholera, on był taki słodki. Z głębi stanika wyjęłam
swoją czerwoną szminkę, malując na jego twarzy nos i wąsy.
Ręka
blondyna wróciła na moją talię i razem śmiejąc się
oglądaliśmy występ Harry'ego, który w specyficzny dla siebie
sposób interpretował
Let's talk about sex.
- On jest
niesamowity – wychrypiałam, ocierając łzy ze śmiechu.
- Prawda? Szkoda, że
nie widziałaś co wyprawiał podczas trasy koncertowej. - Niall
spojrzał w moją stronę.
- Mags,
chodź, teraz nasza kolej – pisnęła Penelope, ciągnąc mnie na
„scenę”. - Cześć Niall – spojrzała w stronę blondyna.
Spojrzałam na
Nialla, ten w uśmiechu podniósł kciuki do góry.
- Kurwa, ja nie umiem
śpiewać, na miłość boską, Pen! - krzyknęłam do przyjaciółki.
- Ja też nie, ale
mam to w dupie! It's show time siostro – wyszczerzyła się
do mnie, a do buzi wcisnęła mi białą tabletkę. A więc Luis
Suarez znalazł mnie sam. Gorzki smak pigułki rozprzestrzenił się
w moim gardle. Stanęłyśmy na
stole. Co, tam, raz się żyje, i tak jestem pijana. Nagle włączono
muzykę. [klik]
Gdy usłyszałam
pierwsze takty, z wdzięcznością uśmiechnęłam się do Penelope.
Dzięki Bogu wybrała piosenkę, w której mniej więcej znałam
słowa.
- Feels
so good being bad, threre's no way I'm turnin' back, now the pain is
my pleasure, cause nothing could measure.
Love
is great, love is fine, outta box, outta line, the affliction of the
feeling leaves me wanting more
– Penelope przybierała seksowne pozy. Powinnam dodać, że zamiast now the pain is my pleasure, zaśpiewała now the penis is my pleasure. Och, jaka ona była niegrzeczna. Ja nie byłam gorsza. Gdy
nadeszła moja kolej oblizałam swoje usta i zaczęłam śpiewać.
- 'Cause
I may be bad, but I'm perfectly good at it, Sex in the air, I don't
care, I love the smell of it , Sticks and stones may break my bones,
But chains and whips excite me... - poziom
adrenaliny w moim organizmie wzrósł o tysiąc procent. Ja już nie
śpiewałam, ja po prostu darłam się do tego mikrofonu. Tak,
zupełnie w ten sposób ludzie robią to na karaoke. Chodziłam po
tym stole z gracją aktorki porno, a gdy wypięłam tyłek, Penelope
dała mi klapsa. Wyglądało to trochę jak High
School Musical w wersji
do oglądania po dwudziestej trzeciej. Brakowało jeszcze tancerzy
do tej całej szopki, ale cóż, większość z moich potencjalnych
kandydatów leżała teraz zarzygana w każdym kącie tego domu. Co
ten alkohol robi z ludźmi...
Kilka minut później
skończyłyśmy nasze show i zeszłyśmy ze „sceny” żegnane
gromkimi brawami.
- Wow,
dziewczyny, to było takie... gorące. Powinnyście zostać naszym
supportem podczas następnej trasy. – Zayn uśmiechnął się.
- No
nie wiem, będziemy musiały uzgodnić to z naszym menadżerem. –
Penelope udawała, że się zastanawia.
- Chyba
mamy zwyciężczynie. – Niall stanął obok mnie. Uśmiechnęłam
się do niego ciepło, po czym spojrzałam na Zayna i Harry'ego.
Styles szczerzył się głupkowato w jego stronę, na co blondyn lekko
się zarumienił. Malik patrzył na niego ze złością, widząc, jak ręka Nialla odgarnia pasmo włosów z mojego czoła.
- Chodźmy
się napić, zanim Pedobear i Seler opróżnią cały barek –
zakomunikował Zayn i wszyscy skierowaliśmy się w stronę tarasu.
Kiedy
już wydawało mi się, że przez to całe karaoke trochę
wytrzeźwiałam, magiczna tabletka od Luisa Suareza oraz
dziesięciominutowy postój przy barku sprawił, że byłam jeszcze
bardziej pijana. Nie tylko ja. Morze wódy, fajni faceci i dobra muzyka, to coś co lubię! O tak, chlanie to moje powołanie! Boże, jeżeli tak będzie wyglądał mój tryb życia do końca mojego pobytu w Londynie, z pewnością nie dożyję trzydziestki. Trudno, czas na shota, trzeba się bawić, skoro zostało niewiele ponad dziesięć lat życia.
Impreza powoli dobiegała końca, co chwile ktoś podchodził do chłopaków i dziękował za tak świetną domówkę. W sumie, było to zbędne, nie sądzę, aby którykolwiek z nich cokolwiek jutro pamiętał.
Nagle
Harry wyciągnął telefon i rzekł: - Czas na pamiątkowe zdjęcie.
- Teraz?
- Penelope zmarszczyła brwi. - Dobre sobie, Styles, przecież
wszyscy wyglądamy jak pół dupy zza krzaka!
Słucham?
Jak ona się odzywa do największej miłości swojego życia, przed Gerardem Pique!? Penelope, przy.... pyrzowołaj... przywozołaj
się do porządku.
- Oj
weź – powiedział loczek - to będzie tylko do użytku
prywatnego. – dodał, po czym wystawił rękę z telefonem przed siebie.
- Na
trzy robimy głupie miny, zrozumiano?
Pokiwaliśmy
głowami, po czym każdy z nas usiłował ustawić się do zdjęcia
tak, aby wyglądać w miarę dobrze. Niall kolejny raz objął mnie w
talii. Dziwne, przecież zdjęcie i tak tego nie obejmie. Podobało
mi się to, ba, chciałabym aby ta ręka została już tam do końca
życia. Plotę głupoty, to wszystko przez alkohol. I magiczną
tabletkę.
- Trzy!
- wrzasnął Harry i nagle wszyscy wykrzywili swoje twarze w
głupich grymasach.
- Niall,
mówiłem, żebyś zrobił głupią minę – powiedział do
blondyna. - Wyszedłeś jak na normalnych zdjęciach!
Spojrzałam
na zdjęcie, gdzie Horan zrobił minę, jakby dostał sraczki w
miejscu publicznym. Wszyscy zaczęli się śmiać, nawet Niall, który
wcześniej próbował udawać obrażonego. Jego rumieniec na twarzy
był przesłodki. Chwilę potem do naszej gromadki doszedł jeszcze
Louis, Mateusz i Barney którzy również chcieli mieć z nami zdjęcie i z jednego ujęcia zrobiła się cała sesja zdjęciowa –
każdy wyciągał swój telefon i pstrykał sobie fotki.
- Chodź
– Niall przyciągnął mnie do siebie i nacisnął spust migawki.
Spojrzeliśmy
na zdjęcie. Oboje mieliśmy na twarzach dzikie uśmiechy. Gdy tylko
je zobaczyłam zaczęłam się śmiać. Niall spojrzał na mnie i
zawtórował mi.
- Mamy
to – powiedział Louis chowając telefon do selerowej kieszeni.
Nie, żebym się czepiała, ale nawet pomimo mojego stanu doskonale
widziałam, że Louis zamiast naciskać guzik odpowiadający za
zdjęcie, notorycznie wybierał numer i łączył się ze swoją
siostrą.
- Wy dwoje – wskazał palcem na mnie i Nialla –
powinniście być razem. Pozostali ochoczo pokiwali głowami.
Na
mojej twarzy momentalnie pojawił się rumieniec, podświadomie
czułam, że Niall wygląda podobnie.
- Dobra, młoda. – Mateusz podniósł się z fotela i stanął naprzeciwko
mnie i blondyna. Stanął to za mało powiedziane. Pedobear podszedł
do nas na kolanach, niczym biorąc udział w jakieś kolanowej pielgrzymce, co chwilę robiąc sobie przerwę. A dzieliły
nas zaledwie dwa metry.
Pozostali
spojrzeli na niego, nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Teraz
jesteś ze mną i to ja mam cię w opiece. Twój ojciec mnie
wykastruje jeśli ktoś tutaj zrobi ci coś złego. Mam cię
pilnować i uważać z kim się zadajesz. Ale ten blond chłopaczek
wygląda tak niewinnie i widać, że za nic w świecie nie chciałby
cię skrzywdzić, więc proszę – jeżeli on ci się podoba i
chcesz kiedyś z kim się umówić – masz moje błogosławieństwo.
- zakończył uroczyście, robiąc krzyżyk na moim i Nialla czole. Ja pierdole, chcę umrzeć.
Spojrzałam
na niego i spaliłam jeszcze większego buraka niż wcześniej.
Niall spojrzał na mnie zdezorientowany. Usłyszałam jak Zayn pyta
Penelope: - Co on powiedział?
Penelope
energicznie wzruszyła ramionami. Dopiero teraz zorientowałam się,
że Mateusz mówił do mnie po polsku. W duchu odmawiałam litanię,
dziękując Bogu, za to, że chłopcy i Penelope nic nie zrozumieli,
szczególnie Niall.
- Matty? Może
małe translate? - Pen spojrzała na Mateusza. Ten uśmiechnął się
zadziornie do niej.
- Nie lubię
niczego nie rozumieć. - Zayn złożył ręce na piersi.
- On wyglądał
jak ksiądz dający błogosławieństwo. – zachichotał Louis. -
Pedobear udzielający błogosławieństwa Alicji z Krainy Czarów
i blond kotowi. - Seler wstał. - Boże, błogosław ten kraj, wódkę, Luisa Suareza, Alicję z Krainy Czarów i Kotoniallera. Amen! - wzniósł ręce do góry, niczym robią to
księża na mszach, po czym wszyscy ryknęliśmy śmiechem.
Pół
godziny potem w wielkim domu oprócz chłopaków, został jeszcze
Mateusz, Penelope, ja i kilka paczek octowych Walkersów. .
- Gdzie
Liam? - spytałam.
- Och.
- Zayn władował sobie porcję czipsów do buzi. - Troszkę go
poniosło. Przez godzinę biegał wokół drzewa, twierdząc, że
ściga go penis Harry'ego, a potem zarzygał pół konsolety
didżeja. Danielle zabrała go do siebie. Boris chyba by nas zabił,
gdyby dowiedział się co wyprawiał Liam, który nawiasem mówiąc
naćpał się jak ostatnia świnia. Luis Suarez ma naprawdę dobry
towar.
- Kim
jest Luis Suarez? - w końcu miałam okazję o to się zapytać.
Harry słysząc co powiedziałam, momentalnie się ożywił.
- Luis
Suarez to książę świata LSD, koksu, amfetaminy, zioła, heroiny,
morfiny i stu innych gatunków, których nie mieliśmy okazji
spróbować. Jego towar jest najwyższej jakości, a ty i Penelope,
wygrywając karaoke wygrałyście trzydziestoprocentowy rabat na
towar Luisa. Juuhhuuuu! - darł się jak pojebany.
O kurde. Podczas
gdy inne dzieciaki wygrywają piętnaście funtów w zdrapkach, ja
wygrywam trzydziestoprocentowy rabat na rozmaite używki. No dajcie spokój, to przecież takie normalne.
Siedzieliśmy
przy kuchennym stole, jedząc czipsy oraz parówki z sosem
hamburgerowym Heinz, które w tamtym momencie były
najwykwintniejszym daniem świata, popijając piwem znalezionym w
zmywarce.
- Mags,
znaleźliście z końcu ten księżyc? - zapytała Penelope z buzią
pełną czipsów.
Spojrzałam
na Nialla i nie zważając na pytające spojrzenia innych,
ryknęliśmy śmiechem.
- Kiedy
spotkałam ją wcześniej, na pytanie gdzie była, odpowiedziała,
że szukała księżyca z blondaskiem – wyjaśniła pozostałym. - Musieliście być nieźle zjarani. Luis Suarez się postarał,
podziękuj mu ode mnie, Harry.
Spojrzałam
na zegar wiszący obok lodówki. Dochodziła szósta nad ranem,
jednak nikt z towarzystwa nie wykazywał ani odrobiny zmęczenia.
Wszyscy śmialiśmy się z głupich żartów Louisa i Nialla oraz z
opowieści Harry'ego, a potem ja z Mateuszem wylądowaliśmy na
podłodze trzęsąc się ze śmiechu, po tym jak Penelope próbowała
nauczyć pozostałych polskich słówek, których nauczyła się ode
mnie. Przez ostatnie tygodnie moja przyjaciółka podłapała wiele polskich
zwrotów, głównie przekleństw – w końcu niemal codziennie wpadała do nas z wizytą,
gdzie często z Mateuszem rozmawialiśmy w naszym ojczystym języku.
- Boże,
prędzej nauczyłbym się chińskiego niż tego. – stwierdził
Harry, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Spojrzałam na
Nialla. Wciąż trzymał swoją rękę na mojej talii. Ja również
nie byłam dłużna, raz go obejmowałam, kolejny raz zarzuciłam mu
ręce na szyje. Niall wydawał się być zadowolonym z takich
gestów. Zachowywaliśmy się jak zakochani, a znaliśmy się ledwie
parę dni. Alkohol dodawał mi odwagi, bo na trzeźwo nie robiłabym
takich rzeczy. Nie dziwcie się, z natury bywam raczej nieśmiała.
- Chyba
czas już na nas – powiedziałam, widząc jak Mateusz uporczywie
walczy aby jego głowa nie runęła na blat. Pomimo tego, że
nadchodził ranek, w salonie nadal dudniło jakieś techno z lat 80.
- Daj
spokój. - powiedział Harry. - Nie będziecie teraz jeździć przez
pół Londynu. Zostaniecie tutaj, w domu jest dużo miejsca –
dodał, a Zayn, Niall i Louis pokiwali głowami. Spojrzałam
na Penelope, ona również powoli zasypiała.
- Pomożemy
wam jutro posprzątać ten syf - mruknęłam, po czym Zayn z
triumfalnym uśmiechem przytulił mnie, za co Niall spiorunował go
wzrokiem.
- Spadaj
Malik, ja byłem pierwszy – powiedział, przyciągając mnie do
siebie.
Chwilę
później chłopcy przetransportowali Pedobeara do jednego z
gościnnych pokoi, podczas gdy ja i Penelope siedziałyśmy w
łazience, próbując zmyć z siebie te dwie tony tapety, którą
nałożyłyśmy wcześniej, za pomocą wody i papieru toaletowego.
- Ale
impreza, co? - westchnęłam sięgając po kawałek namoczonego
papieru i przykładając go sobie do oka.
- Nadal
nie mogę uwierzyć, że poznałam One Direction i że jeden z nich
aspiruje na mojego potencjalnego kandydata na męża –
wyszczerzyła się do mojego odbicia w lustrze.
- I
jakie to uczucie poznać swoich idoli? - zapytałam
- Wiesz
jakie to uczucie, kiedy rodzice kupują ci w końcu coś, o czym
marzyłaś od dzieciństwa? - Przytaknęłam głową. - No to coś
takiego, tylko sto razy lepsze. - powiedziała.
Spojrzałam
w lustro. Część mojej twarzy nadal zakrywała spora ilość
mejkapu. Chyba nie wyjdę z tej łazienki do jutra, zanim to wszystko
zmyję. Papier toaletowy i woda tu nie wystarczą, potrzebuję cięższej artylerii. Przepraszam, Harry, czy masz może gdzieś łopatę? Muszę zeskrobać pięciocentymetrową gładź z mojej twarzy!
- Nie
myśl, że uda ci się wykręcić od spowiedzi swojej Penelope –
brunetka spojrzała na mnie.
Westchnęłam.
- Gadaliśmy,
śmialiśmy się, poobejmowaliśmy się, nic wielkiego. –
wzruszyłam ramionami. Och, i szukaliśmy księżyca.
- Przestań
udawać, że to cię nie obchodzi. Przecież doskonale widziałam
jak on na ciebie patrzy. To musi coś znaczyć. Jeżeli sami się za
to nie weźmiecie, obiecuję, że ciocia Penelope wkroczy do akcji. –
położyła ręce na biodrach.
Pokazałam
jej język.
- Skończ już i
lepiej powiedz jak tam z Harrym – powiedziałam i już
wiedziałam, że nie muszę się odzywać przez następną godzinę.
Podczas gdy
przyjaciółka szczebiotała o tym jak Harry jest słodki i czuły,
moje myśli krążyły wokół Nialla. Tak cholernie dobrze czułam
się w jego towarzystwie. Zero stresu. Nawet w związku z Pawłem
tak się nie czułam. Częste kłótnie między nami sprawiały, że
w jego towarzystwie nie czułam się komfortowo. Pewnie wam też nie
byłoby miło, gdyby wasz chłopak siedząc w towarzystwie znajomych
stwierdził słodko, że „już wyglądam jak kulka”, kiedy
kolejny raz sięgałam po kawałek ciasta. Ten związek nie miał
racji bytu. Z Niallem na pewno byłoby inaczej. Tak myślę. Ale po
co uprzedzać fakty, przecież nawet się nie całowaliśmy, podczas
gdy Harry już wsadzał palce w majtki Penelope. Boże, przy nich
wyglądam jak jakaś zacofana dziewczyna mieszkająca w jaskini. Nagle
ktoś zapukał do drzwi.
- Hej, żyjecie? -
głos Zayna wydobywał się z zewnątrz. - Mam dla was coś do
spania, w końcu nie położycie się w tych strojach, a ten baran, Harry, nigdy by na to nie wpadł.
Otworzyłam
drzwi i zobaczyłam półnagiego, uśmiechniętego Zayna, który
trzymał w ręku dwie koszulki. Podałam Penelope jedną z nich i
chwilę potem wyszłyśmy z łazienki. Zayn nosił bardzo mały
rozmiar, sadząc po tym, że koszulka ledwo zakrywała mój tyłek,
który zdobiły jedynie koronkowe stringi. Kątem oka widziałam, jak
wzrok Zayna kieruje się w dół. Uroczy zboczeniec.
***
- To
tam – chłopak wskazał nam ostatnie drzwi na lewo. - Dobranoc –
uśmiechnął się i pocałował w policzek Penelope a później
mnie, po czym skręcił w prawo aby znaleźć się w innym pokoju. Mijając jedne z pomieszczeń, które były otwarte
zauważyłam śpiącego w poprzek Nialla. Widocznie był zmęczony,
skoro nie przeszkadzało mu spanie w skarpetkach i w opasce z
uszami. Mimowolny uśmiech zagościł w mojej głowie. W końcu
doszłyśmy do pokoju, w którym miałyśmy spać. Nie wiem która
była godzina, zaczynało świtać. Po chwili Penelope znalazła się
w wielkim łóżku.
- Nie
mam siły, Mags, zgaś tą cholerną jasność – jęknęła
Pen.
Zasłoniłam
okna, jasność w tym pomieszczeniu naprawdę wkurwiała, a chciałyśmy się jakoś wyspać.
- Jesteś
najlepsza. Kocham Cię. Dobranoc- wymamrotała.
Ja
też padałam na pysk. Mimo to nie żałowałam ani jednej sekundy
tego dnia. To był zajebisty dzień. Położyłam się obok Pen,
która zdążyła już usnąć. Spojrzałam na zdjęcie, które
zrobiliśmy sobie kilka godzin wcześniej. W centralnym punkcie był
Harry ze swoją miną, która wyglądał jakby miał wściekliznę, obok
niego Penelope ze swoim uśmiechem psychopaty, po drugiej stronie
był Niall robiący sobie wąsy w moich włosów, ja ze zmarszczonym
czołem udająca przerażenie, Zayn krzyczący vas happenin!?,
nad nim widniał Mateusz wkładający sobie palec do nosa i kawałek
Louisa. Uśmiechnęłam się to telefonu. To będzie moja nowa
tapeta. Odłożyłam telefon i ledwie zamykając oczy, odpłynęłam.
Ostatnią myślą, o dziwo, nie były niebieskie oczy Nialla.
Ostatnie o czym pomyślałam, to to, że Luis Suarez skołował
naprawdę dobry towar.
Przed Wami druga część rozdziału, robaczki! :) Bardzo długi, to w ramach przeprosin za poprzednią, krótszą część.
Pozdrawiam serdecznie Joanne K. Brown :))
Pozdrawiam serdecznie Joanne K. Brown :))
Kiedy czytałam ten rozdział drugi raz, stwierdziłam, że naprawdę mam mega zrytą banie, przepraszam :D
+ w sobotę wyjeżdżam, więc z racji tego rozdziały będą pojawiać się nieco rzadziej, jednak zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby dodawać je jak najczęściej będzie to możliwe :)
+ w sobotę wyjeżdżam, więc z racji tego rozdziały będą pojawiać się nieco rzadziej, jednak zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby dodawać je jak najczęściej będzie to możliwe :)
Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu, czekam na opinię :)
Pozdrawiam xxx
Zajebisty jak zawsze <3 Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńbędzie niedługo :)
UsuńDzięki, Mags :)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę odjechany. Czyżbyś była na podobnej imprezie skoro opisujesz ją tak wiarygodnie? I co z tego, że masz 'mega zrytą banię'? Szaloni ludzie to ciekawi ludzie. Ja też wyjeżdżam niedługo, dlatego zaległości blogowe będę mogła nadrobić 15 lipca, a później dopiero od 3 sierpnia :/ Jak ja to przeżyję?! Prawie miesiąc bez hello-horan :'''( Poza tym świetną muzykę wybrałaś i Niall jest taki uroczy. Awww ^^. Strasznie zaplusowałaś u mnie takim mega długim rozdziałem. Nie mogę się doczekać na wspólną randkę Horana i Mags <3
Oj, niestety nie byłam na AŻ takiej dzikiej imprezie jak moi bohaterowie :) Pomysł na ten wątek zrodził się sam, mam nadzieję, że Cię nim nie zawiodłam :* Ojejku, prawie miesiąc? :( Mam nadzieję, że wyjazd się uda :)
UsuńPozdrawiam :*
Łoł. Haha. Rozwaliłaś mnie tym rozdziałem. Śmiałam się z każdej minuty tej imprezy. Normalnie szukanie księżyca, karaoke i Louis oraz Mateusz mnie rozwalali. Niall i Magdalena wyglądają razem tak uroczo *.* Mają być razem, czaisz? Haha. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://you-and-me-equals-we.blogspot.com/
Haha, dziękuje :) Jeszcze nie mam pojęcia, z kim będzie Magda :)
UsuńPozdrawiam x
Mówiłam że będzie tam Harry na sto procent, ale on słodki już wsadził palec do gaci penelop :D kocham cię normalnie słodkie że Zayn nie chce zaprosić Megs bo podoba się Niallowi kocham <3
OdpowiedzUsuńTwoje przypuszczenia się potwierdziły haha :D
UsuńPozdrawiam x
Dużo, dużo, dużo do napisania, ale od początku.
OdpowiedzUsuńSuper piszesz, jest lekko, zabawnie i dowcipnie, ale z klasą.
Zdążyłam pokochać Mags za jej styl bycia, jest super!
Dużo przegenialnych momentów, szczególnie podobała mi się scena Nialla i Mags w ogrodzie, włączyłam sobie Ain't no sunshine, tak jak śwpiewał Nialler i odpłynęłam. Do tego poszukiwania księżycaxD Facet przebrany za Bellę, już wyobrażam sobie tę zarośniętą twarz którą okalają brązowe loki xD Gdzie jego Edward?
Niepokoi mnie trochę Zayn, niby jest świadomy, że Mags jest Blondaska, ale czasami niebezpiecznie filuje do naszej bohaterki.
Kiedy czytałam to wszystko, zapragnęłam pójść na jakąś MEGA BIBĘ, opisujesz wszystko tak genialnie, dokładnie jak jest w rzeczywistości! Nawet oddałaś tendencje imprezową, że im bardziej jesteś zalany, tym bardziej nie chcesz wychodzić z tego stanu, więc chlejesz dalej.
Karaoke w wykonaniu przyjaciółek jest przegenialne, wczułam się bardzo w ten pornohighschool musical :D jestem za tym, by dziewczęta grały przed koncertami chłopaków, ale chyba wtedy koncerty byłyby 18+:)
Obawiam się troszeczkę, że Barney też może zarywać do Mags i co wtedy? Lipa :(
Pytaniem jest co będzie po wytrzeźwieniu? Czy nadal wszyscy będą tacy chętni i otwarci? Na pewno nie... Ale trzymam kciuki, że mimo wszystko jakoś połączą się losy N. i M.
Penelope jako psychofanka jest moja idolką, wyobrażam sobie modły nad ołtarzykiem Harrego :D Rozwala mnie to kompletnie i ta podpaska! W sumie w realnym świecie, pewnie są podobne przypadki napalonych nastolat.
Zapomniałam o najzabawniejszej scenie, tzn błogosławieństwo Mateusza :D Jak dobrze, że mówił po polsku, ale to rysowanie krzyża na czole jest totalnym obłędem xD This is madness!
Głupie foteczki na imprezach to standard, nie dziwie się temu, tylko nie można na nie patrzeć potem jak siew wytrzeźwieje. Kurde, zapomniałam jeszcze o Lou opowiadającym swoją historie życia. Istne rozmowy w toku, a Mags w roli Ewy Drzyzgi xD
W końcu ktoś odszedł od stereotypu Liama-rozsądnego nudziarza! O najbardziej zabalował z nich wszystkich i bardzo dobrze! Byleby nie zarzygał domu Dan :D
W scenach tańca są takie emocje jakby bohaterowie mieli się zaraz przeruchać na parkiecie, ale doskonale wiem, że na imprezach panuje zazwyczaj niesamowite napięcie seksualne! Do tego narkotyki nie są tematem tabu i bardzo dobrze. Na marginesie doskonale rozumiem dziewczyny zmywające makeup po imprezce, mój też trzeba szpachlą odłupywać, kiedyś wracałam z imprezy dwie godziny w deszczu i nic ani drgnęło, taka dobra szpachla była :D
W sumie czuję się w porównaniu z Twoim opowiadaniem jakbym biblie pisała albo podręcznik do religii xD U mnie takich akcji nie ma, ale biorę sobie do serca to :) Podziwiam długość rozdziałów i szybkość dodawania, ja to potrzebuje czasu i nigdy nie jest tak długo :)
Było hot, jest hotter, czekam na the hottest! Myślę, że może się dziać więcej, w sumie nie będziesz unikać gorących scen, więc pozostaje mi tylko czekać, ale jak ja wytrwam 3 tygodnie bez ciągu dalszego? No way!
Kocham to opowiadanie,a tym rozdziałem przekonałaś mnie, że na serio warto czytać i nie przestanę, chyba pierwszy raz w życiu naprawdę czekam na nexta tak bardzo! Zazwyczaj bardziej przejmuje się innymi sprawami, a teraz no nie mogę! Nie umiesz sobie wyobrazić jak moje nastawienie się zmieniło przez ten rozdział :x W końcu udało mi się naskrobać coś konkretnego!
Pamiętaj, że mimo że czytam jednego bloga to jesteś najlepsza! Zawsze, forever <3
#MagsFTW
Nie wiem co odpowiedzieć. KOCHAM CIĘ I TYLE <3
UsuńHeej. Genialny rozdział, jak zawsze. Uwielbiam Nialla. :))
OdpowiedzUsuńSuper piszesz. xD
Nie mogę doczekać się następnego. :)
Pozdrowienia i udanego wyjazdu. :D
Dziękuje za tak miłe słowa :* Następny już niedługo :)
UsuńUśmiała się :D cudny :D
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że Ci się podobało :D x
UsuńHAHAHAHAHHAHAHAHHAAHAHAHHAAHHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAAHAHAHHAAHHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAAHAHAHHAAHHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHA
OdpowiedzUsuńTo było coś cudownego! Nie uśmiałam się tak dawno nad opowiadaniem. ŚMIESZNIE, RYJĄC BANIE uchwyciłaś impreze najlepiej jak umiałaś. I tee SCENY Z NIALEEM *o* Hahaha leże " SZUKALIŚMY KSIĄŻYCA" Kocham twoje pisanie i nie kończ tego szybko, bo się ze złoszczę i posmutnieje.
P.S. JAK COŚ TO TY BĘDZIESZ MI PŁACIĆ RACHUNKI ZA POBYT W PSYCHIATRYKU. :* :D
Więcej takich rozdziałów, a Mój śmiech będzie tak wkurwił ludzi, że ich niepokój osiągnie taki stopień, że albo mnie zabiją albo wsadzą nieodwracalnie do psychiatryka. Wolę tam siedzieć i śmiać się z tego jeszcze bardziej niż kwiczeć z nudów, bo nikt nie pisze tak jak ty. KOCHAM CIĘ I TWOJE PISANIE TO TAK BARDZO RYJE MI BANIE <33
A do tego tak wpija we mnie ten romantyzm ohhh... ( ;D *u* ) Niall, miłość, niebieskie oczy, impreza, szukanie księżyca, Kotonialler, SEXY ALICJA I UROCZY, SEKSOWNY KOPCISZEK ( PRZEMIENIONY POTEM ZOSTAŁ W NIESAMOWITEGO KICUSIA)
Boże, boże, boże co Ty ze mną zrobiłaś?! Teraz ze śmiechu nie zasnę -,- :D
PS.1. Weny życzę. WIĘCEJ TAKICH ROZDZIAŁÓW. Może więcej niech się dzieje między tymi kocimi lovelaskami:3. I tak w ogóle KOCHAM CIĘ <3
PS.2. Wpadnij do mnie ;)
not-only-1d.blogspot.com/
hahahah jak już to obie trafimy do psychiatryka :D Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :D Też Cię kocham! <3
UsuńMatko, normalnie płaczę ze śmiechu! Masz wspaniały dar dziewczyno, nie zmarnuj go! ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział czekam na następne :) Czuje sie jak Mags bo też ubòstwiam Nialla. Chciałabym być w jej skórze. Kocham długie rozdziały. Pisz tak dalej Słońce ty moje :D Cukierkowa<3
OdpowiedzUsuń