- Omójbożeomójbożeomójboże, właśnie dotknęłam jego paznokcia! Chyba zaraz umrę! - krzyczała.
Mała fanka troszkę mnie przeraziła, więc stwierdziłam, że to koniec mojego gapiostwa i czas ruszać na poszukiwania Mateusza. W tymże celu, wyjęłam z torebki telefon i skupiłam się na wyszukiwaniu jego numeru. Gdy w końcu go znalazłam i nacisnęłam zieloną słuchawkę, rozległ się ogromny huk, po czym moje walizki znalazły się na podłodze a w środku tego wszystkiego siedział jeden z tej sławnej piątki. Przez chwilę stanęłam jak wryta, jednak moment potem w mojej głowie pojawiła się jedna myśl. Wódka. W jednej z walizek była wódka. Litry wódki!
- KURWA MAĆ! - ryknęłam i w tempie strusia pędziwiatra, rzuciłam się na walizkę, w której znajdowała się równowartość moich piętnastu biletów lotniczych. W duchu modliłam się, aby butelki były całe. Myślę, że miałabym niezłe kłopoty, gdyby ktoś poczuł ostrą woń naszego rodzimego trunku. W końcu i tak przekroczyłam dozwoloną dawkę przewozu cieczy w walizce o jakieś trzysta procent. Powinnam dostać za to mandat, czy coś.
Gdy
upewniłam się, że z moją cenną walizką wszystko w porządku,
spojrzałam na sprawcę całego zamieszania, który nadal siedział
pośród porozrzucanych walizek. Ten, widząc moje spojrzenie,
momentalnie zaczerwienił się i wstał.
- Przepraszam,
przepraszam – mamrotał, pomagając mi ułożyć walizki na wózek.
- To nie było celowe. Tamta fanka mnie popchnęła i wtedy.. -
paplał, jednak ja mu przerwałam.
- Hej!
Uspokój się, nic się nie stało – powiedziałam.
Chłopak
popatrzył się na mnie i rozejrzał się niepewnie dookoła, po czym
zdjął kaptur. Jego blond włosy były w kompletnym nieładzie, a w
pięknych, niebieskich oczach chłopaka, można zobaczyć było
zmęczenie.
- Wow..
- szepnęłam, zatracając się w jego oczach. Blondyn speszył się
nieco, po czym gorączkowo, zaczął mówić:
- Proszę,
tylko nie krzycz. Dam Ci autograf, zdjęcie, płytę, bilet na
koncert, cokolwiek, tylko nie krzycz, proszę.
- Niby
dlaczego miałabym krzyczeć? - zdezorientowana spojrzałam na
nieznajomego, przerywając wkładanie walizek na wózek.
Ten
popatrzył na mnie jakbym nie wiedziała, że łyżka służy do
jedzenia zupy, po czym uśmiechnął się szeroko.
- No
właśnie, dlaczego miałabyś to robić? - spojrzał na mnie, nie
przestając się uśmiechać.
Nic
z tego nie rozumiałam. O co mu chodzi? Przepraszam, czy on myśli,
że ja również będę darła japę i wychwalać go pod niebiosa
razem innymi dziewczynkami, które nawet jeszcze nie noszą staników?
Właśnie miałam coś powiedzieć, jednak ubiegł mnie jakiś
facet, który podszedł do blondyna i cicho oznajmił, że na nich
już czas. Nie słuchając dalszej rozmowy obojga, podeszłam do
wózka i zaczęłam go pchać w stronę Mateusza, który machał do
mnie, szczerząc się jak głupi do sera. Odwzajemniłam głupkowaty
uśmiech i przyspieszyłam kroku. Jednak cichy głosik w mojej głowie
ciągle powtarzał – odwróć się. Zrobiłam
to ujrzałam plecy niebieskookiego, jednak momentalnie zobaczyłam,
że on również się odwraca. Widząc mnie, uśmiechnął się i
pomachał. Odwzajemniłam gest, po czym odwróciłam się i wpadłam
w ramiona rozradowanego Mateusza.
- Jesteś
w końcu! Tęskniłem. - powiedział,wciąż trzymając mnie w
niedźwiedzim ucisku.
To
zadziwiające jak taki szczupły człowieczek jak on, może mieć
taką siłę.
- Zaraz...
mnie... udusisz... - powiedziałam resztkami tchu.
Ten
słysząc moje słowa, zaśmiał się, po czym wyjął walizki z
wózka i zaczął pakować je do bagażnika swojego samochodu.
Wsiedliśmy do jego Range Rovera i skierowaliśmy się na
drogę kierującą nas do Londynu. Mateuszowy GPS stwierdził, że na
miejscu będziemy za półtorej godziny. Podczas drogi do domu ( jak
to dziwnie brzmi, do domu w LONDYNIE!) gadaliśmy głównie o naszej
rodzinie, moich studiach i o tym jak bardzo jesteśmy podekscytowani
mieszkaniem ze sobą. Jednak nie zabrakło czasu również na temat,
którego bardzo się obawiałam – temat, którego od ostatniej
rozmowy z kuzynem unikałam jak ognia.
- I
jak tam twoje życie uczuciowe, co? - zapytał Mateusz, nie
odrywając wzroku od drogi.
- Gównianie.
– mruknęłam, pociągając łyk wody z butelki. - A twoje?
- Bez
zmian. - odpowiedział. Milczeliśmy przez chwilę. Ciszę przerwało
jego pytanie:
- Utrzymujesz
kontakt, no wiesz... z nim?
Spojrzałam
na niego:
- Masz
na myśli Pawła? Nie, nie utrzymuję, przecież powiedziałam ci
jak to się skończyło.
- Ale
to już naprawdę koniec koniec czy koniec taki jak w Leeds? -
spojrzał na mnie wymownie. No tak, wciąż pamięta te chwile,
kiedy Paweł popsuł mi wyjazd swoimi docinkami. Wtedy z nim nawet
zerwałam. Na jeden dzień, czy coś.
- Koniec
koniec. Od momentu, kiedy po ostatniej kłótni trzasnął drzwiami
mojego domu, nie mam z nim kontaktu. Może to i dobrze. Ostatnio nie
miałam nawet czasu o tym pomyśleć, no wiesz, przeprowadzka i te
sprawy. - westchnęłam. Szkoda mi tylko tych trzech lat spędzonych
razem. - dodałam.
- Fakt,
kawał czasu. Ale teraz bawimy się młoda! Od teraz tylko wódka,
koks i jednorazowy seks! - ryknął.
Zaśmiałam
się. Mateusz dodał gazu, a ja podgłośniłam radio. Ostre bity Bad
girls M.I.A opanowały zarówno
samochód jak i nas dwoje. Bujaliśmy się w rytm muzyki śpiewając
fragmenty piosenki, które znaliśmy, bądź wymyślaliśmy nowe
rymy, po polsku, co było mega zabawne.
Godzinę
później zatrzymaliśmy się przed niewielkim domkiem z ogródkiem.
W sumie domek, jak domek, jeden z miliona identycznych domków na tym
osiedlu. Jednak było coś, co odróżniało go od innych domków –
nasz był malutki.
- Um...
Jesteś pewien, że pomieścimy się w tym małym, angielskim domku?
- spojrzałam niepewnie na mojego współlokatora.
- Absolutnie
– uśmiechnął się chytrze, po czym otworzył drzwi i gestem
pokazał mi, żebym weszła.
Przekraczając
próg, zaniemówiłam. Mieszkanie tylko z zewnątrz wydawało się
małe. Po wejściu, zauważyłam, że przestrzeń jest ogromna. Gdy
wyszłam z małego przedpokoju, po lewej stronie ukazał mi się
ogromny beżowy salon. Zaraz za nim, po przejściu małego
korytarzyka, znajdowała się nowocześnie urządzona kuchnia, gdzie
rolę okna pełniły drzwi balkonowe, skąd wychodziło się na małe
patio. Rozglądałam się z zachwytem na wszystkie strony.
- I
są europejskie gniazdka- głos Mateusza przepełniony był dumą,
widząc moją rozdziawioną gębę.
- To
mieszkanie jest niesamowite! - pisnęłam podekscytowana.
- Wiem
– powiedział z uśmiechem, po czym wzięliśmy się za
przynoszenie i rozpakowanie moich walizek.
- O
kurwa. - usłyszałam głos Mateusza, kiedy otwierał jedną z nich.
Doskonale
wiedziałam, co znalazł w tej magicznej walizce. Podeszłam bliżej
i zobaczyłam jego oczy, które błyszczały się tak, jakby wygrał
co najmniej milion funtów w jakieś loterii, czy coś.
- O
kurwa – powtórzył. - Młoda, to będzie najlepszy czas w naszym
życiu – powiedział uroczyście.
Parę
godzin później rzuciłam się na moje łóżko. Byłam wykończona.
Lotem, jazdą, rozpakowywaniem. Wszystkim. Ten dzień obfitował w
wiele wrażeń, począwszy od tego, że jeszcze rano byłam w swoim
rodzinnym mieście, do momentu spotkania tego chłopaka na lotnisku.
W końcu rozszyfrowałam, dlaczego ten chłopak jest znany. I, cóż,
nie był z The Wanted.
W trakcie ogarniania moich rzeczy, razem z Mateuszem zgłodnieliśmy.
Zamówiliśmy pizzę i zgodnie stwierdziliśmy, że czas na relaks.
Chłopak włączył telewizor i na ekranie ukazał się jeden z
powtórkowych odcinków Chatty Mana. Uwielbiałam
ten program. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, podczas gdy Alan
przedstawiał swoich gości. Na widok jednego z nich, zakrztusiłam
się pizzą. Już wiedziałam, skąd znałam tego uroczego blondyna z
lotniska. Był jednym z członków najpopularniejszego boysbandu na
świecie – One Direction. O kurwa. Wiedziałam, że
gdzieś już ich widziałam.
Przywołując te wspomnienie, lekko się zaczerwieniłam. Dlaczego?
Nie mam pojęcia. Nie miałam już siły myśleć. Ostatnią myślą
przed zaśnięciem były intensywnie niebieskie oczy blondyna, które
dzisiaj zobaczyłam. I oddałabym wiele, aby jeszcze raz je zobaczyć.
Hej :) Widzę, że nie masz pod tym rozdziałem ani jednego komentarza, choć nie rozumiem czemu, bo to jest świetne ! :D Masz boski styl pisania i na pewno wiele świetnych pomysłów, więc życzę dalszej weny :). Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo za Twoją opinię :) prawda jest taka, że dopiero zaczynam swoją przygodę z blogowaniem więc wciąż czekam na nowych czytelników :) pozdrawiam! x
UsuńPRZEPRASZAM, ŻE PÓŹNO KOMENTUJE, ale miałam tydzień wariata, wszystko na mojej biednej główce:( Nie wdając się w w szczegóły idę do komentowania.
OdpowiedzUsuńPrimo, piszesz na pewno powyżej przeciętnej, jest dużo pseduobloggerko-pisarek, a tutaj w końcu diamencik w kupie węgla.
Secundo,Jest zabawnie, lekko, ciekawie.
Tertio,Podoba mi się, że się nie robi cnotki z głównej bohaterki tylko normalnego człowieka, który chleje i lubi się zabawić. Na plus!
Horanek to mój ulubiony członek 1D, więc chwile z nim są jak miód na moje skołatane serce, jak tu się nie rozpływać.
Idę do trójeczki!
świetny wciągam się :D
OdpowiedzUsuń